34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- 31 -





Kiedyś to miejsce tętniło życiem, drogie samochody podjeżdżające na podjazd, kobiety w sukniach, które zapewne nie widziały jeszcze sklepowych wystaw, prosto z wybiegu. Mężczyźni ze szklaneczkami drogiej whisky, otoczeni dymem z najlepszych cygar, na tarasie. I dzieci biegające wesoło po ogrodzie.
Teraz willa Wyattów stała cicha, z ogrodem, który odrobinę zarósł od ostatniej wizyty ogrodnika. Ale z zapalonymi przed domem latarniami. Z liśćmi zamiecionymi z podjazdu, bo Galen kazał to zrobić. Kazał posprzątać kurz, który osiadł na ciężkich kotarach w oknach, kazał ustawić w salonie świeże kwiaty, a nawet odkurzyć każdą jedną książkę w domowej biblioteczce sięgającej aż po same wysokie sklepienia. Marmurowe podłogi lśniły pod stopami, a wielkie okna nie nosiły na sobie żadnej skazy, wszystko było dopięte na ostatni guzik, idealne, nawet tek kryształowy żyrandol w holu mienił się w świetle, jakby każdy jeden koralik został starannie wyczyszczony. Zapewne tak było.


Galen zaparkował na podjeździe, a willa rozświetliła się, jakby ktoś tam rzeczywiście mieszkał.
- Nie ma służby, będziemy sami, ale mam nadzieję, że to Ci nie przeszkadza Cherry - zwrócił się do niej zanim jeszcze wysiadł. Zgasił silnik i przez chwilę patrzył na Charity, nigdy nie zaprosił tutaj żadnej kobiety, oprócz niej. Nigdy nie pokazał żadnej wnętrza domu. Domu, w którym przecież się wychował, w którym spędził może te najgorsze lata swojego życia, ale te kilka dobrych też. Z siostrą, z matką, która czasem opowiadała im o gwiazdach, z ojcem, z którym jako maluch układał domki z klocków. Wysokie wierze, takie jak te które stawiał Northex.
W końcu Wyatt wysiadł, poprawił marynarkę zapinając guziki i okrążył auto, żeby otworzyć Cherry drzwi, żeby podać jej rękę. Zmierzchało, ale jeszcze nie było widać gwiazd.
Ujął dłoń Cherry i pomógł jej wysiąść, ale później wcale jej nie puścił, tylko splótł jej palce ze swoimi i poprowadził ją w kierunku domu. Serce biło mu zdecydowanie szybciej niż powinno, i chociaż w domu nie było jego rodziny, to czuł się właśnie, jakby prowadził Charity na zapoznanie. Jakby pokazywał jej jakąś część swojego świata. Tę, którą starał się wyprzeć, ale która odbiła na nim największe piętno.


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Nie do końca rozumiała cel dzisiejszej wizyty. Mieli jeszcze sporo czasu na skompletowanie dziecięcego ekwipunku. Całe ponad osiem miesięcy. Mnóstwo czasu mieli. Mogli jeszcze bliżej się poznać, pokłócić, a finalnie się pogodzić. Z jakiegoś powodu Cherry poczuła się spięta. Przymknęła przez moment oczy, analizując całą sytuację. Zabrał ją do domu rodzinnego. Ciekawiło ją, czy pozna kogoś z jego rodziny. Albo kogoś ważnego.
Nie, może nawet lepiej — stwierdziła, unosząc delikatnie kąciki swoich ust. Były zwrócone ku górze, a jej oczy obserwowały wielką posiadłość Wyatt'ów. Z jakiegoś dziwnego niezrozumiałego powodu serce szybciej jej zabiło. Wzrokiem śledziła, aż nie wysiadł z auta. Splotła ich ręce razem. Naprawdę go kochała, a widok ich splecionych dłoni koił jej głowę.
Kiedy stanęli przed wielkimi drzwiami, pociągnęła go ręką. Chciała, by spojrzał na nią jeszcze raz. Miała na sobie krótką czerwoną sukienkę, włosy splecione w koka, a jej oczy błyszczały szczęściem. Chociaż po głowie chodziły jej myśli dotyczące tego, jak będzie wyglądała ta wizyta.
Zobaczę jakieś twoje zdjęcia z dzieciństwa? — spytała finalnie, próbując przerwać tę ciszę. Galen jako pięciolatek, nastolatek, czy jako bobas. Jej matka dbała o skrzętne dokumentowanie całego życia jej i braci — Ciekawi mnie, no pewnie wiesz — jej dłoń wylądowała na brzuchu. Cały czas zastanawiała się, jak to będzie wyglądało ich życie w trójkę. Wiele się zmieni? To na pewno — jak będzie wyglądał nasz syn. Nie, nie znam płci — zaśmiała się pod nosem. Widziała już w myślach, pytającego Galena i dopytującego o każdy najmniejszy szczegół — ale tak czuję Galen, że to będzie chłopiec — powiedziała finalnie z dziwną pewnością siebie. Galen Junior. Przed nim zdecydowanie nie będzie odwrotu, a pierwsza wizyta u ginekologa zbliżała się pierwszymi krokami. Cherry słyszała, że w jej trakcie będą może mogli usłyszeć bicie serca.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Na pewno zrobią to jeszcze dużo razy zanim na świat przyjdzie ich dziecko, pokłócą się i pogodzą. A potem skompletują wyprawkę dla dziecka, ale Galen chciał jej coś pokazać, chciał ją zabrać właśnie w to ważne dla niego miejsce, zanim wykonają kolejny krok. Zanim będą się zastanawiać nad imieniem, zanim zdecydują czy ich dziecko będzie mówiło w dwóch, czy trzech językach.
