30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Nie ubrała na siebie zbyt wiele. Umyta, pomalowana siedziała z powrotem przy tym samym stoliku. Tym razem wręcz zajadała się jajecznicą w pełni szczęścia. Cokolwiek siedziało w jej głowie nie miało znaczenia, kiedy zobaczyła Galena wchodzącego do stołówki. W jej oczach pojawił się finalnie ten błysk w oku. Jeszcze bardziej zadbała o swój wygląd. Krótkie, czarne spodnie z wysokim stanem, czarne bikini oraz koszula, która miała zakrywać jej ramiona.
Możemy udawać, że Toronto nie istnieje? — spytała błagalnym głosem, wpatrując się w niego brązowymi tęczówkami. Nie chciała myśleć o firmie, ani o narzeczonym. Wolała skupić się na jedynej osobie, która się dla niej liczyła. Zwłaszcza po wczorajszej nocy. Chyba trafiła do gatunku dziewczyn nazywanych desperatkami.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Ta noc była męcząca, ale w tym najlepszym, najzdrowszym sensie. Jak przebiegnięcie maratonu, po którym nogi odmawiają posłuszeństwa, ale w piersiach zostaje satysfakcja i ten dziwny zastrzyk energii, którego nie da się pomylić z niczym innym. Jak zabójczy trening na siłowni, kiedy mięśnie drżą, skóra parzy od wysiłku, a mimo to człowiek czuje się silniejszy niż kiedykolwiek. Dokładnie tak czuł się Galen, zmęczona do granic możliwości, ale szczęśliwy, może najszczęśliwszy w całym swoim życiu.
Kiedy patrzył na Charity Marshall, która spała w jego pościeli, to wiedział, że to była właśnie TA kobieta. Nie żadna inna, tylko Cherry, ta która jeszcze kilka godzin temu oddała mu się całkowicie. Kiedy wyszła, to Galen również opuścił swój pokój, poszedł pobiegać, zająć czymś myśli, a może po prostu wraz z przyspieszonym biciem serca oraz oddechem, poukładać je. Zawsze lepiej mu się myślało w ruchu, bieg był dla niego taką chwilą, która pozwalała mu się skupić. Najczęściej domknąć sprawy po ciężkim dniu w biurze. Tylko, że dzisiaj nie było biura, dzisiaj był jeszcze na wakacjach, powinien się cieszyć i korzystać, a mimo to cały czas myślał, co będzie dalej. Co się stanie w momencie, w którym jego stopa dotknie ziemi na lotnisku w Toronto, w momencie, w którym Charity Marshall pożegna go szybko i popędzi do swojego narzeczonego. A później będzie szykowała się do ślubu, tylko po to, żeby wypełnić polecenie swojego ojca, żeby przejąć firmę, która jej się należy. Należała jej się, należało jej się wszystko co najlepsze. Mężczyzna, który ją kocha, a nie taki, który jest tylko jej transakcją.
Wyatt nie potrafił tego ułożyć w głowie, nie pomagał bieg, nie pomagała morska bryza, ani widok rozciągających się przed nim plaż Lanzarote.
Wrócił do hotelu, wziął prysznic, który też w zasadzie nie pomógł, który tylko utwierdził go w przekonaniu, że musi zareagować, że jak czegoś nie zrobi, to będzie tego żałował. Tylko co on do cholery mógł zrobić?

Na śniadanie się spóźnił, oczywiście wziął sobie tylko czarną kawę i usiadł obok niej przy stoliku, nie na przeciwko, tuż obok niej. Napił się łyk kawy. Zdjął z nosa ciemne okulary. Wyglądał na niewyspanego, ale przede wszystkim na zamyślonego. Na jej słowa zmarszczył brwi. Chciałby tego, najbardziej na świecie chciałby, żeby Toronto nie istniało, ale chyba dzisiaj już wcale nie potrafił o tym nie myśleć. Jakby coś w nim pękło, jakby ta wczorajsza noc coś w nim złamała. Nie w niej... chociaż może w niej też?
