27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Źle zniosła ostatnie picie z Galenem. Czuła, że była bombą tykającą, która tylko czeka na obrzyganie własnej toalety. Rzadko kiedy miała chwilę, by zwierzyć się z myśli, kotłujących się w głowie. Wyatt wydawał się być idealny, nigdy pochopnie jej nie oceniał. Mogła czuć się przy nim bezpiecznie. Może z tego powodu tak mocno dała mu pokaz własnych wątpliwości dotyczących Cassiana. Jako kobieta nigdy nie dostawała aż tak dużo sprzecznych sygnałów. Z łatwością była w stanie obwiązać faceta wokół własnego palca, a on był inny. Była szczerze przekonana, że to mogło nie wypalić. Zwłaszcza kiedy siedziała nad własnym telefonem, czekając na jakikolwiek sygnał życia z jego strony. Wypatrywała wiadomości jak szczeniak czekający na powrót właściciela. Wszystko wydarzyło się w trakcie jednego spotkania. Dobrze, że miała przy sobie Wyatt'a, przynajmniej z SMS'ów nie wydała się zbyt dużą desperatką.
Nie wiedziała, jak się ubrać, jak umalować, jakim zapachem perfum się skroplić. Uważała jej przyszłe spotkanie z Cassianem poza sądem za jedną wielką katastrofę. Siedziała przed szafą, a minuty mijały. Za to ona nie mogła znaleźć dosłownie nic, co byłoby sensowne. Niby chodziło o ich pracę, ale tak czy siak ubrała swoją najlepszą, białą bieliznę. Tylko musiała ubrać coś na nią i to wydawało się najgorsze. Finalnie ubrała się na cebulkę. Długie luźne, szare spodnie, top, a na to wszystko marynarkę. Cokolwiek miało oznaczać wygodnie, ona musiała pozostać stylowa. Tak doczekała godziny zero, zeszła pod dom i wyczekiwała księcia z bajki Cassiana.
— Cześć, Lennox — rzuciła luźno, wchodząc do auta i lustrując go wzrokiem — to o którego mojego klienta chodzi? — spytała, wyciągając z torebki swój notatnik. Chciała móc zagrać w jego grę. Skoro miało to być spotkanie służbowe, tak miała zamiar grać — chciałabym bardzo poważnie podejść do naszej wspólnej sprawy — rzuciła, zapinając pasy. Chwilę później włożyła sobie niesforny kosmyk włosów, który sama sobie uszykowała, za ucho — chyba, że nie ma tu nic związanego z pracą — dodała, spoglądając na niego poważnym wzrokiem. Ciekawiło ją, co dokładnie kryło się pod czupryną jego włosów i jak przebiegnie to spotkanie. Będzie musiała dać przyjacielowi prawdziwą litanię.
— Wiesz... — zaczęła dosyć niewinnie, wpatrując się w jego twarz — brakowało mi twojego ponuractwa i tej całej aury marudzenia — rzuciła trochę ciszej, na moment odrywając od niego wzrok. Bała się jego reakcji. Zbyt szybko się wkręcała, wiedząc, że obije się o ścianę. Następnym razem mogli spotkać się jako prawdziwi wrogowie na sali.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Faktycznie mieli mieć sprawę, to nie był żaden wymysł, by spotkać się z Charlotte. Co najwyżej - było to usprawiedliwienie, by móc ją wyrwać z domu, bo nie miał żadnego innego pomysłu. Nie chciał zabierać jej do baru ani swojego mieszkania, a tym bardziej nie chciał wpraszać się do jej czterech kątów. Wyjechanie poza Toronto było najlepszym pomysłem, szczególnie, że uwielbiał jezioro Simcoe, oddalone mniej więcej godzinę od centrum miasta. Idealne, by omówili szczegóły sprawy w drodze a później posiedzieli nad jeziorem… Nie było to chyba zbyt romantyczne? Rozważał to chwilę, gdy podjeżdżał pod wskazany adres; miał nadzieję, że Kovalski nie odbierze tego jako kolejną randkę, bo nie chciał, aby było to aż tak oficjalne.
Westchnął głęboko, gdy stanął samochodem pod blokiem, w którym mieszkała. Trochę żałował, że wpadł na ten genialny pomysł, bo tak długa droga oznaczała, że będzie ofiarą miliona pytań i różnych opowieści, których fanem zdecydowanie nie był, ale z drugiej strony, za którymi tęsknił. Przywitał się z nią i gdy tylko zamknęła drzwi odjechał, by nie blokować ruchu na drodze i zaczął jechać zgodnie z ustawioną nawigacją.
