-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
John zaśmiał się, słysząc tłumaczenia Galena. Blondyn za wszelką cenę bronił swojego stanowiska, co do gorących milfów po pięćdziesiątce, ale wyglądało na to, że chłopaki nie mieli zamiaru dać się przekonać.
— Ja w życiu nawet nie pomyślałbym o szukaniu milfa w „kole gospodyń”, co to w ogóle ma znaczyć — zażartował sobie John, bo pierwszy raz słyszał takie dziwne określenie, jakby nie patrząc, w końcu znajdowali się w wielkim Toronto, a nie na polskiej wsi. Oczy Hargrova przeniosły się na skośnookiego po wyzwaniu Galena, które sprawiało, że ten stawał się najbardziej łatwowierny z nich wszystkich. — Mówiłem — podsumował krótko wypowiedź Wyatta.
— Czy ja wiem. Miałem kiedyś taką Francuzkę z wymiany na studiach i nie powiedziałbym, że całują najlepiej... zresztą poza tym, to w większości są płaskie jak ściana, takie geny — podsumował John, a jak już było wiadomo, dla niego cycki miały większe znaczenie niż tyłek, więc Francuzki spadały w ogólnej klasyfikacji nisko, na pewno nie zajmując miejsca na podium w najlepszych pocałunkach.
— Gangster… To by było coś. Wchodzimy razem do lokalu, a on nam otwiera drzwi i nagle wszyscy kelnerzy stają na baczność. I oczywiście przy stoliku od razu siedzą najlepsze dziewczyny w mieście, jak z filmu — wyobraźnia go poniosła. Uniósł szklankę w geście toastu. Spojrzał po chłopakach z rozbawieniem. — Ja niestety nie, może Ryan poznał jakiegoś w przestworzach… Ale nie powiem, taka ekipa z gangsterem to by robiła wrażenie. Nawet nie musielibyśmy się odzywać, wszyscy i tak wiedzieliby, że jesteśmy kimś ważnym — podobała mu się ta wizja i reszcie chłopaków zapewne też, bo przecież wszyscy trzej uważali się za wyjątkowo ważnych w tym ich małym świecie.
Galen L. Wyatt Ryan Lee
— Ja w życiu nawet nie pomyślałbym o szukaniu milfa w „kole gospodyń”, co to w ogóle ma znaczyć — zażartował sobie John, bo pierwszy raz słyszał takie dziwne określenie, jakby nie patrząc, w końcu znajdowali się w wielkim Toronto, a nie na polskiej wsi. Oczy Hargrova przeniosły się na skośnookiego po wyzwaniu Galena, które sprawiało, że ten stawał się najbardziej łatwowierny z nich wszystkich. — Mówiłem — podsumował krótko wypowiedź Wyatta.
— Czy ja wiem. Miałem kiedyś taką Francuzkę z wymiany na studiach i nie powiedziałbym, że całują najlepiej... zresztą poza tym, to w większości są płaskie jak ściana, takie geny — podsumował John, a jak już było wiadomo, dla niego cycki miały większe znaczenie niż tyłek, więc Francuzki spadały w ogólnej klasyfikacji nisko, na pewno nie zajmując miejsca na podium w najlepszych pocałunkach.
— Gangster… To by było coś. Wchodzimy razem do lokalu, a on nam otwiera drzwi i nagle wszyscy kelnerzy stają na baczność. I oczywiście przy stoliku od razu siedzą najlepsze dziewczyny w mieście, jak z filmu — wyobraźnia go poniosła. Uniósł szklankę w geście toastu. Spojrzał po chłopakach z rozbawieniem. — Ja niestety nie, może Ryan poznał jakiegoś w przestworzach… Ale nie powiem, taka ekipa z gangsterem to by robiła wrażenie. Nawet nie musielibyśmy się odzywać, wszyscy i tak wiedzieliby, że jesteśmy kimś ważnym — podobała mu się ta wizja i reszcie chłopaków zapewne też, bo przecież wszyscy trzej uważali się za wyjątkowo ważnych w tym ich małym świecie.