W nim na pewno.
- Może... - zaczął, bo jednak te jej wielkie, brązowe oczy, jednak to jej błagalne spojrzenie sprawiało, że myśli znowu oscylowały wokół jej ciała wijącego się z rozkoszy na jego łóżku - nie wiem... - teraz uderzyły w niego wątpliwości, ta nuta zazdrości, której wcześniej nie było, która pojawiła się nagle, gdy tylko wyszła z jego apartamentu - jedno pytanie. Co zrobisz kiedy wrócimy do Toronto? - musiał je zadać, po prostu musiał, bo inaczej nie mógłby usiedzieć na tym krześle, inaczej nie mógłby spojrzeć w jej piękne oczy, ani przełknąć nawet łyka tej cholernie gorzkiej kawy.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Serce jej drżało, kiedy zbliżał się do stolika. Nie chciała myśleć o powrocie. O Toronto i problemach, które się w nim znajdowały. Wolała tę chwilę zostawić dla samej siebie, kiedy już wróci i zostanie sama w swoim szklanym apartamencie, z którego mogła podziwiać nocne widoki. Serce jej biegło na samo wspomnienie tej sytuacji. Chciała móc się stąd wyrwać, ale nie była w stanie. Wolała, by jej serce pozostało na Lanzorote, gdzie doskonale wiedziała, czego chciała. Odpowiedź wydawała się zbyć banalna, bo pragnęła Galena. Tak bardzo jak był jej wrogiem, teraz znowu chciała skosztować jego ust.
Już zadowolona z delikatnym uśmiechem wkładała sobie widelec z jajecznicą do buzi, ale wtedy coś ją drgnęło. Może? Przyjęła jeszcze w miarę spokojnie. Jakby mieli przejść do kontynuacji nocy, nie wiem za to ją zabolało. Jakby ktoś nagle wbił w jej serce sztylet.
Nie wiesz? — spytała błagalnym tonem, a jej ciało zadrżało. Tylko w nieprzyjemny sposób, strachu. Szybciej straciła to, co miała obiecane nocy. Miał jej nie puszczać, dalej trwała w tych nocnych emocjach, ale musiała się powstrzymać. Zachciało się jej płakać. Dłonie schowała pod stołem i wbiła z nie mocno swoje paznokcie, zostawiając czerwone ślady — a co mam zrobić, Galen? — spytała, puszczając głową. Wbrew pozorom nie była silną kobietą, jeśli uczucia zaczynały się pojawiać. Wtedy zaczynała być delikatna, wrażliwa. Próbowała otworzyć usta. Powiedzieć coś sensownego, ale nic nie wydawało się na tyle dobre, by mogła wypowiedzieć to głośno. Cisza dobiła też ich. Finalnie upiła kilka łyków swojej kawy.
Wiedziała, co musiała powiedzieć.
Mogę wybrać mężczyznę, ale dobrze wiemy, że nie weźmiesz ze mną ślubu — nie teraz, albo właściwie nigdy. Potrzebowała zawiązania dwóch osób małżeńską wstęgą, by móc umocnić swoją pozycję w firmie. Jej brat już dawał jej w kość, nie chciała dawać mu powodów do wygranej — a moim narzeczonym jest... — wzięła głęboki oddech, wbijając wzrok w sufit — mój przyjaciel gej — stąd mogła być zafascynowana innym mężczyzną. Galenem była. Chciała móc jeszcze raz spojrzeć w jego niebieskie oczy, ale bała się. Zaraz ją wyśmieje, a miała tkwić w jego ramionach bezpieczna przed światem, który mógłby ją zranić. Po tej nocy musiała wyznać mu prawde, była wręcz do tego zobowiązana. Nikt nie dał jej tyle, co on.