Prychnął cicho słysząc, że za nim tęskniła, bo tak odebrał jej słowa. Też brakowało mu jej rozgadania, ale nie miał zamiaru przyznawać się do tego na głos. Nie teraz, najlepiej w ogóle - miał swój mur, przez który przedrzeć się nie mogła. Tego chciał się kurczowo trzymać, ale zdążył zauważyć już, że zrobiła jakiś uszczerbek, bo końcu jechali razem samochodem. Normalnie nikogo nie zapraszał na takie podróże.
Możesz nie wiedzieć, ale użyłem swoich umiejętności i wiem, którą sprawę dostaniesz pro bono — mruknął skupiając swój wzrok na drodze. — I dziwnym trafem ja też ją mam, ale kompletnie nie zgadzam się z tym, co wynika z materiału dowodowego. — Trudno byłoby chcieć oskarżyć kogoś, kto wręcz został wrzucony na minę. Zdecydował się opowiedzieć pokrótce, aby uniknąć dopytywania. Nie miał przy sobie akt, co najwyżej klika zdjęć, ale Charlotte dowie się o wszystkim, gdy wszystko wyląduje na jej biurku. — Dwa lata temu, w październiku, policja, działając na podstawie anonimowego donosu wszczęła śledztwo przeciwko osobom podejrzanym o prowadzenie nielegalnej działalności handlu bronią i przemytem fentanylu. Dochodzenie doprowadziło do operacji, w ramach której funkcjonariusze przeprowadzili obserwację, a następnie nalot na dom w dzielnicy Scarborough. — Spojrzał na nią kątem oka czy faktycznie robi jakieś notatki czy tylko na samym początku udawała wyciągając ten śmieszny zeszycik. — Zabezpieczono, nie chcę cię skłamać dlatego bez dokładnych szczegółów, ale 6 sztuk nielegalnej broni palnej, fentanyl, sporo gotówki, sprzęt do pakowania i ważenia narkotyków, dokumenty świadczące o organizacji dystrybucji. Zatrzymali jedną osobę: Jordana Kellera.
Zwykły student informatyki na miejscowym uniwersytecie, dotychczas niekarany. W dochodzeniu wykazano, że pełnił rolę pomocnika technicznego, drukował komponenty do broni przy użyciu drukarki 3D, konfigurował zaszyfrowane komunikatory dla członków grupy. To była jedyna osoba, którą cudowna policja zatrzymała i jeszcze szczyciła się, że rozbiła szajkę.
Nienawidził psiarskich, którzy nie potrafili wykonywać swojej pracy.
Zanotowane? — zapytał z uśmiechem, jadąc wciąż przed siebie. Jeszcze czterdzieści minut i będą na miejscu. Droga sprzyjała.


Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Zmierzyła go z niezadowoleniem, gdy usłyszała prychnięcie. Ile on miał lat? Wywróciła teatralnie oczyma, licząc, że nie skomentuje jej zachowania. Coraz bardziej dziwił ją mężczyzna. Prywatna przejażdżka z prokuratorem? Tego jeszcze nie grali w jej repertuarze. Nie do końca wiedziała, gdzie zmierzają, ale czuła że to nie miało być czysto służbowe spotkanie. Mimowolnie czuła się na wygranej pozycji, Cassian nie mógł na nią spoglądać. Za to ona bacznie go obserwowała.
— Zaczynasz używać swoich wpływów w prokuratorze, by wiedzieć, jakie sprawy dostanę? — spytała lekko prowokująco, unosząc jedną brew. Dowiedział się, widocznie jej zdaniem musiał być tym zainteresowany. Zamiast odwlec sprawę w czasie, zabrał ją na przejażdżkę autem. Nawet nie miała zielonego pojęcia, gdzie dokładnie ją wywozi — o s t r o — skomentowała cicho, obserwując każdą zmarszczkę na jego twarzy. Specjalnie go prowokowała. Chciała dowiedzieć się, o co tutaj chodziło. Randka, spotkanie służbowe, albo oba na raz? Lotte uwielbiała kategoryzować konkretne przypadki. Potrzebowała tytułu, by móc stwierdzić, co jest czym — o, to chociaż coś nowego. Mam nadzieję, że to nie zasługa moich wdzięków — zaśmiała się, wyobrażając sobie Cassiana w todze. Tym razem nie byłaby już w stanie się skupić. Patrzyłaby na niego rozmarzonymi oczami i przepadała przy zaledwie jednym spojrzeniu. Na samą myśl zrobiło się jej gorąco i powachlowała się ręką. Nie mogła dopuścić do rozprawy. Wtedy zamieni się w bezlitosną panią adwokat, która nie da mu żyć. Taki był przynajmniej plan.
