35 y/o, 170 cm
lekarz medycyny sądowej Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Depresyjna lekarka medycyny sądowej, dla której kontakt z trupem jest łatwiejszy niż z człowiekiem.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Wyatt J. Ward

Zawsze da się grać według reguł. Trzeba tylko wiedzieć, w jaki sposób można je nagiąć — stwierdziła finalnie Cynthia. Dla niej życie było tak logiczne jak zasady pokera. Nic nie potrafiło ją zaskoczyć. Przynajmniej tak bardzo długo myślała, aż nie pojawił się ten blondyn o niebieskich oczach. Lubiła wpatrywać się w jego oczy. Lawrence'a, nie Wyatt'a. Coraz bardziej o nim myślała, choć nie chciała się temu poddawać.
Ale zostałeś ordynatorem — podsumowała finalnie Cynthia. Praca wydawała się być dla niej największą wartością, jaką była w stanie zaoferować. Lubiła wspólne krojenie trupa, odpytywanie, gdy przynosił jej kawę. To wydawały się być te proste czynności, które celebrowała. Mogła nie przyznawać się do tego, ale praca też dała jej rezydenta. Gdyby nie on nie podnosiłaby tego tematu. Tylko nie dało się mieć i rybek, i akwarium. Trzeba było się zdecydować, a Cynthia nie byla w stanie.
Nie skomentowała kwestii o przytuleniu. Jedynie, krótko i maksymalnie delikatnie uniosła swoje kąciki. Wtedy przez jej głowę przeszły myśli dotyczące tego piekielnego rezydenta. Mógłby w końcu wyjść z jej głowy. Chciałaby móc od niego odpocząć. Chociażby na krótki moment nie myśleć o nim.
Nie jestem twoją pacjentką — przypomniała mu Ward, unosząc głowę z widocznym grymasem. Dla niej odgłos pacjentów równał się z ciszą. Bicie serca szybko wywaliło ją ze szpitala. Tak jakby za pstryknięciem palców nie miało istnieć już nic innego. Dała radę z tym żyć, lubiła martwych. Za to do bycia pacjentem sama miała wielką awersję. Może dlatego tak bardzo unikała lekarzy. Schowała się w jego uścisku, słysząc kolejne słowa. Faktycznie powinna spróbować? Przecież był dla niej ważny. Podobnie zrobiła ze spotkaniem. Dla niej Osbourne właśnie przenosił się do innego prowadzącego, bo nie chciał już jej widzieć na oczy.
Ale wszystko w porządku? Nie zabrali Ci jej? Będziesz się jeszcze o nią starał? — pytania pytały jak z rewolweru. Wszystko przez uczucia, którymi Cynthia darzyła swoją bratanicę. Życzyła jej szczęścia i miała nadzieję, że wróci do ojca i będą mogli częściej sie widzieć. Mogła być chłodną ciotką, a finalnie starała się jak tylko mogła — a macie już lepszy kontakt?
ODPOWIEDZ

Wróć do „#22”