Kilka razy miał włamanie do domu, raz czy dwa na samym początku swojej kariery w policji, bo podpadł nieodpowiednim typom, bo kogoś zawinął na dołek. Parę razy nawet, zanim przenieśli go do Vancouver, dostał wpierdol pod drzwiami, gdy wracał po nocach, bo ktoś specjalnie czekał by wymierzyć mu
sprawiedliwość. Podobno przechodził to każdy, tak mówili, nie wiedział na ile to prawda, ale nie chwalił się tym na głos.
Wielokrotnie wpadały mu też na biurko sprawy, w których właśnie poszukiwali podejrzanych o włamanie się do domu policjanta. Najpierw myślał, że włamywacze są totalnymi głupkami, bo czemu mieliby okradać kogoś, kto doskonale wiedział jak ma się obronić. Później zdawał sobie sprawę, że jedynym powodem, dla którego doszło do kradzieży był fakt, że mundurowi byli pewni, że nie potrzebują alarmu antywłamaniowego. Gdy mieszkała Diane to pewnie pamiętała o włączaniu go co noc, bo Nathanielowi nie chciało się wymieniać wadliwego sprzętu. Gdy wprowadziła się Samantha… prawdopodobnie zapomniał jej powiedzieć, że co ranek przestaje działać i trzeba na nowo go załączyć. Mu z głowy to po prostu wypadało.
Tego wieczora został dłużej w pracy, bo wiedział, że jest w domu ktoś, kto zajmie się Lily. Saskia obiecała mu pomoc, co prawda nie chciał jej tym obarczać, bo to była jego córka i jego odpowiedzialność, ale zdecydował się to raz wykorzystać. Siedział do trzeciej, próbując połączyć fakty sprawy, która wciąż siedziała mu w głowie i wprowadzając do systemu dokumenty, o których wiecznie zapominał. Do samochodu wsiadł może po czwartej a zatrzymał się na stacji, by zatankować auto - w pół do piątej. Gdyby ex-żona wiedziała, że córka została na całą noc sama (no nie sama, bo z jego młodszą, ale dorosłą siostrą) to pewnie od razu zawnioskowałaby o odebranie mu praw rodzicielskich. Szczególnie po ostatnich przygodach, kiedy on sam sprawił, że odchodziła od zmysłów myśląc, że są na celowniku mafii. Oficjalnie jeszcze nie byli, policja nie działała tak szybko. Niebezpiecznie mogło się stać, gdyby Rourke osobiście zaczął się pojawiać w nieodpowiednich miejscach. W ich oczach był spalony, irracjonalnym było pakowanie się w to na nowo, ale coś mu odbiło, czuł jakąś
wielką potrzebę dokończenia tego własnymi rękoma.
Był ogromnym debilem, w końcu miał dla kogo żyć, miał też kogo chronić, ale męska duma to męska duma, nie dało mu się przetłumaczyć, że było to cholernie nieodpowiednie.
Tankując auto wyciągnął telefon z kieszeni i wręcz stanęło mu serce, gdy odczytał wiadomość od siostry. Dosłownie chwilę temu myślał, że to tylko jego paranoja, że wymyśla sobie sytuacje, które nie powinny się ziścić w realnym życiu. Ale nikt nie powinien majstrować przy drzwiach do jego domu, jeżeli miał pokojowe relacje. Szczególnie o prawie piątej rano. Nie dokończył tankowania samochodu, w tym momencie mało go interesowało, oprócz prędkiego dojechania do dzielnicy mieszkalnej, zapewnienia córce i siostrze bezpieczeństwa, i dowiedzenia się, kogo przywiało.
Zaparkował kilka domów dalej, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń włamywacza, zabrał broń ze schowka i wysiadł. Szczerze mówiąc nie wiedział co dokładnie ma zrobić, ale adrenalina podpowiadała mu, by po prostu podejść pod drzwi wejściowe i wyjaśnić sprawę
po męsku. Z drugiej strony zdrowy rozsądek wręcz krzyczał, że było to nieodpowiednie i powinien zadzwonić po kogokolwiek, kto stacjonował na nocnej zmianie na komendzie, bo równie dobrze to nie musiał być pojedynek jeden na jeden. Groźni przestępcy nie jeździli w pojedynkę.
Napisał jedynie siostrze, aby dała mu znać czy są bezpieczne, bo z takiej odległości nie mógł ocenić czy niezapowiedziany gość wszedł do środka, czy może dalej męczył się z zamkiem do drzwi. I zadzwonił na policję, prosząc o posiłki pod jego adres.
Skierował się w ogródki, chcąc wejść do domu od drugiej strony, licząc na to, że nie wydarzyło się jeszcze nic tragicznego, bo nie wybaczyłby sobie tego.
A Diane by go zabiła własnymi rękoma i pochowała u siebie za domem.
Saskia Rourke