— Szykuje się przyjemna sprawa — skomentowała krótko, zapisując co najważniejsze fakty. Im dłużej zaczynała je analizować, tym miała wrażenie, że będzie to prosta sprawa. Przegryzła swoją dolną wargę. Może dlatego ją zabrał? Chodziło o szybkie uniknięcie rozprawy, zanim miałaby dojść do skutku. Nie odpuściłaby tej sprawy, ugoda musiała być naprawdę soczysta by ją przekonać — przyznał się do winy? I dlaczego nie miał adwokata w trakcie przesłuchania? — dopytała. Te dwie kwestie były dla niej najważniejsze. Podważanie działalności policji należało do jej ulubionej amunicji w trakcie procesu. Mało kto ich lubił, a gdy odwalali maniane przysięgli pamiętali tylko to.
— Tak, ale moje pytanie brzmi — westchnęła cicho, skupiając się dłuższy moment na jego uśmiech. Potrząsnęła głową. Nie pora na miłostki, kiedy chodziło o człowieka. Jeszcze go nie znała, ale będzie musiała zawalczyć o biednego studenta informatyki, by miał jakiekolwiek życie jeszcze przed sobą — co proponujesz w tej sprawie? Nie znam szczegółów, więc jestem w dołku, jeśli chodzi o negocjacje — przyznała bardziej szorstkim tonem. Denerwowała się, jeśli nie była zbyt przygotowana do sprawy. Ugoda musiałyby być naprawdę warta tego, by nie zaglądać do akt sprawy. Czuła się wpuszczana na minę i delikatnie emocje w niej zabuzowały.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zastanawiał się co kryło się w jej głowie, a sam nie wiedział do końca dlaczego wybrał taką formę spotkania. Równie dobrze mógł do niej zadzwonić, napisać maila albo wprosić się do jej kancelarii - w miejscu publicznym byli bezpieczni, żadne z nich nie ryzykowałoby jakąkolwiek bliskością wiedząc, że ktoś może ich zobaczyć. Żałował ostatniego wyjścia do baru i tańczenia z nią, bo byli zbyt odkryci, jeszcze nikt, co prawda, nie napastował go wiadomościami i oskarżeniami o romans z obrończynią. Ale w końcu mogłoby się to wydarzyć.
Nie, to była zwykła ciekawość — odparł i wzruszył ramionami. Nie uważał tego za nadużywanie swojej władzy, po prostu miał dostęp do takich informacji szybciej niż ona, bywał w sądzie niemalże codziennie. Wolał nazywać to umiejętnościami niż codziennym myśleniem o niej, bo tym naprawdę to było. Nie potrafił się przyznać do czegoś takiego, bo wprowadzało go to w lęki - dawno nie czuł czegoś do kobiety.
Skupił się na drodze, zastanawiając się co dokładnie ma powiedzieć. Rzadko było tak, że prokurator od wstępu nie zgadzał się z tym, co ma mówić, a może to Charlotte wzbudziła w nim jakąś empatię co do ludzi, którzy lądują po drugiej stronie na sali rozpraw. Nie chciał niszczyć młodemu człowiekowi całego życia, był dopiero studentem, błędy się zdarzały, a on miał wiele wątpliwości co do zgromadzonego materiału dowodowego. Zdążył już go przejrzeć i wynotować błędy policji.
Nie było adwokata bo o żadnego nie poprosił, w ogóle nie składał wyjaśnień, policja sama zabezpieczyła co musiała i skierowała sprawę dalej — powiedział po chwili. Przeniósł wzrok na mapę i z powrotem na drogę, bo przez chwilę zamyślenia zapomniał czy jadą dobrą drogą.
Dostaniesz dokumenty po weekendzie, mogę ci jedynie dać telefon, na którym mam zdjęcia niektórych kartek, z którymi najbardziej się nie zgadzam. Nie mogłem wynieść wszystkiego i oglądać tego z tobą nad jeziorem, to nieodpowiedzialne — wyjaśnił i prychnął pod nosem. Już widział piękną scenerię gdy siedzą na molo, wertują dokumenty, zaczynają się całować a kartki lecą w wodę. Czekaj, co. Pokręcił głową, próbując wyrzucić te wyobrażenia ze swojej głowy, były zbyt nachalne. — Proponuję ugodę, bo część materiałów została pozyskana przez funkcjonariusza, który naruszył procedurę przy uzyskiwaniu nakazu. — Jeżeli wyszłoby to dalej to sprawa ciągnęłaby się jak smród po gaciach, a musiał tego uniknąć. Jego zadaniem było dbanie o dobry wizerunek organów ścigania. Mogła to wykorzystać przeciwko niemu i domagać się odszkodowania, ale liczył, że polubiła go na tyle, że zgodzi się na to co proponuje. — Keller przyzna się do jednego zarzutu: posiadania narkotyków z zamiarem dalszej sprzedaży. Pozostałe zarzuty zostaną wycofane przez prokuraturę i zostaniemy przy karze pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania. Tylko tyle, on jest młody, musi skończyć studia, nie psujmy dzieciakowi życia.
