Pewnym krokiem weszła do przedszkolnego budynku. Dźwięk średniej wysokości obcasów obijał się od pozłacanej podłogi, podczas gdy oczy już skanowały całe otoczenie — wielka recepcja, trzy windy i czterech ochroniarzy, analizujących każdego przechodnia. Pilar uśmiechnęła się jedynie do jednego z nich i w ostatniej chwili wskoczyła do już zamykających się drzwi windy, wciskając odpowiednie piętro. Dziewiąte. To właśnie przy tej liczbie widniało niewielkie logo Northex Industries.
Miles ostrzegał ją, żeby tu nie szła. Wielokrotnie powtarzał, że to nie miało sensu, bo on i tak nic nie powie, ale przecież Pilar nie byłaby upartą sobą, gdyby nie postanowiła spróbować. Wyatt wpakował się w całkiem niezłe bagno, a przez to, że praktycznie nic się nie w tej historii nie dodawało, Stewart potrzebowała uzyskać dodatkowych informacji. Nie przyszła, żeby go aresztować. Chciała po prostu zrozumieć.
— Dzień dobry — uśmiechnęła się do młodziutkiej recepcjonistki zaraz po wyjściu z winy, przyjmując przesadnie słodki wyraz twarzy. — Jestem umówiona na spotkanie z prezesem Wyatt — wyjaśniła grzecznie, ściągając z oczu okulary przeciwsłoneczne i upijając łyk kawy. Jej ubiór sugerował typowo biznesowe spotkanie — biała koszulka z dekoltem, czarna marynarka i długie eleganckie spodnie z wysokim stanem.
— Dzień dobry, oczywiście, już sprawdzam — kobieta odwzajemniła uśmiech i zwróciła się do komputera. Wystukała kilka przycisków, a następnie zmarszczyła czoło. — Przykro mi, ale nie mam wpisanego żadnego spotkania przez następne dwie godziny — oznajmiła dość pewnym głosem, nabierając niechęci i nieco podejrzeń.
— Pani chyba nie rozumie — Pilar pokręciła głową, odstawiając kawę na bok i nachyliła się nad ladą, wbijając intensywne spojrzenie w recepcjonistkę. — Pan prezes osobiście mnie zaprosił. Rozmawiał ze mną dosłownie dziesięć minut temu — wyciągnęła telefon i odblokowała wyświetlacz kodem pin. — ..ale skoro Pani nie chce mnie wpuścić, bardzo chętnie zadzwonię do niego i powiem, że mamy tutaj proble—
— Oj nie, nie trzeba.
— Nie trzeba?
— Oczywiście, że nie. Skoro prezes osobiście zaprosił, to proszę bardzo. Brązowe drzwi na końcu korytarza w tamtą stronę — wskazała odpowiedni kierunek nieco rozdyganą dłonią, a Pilar zaczęła się szczerze zastanawiać, czy recepcjonistka tak z zasady bała się konsekwencji, czy może jednak Wyatt miał za uszami o wiele więcej niż transport ciał w kontenerze.
— Dziękuje — Stewart uśmiechnęła się już po raz ostatni i łapiąc za kubek, wyzerowała zimną kawę, a następnie wyrzucając puste opakowanie do pierwszego lepszego kosza ruszyła do wyznaczonych drzwi.
Trzy puknięcia.
Delikatne naciśnięcie klamki.
— Galen Wyatt? — weszła niepewnie, przyglądając się mężczyźnie za biurkiem. — Można? — uśmiechnęła się kokieteryjnie, pozwalając, by na twarz wypłynęły charakterystyczne dołeczki. Pchnęła drzwi jeszcze szerzej, wchodząc do środka i bez pytania rozsiadła się na jednym z fotelu tuż przed biurkiem.
— Wygodne — skomentowała mebel, rozglądając się dookoła, a kiedy natrafiła na zaskoczone spojrzenie Galena, przechyliła głowę. — Śledcza Pilar Stewart — przedstawiła się w końcu, przyglądając mu się uważnie i jego reakcji. — Chciałam pogadać.
Galen L. Wyatt