-
Nie wiedziałam kim chcę zostać na święta,
więc zostałam 🎄choinką🎄z torbą na głowie ✨
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracji1os (bio), 3os (reszta)czas narracjiprzeszłypostaćautor
— Nie, nie, nie. — prychnęła od razu, potrząsając wręcz widowiskowo głową. Naprawdę, mógł zrobić jej ten jeden z uprzejmych prezentów i nie szukać na siłę nieprawidłowej odpowiedzi. Zwłaszcza, że podała mu tę faktyczną, swoją odpowiedź na to pytanie. A o to tutaj chodziło!
Uniosła natomiast brwi, słysząc o takiej „nagrodzie”. W głowie van Laar już pojawiło się milion potencjalnych rozwiązań, które wcale nie obejmowały faktycznego ganiania za wiewiórkami. Ale cóż, niektórzy najwidoczniej lubili wykonywanie zadań we własnej osobie.
— Trochę średnia ta nagroda. Nawet jako świąteczny prezent pod choinkę nie byłby taki pocieszny. Plus, zdjęcie zawsze możesz wygenerować sobie teraz w AI. — zdecydowała się na szczerość, pod koniec wzruszając ramionami. To nie jej interes. — A, chyba że tak. To rozumiem. — dodała finalnie, choć nie była taka pewna tego zrozumienia. Sama chyba nie podjęłaby się takiego zadania, ale ona była nudziarą i wolała takie rzeczy robić w grach komputerowych. Rzeczywistość była przecież przereklamowana.
— Pewnie dużo. Zbliża się zima, więc zapasy muszą mieć porobione jak na takie małe, sprytne smyki przystało. — z trudem się powstrzymała od śmiechu, gdy z jej ust padły legendarne słowa z serialu Game of Thrones. W porę jednak oprzytomniała, na sam koniec dodając nawet poczciwe skinięcie głową.
Kompletnie jednak nie spodziewała się, że Arnold postanowi zniszczyć tę monotonną, ale przyjemną chwilę. Wolałaby, by tego nie robił, bo nie mogła za nim biegać i go powstrzymać. Znaczy mogła, ale nie chciała ryzykować. W kwestii swojego serducha zawsze była przeraźliwie wręcz przewrażliwiona.
— Arnold, do nogi! — zawołała za nim, co oczywiście nie przyniosło skutku. Patrzyła jednocześnie na psiaka, a także na uciekającą i już chowającą się w drzewie rudą kulkę. Trochę tak, jak ona sama. Tylko, że ona nie uciekała przed psami.
— Arnoldziu, nie wolno tak robić... — finalnie i pies się zatrzymał, wąchając kupkę liści przy drzewie-kryjówce wiewiórki. Podeszła do niego, kucając i w przerysowany wręcz sposób grożąc mu palcem.
Jej spojrzenie mimowolnie wylądowało na Filippo, który nie wyglądał na zadowolonego z faktu, że właśnie uciekł jego obiekt zainteresowań. Posłała mu przepraszające spojrzenie, choć nawet nie była pewna dlaczego to zrobiła. Ale czuła się trochę źle z faktem, że to jej podopieczny udaremnił jego plany.
Filippo Carissoni
-
Wszystkiego nawzajem!
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
- To super! - odparł z entuzjazmem. Kto wie, może jednak uda mi się jakoś rozpracować te zagadki. powiedział w myślach do samego siebie, nie komentując swojej drugiej propozycji, bo dla niego liczył się fakt, że podał prawidłową odpowiedź za PIERWSZYM razem.
Przewrócił tylko oczami na wspomnienie wygenerowania zdjęcia w AI.
- Ja wiem, że teraz można wykorzystać sztuczną inteligencję do wielu rzeczy, lecz nie chwaliłbym się nikomu takim zdjęciem mówiąc, że ja je zrobiłem. Tu po prostu chodziło o własną satysfakcję. - wyjaśnił, mając chociaż trochę nadziei, że zostanie zrozumiany.
- Ciekawe, czy wkrótce w muzeach nie zawisną obrazy wygenerowane przez AI. - bo skoro na Spotify'u potrafiła na topie utrzymać się muzyka stworzona przez sztuczną inteligencję, to bardzo prawdopodobnym było, iż artyści wkrótce przestaną być potrzebni. On sam zaczął się zastanawiać, czy muzyka faktycznie była dobrą ścieżką. Po prostu muszę być dobry. wmawiał sobie.