Naprawdę wierzył, że Kovalski przystanie na to, co proponował. On do tej pory zrezygnował z wnoszenia apelacji do tamtej sprawy, dał jej prostą wygraną mimo nacisków z góry. Polubił ją, śniła mu się po nocach i właśnie zabrał ją na wycieczkę za miasto, by spędzili razem wieczór.
Stracił chyba dla niej głowę, ale jeszcze był rozsądny.


Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Cassian był rozsądny, zabierając ją na wycieczkę do absolutnej dziczy, by porozmawiali o wspólnej sprawie. Zdecydowanie. To była bardzo racjonalne. Co prawda Charlotte nie miała zielonego pojęcia, gdzie jadą, ale zaczynała podejrzewać podstęp. Inaczej nazwać tego nie mogła. Nerwowo stukała w notes, próbując wychwycić jak najwięcej informacji od prokuratora. Niechętnie przystanęła na pierwszą odpowiedź. Kierowcy w trakcie jazdy się nie denerwuje. W ten sposób próbowała sobie wszystko wytłumaczyć, bo nie wierzyła w jego zwykłą ciekawość. Jakakolwiek by ona nie była o sprawie, dowiadywała się od prokuratura, jadąc jego autem w lesie. Brzmiało dosyć niecodziennie. Ktoś mógłby posądzić ich o niezbyt pochlebne praktyki. Tylko czy ją to obchodziło? Nie teraz, pewnie mu to wypomni.
— A masz pewność, że poinformowali go przy zatrzymaniu o jego prawie do kontaktu z adwokatem? Jak nie będą mieli kolejną krechę — w środku liczyła, że ktoś z tym chłopakiem rozmawiał, pokierował go prawnie. Dla Lotty najważniejsza była kwestia prawna. Z pewnością obejrzy z dużą dokładnością film ze zatrzymanie klienta. Niby wszyscy wiedzą o tym prawie, ale czy za każdym razem przypominają? Dla niej byłaby już to odpowiednia karta.
— A szkoda — stwierdziła, słysząc o dokumentach nad jeziorem. Oczami wyobraźni zobaczyła ich leżących na plaży, robiących niezbyt legalne rzeczy nad brzegiem jeziora i kartki wpadające po chwili do wody. Czyli jezioro. Tam ją zabierał. Oby tylko nie była to jej ostatnia wycieczka. Zadziwiające, jak zbliżone mieli do siebie myśli — to wtedy je przejrzę samodzielnie — odparła finalnie. Jeśli ten wyjazd miał się skupić tylko na służbowych sprawach, to zaraz wyszłaby sama z siebie. Najważniejsza kwestia była dla niej inna, chciała na świeżo podejść do sprawy — tak szczerze... boisz się, jakie brudy będę w stanie jeszcze na nich wyciągnąć, co? Wiesz, co mogłabym zrobić przy takiej sprawie — spytała się całkiem szczerze i dopiero wtedy zaczęła się zastanawiać, czy powinni mieć jakiekolwiek sprawy wspólnie. W głowie już chciała mu iść na rękę, ale serce adwokata podpowiadało, że wpierw musi mieć jakikolwiek kontakt z klientem — muszę porozmawiać z klientem i doskonale o tym wiesz. Przedstawię mu pozytywnie twoją propozycję ugody — rzuciła dosyć ostrożnym tonem — wiesz, lubię Cię Cassian, ale nie zrobię nic wbrew niemu — dodała po chwili. W zasadzie nie zdradziła się. Już na ich pierwszej randce sygnalizowała mu to. Wystarczyło, że na niego popatrzyła przez moment, a serce od razu biło szybciej. Na jakikolwiek brzeg jeziora, by ją nie wywoził, nie chodziło o sprawy służbowe. Były dla niej wymówką.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

No dobra, może trochę chciał podkręcić ich relację. Fakt, zabieranie jej nad jezioro nie było najnormalniejszym pomysłem, ale ryzyko, że ktokolwiek zobaczyłby ich razem było wręcz minimalne. Nie chciał mieć żadnych problemów przez rzekomy romans z Charlotte. A jednocześnie chciał mieć z nią romans, bo dawno nie czuł się tak, jak teraz. Myślał o niej dniami, nocami, jedząc śniadanie, obiad, kolację i czasami nawet… tęsknił? Jakkolwiek by to nie brzmiało, nie był zakochanym szczeniakiem, ten etap w życiu już dawno był za nim. Po prostu Kovalski zawróciła mu w głowie.