Galen L. Wyatt Ryan Lee
johnny
⟡ zbyt wiele tematów w jednym poście
⟡ zbyt szybkie tempo - przeskakiwanie przez ważne momenty
⟡ ignorowanie wcześniej ustalonych faktów
⟡ brak rozwojowości w grze oraz spójności w charakterze postaci
⟡ deus ex machina, meta-gaming, powerplaying, mary sue
⟡ błędy językowe utrudniające zrozumienie
⟡ brak akapitów i ściany tekstu
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoenieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Galen L. Wyatt, John L. Hargrove
— Jakby interesowało mnie koło gospodyń, to zadzwoniłbym do Ciebie — parsknął krótko Ryan, wpatrując się w Galena. Widział przyjaciela wśród tych gorących babć, gdy dziergają mu na szydełku, czy tworzą posiłki domowej roboty — skoro milfy tak bardzo Cię kręcą, ja ich nigdy nie dotknę — wzruszył ramionami, dopijając swoją porcję whiskey. Łatwiej mu się funkcjonowało, kiedy nie słyszał o takich ekscesach przyjaciela. Jakoś starsze babki zwyczajnie go brzydziły., Takie po porodzie to w ogóle musiały być całkowicie rozjechane.
— Oczywiście, żadnych kłamstw — na słowo harcerza. Pewnie zdarzało się mu być beznadziejnym, ale w ogóle się tym nie przejmował. Liczyła się dla niego własna przyjemność, a nie tych wszystkich latawic, które krążyły wokół niego jak prawdziwe sępy.
— Nie trzeba znać języki, by ich próbować, mój drogi — parsknął krótko Ryan. Nie ma to jak dobra piosenka, choć prędzej była o Galenie — a ty źle trafiłeś. Jakby jej język padłby Ci na chuja, to inaczej byśmy rozmawiali — tym razem zwrócił się do Johna, uśmiechając się jak typowy idiota. Coś w tym było. Jeśli ciało było typowo ładne, bez większych kształtów, za to jego posiadaczka miała umiejętności, to wszystko potrafiło zrekompensować.
— Pewnie byłyby podobne do naszych — zaśmiał się Lee. Dla niego ta profesja, księdza, wcale nie była taka święta — tak, takie z nielegalnego handlu ludźmi — skwitował Galena w sprawie najlepszych dup, wywracając oczami. Takiego typa wolałby się wystrzegać, jeszcze by był ciągany po komisariatach.
— Nie — nikogo takiego nie znał, zresztą w trójkę czuł się swobodniej — jakoś mnie nie kręci nielegalny biznes, wolałbym zrobić kac vegas w normalnym życiu — zrobić tatuaż, ożenić się z prostytutką, stracić pieniądze, najlepiej te Galena, idealny wyjazd.
— Jakby interesowało mnie koło gospodyń, to zadzwoniłbym do Ciebie — parsknął krótko Ryan, wpatrując się w Galena. Widział przyjaciela wśród tych gorących babć, gdy dziergają mu na szydełku, czy tworzą posiłki domowej roboty — skoro milfy tak bardzo Cię kręcą, ja ich nigdy nie dotknę — wzruszył ramionami, dopijając swoją porcję whiskey. Łatwiej mu się funkcjonowało, kiedy nie słyszał o takich ekscesach przyjaciela. Jakoś starsze babki zwyczajnie go brzydziły., Takie po porodzie to w ogóle musiały być całkowicie rozjechane.
— Oczywiście, żadnych kłamstw — na słowo harcerza. Pewnie zdarzało się mu być beznadziejnym, ale w ogóle się tym nie przejmował. Liczyła się dla niego własna przyjemność, a nie tych wszystkich latawic, które krążyły wokół niego jak prawdziwe sępy.
— Nie trzeba znać języki, by ich próbować, mój drogi — parsknął krótko Ryan. Nie ma to jak dobra piosenka, choć prędzej była o Galenie — a ty źle trafiłeś. Jakby jej język padłby Ci na chuja, to inaczej byśmy rozmawiali — tym razem zwrócił się do Johna, uśmiechając się jak typowy idiota. Coś w tym było. Jeśli ciało było typowo ładne, bez większych kształtów, za to jego posiadaczka miała umiejętności, to wszystko potrafiło zrekompensować.
— Pewnie byłyby podobne do naszych — zaśmiał się Lee. Dla niego ta profesja, księdza, wcale nie była taka święta — tak, takie z nielegalnego handlu ludźmi — skwitował Galena w sprawie najlepszych dup, wywracając oczami. Takiego typa wolałby się wystrzegać, jeszcze by był ciągany po komisariatach.