- W ogóle ostatnio coś mi się rzuciło w oczy, że można już kupować roboty humanoidalne. Grałaś albo kojarzysz może grę Detroit become human? - spytał, bo skoro już rozmawiali o sztucznej inteligencji, to uznał, że powie co wie. A pił do tego, że skoro takie roboty trafiały do sprzedaży, to ciekawe, czy za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat nie wydarzy się to, co miało miejsce w grze - a w grze androidy zaczynały coraz więcej rozumieć i sprzeciwiały ludziom.
- Pewnie masz rację. - stwierdził, kiwając głową, nie dodając nic więcej a propos zapasów - ale miał szacunek za użycie słów z Gry o Tron, na które tylko lekko się uśmiechnął.
No ale zaraz Arnold zaczął szczekać, przeganiając wiewiórkę, co spowodowało, że Filip westchnął głośno. Jakby rozumiał, że psiakom ciężko było opanować pewne instynkty lecz jednocześnie było mu smutno, że musiał zareagować akurat na wiewiórkę a nie np. inne zwierzę albo np. ptaka.
- Ech.... no i po bombkach. - i po tych słowach odwrócił się od drzewa, choć przez chwilę interesowało go, czy coś ciekawego Arnold wyniuchał w kupce liści. Ostatecznie ciekawość wygrała i podszedł do tych liści by... rękoma rozwalić tę kupkę tj. zaczął machać nimi na prawo i lewo. Oczywiście widział przepraszający wyraz twarzy Daphne i uznał to za przeprosiny, które swoją drogą zaakceptował, ledwo zauważalnym lekkim skinieniem głowy.
- Tu chyba nic nie było. - zaraz jednak przestał machać rękami.
- Żartowałem.... - jego oczom ukazał się jeżyk, który chyba spał, a przynajmniej miał zamknięte oczka.
Daphne van Laar
-
Nie wiedziałam kim chcę zostać na święta,
więc zostałam 🎄choinką🎄z torbą na głowie ✨
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracji1os (bio), 3os (reszta)czas narracjiprzeszłypostaćautor
— Gratuluję, w końcu się udało. To nie jest takie trudne. — mimo wszystko starała się, by zabrzmiało to szczerze, nie szyderczo. Jego reakcji jednak nie mogła przewidzieć.
— Spoko, tylko zasugerowałam alternatywę. — odparła, jednocześnie wzruszając ramionami. W tej kwestii nie była jakimś zagorzałym zwolennikiem AI. Sama korzystała z niego sporadycznie, raczej dla funu. — Możliwe, że tak będzie. Ponoć jakieś obrazy wygenerowane przez sztuczną inteligencję wygrywały już jakieś oficjalne konkursy. — taka była jej szczera opinia. Czy jej się to podobało? Nie za bardzo. Sama nie należała do grona artystów, natomiast widziała, że może to potencjalnie zaszkodzić całej branży.
— Ja widziałam te filmiki z nimi. One wciąż są niedopracowane i wadliwe. Są całe kompilacje, gdzie kopią powietrze i wywracają się po jakichś śmiesznych glitchach. — wtrąciła, uśmiechając się pod nosem na wspomnienie o tych nagraniach. Była natomiast świadoma, że technologia idzie cały czas do przodu i sytuacja mogła się jeszcze zmienić. — Kojarzę, ale nie grałam. Nie bardzo mam czas sprawdzać nowe gry. — dodała. Miała pracę, inne gry z mechaniką daily, a też niedawno się tutaj przeprowadziła i miała obowiązki z tym związane.
Sama nie była na pieska zła, bardziej była zawiedziona jego zachowaniem. Ale to był tylko pies, w dodatku nie miał nic złego w zamiarach. Gorzej by było, jakby agresywnie rzucił się na tą wiewiórkę. Van Laar stawiała, że pewnie zauważył w tym maleńkim zwierzęciu potencjalnego kompana do zabawy. Możliwe, że jemu też było teraz przykro. Niestety, Daphne nie umiała pomóc ani jemu, ani Filippo. Była dość gówniana w te klocki.
— Ta, pewnie powąchał bo jakiś zapach został czy coś... — już miała machnąć ręką, gdy zauważyła zmianę w zachowaniu Filippo. Zamrugała z zaskoczenia, widząc coś nietypowego w kupce liści. Musiała jednak przykucnąć i przyjrzeć się bliżej, by stwierdzić, że był to najprawdziwszy jeżyk. — Ojejku... — mruknęła, chyba bardziej do siebie. Po kilkunastu sekundach przypomniała sobie o Arnoldzie, którego przywołała do nogi i przytrzymała ostrożnie, by nic nie próbował robić.
Filippo Carissoni