Jest w aktach — mruknął w odpowiedzi na jej słowa. Nienawidził policjantów, ale większość swojej pracy zrobili poprawnie. Było mu przykro, że musiał siedzieć po tej gorszej stronie, gdy ktoś przed nim odwalił taki szajs. To działało na jego opinię, nikt nie przejmie się byle człowiekiem, który jest psem. To on później musiał opierać się na tych dowodach, a tutaj… to jedno potknięcie mogło wiele skreślić. Gdyby dali radę je ominąć, sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej no i… utarłby nosa tym, którzy tak bardzo się szczycili rozbiciem nie wiadomo jak wielkiego gangu. Śmiech na sali.
Szkoda? Chciałabyś zniszczenia akt sprawy? — Uniósł brew ku górze, nie rozumiejąc o czym mówi. Gdyby wylądowały w wodzie albo specjalnie by zniknęły, sprawa ciągnęłaby się dłużej, bo musieliby odtworzyć wszystko, krok po kroku. Wtedy łatwiej byłoby zatuszować błąd policjanta. Kiwnął głową, gdy powiedziała, że przejrzy je sama; nie bronił jej, nawet było mu to na rękę, po prostu chciał, aby miała w głowie propozycję jego ugody przed tym. Wierzył, że polubiła go na tyle, że pójdzie mu na rękę.
Nie wydaje mi się, że jest cokolwiek innego do wyciągania. Analizowałem je długo, to było jedno z naruszeń, reszta dowodów jest zdobyta poprawnie. Szukanie czegoś jeszcze będzie wymyślaniem, byleby się przypierdolić — zauważył i zmarszczył brwi. Zaufał jej, a ona i tak chciała węszyć. Rozumiał jej pobudki, ale w momencie, gdy prokurator idzie ci na rękę i chce warunkowe zawieszenie nie powinno się grzebać w gównie - bo zacznie śmierdzieć. — Jeśli się nie zgodzisz to powrócimy do tych pięciu innych zarzutów i nie będę chciał się dogadywać. Wiesz, wybór należy do ciebie, ja po prostu chciałem ustąpić. — Strzelił sobie w kolano? Prawdopodobnie. Dodał, po chwili, milszym tonem: — Jasne, nie ma problemu, porozmawiaj z nim, przeczytaj sama i daj mi znać, bo to jest dla mnie ważne. Nie chcę niszczyć życia młodemu chłopakowi, który się pogubił po drodze.
Pozwoliłby po tym zapadła cisza na resztę trasy. Nawet jeżeli cokolwiek do niego mówiła to zgrabnie to ignorował, skupiając się na drodze by jak najszybciej dojechali. Nie chciał się denerwować, próbował sam sobie przetłumaczyć w głowie, że w końcu stoją po dwóch stronach barykady, to, że on podaje jej rękę nie znaczy, że ona za nią musi chwycić. Nie była tonącym, nie musiała łapać się wszystkiego. Może dopiero, gdy będzie mogła spojrzeć w klaser zdecyduje się na jego wersję wydarzeń, do tej pory musiał być spokojny i czekać, namawianie jej na siłę niczego nie przyniesie.
Wydał z siebie dźwięk dopiero wtedy, gdy dojechali na miejsce. Westchnął głośno, zgasił auto i wysiadł, wyciągając niemalże od razu z kieszeni paczkę papierosów. Stanęli na leśnym parkingu, chociaż widzieli wodę nawet z tego miejsca. Kilka kroków i byliby przy pomoście.
Oparł się o maskę i odpalił fajkę, patrząc wprost przed siebie, na niespokojną wodę.
Wiesz, mam ludzkie odczucia. Ostatnio o to pytałaś i trochę bardziej o tym pomyślałem. Dlatego chciałem tej ugody, bo gdybym mógł to stanąłbym na palcach by dowalić mu jeszcze bardziej — zaczął spokojnie i pochylił głowę lekko w prawo, nie odwracając swojego wzroku. — Ale jest mi szkoda gówniarza, który dopiero zaczął studia i wkręcił się w złe towarzystwo. Przypisują mu bycie w grupie przestępczej, a on jedynie drukował elementy na drukarce 3d, którą sobie kupił. — Zaśmiał się nerwowo i zrobił przerwę na zaciągnięcie się. — Nie jestem potworem.


Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Chyba obgadała Cassiana na wszystkie możliwości, które mogła. Z Addison, z Galenem i czuła się wręcz niezręcznie, że każda z tych dwóch osób była powiązana z Lennoxem. Koneksje rodzinne, edukacyjne. Sama nie wiedziała, w jaki sposób powinna to ugryźć. Nawet gdyby chciała przestać o nim myśleć, to nie byłaby w stanie. Wszyscy dookoła niej byli z nim połączeni, a ta nowa sprawa wydawała się tylko to przypieczętować.
