27 y/o, 164 cm
primabalerina | The National Ballet of Canada
Awatar użytkownika
part me from my heart, my fate is sealed. offering my soul for something real
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Prawda była taka, że do pewnego stopnia, nawet gdyby Marco pokazał jej zupełnie inne oblicze - to, o którym istnieniu jeszcze nie miała pojęcia - również potrafiłaby zachować się swobodnie. W przeciągu całego swojego życia Santorini nauczyła się wtapiać w otoczenie, którego była częścią. Przywykła do obserwowania interesów swojego ojca, zarówno tych dokonywanych w białych rękawiczkach jak i tych, których krwawy ślad pozostawał na błyszczącej posadzce ich posiadłości. Niewiele rzeczy było w stanie poruszyć maskę, która każdego dnia tkwiła przymocowana do jej twarzy - nie naprawdę, nie do głębi.
Żadne z nich nie miało pojęcia o tym, co chowało się pod tą fasadą. Ponad nią Todorovski wydawał jej się tylko bogatym mężczyzną, którego wychowano w już zanikającym zestawie zasad. Traktował ją z szacunkiem, mieszając bezpośredniość z prowadzoną przez nich, towarzyską grą. Było to dla niej komfortowe, a nigdy nie należała do kobiet czujących potrzebę nakreślenia własnej niezależności i odrzucania pieszczoty, jaką było postawienie jej drogiego wina i wyproszenie delikwenta, który ewidentnie jej się naprzykrzał.
Lubiła być rozpieszczana, choć nigdy nie pozwalano jej tego okazywać wprost.
- Niekoniecznie - odparła wymijająco, dostrzegając, że natrafiła na równego sobie zawodnika, który również balansował wokół prawdy i szczerości, oferując jej półśrodki. - I spokojna, i ostra zabawa bywa przyjemna, ale zależy od towarzystwa - dodała niewinnie, unosząc na niego swój wzrok znad krawędzi kieliszka.
Spiła łyk wytrawnego alkoholu, którego czerwień współgrała z jej pomalowanymi ustami. Prawda była taka, że w klubach takich jak Emptiness, kobieta jej pokroju zwykle nie odnajdowała towarzysza do rozmów, za którego w tej chwili uchodził Marco. Zdecydowana większość nie chowała się ze swoimi zamiarami, jak i nie maskowała pożądliwego spojrzenia. Była przekonana, że nawet teraz, z oddali wyczuwa czyjś wzrok na swojej sylwetce. Było to wrażenie, do którego przywykła, choć odkąd opuściła Mediolan jej intuicja stała się na nie bardziej wyczulona - czy też, kompletnie przeczulona.
Teraz poza wszelkimi odczuciami, jakimi mogła dzielić drugiego mężczyznę, wzmacniało poczucie zagrożenia.
- Nic niezwykłego, nic ciekawego - powtórzyła za nim, a jej kąciki ust uniosły się w górę w lekko zadziornym uśmiechu. Słowa mające na celu ugasić jej ciekawość jedynie ją wzmocniły - poczuła się jak dziecko, któremu zabroniono sięgać do jednej szafki, więc teraz na niczym innym nie mogło się skupić. Marco sprawiał wrażenie osoby, która chce uchodzić za skromną, ale w głębi jego spojrzenia dostrzegła iskrę będącą zupełnym tego zaprzeczeniem. - Brzmi pan na bardzo przeciętnego mężczyznę - dodała zadziornie, choć w jej własnym spojrzeniu dostrzegł, że zaczęła się zgrywać.
Odstawiła kieliszek na blat, a jej głowa przekrzywiła się lekko. W prowadzonej przez nich, uprzejmej dyskusji dostrzegła wytyczone przez mężczyznę granicę i jakaś jej cząstka zapragnęła je zbadać - podobna do tej, która na widok ognia zechciałaby zbliżyć do niego dłoń.
- Moje marzenia dalekie były od tego nijakiego miasta i pozbawionej charakteru kultury - odrzekła z nagłą dozą szczerości, zadzierając podbródek by móc na niego spojrzeć. - Podoba się panu Toronto?