Kiedy tylko chwyciła jego rękę, to poprowadził ją po podjeździe, przez ogród, po tych wysokich schodach, zatrzymał się dopiero przed drzwiami, gdy go pociągnęła, chociaż rękę miał już na złotej klamce. Cofnął się, objął ją w talii i przyciągnął do siebie, Cherry wyglądała dzisiaj ślicznie, czerwony był zdecydowanie jej kolorem, podkreślał ognisty temperament.
- Mam nadzieję, że nie, byłem brzydkim dzieckiem - tylko, że tak naprawdę to był słodkim, bo miał blond loczki i wyglądał jak laleczka, albo jakiś cherubinek. Chociaż oczywiście sam Galen twierdził, że matka źle go ubierała i chyba pozwalała mu jeść za dużo ciastek. Jego koledzy mieli zupełnie inne zdjęcia, takie... ciekawe, było na nich tyle życia, a większość jego była pozowana i udawana.
- Co?... - zapytał, kiedy tak zaczęła, że ciekawi ją, i że powinien wiedzieć co, bo może coś tam podejrzewał, ale nie do końca, a gdy powiedziała o tym synu, to aż objął ją mocniej, aż wstrzymał powietrze. Ale wypuścił je wraz z jej kolejnymi słowami.
- A czy teraz ją poznamy? Kiedy ją poznamy? - zapytał, bo jeszcze tego nie sprawdził, nie miał kiedy, a powinien. Powinien wiedzieć o tym, w którym momencie będzie znał płeć swojego dziecka, ich dziecka. Uśmiechnął się na to co powiedziała później, spojrzał jej w oczy, w których teraz odbijały się te światła z wnętrza domu, jak wesołe ogniki.
- Yhm… Ja też to czuję - powiedział, a później pochylił się, żeby ją delikatnie pocałować, krótko, ale czule, z tą całą miłością, którą do niej czuł. Objął ją w talii i tym razem on ją pociągnął, do wnętrza tego domu, otworzył przed nią drzwi i wprowadził ją do holu.
- Chciałbym, żebyśmy kiedyś Cherry mieli podobny dom, dla naszego dziecka - podobny, nie taki sam, bo jednak ten budził za wiele smutnych wspomnień, a Galen chciał swojemu dziecku dać jednak większość tych szczęśliwych, same szczęśliwe. Dziecku, ale i jego matce. Tej przepięknej kobiecie, która stała przed nim. Nawet się od niej na moment odsunął, żeby na nią spojrzeć, w całej okazałości.
- Pięknie dzisiaj wyglądasz Cherry - powiedział i znowu ją do siebie przyciągnął, i znowu trzymał ją w ramionach tak bardzo blisko siebie. Zapach jej perfum drażnił zmysły, a bijące od niej ciepło prowokowało go.
- Co chcesz zobaczyć najpierw? - zapytał, on wiedział, co chce jej pokazać, ale chyba na to potrzebował jeszcze chwili, jeszcze kilku głębokich spojrzeń w jej oczy, jak to, które teraz właśnie w nich utkwił.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Tak dobrze czuła się w jego objęciach. Jakby nic innego na całym bożym świecie mogło nie istnieć. Tylko ona razem z nim w tych czułych uścisku, który wyrażał więcej niż tysiąc słów. Zaufanie, dobro, a także dziwne, przyjemne wibracje. Nie mogła się ich pozbyć z własnego ciała, kiedy tylko ją dotykał.
Taki przystojniak? — spytała, unosząc kąciki ust — daj spokój, pewnie wstydzisz się tych nagich zdjęć, kiedy miałeś ospę — parsknęła krótko. Ona takie miała. Cała wymazana w kremie, naga i z wielki uśmiechem na ustach. Wtedy przypominała biedronkę, jej ulubionego owada. Była w nim odrobiną gracji, czegoś szalonego, ale też domowego.
Nie, na to musisz poczekać dużo dłużej — chociaż ona czuła już to w swojej macicy. Wielki pan dziedzic. Nawet jeśli liczyła na silną, przyszłą panią prezes, musiała się przeliczyć. Cały jej organizm podpowiadał chłopca. Tak, jakby całkowicie wyzbyła się siły jajników. Przymknęła delikatnie oczy, wtulając się w niego bardziej.