Nie chcę sobie wyobrażać życia bez Ciebie — przynajmniej nie w tej chwili, nie kiedy byli wobec siebie nadzy, jak przy nikim innym. Zdobyła się, by spojrzeć mu prosto w oczy, w których pojawiły się łzy. Nie chciała płakać przy obcych osobach, a głos zaczął się jej łamać — ale bez firmy też. Całe moje życie się do tego przygotowywałam — bo jak miałaby wybrać mężczyznę, z którym spędziła jedną świetną noc nad przygotowania, nad którymi spędziła całe życie. Firma należała się jej i miała zamiar zrobić wszystko, by faktycznie tak się stało. Nawet jeśli będzie miała przez to rozdarte serce...
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

A co mogę zrobić Galen - tego się właśnie spodziewał, w każdym jednym scenariuszu, który układał sobie w głowie, który analizował, wypowiadała to zdanie, co mogę zrobić. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, żeby zasugerować jej wyjście z tej sytuacji, tylko problem tkwił w tym, że nie znał wyjścia, zastanawiał się nad tym tak długo, a nie wiedział co ma jej powiedzieć, nie wiedział właściwie czego od niej chciał. Żeby była jego, nie tylko tutaj na Lanzarote, ale też w Toronto, wszędzie, zawsze.
Zamknął usta i wbił w nią spojrzenie, te niebieskie oczy utkwione były w jej twarzy, takiej smutnej, że serce pękało mu na pół. Chciałby jej pomóc, ale nie wiedział jak. To co powiedziała później sprawiło, że poczuł się, jakby na głowę zawalił mu się cały świat. Jakby dostał w twarz, nie to nawet nie dało się porównać do tego. Szpilka wbita prosto w serce. Ale czego się spodziewał? Czy w jednym z tych pierdolonych scenariuszy, które cały poranek tworzył, nie odpowiedziała mu właśnie w ten sposób?
Czy nie brał tego w ogóle pod uwagę?
Galen Wyatt nie był gotowy na ślub, nigdy nie brał tego pod uwagę, ślub... Abstrakcja, coś, co nie było mu wcale potrzebne do szczęście, w żadnym wypadku. Tylko...
Tylko teraz do szczęścia była mu potrzebna Cherry, nic więcej.
Czuł, że robi mu się niedobrze, łyk kawy, który wziął do ust sprawił, że naprawdę go zemdliło.
Dobrze wiemy, że nie weźmiesz ze mną ślubu - odbiło mu się echem w głowie. Dobrze wszyscy to wiemy, wie to Charity Marshall, wie to cały świat dookoła, ale nie wiedział tego sam Galen Wyatt.
Znowu otworzył usta, chciał powiedzieć tylko dwa słowa. Dwa słowa, które mogłoby dużo zmienić, wszystko. Które siedziało mu w głowie od poranka, ale wtedy Cherry powiedziała o tym narzeczonym. Przełknął ślinę i te słowa zróbmy to, które miał już na języku również. Sięgnął do jej ręki, żeby zacisnąć palce na jej dłoni.
- Cherry, wcale nie musisz tego robić, nie musisz wychodzić za mąż... za jakiegoś geja - powiedział, chociaż głos mu się odrobinę łamał, ale nie dlatego, że nie był pewny swoich słów, tylko dlatego, że prawie jej powiedział coś innego, może to co leżało gdzieś tam na dnie duszy. Z jednej strony odetchnął z ulgą, że tego nie powiedział, z drugiej... może tego by chciał?
Ale może wcale nie, może to ten klimat Lanzarote? Te jej drżące usta i szklące oczy?
Tym razem to on spuścił wzrok na stolik. TA kobieta sprawiła, że sam nie wiedział czego chce, co czuje. Galen Wyatt, który zawsze to wie, wie czego chce i po prostu to bierze, dzisiaj był niezdecydowany, zagubiony, jak dziecko we mgle.
Dopiero po chwili podniósł na nią spojrzenie, sięgnął do jej policzka, przejechał po nim kciukiem.