Marco Todorovski
meow
nuda
41 y/o, 185 cm
Właściciel sieci klubów
Awatar użytkownika
Można ostatecznie oswoić się z Rosją, ale Rosja oswoić się nie da.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Uniósł kącik ust w uśmiechu, gdy tak wyrafinowanie rozegrała jego odpowiedź. Miło było porozmawiać z kimś, kto całkiem inteligentnie łapał się słówek oraz obracał je na swoją korzyść. Musiał przyznać, że dawno nie miał takiej możliwości, przez co tym bardziej doceniał dzisiejszy wieczór. Nawet jeśli miał się on skończyć na tej krótkiej rozmowie, to i tak był wart każdej chwili.
- Na jaką zabawę ocenia więc pani dzisiejsze towarzystwo? - Spytał całkiem przewrotnie, ciekaw, co usłyszy. Spojrzał na nią z błyskiem rozbawienia w szarych oczach, unosząc powoli szklankę z wódką do ust. Zdecydowanie, ta konwersacja robiła się coraz ciekawsza, a siedząca przed nim kobieta wydawała się z każdym momentem ciekawsza.
Nie miał zamiaru jej podrywać, czy też próbować wciągnąć do swojego łóżka na jedną noc i, z tego co widział dookoła, był w tym osamotniony. Niespecjalnie się temu dziwił, lecz wcale nie zamierzał dopasowywać do reszty towarzystwa bądź zachowań, jakie Elena mogła znać ze swoich osobistych doświadczeń. Teraz także, oderwał na chwilę wzrok od kobiety i rozejrzał się spokojnie dookoła, na dłużej zatrzymując się na twarzy pewnego mężczyzny, który aż nazbyt wyraźnie wpatrywał się w jego towarzyszkę rozmowy. Niewiele osób było w stanie znieść jego szare, lodowate spojrzenie i w tym przypadku również nie było inaczej. Ewidentnie nie miał zamiaru pozwolić, by ktokolwiek - nawet na odległość - zepsuł Elenie ten wieczór.
- Och, przepraszam, zapomniałem panią ostrzec na samym początku, że ja naprawdę jestem całkowicie przeciętnym mężczyzną. Nie chciałem pani rozczarować swoją osobą, ale cóż... Wydało się. - Rozłożył ręce na boki, w geście lekkiej bezradności i jednocześnie pochylił głowę, jakby naprawdę ją za to przepraszał. Tylko głos i spojrzenie zdradzały, że pozwolił sobie na urozmaicenie tej rozmowy lekkim żartem. Co prawda, mógłby być śmiertelnie poważny przez cały ten czas, ale po co? On także chciał odetchnąć. Zresztą, skoro Elena zaczęła zgrywać się pierwsza, to on jedynie do tego dołączył.
- Widzi pani, coś nas jednak łączy. Ja także nie wyobrażałem sobie, że znajdę się właśnie tutaj - odpowiedział po chwili, jakby musiał zastanowić się nad tym, co chce powiedzieć bądź co może powiedzieć. - Nie jest to najbrzydsze miasto, jakie widziałem. Dla mnie jednak jest to głównie miejsce, w którym pracuję, śpię i jem. Lubię tutejsze muzea, spacery po parkach lubi mój pies, ale nie czuję się zbyt specjalnie przywiązany do tego miejsca.

Elena Santorini
Można ostatecznie oswoić się z Rosją, ale Rosja oswoić się nie da.
Kahea (dsc: kahea.)
Przemoc wobec zwierząt i dzieci
27 y/o, 164 cm
primabalerina | The National Ballet of Canada
Awatar użytkownika
part me from my heart, my fate is sealed. offering my soul for something real
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Dzisiejszy wieczór obfitował w emocje, które wcale nie opuściły jej po zejściu ze sceny. Wciąż czuła przyjemne drżenie, które w jej ciało tchnęła buzująca w żyłach adrenalina. Dni występów były jej ulubionymi - od początku aż po sam koniec. Pierwszej kawy wypitej w pośpiechu przy wyjściu z mieszkania, zajęć organizowanych na scenie, zamiast na jednej z próbnych sal. Leniwego nakładania mocnego, kostiumowego makijażu, którego nie zmyłyby mocne reflektory. Jej napięcie zawsze osiągało swój szczyt w kontakcie z muzyką, z obecnością widowni, której nie miała szans zobaczyć przy tak mocnych światłach. Po niej jednak następowało powolne wsuwanie się w objęcia nocy - a w przypadku wieczorów takich jak ten, towarzyszyła im pełna uniesienia atmosfera.
- Wielu ludzi rozpoznaję, na szczęście w ten dobry sposób - odrzuciła, nie mogąc wiedzieć, czy mężczyźnie chodziło o sam klub, czy też o przyjęcie - a to, niezależnie od miejsca, zawsze było dla niej czymś przyjemnym.
A teraz miało być tym przyjemniejsze, gdy zniknął problem, który zwykle utrudniał jej dobrą zabawę.
- Rozumiem. Zdarza się najlepszym - dodała z nutką rozbawienia, widząc, że podłapał jej żart. Wykorzystywała ten czas by przyjrzeć mu się dobrze - Marco Todorovski z pewnością miał wokół siebie aurę, która sprawiała, że ta część baru, przy której siedzieli, pozostawała pusta. Widziała spojrzenia mężczyzn, zarówno tych, którzy wpatrywali się w nią z wygłodniałym wzrokiem, jak i współpracowników z jej własnego baletu. Wszyscy spoglądali na niego z niepewnością, jak gdyby w jednej chwili z jej rozmówcy stał się jednocześnie ochroniarzem. Doceniała to - to, że pozbył się nagabującego ją fana, ale w tym miłym geście dostrzegała pewną potrzebę kontroli.
- Nie wiem, czy kiedykolwiek będę potrafiła się do niego przywiązać - westchnęła, poniekąd się z nim zgadzając - lecz dla niej miasto nie mogło być wyłącznie snem, jedzeniem i pracą. Mediolan był jej p o w i e t r z e m, kochała jego wąskie uliczki i eleganckie wystawy, kwiaty wypełniające ich ogród i cichą muzykę, która zawsze wydobywała się z któregoś miejsca posiadłości. Był domem - i choć była pewna, że romantyzowała go sobie w głowie, wciąż nie potrafiła się pogodzić z jego utratą.
Marco był intrygującą osobą - lecz nie wiedziała, czy odpowiednią dla niej tego wieczoru. Dostrzegła machnięcia jednej ze swoich przyjaciółek, niepewnych, czy mogą podejść. Nie wiedziała co sądzić o tym, jakim respektem otaczał się mężczyzna.
- Moi przyjaciele na mnie czekają. Dziękuję ci bardzo za pomoc w pozbyciu problemu, Marco. Moja noc z pewnością będzie teraz udana - rzekła wprost, zsuwając się z hokera. Musnęła dłonią jego ramię w krótkim geście wdzięczności - jak i podziękowania. - Mam nadzieję, że twoja również.

Marco Todorovski
zt x2
meow
nuda
ODPOWIEDZ

Wróć do „Emptiness”