Mogliby tak stać cały dzień.
Po prostu wolałbyś mieć syna niż córeczkę. Za bardzo byś się martwił oto, że mogłaby spotkać takiego Galena — odpowiedziała mu po tym krótkim pocałunku. Drażniła się dalej z nim. Czasami te delikatne szpileczki wydawały się normą. Jakby miały kręcić ich całą relację do przodu. Te krótkie przepychanki, odwzajemnione spojrzenia, choć cały obraz wydawał się być idealny, gdy weszli do środka. Oczy jej zabłysnęły. Jej własny, rodzinny dom wyglądał podobnie, a jednak tu czuła się obco. Jakby właśnie wkraczała w cały wielki świat Galena Wyatta na dobre.
A nie możemy mieć jeszcze piękniejszego? W moim własnym domu brakowało mi przytulności i jakiegoś braku... domowości? — spytała, zastanawiając się, czy rozumiał o co chodzi. Wcale nie potrzebowali wielkiej rezydencji, a czegoś co mogłoby ją przypominać. Kilka sypialni zaplanowanych od ustaleń dotyczących liczby dzieci, basen, sauna, ale przede wszystkim regał z rodzinnymi pamiątkami. Gdy tak się zastanawiała nad tym, brakowało jej jednej rzeczy. Zdjęć. Będzie musiała wszystko nadrobić.
Nie zabrzmię zbyt oczywiście, jak powiem, że chcę wejść do twojej sypialni? — spytała, przegryzając dolną wargę. Wcale nie myślała o seksie, chciała zobaczyć wnętrze młodego Galena. Pamiątki z czasów dzieciństwa, prześmieszne zdjęcia, a także plakaty kobiet, za którymi śnił po nocach.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Tylko, że Galen nie miał nagich zdjęć z ospą, nie miał zdjęć z tortem, kiedy zdmuchiwał świeczki, a Yvonne go popchnęła i on w ten tort wpadł. Nie miał zdjęć z pierwszego dnia szkoły, z dnia, kiedy wypadł mu pierwszy ząb. Jego albumy rodzinne były na wskroś idealna, śliczny, mały Galen na pozowanej sesji, w ubranku małego arystokraty, aniołka, albo paniczyka. Cyrkowa małpka, którą można się pochwalić, bo tak ładnie nauczyła się recytować wiersze, czy grać na fortepianie.
- Sama zobaczysz czego się wstydzę, ale później - nie będzie teraz psuł klimatu jakimiś smutnymi opowieściami ze swojego dzieciństwa, bo w zasadzie nie po to tutaj ją zaprosił.
- W którym miesiącu można poznać płeć dziecka? - zapytał dość poważnie, bo spodziewał się, że Cherry to jednak już to wszystko wie. Kiedy poznają płeć i kiedy usłyszą bicie serca. Galen wolał syna, bo chyba z synem rzeczywiście było mniej problemów, chociaż pierwsze co sobie obiecał, gdy dowiedział się o dziecku, to, to, że na pewno nie wychowa go jak jego ojciec. Że będzie trochę lepszym rodzicem.
Wywrócił tymi niebieskimi oczami na te słowa, że mogłaby spotkać takiego Galena.
- No tak... I mogłaby przepaść - spojrzał na nią zaczepnie. Ale prawda jest taka, że nie chciałby, żeby jego córka trafiła na takiego dupka, nawet jeśli on by się miał później okazać nim wcale nie być.
- A Ty wolałabyś córkę? - zapytał jeszcze, bo go to zaciekawiło. Kobiety chyba wolały córki, bo mogły je stroić w sukienki? Chociaż Galen nie za bardzo się na tym znał, nigdy nie brał pod uwagę jakiegoś planowania rodziny. Teraz wciąż to był dla niego temat pełen tajemnic.
- Możemy, jaki tylko zechcesz - powiedział od razu i uśmiechnął się do niej. Zdecydowanie bardziej domowy dom przemawiał do niego, tylko, że Galen zastanawiał się czy będzie coś takiego umiał stworzyć, bo wzorców jednak nie miał najlepszych.
- W zasadzie tego się spodziewałem... Chociaż najpierw chciałem Ci pokazać bibliotekę, ale to może poczekać - powiedział i pociągnął ją za rękę do schodów, weszli po nich na górę. Galen poprowadził ją do drzwi, gdzie na framudze widoczne były jakieś ślady, które ktoś próbował zetrzeć. Zatrzymał Cherry przed tymi drzwiami chwytając ją za ramiona.
- Tylko się nie zdziw Cherry, tam prawie nic nie ma, bo... moja matka chciała tutaj zrobić pracownię po tym jak się wyprowadziłem - no tak, Galen wiele lat mieszkał już poza domem, a kiedy odwiedzał rodziców dostawał pokój gościnny, jak gość. Gość we własnym domu.