Mhm. Tyle z siebie wydusiła. Akta. Żałowała, że nie mogła ich wcześniej zobaczyć. Wtedy byłaby bardziej przygotowana, nawet rozmowa z klientem wiele, by jej ułatwiła. To nie tak, że chciała w jakiś sposób podważać zdanie Cassiana, nawet jego propozycji, ale w tych wszystkich motylkach w brzuchu dalej była adwokatką. Dalej zdanie klienta się dla niej liczyło. Nie mogła nic obiecywać, skoro nie miała szans na przyjrzenie się sprawy bliżej.
— Co? Nie — do tego nie miała zamiaru dopuścić — przeglądanie sprawy nad jeziorem miałoby w sobie jakąś magię — dodała po chwili, marszcząc przy tym delikatnie swoje brwi. Chodziło bardziej o samą wizję. Kartki, wiatr, szum jeziora, zapach jego perfum. W głowie znowu widziała ich na piasku z romantyczną nutą pocałunku. Kartki może by wywiał wiatr, ale zaraz w śmiechu by je łapali. Zdecydowanie zbyt marzycielsko podchodziła do Cassiana.
— Cassian, chcesz mnie odwieść od pracy? — spytała, spoglądając na niego badawczo. Rozumiała go, sama byłaby zła, gdyby ktoś odmówił na jej propozycję. Tyle że ona nawet nie znała tej sprawy poza jego słowami. Byłaby totalnie nieprofesjonalna, gdyby ot tak przystała na wszystko — niczego Ci nie zarzucam, ale podejmę żadnej decyzji, bo ona nie będzie moja. To ten chłopak musi zadecydować, a żeby najlepiej mu doradzić, muszę sama przeczytać tę sprawę — powiedziała stosunkowo spokojnym tonem. Nie chciała urazić męskiej dumy. Tego wolała nie zrobić, bo zdawała sobie sprawę, w jaki sposób mogło to się zakończyć. — cieszy mnie to — stwierdziła krótko, po czym dała zapaść ciszy. Nie przeszkadzała jej. Bardziej obserwowała krajobraz natury. Jeszcze nie było tak ciemno, dopiero zmrok zaczynał zapadać. Atmosfera stała się dla niej dziwnie napięta. Właśnie dlatego sama nienawidziła ciszy. Trudno ją rozładować, gdy dwie strony mają inne priorytety.
— Gdybyś mógł? Cieszę się, że o nim pomyślałeś — stwierdziła całkiem spokojnym tonem, wychodząc z auta. Sama ze swojej torebki wyjęła paczkę papierosów, wyjęła jednego z nich i zapaliła go, wypuszczając chmurę dymu z jej płuc — jeśli chciałbyś to zrobić, to dopiero wtedy bym się zdziwiła — dopierdolić mu, oto jej chodziło. Nie każdy człowiek z zarzutami był zły, to były fakty, od których nie dało się uciec — No to akurat zabawne, ale policjanci mają różne pomysły — a ona bardzo lubiła podważać ich kompetencje. Powoli zaczynała się w tym specjalizować. Wystarczyło kilka spraw, gdzie zachowali się nie fair, by wywlekać im to za każdym razem — wiesz,  że nie uważałam Cię za potwora? Każdy z nas w pracy musi robić to, za co mu płacą — stwierdziła odrobinę sceptycznym głosem. Cokolwiek by powiedziała, zdawała sobie sprawę, że klienci nie byli niewinni za każdym razem. Momentami musiała się bardzo gimnastykować, by ocalić im tyłki.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Cassian nie obgadał Charlotte z nikim, bo praktycznie z żadną osobą nie rozmawiał na temat swoich prywatnych spraw. Nie miał żadnego bliskiego przyjaciela, do którego od razu pobiegłby po ich pierwszej randce, bo faceci też trochę inaczej funkcjonowali. Najpierw sam musiał uporać się z tym, co mu leżało na sercu, nie lubił porad od innych ludzi, szczególnie tych, którzy nie byli świadkami danej sytuacji. No i nie był w ogóle wylewny, ale nie potrzebował tego - nikt mu się nie zwierzał, on nikomu i żyło mu się o wiele prościej.
Może kiedyś, jeżeli będzie odpowiedni moment opowie Kovalski o swojej byłej narzeczonej.
Nic nie mógł poradzić na to, że jeszcze akt nie dostała, on miał pierwszeństwo i wywnioskował z nich tyle, że zdecydowanie nie chciałby tej sprawy prowadzić. Dobrze, że to ona była jego stroną przeciwną, z innymi nie miał na tyle dobrych relacji, by próbować dogadać ugodę.
Byłoby romantyczne? To chciałaś powiedzieć? — mruknął cicho, zupełnie tak jakby tamto słowo nie chciało mu przejść przez gardło. Nie był takim typem, nawet i jeśli wcześniej miał wyobrażenia o pocałunku na plaży i leżeniu razem na molo, to nigdy by nie dopuścił do ziszczenia.