- Wiem Cherry, ta firma, ona należy się Tobie bardziej niż komukolwiek - każde jedno słowo wypowiadała powoli. Zawiesił się na moment, ze wzrokiem utkwionym w jej ustach, gdzieś pod skórą jeszcze czuł ich smak.
- Może... - zaczął i znowu słowa więzły w gardle, znowu nie wiedział jak ma je odpowiednio poukładać, co zrobić, żeby nie musieć podejmować decyzji w tej chwili, ale też żeby jej nie stracić. Nie chciał jej stracić. Obiecał jej, że jej nie wypuści. A on zawsze dotrzymywał słowa.
- Może mógłbym porozmawiać z Twoim ojcem? - zaproponował w końcu, teraz trzymał w swoich rękach jej obie dłonie, mocno, pewnie. Na pewno jej tak łatwo nie wypuści.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Bała się tej rozmowy z Galenem jak niczego innego. Teraz na Lanzarote dalej go chciała. Bała się, tylko co się stanie, gdy wrócą z powrotem do Toronto. Dalej będzie tą samą osobą co tutaj? Nie zmieni się? Czy pozostanie jego królową podziemnego świata? W głowie miała zbyt wiele pytań, które finalnie musiały paść. Skręcało ją od środka, bo on podjął się tej rozmowy. Z każdym kolejnym jego słowem wbijał się w nią sztylet, nawet z każdym spojrzeniem. Nie chciała być rozdarta. Chciała dalej przy nim być, spędzić ostatni dzień na Lanzarote, jakby miał być ostatnim całego świata. Obowiązki doprowadzały ją do szału, ale była dorosła. Zdaniem ojca to najwyższy czas na ślub. Do niego przecież też dochodziły różne pogłoski o zdobywaniu kontraktów przez Cherry, małżeństwo miało je ukrócić i ustabilizować pozycję firmy. Na jedno dziecko już wcześniej przestał liczyć.
Galen, dobrze wiemy, że muszę — powiedziała cicho, nawet na niego nie patrząc. Bała się podnieść wzrok i spojrzeć mu prosto w oczy — przynajmniej będzie mnie szanował i nie zmuszał do niczego. To bezpieczny wybór, a innego nie mam — taki wybór, w którym miała pewność, że druga strona jej nie skrzywdzi. Będzie zajęta bardziej własnym biznesem oraz romansami. Sama mogłaby pozostać i iść naprzód z firmą. Wcześniej wydawało się to dla niej oczywiste, chociaż teraz przestało. Może pierwszy raz dlatego, że została zauroczona tym mężczyzną siedzącym przed nią? Chciała móc wierzyć w to, co do niej mówił.
Dopiero gdy dotknął jej policzka podniosła wzrok. Galen miał magiczną moc poznawania każdej emocji Cherry Marshall. Obrzydzenie, złość, niezdecydowanie, radość, ekscytację, przyjemność, a teraz doświadczał smutku. Tak bolesnego smutku, że było widać go w oczach. Wiedziała, że ten moment przyjdzie, ale liczyła na odsunięcie go w czasie.
Dziękuję — powiedziała finalnie. Było to najszczersze dziękuję, bo dawno nie usłyszała tych słów. Jedynie matka ją wspierała, niektórzy bracia. Teraz Galen dołączył do osób, które ją wspierały. To było dla niej niezwykłe.