Otworzył drzwi i wprowadził ją do środka. Pod jedną ścianą stało dębowe, rzeźbione łóżko, jakiś regał z książkami i kilkoma bibelotami, pod drugą sztalugi i podobrazia, to co robiło tutaj wrażenie, co od razu rzucało się w oczy to ciemne i półkoliste sklepienie sufitu, jakieś takie inne.
- Ale chciałbym pokazać Ci jedną rzecz, moją ulubioną. Taką, która zawsze była ze mną, nawet kiedy było źle... - zostawił ją na moment na środku tego pokoju. Zgasił światło, ale nacisnął na drugi przełącznik, a wtedy to sklepienie nad ich głowami zaczęło mienić się milionem drobnych punkcików, które wyglądały jak gwiazdy. Jak nocne niebo, które mały Galen miał zawsze nad sobą, nawet gdy zbierały się nad nim ciemne chmury. Podszedł do niej, objął ją w pasie i przytulił się do niej od tyłu, obrócił ją dookoła, żeby mogła zobaczyć to sklepienie.
- Wiem, że nie są tak piękne jak na Lanzarote, ale są dla mnie bardzo ważne - powiedział zbliżając policzek do jej ucha - i Ty jesteś dla mnie bardzo ważna Cherry... - odwrócił ją do siebie powoli, spojrzał jej głęboko w oczy, w których odbijały się te sztuczne konstelacje.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Ale nie masz się, czego wstydzić — zapewniła go spokojnym tonem, patrząc na niego badawczym spojrzeniem. Jej rodzina dawała jej mnóstwo wymagań, łącznie z tym ślubem, ale finalnie... mogliby się nazwać kochającą? Cherry głęboko uważała, że całe jej życie było odpowiednio kierowane. Nawet najdziwniejsze wymagania ojca wydawała się czemuś konkretnemu służyć. Bycie dobrą kobietą, dobrą panią prezes, wykształconą, zadowoloną z życia. Tylko w tym wszystkim brakowało szczęścia... Tylko że chyba już je odnalazła.
Już z krwi, a z USG około czwartego miesiąca. My nawet jeszcze pierwszego nie skończyliśmy — powiedziała troskliwym tonem, próbując utkwić w nim spojrzenie. W tych niebieskich oczach. Czekało ją jeszcze sporo niepewności w oczekiwaniu na potwierdzenie. Mogła mieć własne przekonania na ten temat, ale matka zna najlepiej własne dziecko, prawda? Musiało tak być, gdzieś w niej rozwijało się małe stworzenie, któremu dali wspólnie życie. W trakcie tej gwieździstej nocy.
Daj spokój, nie jesteś dupkiem — parsknęła śmiechem, sprzedając mu delikatnego kuksańca w bok. Mogłaby się zastanawiać, czy chciałaby takiego partnera dla własnego dziecka. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej się w tym utwierdzała. Dla Galena była całym światem, a on był dla niej tym samym — to nie tak, żebym wolała. Chciałabym mieć i dziewczynkę, i chłopca. Niezależnie, komu daliśmy życie, będę szczęśliwa — stwierdziła miękkim tonem. Nie chodziło już jej o konkretną płeć. W środku miała własne przekonania. Mogłaby ubierać dziewczynkę, czesać jej piękne loczki, a może i zaglądać w jej niebieskie oczy. Identyczne jak u ojca. Chłopca wychowałaby na kogoś, kto ma klasę, komu zależy na najbliższych osobach, a w trakcie najbardziej newralgicznych sytuacji daje z siebie wszystko, by móc uchronić każdego przed złem świata. Zwłaszcza swoją przyszłą ukochaną, którą Cherry znienawidzi całym sercem za zabranie jej syna, by później móc zajmować się wnukami.
Długoletnia perspektywa przyprawiała ją o dreszcze, ale już niedługo wraz z przyjściem na świat, zacznie się spełniać.
A co chciałbyś mieć w swoim domu? — dopytała, robiąc wielkie oczy. Błyszczały jej z ekscytacji. Nikogo dawno nie traktowała tak poważnie. Może tym powinna się zająć, gdy będzie miała czas? Powie ojcu o Galenie, o przeniesieniu terminu ślubu i kupi dla nich działkę na obrzeżach Toronto, wynajmie najlepszych architektów, by stworzyć coś pięknego. Domowego. Wspólnego.
No to możesz mnie do niej zaprowadzić — mruknęła, kiedy prowadził ją po schodach. Lustrowała posiadłość Wyatt'ów swoim wzrokiem. Próbowała wyłapać w niej najmniejsze szczegóły. Jakby w nich było coś ukrytego. Przedziwna tajemnica dzieciństwa Galena — serio? Mój pokój stoi praktycznie nienaruszony — jej rodzinny dom był stanowczo za duży. Sypialnia rodziców oraz cztery dla każdej ich pociechy. U niej nic nie zmieniali, licząc, że kiedyś będzie to miejsce dla niej i jej rodziny. Miała wielkie łóżko, w którym ona z Galenem i ich synem mogliby się rozpłynąć.
