- 
				 Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty. Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
 Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
 Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
 Teraz stara się je poskładać.
 Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią. nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
- Kiedyś to poczujesz i wtedy mi powiesz - nie chciał na niej tego wymuszać, ale z drugiej strony czekał, aż Cherry mu to w końcu powie, bo tak... A co jeśli ona wcale tego nie czuła? Chyba czuła, ale jednak Galen lubił nazywać rzeczy, lubił etykietki i lubił słowa, te wzniosłe też.
Uśmiechnął się, kiedy powiedziała, że to miłe, że tak o niej myśli, ale ten uśmiech bardzo szybko spełzł z jego twarzy, wraz z jej kolejnymi słowami. Świetnie Galen, pomyśl następnym razem zanim coś powiesz, dwa razy najlepiej.
Myślał, dłuższą chwilę, jak teraz z tego wybrnąć, na ile by jej pozwolił? Co by go ruszyło? A co jeszcze nie? Komplement, flirt, kolacja, pocałunek, seks, no dwie ostatnie rzeczy to wiadomo, ale reszta?
- To zależy - zaczął, ale znowu się zastanowił, co by jej nie powiedział, to na osiemdziesiąt procent i tak będzie źle, bo jednak Cherry odbierze to nie tak jak powinna, albo on to źle ubierze w słowa - nie wyobrażam sobie, ale na pewno wielu facetów Cię podrywa Cherry - stwierdził. Tylko, że musiał też przyznać przed samym sobą, że mu to trochę przeszkadzało. Że jakiś facet mógłby do niej mówić, że jest piękna, seksowna, że chciałby ją zaprosić na drinka. Już samo to by mu przeszkadzało.
Na to pytanie czy mu się podoba, czy ją kocha, to uśmiechnął się tylko delikatnie.
- Chyba bardzo lubisz, gdy Ci to mówię Cherry? - rzucił, ale nie powiedział tego znowu, jeszcze...
Bo później, to jakoś tak sprawnie się spod niej wysunął, żeby opadła na poduszkę, a Galen oparł się na ręce i pochylił nad nią. Cherry to wcale nie musiała go długo prowokować. Właściwie to nie musiała tego robić wcale, bo on w każdej chwili miał na nią ochotę.
- Na biurku? Kusisz Cherry... - Galen Wyatt jednak w swoim gabinecie nigdy tego nie robił, bo to była jego świątynia, ale... Bogini, w jego świątyni, działało to na jego wyobraźnie. Pochylił się nad Cherry, a jego ciepły oddech omiótł jej szyje, kiedy musnął ją ustami, później linię żuchwy i kącik ust. Ręką przesunął po jej biodrze, po talii, pod samą linię piersi.
- Kocham Cię Cherry - powiedział to jej prosto w usta, ale nie pocałował jej, tylko się przekręcił i wstał - ale teraz idę pod prysznic i spać, bo jutro kolejny ciężki dzień, a Harry się już skończył - bo rzeczywiście, jak sobie tak gadali i gdybali to cały Harry Potter część trzecia zdążył już minąć.
Cherry Marshall
- 
				 Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
— Nie ma, ale jest facetem i jakbyś zaczął z nim rozmawiać o wspólnych inwestycjach, to nie zastanawiałbyś się, czy zrobił komuś loda — wypomniała mu ich pierwsze spotkania. Doskonale wiedziała, w jaki sposób kiedyś o niej myślał. Tylko nie miała mu tego za złe. Bardziej przyjęła to do siebie, jakby była to całkowita norma. Zresztą Galen nie był jedynym takim mężczyzną. On przynajmniej zmienił o niej zdanie i nie pozwalał sobie na więcej, niż by wypadało. Wolała się z kimś spierać niż tkwić w dziwnym zawieszeniu.
Kiwnęła głową, uśmiechając się szeroko. To on wymuszał na niej powiedzenie tego w odpowiednich warunkach. Chciała, by zostało to powiedziane w odpowiedniej chwili, gdy będzie pewna. Choć zawsze będzie spoglądała na niego tymi rozmarzonymi oczami, jakby jutra miało nie być. Był jej mężczyzną, a ona była tak po prostu zakochana.
— Zależy... — mruknęła pod nosem, marszcząc przy tym brwi — to że podrywają, nie znaczy, że ja odwzajemniam ten podryw. Jakbym to zrobiła, to mogliby za dużo sobie pomyśleć. Większość trzymam na chłodny dystans — powiedziała zgodnie z prawdą, kiwając przy tym swoją głową. Czasami jedno słowo za dużo potrafiło zmienić perspektywę mężczyzny. Nagle myślał, że mogłaby odchylać się w cielesnym uniesieniu. Mogła prowokować, lubiła to, nawet te męskie spojrzenia, które obserwowały ją raz za razem. Tylko nigdy go nie odwzajemniała. Z Galenem połączyła ją nienawiść, ale także opieka. Nigdy jej nie wykorzystał, czekał na jej zgodę, mimo wątpliwości, a teraz... sam wydawał się być bardziej pochłonięty uczuciami niż ona sama.
— Lubię — odparła, obserwując jego poczynania z rozmarzonymi oczami. Uniosła delikatnie kąciki ust, obserwując jego oczy. Przepadała w nich. Aż zbyt mocno przypominały jej ocean oraz samą Lanzarote. Przy Galenie powoli znikało określenie, co dalej? Wolała zastępować je słowem, jestem tu cała dla Ciebie.
— Na biurku — powtórzyła, przymykając oczy. Czuła, jak serce na nowo jej przyśpiesza. Bliskość ich dwoje wydawała się taka naturalna, codzienna, a jednocześnie tak namiętna. Mogłaby umrzeć. Byłaby najszczęśliwszą osobą na świecie.
Wypuściła powietrze ust z niezadowolenia. Naprawdę tak bardzo ją torturował?
— Jesteś okrutny — odparła, obserwując, jak udaje się do łazienki. Sama w tym czasie zdążyła zasnąć. Jutro miała zamiar umierać z niepokoju i gościć Cyrusa u siebie.
z/t x 2