Nie — powiedział pewnie i zmierzył ją wzrokiem. Jego celem nie było powstrzymanie jej przed pracą albo narzucenie jej czegoś, czego zrobić sama nie chciała. Zaufał jej na tyle, że zaproponował tę ugodę, chociaż nie robił tego często. Ostatnio sama wspominała, że mógłby raz na jakiś czas wyciągnąć w jej kierunku dłoń i robił to właśnie teraz. Cieszył się, że nie szła za nim głupio, tylko chciała sama przejrzeć akta i pomyśleć o tej sprawie.
Tak, gdyby mógł pewnie dałby radę zrobić wszystko, byleby pomyłka policjantów nie wyszła na światło dzienne. Aktualnie wyszła, bo powiedział o niej wprost stronie przeciwnej. Miał w zanadrzu jeszcze kilka innych rzeczy, które mógł po prostu wyciągnąć w każdej chwili, jeżeli by musiał. Szkoda mu było młodego chłopaka, który miał całe życie przed sobą. Też kiedyś takim był, może nie popełnił tylu błędów, ale swoje na sumieniu miał.
Widzisz, jestem porządnym facetem — mruknął rozbawiony i zaciągnął się papierosem. Zabawnie to brzmiało, bo chyba o sobie nie myślał w takich kategoriach.
Przeniósł swój wzrok z tafli wody na nią. Zrobiło mu się nawet miło, gdzieś tam w środku, że nigdy nie uważała go za potwora. Nie był najlepszym człowiekiem na świecie, jego wybory były czasem zastanawiające nawet dla niego samego, ale starał się zawsze robić wszystko co od niego było oczekiwane. Nawet jeśli prawo było dla kogoś zbyt brutalne.
Ostatnio jak rozmawialiśmy — przerwał na chwilę przypominając sobie jak przez mgłę ich poprzednie spotkanie, na którym zdecydowanie za dużo wypił — wydawało mi się, że właśnie mówiłaś, że nim jestem. Ale może źle to zrozumiałem przez alkohol.


Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Byli przeciwieństwami, ale przecież one się dopełniały. Cokolwiek by powiedziała, lub zrobiła, było w stosunku do niego w opozycji. Jak dotąd jej to nie przeszkadzało. Prokurator miał czar, za którym podążała jak pies za smaczkiem. Mogła o nim mówić każdemu. Z jakiegoś powodu zaintrygował ją. Nie był oczywistym samcem alfa, a największą satysfakcję przeżywała wtedy, gdy na jego ustach pojawiało się coś w rodzaju uśmiechu. Wtedy na kilka sekund przestawał być dla niej ponarukiem. Nie z każdym prokuratorem pozwoliłaby sobie na taką chwilę bliskości jak z nim. Wszystko za sprawą dziwnej zabawy w kotka i myszkę.
— Tak, byłoby to romantyczne, ale spotkania służbowe takie nie są — stwierdziła, finalnie wzruszając ramionami — chyba że po wyjściu z auta, nie obowiązują już nas tematy służbowe? — spytała, spoglądając na niego badawczym wzrokiem. Mimowolnie czekając na odpowiedź, przegryzła swoją dolną wargę. Czy Galen miał rację? Była jego Meeną? Jego sekretarką? Oczami wyobraźni widziała wspólne siedzenie na molu, wpatrując się w gwiazdy. Albo nawet na plaży, rozmawiając o totalnych głupotach. Ciekawiło ją, czy Cassian kiedykolwiek patrzył w gwiazdy.
— To czemu wywiozłeś mnie aż tutaj? — spytała finalnie. To pytanie musiało paść tego wieczoru. Choć była trzeźwa, to jednak miała momenty, w których zastanawiała się nad działaniem Lennoxa. Byli sami, w lesie nad jeziorem. Palili razem papierosa. Choć temat służbowy już się pojawił, to ją drażniło jedno, bardzo zasadnicze pytanie. Dlaczego tutaj? — Mogłeś zaproponować mi ugodę mailowo, telefonicznie, lub przyjść do kancelarii — stwierdziła, opierając się jedną ręką o maskę jego auta. Musiało to paść. Prędzej, by się udusiła niż pozwoliłaby, żeby to pytanie przeleciało bezpowrotnie. Spoglądała od czasu do czasu na Cassiana. Chciała móc zobaczyć jego mimikę. Może wtedy dowiedziałaby się dokładniej, co siedziało w jego głowie, co się tam dokładnie kryło. Finalnie zaciągnęła się papierosem, wypuszczając chmurę dymu. On zaczął powoli znikać, jak sprawa którą przed chwilą omawiali.