Weszła powoli, starając się doszukać najmniejszego śladu dzieciństwa. Tylko ten pokój wydał się jej taki pusty. Szczerze liczyła na więcej. Westchnęła z dziwnej rezygnacji. Gdzie te upragnione przez nią zdjęcia?
Dobrze, ale to nie jest ten moment, w którym mnie mordujesz? — dopytała, czując w sobie przedziwny ścisk żołądka. Jakby stresował ją ten moment, w którym właśnie się znalazła. Otworzyła szeroko usta, widząc świecące się sklepienie. Jej własne mini marzenie, ale podobno była zbyt dorosła, żeby mieć przy sobie takie bajery. Zrelaksowała się, czując jego objęcia i delikatnie zaczęła nimi kołysać, wpatrując się w górę .
Podobają mi się Galen — powiedziała, wpatrując się w jego oczy. Nie przypominało to nocnego nieba Lanzarote, ale miała w sobie ten swój dziwny czar — a teraz... — zaczęła lekko zdenerwowanym głosem — uwierzysz, jak powiem, że Cię kocham? — na jej twarzy było widoczne zawieszenie. Powiedziała to, jednocześnie oczekując na jego aprobatę. Czy ten trzeci raz finalnie zostanie przez niego zatwierdzony?
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Może rzeczywiście Galen nie powinien się wstydzić za błędy swoich rodziców? Może to oni powinni? A jednak czasami miał jeszcze to dziwne wrażenie, to, które towarzyszyło mu za dzieciaka, że to wszystko to jest jego wina, bo jest po prostu niewystarczający. Ale teraz przy Cherry czuł, że może jednak jest. Że znaczy dla niej coś więcej, może jeszcze nie tyle, co ona dla niego, ale na pewno coś.
- Czyli czego się dowiemy na wizycie u ginekologa? - zapytał, bo go to ciekawiło, to jakie są etapy, jaka jest kolejność, z którą będą poznawać swoje dziecko. Najbardziej to by chciał, żeby ono już było, ale w zasadzie to czas oczekiwania, też mógł być... jakimś ciekawym przeżyciem.
- Nie? - zapytał i westchnął, kiedy dostał w bok - czyli rzeczywiście doświadczyłem jakiegoś społecznego awansu, przez te kilka dni - no bo jeszcze niedawno był. Był nawet królem dupków, ale musiał oddać koronę, a teraz to już nawet wypisać się z klubu dupków. Ryan by mu nie uwierzył, chociaż... może sam dałby mu pieczątkę, która go z tego klubu wypisuje, po tym jak dostał od Galena w twarz za obrażanie Cherry.
- Najlepsza konfiguracja, to brat i siostra - stwierdził, myśląc właśnie o swojej siostrze. Szkoda tylko, że ich drogi się rozeszły. Jak tak o tym pomyśleć, to w ogóle ze strony Wyatta na jego ślubie będzie dość mało ludzi, może rodzice i może Lucia ze swoją liczącą dwanaście osób rodziną. To zawsze coś.
Zastanowił się nad pytaniem Cherry, co Galen Wyatt chciał mieć w swoim domu. Skoro w tym, w którym teraz się znajdowali na pozór miał wszystko, a tak naprawdę nic.
- Miłość - może to zabrzmiało nieco melodramatycznie, ale taka była cała prawda. Tego właśnie brakowało willi Wyattów. Tego właśnie brakowało Galenowi przez całe jego życie. Miłości, ciepła, czegoś takiego, co sprawi, że serce zabije mu szybciej, tak jak właśnie do niej, do Cherry.
- A Ty co byś chciała mieć w naszym domu? - zapytał patrząc w te jej wielkie, błyszczące oczy. Był ciekawy odpowiedzi, jemu wystarczyłaby ona i nawet mógłby z nią mieszkać w tym swoim nijakim apartamencie. Gdziekolwiek.
- Później - rzucił tylko odnośnie tej biblioteki. W zasadzie to prawda jest taka, że jego matka mogła tą pracownię zrobić gdzieś indziej, w pokoju gościnnym na przykład, w jednym z wielu innych pokoi, ale ona chyba po prostu chciała się stąd pozbyć Galena. Nie była to zdrowa relacja, dużo zdrowsza teraz na odległość, kiedy dzieliły ich tysiące kilometrów.
- Może właśnie ten? - zaśmiał się krótko, kiedy powiedziała o tym mordowaniu, w zasadzie ten pusty pokój mógłby się do tego nadawać. Bo do mieszkania nie bardzo.
Przytulił się do niej mocniej jeszcze przez chwilę patrząc na to sklepienie.
- Chciałbym mieć takie w naszym domu, zawsze gwiazdy i zawsze Ty Cherry - powiedział, kiedy już stała przodem do niego, kiedy już patrzyli sobie głęboko w oczy. Na jej pytanie uśmiechnął się.