Galen, jak ty sobie to wyobrażasz? — spytała, ważąc każde słowo, które do niego kierowała. Jedna noc i jeden dzień na pewno nie były odpowiednim momentem na rozmowę z jej ojcem, nawet jeśli naprawdę tego chciała. By zawalczył o nich, o nią, to zdawała sobie sprawę, że to była zwykła mrzonka — co odpowiesz mojemu ojcu, gdy spyta kim dla mnie jesteś i dlaczego się wtrącasz w nasze życie i decyzje, które zostały już podjęte dawno temu? — bo w jej oczach też tak wyglądało. Widocznie musieli dołączyć do Romea i Julii, Tristana i Izoldy, jako bohaterowie tragiczni niespełnionej miłości.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

To było nieuniknione, ta rozmowa, chociaż Wyatt odrobinę pożałował, że nie odwlókł jej w czasie. Mógł przecież najpierw zjeść z nią śniadanie, spędzić poranek na jachcie, potem może wieczór na kolejnej zmysłowej kolacji...
Nie, nie mógł, chciałby, ale musiał jej zadać to pytanie. Może tylko nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Ale tak naprawdę jakiej? Czego od niej oczekiwał? Że rzuci firmę, bo stwierdzi, że ten facet, który przed nią siedzi dał jej tej nocy zajebisty seks. To chyba trochę za mało. Nawet Galen Wyatt wiedział, że to za mało.
Ściągnął usta w wąską linię, gdy to powiedziała, że nie ma innego wyboru. Czuł, że ma, że mają go oboje. Mogli by mieć, mógłby, gdyby tylko umiał się zdecydować, podjąć decyzję.
Nie umiał, bo to i tak było bez sensu, co miał jej powiedzieć, zostań moją żoną Cherry? To chyba byłoby gorsze niż to udawane małżeństwo z przyjacielem gejem. To co między nimi było, ta chemia, to pożądanie, przypieczętowane jakimś wymuszonym ślub.
Westchnął ciężko, przyłożył sobie jej dłoń do policzka, musnął ustami jej wierzch.
- Ja się na to nie zgadzam, to jest kurwa dwudziesty pierwszy wiek, Toronto, a nie jakiś trzeci świat, nie możesz być zmuszana do czegoś takiego - trochę się uniósł, wyprostował na tym krześle. Nie mógł o nią zawalczyć ślubem, nie chciał. Chciał, ale nie chciał, żeby to było...
- Takie rzeczy powinny wyglądać zupełnie inaczej, a jak Ty to sobie wyobrażasz? A jak następne życzenie Twojego ojca to będzie... Nie wiem, wnuk? To zamkniesz oczy i spełnisz je z tym Twoim przyjacielem? - poczuł ukłucie w żołądku. Nie potrafił oddać tej kobiety innemu, ale nie potrafił też spełnić jej wymagań. Czuł się strasznie, czuł się nikim, dla niej, dla siebie, dla całego świata. Jakby to nic nie znaczyło, jakby on nic nie znaczył. I ta noc również.
Przysunął się do niej z tym krzesłem jeszcze bardziej, jedna jego dłoń znowu powędrowała do jej policzka, musnął go kciukiem, kącik jej ust, żeby finalnie zatrzymać palce na delikatnej linii żuchwy, unieść jej podbródek do góry.
- To nie jest tak, że ja jestem nikim - powiedział to w końcu, mocno, dobitnie, z tą swoją niezachwianą pewnością siebie w głosie - powiem Twojemu ojcu, że robisz ze mną interesy, że jesteś najmądrzejszą, najsilniejszą kobietą jaką znam - kontynuował patrząc prosto w jej oczy - nie potrzebujesz jakiegoś faceta, żeby iść po swoje. Bo jesteś Charity Marshall, kobieta sukcesu, bo wiesz co robisz, znasz się na tym, miażdżysz przeciwników - znowu się do niej przysunął, teraz to już ich twarze dzieliły centymetry - nie jesteś płotką, jesteś pieprzonym lwem Charity, nie lwicą, która potrzebuje wsparcia, lwem, jesteś Persefoną, Królową, Boginią... - wszystkie to słowa wypowiadał twardo, bo w tym momencie Cherry taka właśnie dla niego była, w tym momencie naprawdę żałował tego jak wcześniej ją ocenił. Przecież nie mogłaby iść do łóżka z każdym. Może się mylił?