— Nie wątpię. Inaczej bym Cię nie polubiła, Lennox — rzuciła, przysłuchując się drzewom, których liście świegotały przy powiewach wiatru. Cassian był inny. Dla niej, dla otoczenia, dla wszystkich dookoła. Były momenty, w których zastanawiała się, kto go tak bardzo skrzywdził. Dawno nikt nie otaczał się tak dużą barierą w jej towarzystwie. Często łamała pierwsze lody, a ludzie niemalże instynktownie zaczynali mówić o problemach.
— Z tego co pamiętam, nazwałam Cię tak w trakcie naszego, pierwszego procesu — zmarszczyła brwi, zaciągając się papierosem — i chciałam Cię wtedy sprowokować. Zmieniłeś moje zdanie, teraz... jesteś porządnym facetem, którego chciałabym poznać bliżej. Może pójdziemy na pomost, skoro już tu jesteśmy? — zaproponowała Kovalski. Już nie chodziło o romantyczną atmosferę. Lotte miała w sobie coś takiego, co skłaniało ją do oglądania gwiazd. Spoglądania w nieboskłon z nieukrywaną przyjemnością. W Toronto przez ilość świateł mogła o tym pomarzyć.
Gwiazdy do świecenia potrzebowały ciemności. Może stąd tak bardzo Cassian intrygował Lotte?
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Gdyby któraś kobieta w życiu Cassiana powiedziała mu, że zachowuje się jak samiec alfa to opuściłby ten świat jeszcze wcześniej niż w planach do tej pory miał. Jego podstawową cechą osobowości było bycie ponurakiem, wygodnie mu się żyło wtedy, kiedy nie musiał za dużo robić. Był bezpieczny, gdy był sam ze sobą, cenił swój spokój i nie chciał na siłę nikogo zapraszać do swojego życia. Ale może właśnie dlatego polubił Charlotte, bo do tej pory akceptowałą go i nie próbowała zmieniać na siłę? Przynajmniej nie zauważył jej jawnych prób, pozwalała mu na smęcenie i marudzenie.
Uniósł brew słysząc coś o romantyzmie i zastanowił się chwilę. W jego głowie tamte obrazy powstawały mimowolnie, chociaż nie chciał zaliczyć jej na moście. Ona jeśli gadała o tym wprost prawdopodobnie tego chciała, o ile dobrze rozumiał płeć piękną. Co prawda ostatnią, przy której był romantykiem, to była Cynthia i nie skończyło się to dobrze.
W jakimś stopniu to dalej jest spotkaniem służbowym, no chyba, że ty nie chcesz — odpowiedział i przeniósł wzrok na chwilę na nią, próbując znaleźć coś w tych jej oczach, ale zrezygnował i wrócił do obserwowania wody. Była dla niego zbyt dużą zagadką, nie potrafił czytać z niej jak z książki, chociaż nigdy nie miał z tym problemów.
Bo nie wiedziałem czy istnieje jakiekolwiek inne, odpowiednie miejsce. — Nie chciał powiedzieć wprost, że bał się zabierać ją gdzieś w publiczne miejsce, gdzie człowiek może się przewinąć. Pewnie chciał ją złapać za rękę albo zbliżyć się bardziej, a wizja tłumaczenia się z tego później nie należała do najciekawszych. — Mogłem. Poza tym chyba nikt nie zabrał cię w takie miejsce, by porozmawiać o sprawie. Chciałem być pierwszy, zaplusować — dodał po chwili i uśmiechnął się, by rozładować zawstydzenie, które w nim się pojawiło. Brzmiało to głupio, trochę jakby był nastolatkiem i pytał ją o chodzenie.
Ostatni raz czuł się tak przy Ward.
Ciekawe czy opowie Kovalski kiedyś o miłości swojego życia.
Wow, tych słów się nie spodziewałem — rzucił rozbawiony, spoglądając na nią dłużej niż sam chciał. Raczej po ich ostatnich rozmowach spodziewał się, że go nienawidzi i próbuje się z nim zakolegować dla jakiś korzyści, tylko takie kobiety spotykał w swoim życiu, szczególnie, gdy został singlem. Z drugiej strony coś mu mówiło, że gdyby tak chciała zrobić to nie zostałaby z nim w jego mieszkaniu, nie słuchałaby gry na fortepianie i nie gadaliby o głupotach, by zasnąć w końcu razem na kanapie.
Dzięki, ty też jesteś porządną kobietą…na którą nie zasługuję, dokończył w swojej głowie, a później w obronie przed tym podrapał się po karku. Dziękował sobie, że wiele rzeczy nie mówił na głos. Zaciągnął się znów papierosem, chcąc go skończyć. — To chodź — rzucił i zrobił kilka kroków w przód. Wypalił resztę, zgniótł niedopałek nogą a później wyrzucił go do kosza. — Dużo masz czasu? — W końcu zabrał ją w podróż spory kawałek od Toronto, jeśli była umówiona to musieli się spieszyć, nie przeteleportują się z powrotem.


Charlotte Kovalski
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”