- Tak, to jest chyba odpowiedni moment... - postanowił iść za ciosem, za tym jej wyznaniem, które padło, przypieczętować je czymś więcej. W tym miejscu, które było dla niego tak ważne, z tą kobietą, najważniejszą na świecie. Uklęknął przed nią na jednym kolanie i wyjął ten pierścionek, który jubiler poprawiał na jego specjalne zamówienie. Zamiast jednego z diamentów w pierścionku znalazł się kawałek meteorytu, a wewnątrz wygrawerowana konstelacja łabędzia, którą pokazał jej tej nocy, kiedy znaleźli się tu po raz pierwszy.
- Może to za szybko Cherry i może powinno się to odbyć w innych okolicznościach, może na Lanzarote? Ale chciałbym Cię o to zapytać, właśnie tutaj, dzisiaj... Czy - nabrał powietrze w płuca, a później zapytał na wydechu, z niebieskimi tęczówkami utkwionymi w jej twarzy, z palcami zaciśniętymi na jej dłoniach.
- Czy zostaniesz moją żoną? - powiedział to w końcu i czekał na jej reakcję. Serce biło mu w piersi jak szalone. A myśli znowu galopowały z taką prędkością, że nie mógł ich zebrać. Bo trochę się bał, że tym razem ona odrzuci jego.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Potwierdzimy ciążę, a jeśli jest odpowiedni moment, usłyszymy bicie serca — powiedziała, unosząc oba kąciki ust do góry. Jakoś cała ta chwila, ten moment wzbudzał w niej prawdziwą radość. Nie była w w stanie od niej uciec. On, ona, pani ginekolog i to przedziwne badania, w trakcie którego zobaczą swoje maleństwo. Jeszcze było tak malutkie, że zmieściłoby się na jej palcu.
A masz wątpliwości? — spytała, unosząc jedną ze swoich brwi — gdybyś był dupkiem, to bym się w Tobie nie zakochała — w ciągu tego miesiąca przeżyli przecież tak wiele. Kłótnie, godzenie się, wspólne patrzenie w gwiazdy. Może właśnie to ich połączyło? Te magiczne światła pojawiające się na ziemi. Gdyby nie one dalej byliby do siebie wrogo nastawieni, rzucając się sobie nawzajem do gardeł. Za to Charity uwielbiała w nie patrzeć. Skupiała na nich wzrok, a serce biło jej szybciej. Teraz już ich tak bardzo nie potrzebowała, bo miała przecież przy sobie Galena. On był jej gwiazdą, księżycem jej życia.
Czy ja wiem... — stwierdziła po dłuższym zastanowieniu się Charity. Ona i jej trójka braci też była dobrą konfiguracją. Nauczyła się kłócić o najważniejsze dla niej rzeczy. Każdy krok, który pokonywała, był tym właściwym, dzięki któremu była bliżej Galena. W głębi serca przestało jej to przeszkadzać. Jakby całe życie, które przeżyła, miało dać jej siły do zamieszkania z takim lwem. Kłótnie, przepychanki, kradzieże najlepszych ciastek, a nawet to ciągnięcie za warkocze. Nie potrzebowała nic innego od życia. Finalnie dzięki własnym doświadczeniom mogła zostać silną partnerką.
Oh, kochanie — rzuciła, wtulając się w niego jeszcze mocniej. Uniosła rękę, by położyć mu ją delikatnie na policzku i głaszcząc kciukiem jego policzek. Zabrzmiał melodramatycznie, choć jeszcze nie miała odwagi, by dopytać z czego dokładnie to wynikało. Wbrew pozorom Galena, mieli go bardzo dużo. Mogliby tak po prostu wtulić się w swoje ramiona i żyć w ten sposób — przede wszystkim Ciebie, a na resztę będziesz musiał się zgodzić — zaśmiała się delikatnie. Cicho, pod nosem. Skoro tak mało mu było potrzebne, a może tak wiele? To mogła zorganizować i zaprojektować ich dom. Zrobiłaby to z takim samym pracoholizmem, jakby pracowała w firmie. Dopieściłaby każdy kąt, byle mogli czuć się w nim wolni, przede wszystkim kochani.
Kiwnęła głową, słysząc o biblioteczce. To Galen był przewodnikiem tej wycieczki, a ona niezbyt chciała mu się wtrącać.
Daj spokój — prychnęła, zanim ją objął. Takie żarty w przypadku oskarżeń o handel ludźmi powinny zostać z a k a z a n e. Nawet Cherry zdawała sobie z tego doskonale sprawę. Choć teraz to sie nie liczyło. Patrzyli w to sklepienie, spoglądając na gwiazdy. Ciekawe, który widok bardziej ich przekona. Ten w pokoju Galena, czy kiedy ponownie wyjdą na ogród.