Nie, nie mylił się.
Oparł rękę na jej kolanie.
- Nie możesz się łamać, musisz walczyć. Umiesz walczyć, robisz to całe życie. Nawet ja nie mogę Cię złamać, no może... tylko w łóżku - chciał jej powiedzieć wszystko. Chciał jej wyznać co czuje, a jednak wciąż się wahał... A co jeśli jego wyznanie ją złamie? Nie chciał jej łamać, musiała być silna. Ale czy żeby być, to potrzebowała jego? A może właśnie odwrotnie? Może właśnie powinien dać jej spokój. Oddać ją innemu mężczyźnie?
Kolejne wątpliwości. Galen miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Za dużo różnych myśli, za dużo uczuć, których nie umiał określić. Chyba potrzebował jakiegoś resetu, bo czuł, jakby głowa miała zaraz mu eksplodować.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Galen, jakbym nie chciała przejąć firmy, to nie miałabym takich dylematów — stwierdziła, biorąc głęboki oddech. Miała prawo zadecydować, czego konkretnie chce, w jaki sposób powinna się zachować. To jest dwudziesty pierwszy wiek, ale jej ojciec nie znosił sprzeciwu. Nie chciała z nim dyskutować, bo skończyłoby się to oblaniem jej stanowiska. Zbyt długo o nie walczyła, by coś tak krótkiego miało to zniszczyć.
Zarówno on i ona to wiedzieli.
Kolejne pytanie zbiło ją z tropu. Nie chciała dzieci. Przynajmniej wcześniej o tym nie myślała, ale gdy patrzyła na Galena czuła w sobie coś, co sprawiłoby inaczej. Chciała mieć własne pociechy, biegające po domu. Na pewno nie w ten sposób. Przymknęła oczy, próbując znaleźć w nim odpowiedzi.
Istnieje coś takiego jak inseminacja... — powiedziała finalnie, spuszczając wzrok. Z dziećmi miała większe pole manewru. Przecież któreś z nich mogło okazać się bezpłodne. Sama dalej na to liczyła, że to właśnie jej to dotyczyło. Nabrała powietrza w płuca, bo rozbijał każdy najmniejszy kawałek jej myśli. Chciała mu się oddać, przecież tyle rozmawiali o tym w nocy, że on jej nie puści, ale... oboje zdawali sobie sprawę, że nie było wyboru.
Uniosła wzrok, dopiero kiedy ją do tego przymusił. Wcześniej nie chciała patrzeć mu w oczy. Czuła się rozbita, potrzebowała ostatniego miłego dnia bez trosk, a on próbował o nią walczyć. Może z tego powodu spłynęła jedna łza przy niej. Mówił piękne słowa, ale tylko bardziej ją spiętrzały jej emocje.
Galen, ale ja tego nie powiedziałam. Tak, jesteś prezesem dużej firmy, ale dlaczego wtrącasz się w jego działania? Dlaczego wtykasz noc w nie swoje sprawy? — nie mówiła tego jako zarzut, ale takie pytania od razu przychodziły jej na język, gdy zaczynała dłużej się zastanawiać. Przecież musiał zdawać sobie z tego doskonale sprawę. Ojciec zacznie zaglądać do ich relacji, a ona trwała jedną noc. Co dalej? Nie miało to żadnego sensu. W jej głowie wybrzmiewała rozpacz, bo jedyne czego potrzebowała to on.
Zamiast mu odpowiadać przesunęła się bliżej i przytuliła się. Najprostszy gest poszukiwania wsparcia. Nie potrzebowała wielkich słów, nie potrzebowała żadnego bezsensownego myślenia, jedynie Galena obok niej.
