- 
				 Pan programista, który pochodzi z bogatej, lekarskiej rodziny. Aktualnie ze złamanym serduszkiem.nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor Pan programista, który pochodzi z bogatej, lekarskiej rodziny. Aktualnie ze złamanym serduszkiem.nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor
Od rozstania z jego dziewczyną minął już ponad miesiąc, ale mimo to Spencer nadal czuł się jak totalny idiota i dureń. Na zewnątrz może tego nie pokazywał aż za bardzo, ale nadal cierpiał z powodu tego rozstania, z powodu tego, że nie zauważył wcześniej żadnych znaków zwiastujących to odejście. Był przekonany, że oświadczyny skończą się pomyślnie. Jedyne z czego się cieszył to, że nie zdążył wyciągnąć tego pieprzonego pierścionka, bo wyszedłby na durnia jeszcze w oczach wszystkich ludzi w restauracji. O tym fatalnym odrzuceniu w obliczu takich wielkich planów jakie miał Spencer wiedział tylko on i kelner, którego poinformował wcześniej o swoich zamiarach. Ale kelnera mógł zawsze unikać, z resztą nie miał zamiaru wracać do tamtej restauracji przed jakieś najbliższe... pięćdziesiąt lat? Tamto miejsce źle mu się kojarzyło, tak samo z resztą jak źle kojarzyło mu się jego mieszkanie, które kupił z myślą o tym, że będą tutaj mieszkali wspólnie przez najbliższe lata, przynajmniej dopóki ich rodzina się nie powiększy i nie będą chcieli zamieszkać w jakimś większym domu. Mieszkając tutaj na każdym kroku trafił na jej ślady: solniczka, którą ona wybrała do mieszkania, kolor ścian, który wybrała ona, kanapa, którą wybrał z myślą, że jej się spodoba. Tak, Spencer miał momentu, w których pragnął spalić to wszystko i umeblować od nowa. Nazbyt jednak cenił pieniądze, na które ciężko pracował przez całe lata, by dać upust swoim emocjom w podobny sposób. Z resztą i bez tego finansowo nie był w najlepszym położeniu. Został sam ze sporą ratą kredytu za to mieszkanie, do tego na bieżąco musiał robić inne opłaty. Zarabiał dobrze, ale jednocześnie dbał tez o budowanie oszczędności, nie chciał skończyć z ręką w nocniku i musieć iść prosić rodziców, aby udzielili mu pomocy. Dlatego znalezienie współlokatora było najbardziej logicznym pomysłem w tej sytuacji. Na początku wyobrażał sobie, że to miejsce zajmie jakiś inny facet, ale kiedy poznał Winnie, kiedy dowiedział się, że przechodzi przez to samo, co on, poczuł jakiś rodzaj powiązania, dlatego nie szukał już nawet dalej i zaproponował jej korzystniejszą cenę za pokój, niż mogłaby uzyskać w tej okolicy. A dla niej lepiej - miała bliżej do szpitala.
Mieszkali już sobie razem drugi tydzień, oboje przechodząc zupełny rollercoaster emocjonalny dzień po dniu. Spencer jednak swoją złość najczęściej wyrzucał w chodzeniu na siłownię, albo pracując kilka godzin pod rząd nad kolejnym projektem zleconym przez korporację, w której pracował. Dzisiaj wstał jednak w całkiem niezłym nastroju jak na niego i ze swojego pokoju wyszedł około godziny dziesiątej, żeby zrobić jakieś śniadanie dla siebie i może dla Winnie, jeżeli będzie dzisiaj w nastroju na jedzenie. Otworzył lodówkę, żeby zajrzeć do środka, kiedy kątem oka zauważył, że coś, co wziął za kupkę kocy na kanapie w salonie, poruszyło się.
- Winnie? - Zapytał szeptem, choć przecież byli tutaj sami, pomyślał sobie, że znowu... no dureń. - Spałaś tutaj całą noc? - Powiedział już normalnie, kiedy zauważył ponurą twarz współlokatorki wysuwającej się spod koca.
Winnie Bloomfield
- 
				 I will not fall for any of the following: alcoholics, workaholics, commitment phobics, people with girlfriends or wives, misogynists, megalomanics, chauvists, emotional fuckwits or freeloaders, perverts.nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor I will not fall for any of the following: alcoholics, workaholics, commitment phobics, people with girlfriends or wives, misogynists, megalomanics, chauvists, emotional fuckwits or freeloaders, perverts.nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor
Jakkolwiek to nie brzmiało, pocieszało ją to, że chłopak był w podobnej sytuacji. Nie mogła teraz patrzeć na osoby w szczęśliwych związkach, denerwowały ją i wytwarzały taką irracjonalną złość. Bo dlaczego ktoś miał być szczęśliwy kiedy ona swoje szczęście utraciła? Ona zawsze była fanką wszystkich romantycznych historii ale większość z nich kończyła się w tych - najciekawszych dla niej - momentach, czyli kiedy para była w końcu razem, nareszcie szczęśliwa. Winnie miała wrażenie, że ona wreszcie będzie miała szansę poznać co w tych historiach dzieje się dalej na własnej skórze. Napisać swoje własne dokończenie po "i żyli długo i szczęśliwie". No ale nie tym razem i - jak teraz głęboko w to wierzyła - nie w tym życiu. Dlatego żeby poczuć choć trochę dopaminy w swoim życiu zamęczała się każdą jedną znaną komedią romantyczną na świecie. Czasem robiła to zakopana pod kołdrą u siebie w pokoju, w piżamie której nie zmieniała od tygodnia, a czasem przenosiła swój fort na kanapę w salonie, totalnie tracąc jakikolwiek wstyd i poczucie godności. Ale ona miała już po dziurki w nosie swojego pokoju, tej samotności i czterech ścian, okej? Nawet jeśli Spencer nie siedział wtedy w salonie to jakoś pocieszało ją to, że jest w sąsiadującym pokoju.