Już chciała powiedzieć, że go kocha, otwierała usta, a wtedy... uklęknął. Otworzyła szerzej oczy, usta otworzyła ze zdziwienia, a chwilę później zaczęła zakrywać je ustami. Nic nie powiedziała. Nie była w stanie. Zatkało ją. Zamiast tego zaczęła kiwać głową. Z oczu zaczęły spływać łzy. Nie spodziewała się tego. Nawet w najlepszych snach, nawet jeśli mówił o tym do niej tak w jasny i sprecyzowany sposób. Zamiast słów potakiwała głową, próbując uspokoić swój oddech. Naprawdę go kochała. Mogło to być zbyt szybkie, zbyt nierozważne, ale może... oto właśnie chodziło w miłości? Zawsze była ona dzika, niezmierzona, nie do zatrzymania, a kiedy patrzyła mu w oczy, czuła to całą sobą. Chciała mu oddać każdy, najmniejszy kawałek ciała.
Dlatego nie czekała, tylko rzuciła się na niego, by go przytulić.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- To jeszcze jest niepotwierdzona? - a dziesięć testów, które zrobili? - bicie serca? To dziecko już ma... serce? - wygląda jak rogalik, wielkości palca i ma serce? Galenowi trochę się to w głowie nie mieściło, musi rzeczywiście się szybko zapisać do szkoły rodzenia, żeby trochę się w temacie podszkolić. Przecież nie może się cały czas o wszystko pytać Cherry, tylko... powinien ją zaskoczyć.
Miał wątpliwości, bo dużo kobiet zakochiwało się w dupku Galenie, a później był płacz, później było, nie wiedziałam, że z ciebie taki dupek. Ale Cherry wiedziała. Tylko, że Cherry Galen chciał chyba udowodnić, że nie jest dupkiem. Na razie mu się udawało.
- Najpierw jedno, a później się zastanowimy - bo Galen nie myślał nigdy poważnie o dzieciach, gdzieś tam w jego głowie przewijał się ten dziedzic, ale jednak to było dość odległe, bardzo odległe. Może na starość zrobiłby sobie dziecko z jakąś młodą dziunią, właśnie, żeby mieć dziedzica. A teraz będzie mieć dziecko z Cherry. Z kobietą, którą szczerze kocha. Jakby jeszcze kilka miesięcy temu ktoś mu o tym powiedział, to by go wyśmiał, szczerze, bo jak Galen Wyatt mógłby wymienić swoje życie playboya, na jedną kobietę i jeszcze zrobić sobie z nią dziecko?
A tu proszę bardzo, mógł. Do tego jeszcze mógł szczerze przyznać, że ją kocha i się jej oświadczyć.
Uśmiechnął się szczerze, kiedy tak mu ładnie powiedziała kochanie, bo to z jej ust wydało mu się takie szczere, w ogóle pierwszy raz coś takiego od niej usłyszał, a może od kogokolwiek, bo jednak Wyatt nie bywał z związkach, raz, ale Marcie raczej tak do niego nie mówiła. Bo może nawet to nie było kochanie, tylko jakaś przygoda?
Na jej kolejne słowa wywrócił oczami, bo spodziewał się, że nie będzie miał za wiele do gadania jeśli chodzi o urządzanie domu, ale właściwie to nawet nie chciał, jakoś tego nie lubił, wystarczy mu, że da mu urządzić gabinet. W gabinecie jednak musiał mieć swoją przestrzeń, swój azyl, a reszta była mu obojętna, zwłaszcza, że uważał, że Charity ma bardzo dobry gust.
Kiedy głaskała jego policzek, to schował jej dłoń w swojej ręce, kciukiem przejechał po jej wnętrzu, a palce musnął ustami.
- Na co tylko chcesz Cherry - powiedział, chociaż prawda jest taka, że gdyby musiał, to Galen by się jej postawił. W wielu rzeczach pewnie by jej ustąpił, zwłaszcza po tej ostatniej akcji z bólami, zwłaszcza jeśli chodzi o urządzanie domu. Ale raczej nie we wszystkich aspektach ich wspólnego życia będzie taki ugodowy.
Tylko że, według tych wszystkich dowodów, to Galen jednak handlował żywym towarem, a nie martwym, więc chyba Cherry jednak nie miała się czego obawiać. Chociaż Wyatt kiedy tylko o tym myślał, to w głowie miał same czarne scenariusze, a jednak postanowił, że jeszcze się nie podda, jeszcze zawalczy, żeby nie oglądać swojego dziecka zza krat.
Kiedy się zgodziła, to Galen, wsunął jej na palec pierścionek. To dużo dla niego znaczyło, bo to było przypieczętowanie uczuć, którymi ją darzył, chociaż z tyłu głowy wciąż miał myśl, że może gdyby nie jej ojciec, ten cały jej pozorowany ślub, to nie zrobiłby tego tak szybko?
Zrobiłby, bo to był Galen Wyatt, a on nigdy nie czekał.
Kochał ją. Miała zostać matką jego dziecka. Na co miał czekać?