Możemy przeżyć jeszcze jeden szczęśliwy dzień? — spytała błagalnym tonem, opierając głowę o jego tors. Nie chciała płakać, nie chciała się od niego odsuwać. Marzyła o uśmiechu i beztrosce, którą wcześniej cały czas przy nim czuła.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- To niech Twój ojciec odda firmę Twojemu bratu, a ona za dwa lata upadnie i wtedy tego pożałuje - rzucił, trochę się uniósł, w ogóle mówił teraz jak dziecko, które się w tym wszystkim w ogóle nie orientuje, jakby to było takie proste. Ale nie było, przecież Cherry całe życie walczyła o tę firmę i na pewno nie pozwoliłaby, żeby upadła, nawet jeśli miałoby to zagrać jej ojcu na nosie. Tak samo jak Galen nigdy, dla nikogo nie poświęciłby Northexu. Westchnął ciężko i przez chwilę chciał wstać, żeby to rozchodzić, bo jemu się w głowie nie mieściło, że jej ojciec może od niej czegoś takiego wymagać. Ale... czy ojciec Wyatta też kiedyś dużo od niego nie wymagał? Jeszcze zanim to wszystko się wydarzyło? Zapewne ci ich ojcowie mogliby sobie zbić piątkę. Brzmiało to aż nazbyt podobnie, chociaż u Galena bardziej zaborcza chyba była matka.
Kiedy powiedziała o inseminacji, to podniósł na nią wzrok, który przed chwilą wbity był w stolik, uniósł jedną brew.
- Pierdolisz Cherry, co Ty w ogóle mówisz? - znowu przeklął, ale po prostu w tym momencie buzowały w nim tak skrajne emocje, że najchętniej by po prostu coś rozwalił, albo wypił dwie szklanki whisky i sobie poszedł, ale siedział. Siedział na miejscu i patrzył na nią, ale niedowierzał, co ona mówi. Ślub z przyjacielem gejem, inseminacja i szczęśliwa rodzinka na pokaz. Cudownie.
Czyli ona już wszystko miała zaplanowane, a dla niego już nie było miejsca na tym szczęśliwym obrazku. Ale dlaczego w ogóle miałby mieć jakiekolwiek prawo, żeby było? Czemu się łudził? Nad czym się zastanawiał?
Ostatnia wakacyjna przygoda i do widzenia.
To co powiedziała później już w ogóle nie pozostawiło żadnych złudzeń. Nie Twoje sprawy Galen, po co się wtrącasz. Po co?
Sam już nie wiedział.
Kiedy się do niego przytuliła, to nawet się nie poruszył, ciepło jej ciała drażniło zmysły, jej zapach sprawiał, że chciał ją objąć, chciał trzymać ją w ramionach jeszcze ten jeden dzień, szczęśliwy, bez konsekwencji.
Ale właśnie to drażniło go najbardziej, bez konsekwencji, bez przyszłości. Każdej innej kobiecie na jej miejscu by w tym momencie uległ, poddał się, powiedział, że tego chce. Ale z drugiej strony... Tylko jeśli o nią chodzi to po prostu nie umiał się tak po prostu poddać. Przesunął ręką po jej ramieniu, w dół do łokcia, na którym zacisnął palce i po prostu ją od siebie odsunął.
- Nie teraz Cherry, ja... mam coś ważnego - wstał zostawiając ją na tym krześle, nad tą niedojedzoną jajecznicą, z dwoma filiżankami zimnej już kawy. Chciał jej jak żadnej innej kobiety na świecie, chciał tego jeszcze jednego szczęśliwego dnia...
Nie, problem chyba był w tym, że nie chciał tylko jednego dnia.
- Później Cię znajdę - rzucił jeszcze patrząc na nią z miną, w której mieszały się jakieś wyrzuty, ale i coś jeszcze innego, coś czego Galen Wyatt w swoim życiu nie doświadczał prawie nigdy.
Musnął jeszcze ręką jej ramię, delikatnie, może dodając jej odrobiny otuchy, a może składając jej jakieś obietnice, ale później sobie poszedł. Uspokoić myśli.
Przetrawić to, że to wcale nie były jego sprawy.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”