#2
Jaki był Spencer? Ci, którzy go znali dobrze wiedzieli, że potrafił wpadać na spontaniczne, czasem całkiem oderwane od aktualnej sytuacji pomysły. Czy pójście na aktualnie odbywający się festiwal było jednym z takich pomysłów, kiedy zarówno on, jak i jego siostra cierpieli z powodu połamanych, pokruszonych na kawałeczki serc? Być może nie była to najbardziej szalona idea w tych okolicznościach, wszakże nie był to wyjazd na inny kontynent, ani skok na bungee bez przywiązanej liny, który byłby może bardziej desperacki, niż śmieszny. Ale był to jak najbardziej sposób na oderwanie się od smutnej rzeczywistości i wyrwanie ze szponów samotności, które Spencera zaczynały dopadać, mimo tego, że znalazł sobie współlokatorkę do mieszkania. Współlokatorkę, która przechodziła przez to samo co on, stąd też jego kanapa była aktualnie tymczasowym legowiskiem rozpaczy dziewczyny, która na zmianę oglądała Bridget Jones i wcinała lody. Może i wyjście na zewnątrz było dobrym sposobem, żeby się wyrwać? Zaprosił Stevie, bo z kim lepiej opychać się watą cukrową i hot dogami, jak nie ze starszą siostrą, która, owszem, dzieła z nim teraz te same przeżycia, ale nadal była tą, z którą nawet najprostsze czynności były powodem do szczęścia. Mógł sobie w duchu powiedzieć, że nadal ma rodzinę, na którą może liczyć. W przeciwieństwie do rodziców, którzy po zobaczeniu go jedynie wymruczeli jakieś słowa powitania i przeszli do rozpieszczania swojej wnuczki, jakby Spencer nie był ich synem, ale jakimś przechodniem, który akurat się napatoczył. Tyle w kwestii empatii po rozstaniu z kobietą jego życia. Spenc jedynie machnął na to w duchu ręką i postanowił poświęcić ten czas przede wszystkim siostrze, może spróbuje nawet w jakiejś grze festiwalowej wygrać jakiegoś pluszaka dla swojej siostrzenicy?
Spacerował obok Stevie rozglądając się po tłumie. Nie chciał wpaść na nikogo znajomego, a już w szczególności na NIĄ. Swoją byłą oczywiście.
-
Oni ulegali tylko własnej wizji nas jako lekarzy, którzy przejmują po nich tytuły i zaszczyty. No i oczywiście wtedy, kiedy mogli pochwalić się nami wśród swoich znajomych - odparł Spencer z pewną goryczą w głosie. Do dziś pamiętał, jakimi względami się u nich cieszył, kiedy jeszcze studiował medycynę, tym bardziej bolało to, że po jego rezygnacji zaczęli traktować go niezwykle chłodno. Nie dał po sobie oczywiście niczego poznać i uśmiechnął się do Stevie. -
Jak to po kim? Masz jakieś wątpliwości? Po wujku - powiedział nonszalancko przeczesując włosy palcami. Gdzieś z boku usłyszał śmiech jakiejś dziewczyny, obrócił się i zobaczył nastolatka, który śmiejąc się powtórzył jego ruch, uśmiechając się głupowato. Spencer odwrócił się z powrotem do siostry, marszcząc brwi. Czyżby młodzież wyśmiewała się z niego? Na pewno tylko mu się wydaje.
-
Taaak, wiem co masz na myśli. Czuję się jak jakiś szpieg na tajnej misji, bo nie chcę się natknąć na znajomych, już nawet współczujące spojrzenie czy small talk mnie męczy, tak jakby każdy oceniał to, kto sobie lepiej radzi po rozstaniu - powiedział i westchnął ciężko. Nagle usłyszał niedaleko siebie jak ktoś powtarza jego westchnięcie w bardzo teatralny sposób, grupka młodzieży znów wybuchnęła śmiechem, a Spencer zaczął się im przyglądać badawczo. Czy oni serio? Ej, ale naprawdę mógłby stać się obiektem drwin kilku chłystków? No i może jakby nie zajął się rozważaniem takiej możliwości szybciej by zauważył, że Stevie coś mówi, no i że poślizgnęła się na... skórce od banana? Do dziś Spencer myślał, że to możliwe tylko w kreskówkach, których w dzieciństwie oglądali nawet całkiem sporo. To się wydarzyło tak szybko, nagle zauważył po prostu, że jego siostra jest trzymana przez całkiem umięśnionego gościa w kostiumie wielkiego banana. Przez chwilę myślał sobie, że go już całkiem odkleiło, ale za chwilę roześmiał się i podał swojej siostrze dłoń, żeby jednak wyplątała się z objęć tego bananowego typa. Hm, śmieszne określenie, bo skoro musiał przebierać się za banana, to nie narzekał raczej na nadmiar gotówki.
-
Gwarantuję, że nic jej nie jest, chociaż nie wiem w jaki sposób wyjaśni tę sytuację swojemu terapeucie - odpowiedział za nią Spencer i poklepał kolesia po bananowym ramieniu, wątpił, że przez te warstwy gość cokolwiek poczuł. -
Dzięki za szybką reakcję, w przeciwnym wypadku byłby to najbardziej stereotypowy i śmieszny wypadek, jaki widziałem. Na SORze by nam nie uwierzyli - dodał po chwili Spencer nadal śmiejąc się z całej sytuacji.
Stevie Hargrove