Wstał, a kiedy wpadła mu w ramiona to ją objął, przyciągnął do siebie mocno i odchylił do tyłu, żeby spojrzeć jej z góry w oczy, żeby widzieć w nich te odbijające się sztuczne gwiazdy. A później wpił się w jej usta, zachłannie, tak jakby tym pocałunkiem pieczętował tę jej zgodę. Do utraty tchu. Serce waliło mu w piersi jak szalone, adrenalina pulsowała w żyłach, jak podczas szybkiej jazdy samochodem, skoku ze spadochronu, albo najlepszego seksu w życiu. Bo teraz Cherry już była jego, z tym pięknym pierścionkiem z białego złota, po babce Wyatt, na palcu. Kiedy w końcu się od niej odsunął nabrał w płuca łapczywie powietrza i znowu się nad nią pochylił. Nad jej szyją, na której najpierw poczuła jego ciepły oddech, a później usta.
- Uczyniłaś ze mnie najszczęśliwszego faceta na świecie - a jednak może Galen Wyatt to był trochę romantykiem. Tylko może bardziej w stylu Casanovy niż Monetkiego?

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Jest, ale... wiesz, to może być ciąża biochemiczna. Zarodek umiera chwilę po zagnieżdżeniu, poza tym są też inne problemy — stwierdziła dosyć powoli Cherry, ale była wręcz pewna, że to nie dotyczyłoby przecież ich. Oni byli wręcz nieskazitelni, czyści, bez jakichkolwiek większych problemów. Tak z pewnością byłaby w stanie ich nazwać. Bezproblemowi ludzie. No oprócz zarzutów, które zdaniem Cherry, dalej gdzieś krążyły nad Galenem — no takie maciupkie... Ale da się je usłyszeć — przy Galenie czuła się jak prawdziwy ciążowy znawca. Prawda była taka, że w zasadzie nic na ten temat nie wiedziała. Wszystkiego dowiadywała się na bieżąco. Łącznie z liczbą badań oraz szczepień, które powinna wykonać. Szczerze zaczynało się jej kręcić od tego w głowie. Jedno dziecko, a tak dużo rzeczy do sprawdzenia.
Boisz się, że po jednym tak Cię znienawidzę? — spytała, unosząc do góry jedną ze swoich brwi. Brała to pod uwagę. Całkowicie szczerze zastanawiała się, czy po zmianach, które zajdą w jej organizmie, będzie w stanie wrócić do starej Cherry. Czy z niej cokolwiek tak właściwie zostanie? Nie bez powodu część ludzi nazywała dziecko pasożytem. Podobno wyduszały one z kobiet najpiękniejsze cechy. Choć nie zawsze podobno przy ciąży z chłopcem kobieta stawała się jeszcze piękniejsza. Dodatkowo ten brzuszek dodawał prawdziwego uroku.
Ciekawe, jak z nim będzie wyglądała Marshall.
Uśmiechnęła się szczerze. Jego dotyk koił jej wszystkie zmysły. Wydawały się być one dla niej czymś wyjątkowym. Odrobinę zakazanym, momentami intymnym. Byłaby w stanie postawić mu cały dom z ogrodem, by mieli miejsce, do którego wspólnie będą wracali latami. Do własnego domu po dniu ciężkiej pracy, gdzie konstrukcja budynku przypominała stal, a reszta prąd był wytwarzany przez jej panele. Piękna współpraca, która mogła dopinać najważniejsze szczegóły ich wspólnego, późniejszego życia. Miejsce, gdzie wspólnymi siłami będą tworzyli rodzinę.
Spojrzała jeszcze raz na wsuwany pierścionek. Był i d e a l n y. W rodzinie Galena musieli mieć dobry gust. Wiedziała, że to był pierścień jego babci, a teraz należał do niej. Tak jak ten mężczyzna, któremu właśnie rzuciła się w ramiona. Ślub wydawał się być teraz tylko ostatecznym dopięciem ich relacji. Mogliby się kłócić, rzucać przedmiotami, przeklinać się, a później wróciliby ponownie w swoje ramiona.
Odwzajemniła jego pocałunek. Pogłębiała go raz, później kolejny. Te wargi były zarezerwowane tylko dla niej. Ostatni taki pocałunek mieli na Lanzarote, gdy po całym dniu randki kosztowali się kawałek, za kawałkiem. W tym połączeniu warg było mnóstwo romantyczności, namiętności, ale przede wszystkim uczuć, które uciekały tak jak para z gotującego się czajnika. Nie było chwili na zatrzymanie się. Stęknęła, gdy rozłączył ich wargi. Ta chwila mogłaby trwać dla niej w nieskończoność. Przymknęła oczy, czując ponownie jego bliskość.
A ty ze mnie najszczęśliwszą kobietę, bo wyjdę za mężczyznę, którego kocham — odpowiedziała praktycznie bez wahania, uśmiechając się — kocham Cię, Galenie Wyatt'cie, i wiesz co? Zostanę twoją żoną, choć teraz muszę zmienić sukienkę — zaśmiała się pod nosem. Nie chciała, by zwykła sukienka przyniosła im nieszczęście. Teraz czeka na nich poważna praca związana z organizacją ślubu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#13”