Byliśmy związkiem idealnym - byłam zapatrzona w Ciebie jak w bezchmurne nocne niebo, które upstrzone jest gwiazdami. Byłam przekonana, że ty też na mnie tak patrzyłeś... Byliśmy razem od czterech lat, od roku zaręczeni. Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych, a może na imprezie? Tak czy siak, każdy był przekonany, że miłość między nami to już na zawsze. Że ten ślub to tylko
formalność.
Wspólnie planowaliśmy ten dzień, chociaż faktycznie od jakiegoś czasu byłeś bardziej nieobecny. Myślałam, że to stres w pracy, może twoja rodzina przysparzała dodatkowych problemów. Ale to nic, bo byliśmy gotowi spędzić całą resztę życia, więc naprawdę nie powinnam być zła, że zapominałeś o zajęciach tanecznych na których uczyliśmy się wspólnego tańca. Nie przeszkadzało mi też to, że sama musiałam próbować próbnego tortu, oraz nie przeszkadzało mi, że to ja byłam odpowiedzialna za rozsyłanie wszystkich zaproszeń.
Ale ty przyszedłeś jednego poniedziałku do domu i powiedziałeś, że to nie ma sensu. Że to się nie uda. Że nie widzisz tej przyszłości i że jest ci bardzo przykro, ale musimy się rozejść.
Miałeś chyba nawet łzy w oczach, tak jakbyś sam nie dowierzał? Tak jakbyś tego wcale nie chciał? Ja nawet w odpowiedzi na te słowa parsknęłam cynicznym śmiechem, byłam pewna, że to jakiś najgorszy na świecie żart. Myślałam, że jesteś pijany, dostałeś udaru, ktoś trzymał pistolet przy twojej głowie i kazał ci tak kłamać, ale... Nie. Nie, ty właśnie naprawdę wyrzucałeś naszą czteroletnią historię do śmieci. Naszą historię, która miała być wieczna.
Ale dlaczego? Nigdy nie dostałam tej odpowiedzi.
Po prostu, to się nie uda, mruczałeś pod nosem, krążąc po kuchni i próbując nie patrzeć mi w oczy. Roztrzaskałam wtedy całą naszą zastawę kuchenną, chciałam, żebyś spojrzał mi w oczy, chciałam się pokłócić, wyciągnąć z ciebie jakieś emocje, ale byłeś tchórzem.
W przeciągu doby spakowałam wszystkie swoje rzeczy, mimo, że mówiłeś, że to ty możesz się wynieść. Ale ja nie chciałam być już w tym miejscu, nie chciałam patrzeć na nasze wszystkie
wspólne rzeczy, wyobrażać sobie co by było gdyby...
Dodatkowe informacje:
- całą przeszłość naszych postaci z chęcią stworzyłabym wspólnie! tak żeby pasowała zarówno do twojej postaci, jak i mojej
- powód zerwania? pomyślmy nad tym razem - nie zależy mi na tym, żeby robić z twojej postaci tego najgorszego. może działo się coś, o czym Winnie nie wiedziała? może zachorowałeś, nie chciałeś tego przechodzić z moją postacią? może faktycznie przemyślałeś, że ślub nie jest dla ciebie? może pojawiła się inna postać z przeszłości, która rozgrzała twoje serce bardziej niż Winnie i to z nią woli spędzić życie? kłótnie między nimi mogły pojawiać się już wcześniej, a zerwanie to była tylko formalność, którą twoja postać przyspieszyła?
- Winnie będzie okrutnie przeżywać to zerwanie, zdarzy się, że pijana zadzwoni do niego, może będzie pisać okrutne esemesy, potem będzie go ignorować, próbować wrócić, wykłócać się, krzyczeć, wyzywać gdzie się nie pojawi, milczeć jak zaklęta, pełen zakres
- myślę, że wspólne miejsce pracy może być ciekawym dodatkiem, ale absolutnie nieobowiązkowym, zawsze się znajdą powody, żeby wpadali na siebie i cierpieli z różnych powodów

- nawet jeśli piszę kłótnię, scenę naładowaną negatwnymi emocjami, mam tendencję do wrzucania śmieszków, a już na pewno sprawiania żeby moja postać w jakiś sposób się wygłupiła - przede wszystkim, nie lubię nudy!
- zapraszam na priv, na wiele potrafię przystać i wiele można nazmieniać, jestem bardzo ugodowa i chętna do rozmawiania o innych rozkminach
- nie wiem jaki jest plan na tą relację, nigdy niczego nie planuję jako "ostateczny koniec"