Druga sprawa była taka, że doprowadziła swój pokój do absolutnej ruiny i nie była w stanie wysiedzieć w tym nieporządku. Rozkopane łóżko, połowa ciuchów leżących na ziemi zamiast w szafie, walające się papierki po batonikach i chipsach, do połowy wypite puszki napojów, czy niedokończone kubeczki po zupkach instant (które totalnie zasmradzają pokój tak przy okazji) nawet i ją zaczynały denerwować. Dlatego też wczoraj przed snem przeniosła się na kanapę, włączając do zaśnięcia 27 sukienek co w jej przypadku nie do końca było dobrą tematyką filmu romantycznego. Przysnęła jednak gdzieś grubo po połowie filmu, a telewizor po pewnym czasie sam się wyłączył po czym obudził ją po paru godzinach jakiś ruch w kuchni. Dopiero wtedy zorientowała się gdzie spędziła całą noc (o czym też boleśnie poinformował ją sztywny kark) i głębiej zakopała się pod koce. Kiedy przylazła wczoraj w nocy do salonu zamierzała tylko obejrzeć film, aż nie przewietrzy się u niej w pokoju, i potem wrócić do niego na resztę nocy. Dlatego aktualnie zamiast jakiejkolwiek wyjściowej piżamy, miała na sobie tylko wyciągniętą i spraną koszulkę i majtki co sprawiło że poczuła się dość... Nieswojo - Hm? - mruknęła, wyciągając głowę żeby spojrzeć na chłopaka, upewniając się, że jej fort kocowy dalej na niej tkwi - No właśnie... Chyba tak, musiałam przysnąć przy filmie. Oglądałeś kiedyś 27 sukienek? - dodała po czym ściągnęła brwi, obserwując mężczyznę, który wydawał się być zdecydowanie bardziej ogarnięty niż ona. Czy istnieją jakieś kursy bycia dorosłym o której jej nie poinformowali? - Będziesz robił śniadanie? - szczerze mówiąc ona sama nie pamiętała kiedy ostatni raz jadła cokolwiek co byłoby choć zbliżone do warzywa, doritosy i zupki chińskie niestety się do tej kategorii nie zaliczają - Jestem w stanie oddać bardzo wiele za jajecznicę w tym momencie. Znaczy nie kasę bo aktualnie się spłukałam i czekam na nową wypłatę ale wszystko inne jest do dogadania - i jasne, mogłaby podejść i chociaż udać, że będzie chciała mu pomóc ale brunetka dalej była trochę nieprzytomna i niedobudzona więc na razie usadowiła się wygodniej pod kocem na kanapie.
Spencer Hargrove
- 
				 Pan programista, który pochodzi z bogatej, lekarskiej rodziny. Aktualnie ze złamanym serduszkiem.nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor Pan programista, który pochodzi z bogatej, lekarskiej rodziny. Aktualnie ze złamanym serduszkiem.nieobecnośćniewątki 18+niezaimkiona/jejpostaćautor
Kursu jak być dorosłym Hargrove nie przeszedł, ale postanowił po prostu być ogarniętym współlokatorem i nie chodzić po mieszkaniu w samych bokserkach i z włosami potarganymi od snu, jak to miał zwyczaj robić kiedy jeszcze mieszał sam, czy ze swoją byłą. Teraz miał w domu no jeszcze nieco obcą mu współlokatorkę, której takie widoki mogłyby przeszkadzać, a Spencer raczej nie był konfliktowy. Po tym jak uzyskał jakąkolwiek odpowiedź przestał skradać się do kupki kocy, jakby miała go zaatakować i zabić i stanął normalnie.
- Taki miałem zamiar - Odpowiedział na pytanie o to, czy będzie robił śniadanie. Przeszedł w kilku krokach do aneksu kuchennego i wyjął czystą patelnię, którą umiejscowił na palniku kuchenki. - Jajecznica raz dla pani, z czym sobie pani ją życzy? - Zapytał luźnym tonem i wrzucił na patelnię trochę masła, włączył palnik, a tłuszcz zaczął się na niej roztapiać. Podszedł do lodówki, żeby wyjąć inne, potrzebne i te wymienione przez Winnie składniki.
- 27 sukienek? To jedna nie wystarczy? - Zapytał pocierając się po głowie. - Nie oglądałem, o czym to? - Zapytał robiąc jednocześnie jajecznicę. Mógł się domyślić o czym, ale wolał to usłyszeć od Winnie, może go czymś zaskoczy.
Winnie Bloomfield

