- 
				 Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
— Chcę, żebyś wziął mnie w ramiona — powiedziała finalnie na te jego pytania. Wbiła w niego swój wzrok, patrząc z niedowierzaniem. Dlaczego ludzie, którzy nawzajem tak bardzo siebie chcą nawzajem, tak mocno siebie krzywdzą? Nie była w stanie tego pojąć. Nabrała powietrza do płuc, próbując znaleźć odpowiednie słowa. Tylko nie potrafiła ich znaleźć. Chciała, żeby był blisko niej, trzymał jej dłoń, gdy płacze i po prostu przy niej był.
Miała wręcz wrażenie, że ona do niego mówi, a jej słowa do niego nie trafiają. Jakby stała mu się na nowo obojętna. Dlaczego nie chciał czasu? Przecież to pozwoliłoby się im rozwinąć, jako parze, która jest w stanie zniszczyć każdego na swojej drodze. Jakby wszystko, co będzie kolejne miało spłonąć.
— Nie, niepotrzebnie Galen, jesteś, kurwa, dla mnie ważny i weź to zaakceptuj — już sama nie wiedziała, co dokładnie powinna mu powiedziec, jakimi słowami się do niego odzywać. W każdym nawet najmniejszym zawahaniu, pokazywał, jak bardzo jej słowa do niego nie trafiają. Nie chciała dużo, chciała móc poczuć jego ciepło. Nic ponadto.
— Masz mnie wziąć w swoje ramiona i spróbować zaakceptować moje wątpliwości — rzuciła finalnie, a głos jej drżał — boję się, że spłonę. Myślisz, że dla mnie fizyczność jest ważna? Ofiarowałam Ci coś więcej niż moje ciało, a teraz się dla Ciebie jeszcze bardziej poświęcam. Kurwa, ja Cię wręcz błagam, byś ode mnie nie uciekał — naprawdę chciała, by finalnie to zrozumiał. By trzymał jej rękę, powiedział, damy radę. Nie potrzebowała do szczęścia nikogo innego poza nim samym. Dawał jej to, czego nikt inny nie dał.
— Po spotkaniu Galen — powiedziała finalnie, czując wibrację na swoich pośladkach — Richard będzie za dwadzieścia minut — i wtedy będą musieli zachowywać się jak na dorosłych ludzi przystało.
- 
				 Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty. Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
 Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
 Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
 Teraz stara się je poskładać.
 Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią. nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
Jak wcześniej nie miał żadnych wątpliwości, co do tego, że ją kocha, to teraz one się pojawiły. Nie do tego uczucia, ale do tego czy to ma sens. Czy im wyjdzie?
Bo może rzeczywiście w pewnym momencie on wszystko zepsuje?
Zawsze psuł, więc może to Cherry miała rację?
Za dużo myśli, za mało czasu. Jak zwykle.
Jej kolejne słowa sprawiły, że znowu spuścił spojrzenie. Ważny? Nie chciał się z nią kłócić, ale wcale nie czuł się ważny. Chociaż z drugiej strony, gdyby był jej obojętny, to czy temu wszystkiemu towarzyszyłyby takie emocje? Jej łzy?
Byli dla siebie nawzajem ważni, temu nie dało się zaprzeczyć, więc dlaczego nie potrafili się dogadać?
Stał w miejscu i widać było, że walczy ze sobą, bo z jednej strony naprawdę chciał ją wziąć w ramiona, ale z drugiej już się na to nabrał. Ile razy można powtarzać ten sam błąd? Ile razy można wybaczać i próbować? I walczyć?
Chyba do jebanego skutku.
Bo w końcu stanął przed nią, objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Serce waliło w piersi jak szalone, ale za dużo emocji, za dużo słów, za dużo tego wszystkiego.
Przez chwilę stał i po prostu ją do siebie przytulał, głaszcząc jej włosy, ale finalnie odsunął się delikatnie, chociaż jego ręka wciąż oparta była na jej talii.
- Nie wiem Cherry, musze nad tym pomyśleć - powiedział, ale w zasadzie czego się to tyczyło? Chyba wszystkiego. Bo w tym momencie Galen nie wiedział nic. Nie wiedział już co czuje, czego od niej oczekuje, czego chce.
Kiedy powiedziała, że po spotkaniu to zrobi, to skinął głową. Jeśli to by była prawda, to to komplikowało by jeszcze więcej. Ale czy Wyatt tego właśnie nie chciał? Żeby wszystko było szybko, żeby czerpali z tego garściami?
- Pojadę z Tobą - chociaż nie był pewny, jak ona to zrobi, wykona test, czy od razu pójdzie do lekarza? Nieważne, i tak chciał przy tym być. Chociaż nie miał na to czasu, ale może przesunąć kilka spotkań, zrobi to. Bo jednak musiał to wiedzieć, żeby wiedzieć co ma myśleć, jak teraz w tym momencie wybrnąć z tej patowej sytuacji. Przecież nie zostawi jej z dzieckiem. Czy w ogóle umiałby ją zostawić? Czy chciał?
Chyba nie.
Ale w tej chwili nie był już niczego pewny.
Cherry Marshall
- 
				 Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Chyba pierwszy raz poczuła się lepiej, kiedy ją przytulił. Nagle wszystkie trudne słowa, które wypowiadali względem siebie nawzajem, wydawały się nie mieć znaczenia. Finalnie liczyło się, że przytulał ją do siebie, a ona kurczowo się go trzymała. Tak jakby cały świat miał się zaraz skończyć. Przymknęła na moment oczy, próbując sobie wszystko uporządkować. Spojrzała z wyrzutem, kiedy znowu się od niej odsunął. Chciała mieć go przy sobie, nieważne co miałoby się dziać później.
— Galen — powiedziała miękkim tonem, znowu pokonując jego barierę i finalnie się do niego przytulając. Znowu. Uczepiła się jego ciepła, jak niczego na kuli ziemskiej. Przy nim naprawdę czuła się bezpieczna. Wątpliwości od niej odpływały, kiedy był obok. Nawet łzy wydawały się znikać, a oddech się uspokajać — ja po prostu chcę przy Tobie być — mruknęła pod nosem, trzymając się nerwowo jego koszuli. Bała się kolejnego jego zniknięcia. Gdy rozmawiali ze sobą za pomocą ciała, życie wydawało się być łatwiejsze. Nie mieli żadnych nieporozumień. Zwyczajnie ufali sobie. To próbowała mu przekazać, tak kurczowo się go trzymając. Nie puściła. Musiała mieć go blisko siebie.
— Na pewno? — spytała, unosząc głowę do góry i wbijając w niego swoje zeszklone oczy. Dalej jej twarz wyglądała, jak po przejściu jakiejś armii. Za to zdążyła się do tego przyzwyczaić. Chociaż sama była przerażona, tym że mogłaby zostać matką. Nigdy nie chciała, bała się tego, jak bardzo zniszczy to jej organizm — nie musisz patrzeć, jak sikam na patyczek — mruknęła poddenerwowana, spuszczając głowę. Czy jeśli nie będzie z nim w ciąży, to ją zostawi? Przynajmniej ta jedna decyzja padła później. Mieli jeszcze chwilę czasu do spotkania z Richardem, a wtedy okazało się... że choćby chmury srały muszą dalej ze sobą współpracować.
z/t x 2