— Nie — nikogo takiego nie znał, zresztą w trójkę czuł się swobodniej — jakoś mnie nie kręci nielegalny biznes, wolałbym zrobić kac vegas w normalnym życiu — zrobić tatuaż, ożenić się z prostytutką, stracić pieniądze, najlepiej te Galena, idealny wyjazd.
-
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
Galen zamrugał patrząc to na jednego, to na drugiego, a to co w Toronto nie ma gospodyń, na pewno jakieś są. Zresztą Galen przez jakieś traumy z dzieciństwa, pewnie to, że nie kochała go matka, to nawet byłby zadowolony, gdyby zamieszkała z nim taka Martha Stewart, piekła mu ciasta, smażyła naleśniki i prała skarpetki. Co prawda na nią by już chyba nie poleciał, bo była za stara, ale jednak mógłby jej sprawić w swoim apartamencie oddzielny pokój. Postanowił jednak już nie ciągnąć tematu milfów.
Wywrócił oczami na te ich francuski, mogli się chwalić, ale prawda jest taka, że jakby polecieli do Paryża, to tylko Wyatt potrafiłby taką zaprosić na drinka, no bo znał francuski, a Ryan czy John mogliby się najwyżej głupio uśmiechać. Może jakaś by na to poleciała?
- Francuski są przereklamowane, najbardziej gorące są latynoski - stwierdził gdzieś miedzy tym jak się dochodzili na temat Francuzek. Ciekawe czy zaraz znowu zaczną mu jechać, że lubi latynoski, jeśli tak to chyba trzeba poszukać innych kolegów, bo Ci kompletnie nie znają się na kobietach.
Wyatt słuchał tak o tych gangsterach, ale w sumie też chyba doszedł do wniosku, że to mogłoby być jakieś niebezpieczne, a co jeśli przez takiego gangstera dostałby na przykład w swoją piękną twarz, którą pewnie ubezpieczył na grube miliony, no nie, chyba jednak gangster odpada. Za to spodobał mu się pomysł z Kac Vegas.
- Dobra... tylko któryś z was musi wziąć ślub, a ja opłacam wyjazd - stwierdził patrząc to na jednego, to na drugiego. A później się zastanowił.
- Piękny już jest - wiadomo, że miał na myśli siebie - śmieszny też - zerknął na Ryana, a później na Johna - tylko Johnny jeszcze musi zrobić masę - dodał i napił się jeszcze whisky. Która to już szklanka? A nieważne, Mindy później policzy.
Ryan Lee John L. Hargrove
Wywrócił oczami na te ich francuski, mogli się chwalić, ale prawda jest taka, że jakby polecieli do Paryża, to tylko Wyatt potrafiłby taką zaprosić na drinka, no bo znał francuski, a Ryan czy John mogliby się najwyżej głupio uśmiechać. Może jakaś by na to poleciała?
- Francuski są przereklamowane, najbardziej gorące są latynoski - stwierdził gdzieś miedzy tym jak się dochodzili na temat Francuzek. Ciekawe czy zaraz znowu zaczną mu jechać, że lubi latynoski, jeśli tak to chyba trzeba poszukać innych kolegów, bo Ci kompletnie nie znają się na kobietach.
Wyatt słuchał tak o tych gangsterach, ale w sumie też chyba doszedł do wniosku, że to mogłoby być jakieś niebezpieczne, a co jeśli przez takiego gangstera dostałby na przykład w swoją piękną twarz, którą pewnie ubezpieczył na grube miliony, no nie, chyba jednak gangster odpada. Za to spodobał mu się pomysł z Kac Vegas.
- Dobra... tylko któryś z was musi wziąć ślub, a ja opłacam wyjazd - stwierdził patrząc to na jednego, to na drugiego. A później się zastanowił.
- Piękny już jest - wiadomo, że miał na myśli siebie - śmieszny też - zerknął na Ryana, a później na Johna - tylko Johnny jeszcze musi zrobić masę - dodał i napił się jeszcze whisky. Która to już szklanka? A nieważne, Mindy później policzy.
Ryan Lee John L. Hargrove
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia