- 
				 Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
— Już się zastanawiasz, kiedy chcesz mnie zostawić? — spytała lekko zdziwiona, otwierając szerzej swoje usta. Prowokował ją. Pewnie to przez te próby, które tak często mu podawała. On też kiedyś się z nią drażnił. Chciał, by była pewna własnych wyborów, a odkąd go widziała, kiedy był obok, wiedziała, że nie potrzebowała nikogo innego przy swoim boku. Ich życie nigdy nie będzie wydawało się być proste. Chociaż gdy Cherry miała Galena obok, tak się działo.
— Dobrze, pogadamy — odparła, ale znowu jej oczy zawędrowały do jego — ale szkoła rodzenia Ciebie czeka — zaśmiała się Charity z lekką prowokacją. Tam jego wyobraźnia jeszcze gorzej będzie grała. Jeszcze by się okazało, że znajdzie się tam ciężarna z większym doświadczeniem. Taka to dopiero by mu naopowiadała, jak to wyglądało. Tylko lew przed niczym nie czuł strachu, prawda? Czy wizja kobiety cierpiącej w bólach, by dać mu potomka, była lepsza od najstraszniejszych horrorów? Bardzo możliwe.
— Jak dotąd nie chciałam żadnego — przypomniała mu Marshall z lekkim niezrozumieniem — o ilości dzieci może porozmawiajmy... później? Gdy już pierwsze będzie na świecie? — bo choć mogłaby mu obiecać prawdziwą drużynę piłkarską, to niewątpliwie bałaby się tak samo za każdym razem. Nie mogłaby się zmienić w prawdziwą kurę domową, przestać działać w firmie i być jakimś mamo-mleko-busem. Nie, musiała pracować, tylko wtedy krew w jej żyłach dalej mogła płynąć. Działało to na nią wręcz uzależniająco.
— Zgrywam się głuptasie — zaśmiała się, widząc jego zakłopotanie — takich rzeczy z testu na mocz nie odkryjesz — bawiło ją to, jak bardzo Galen nie zdawał sobie z niczego sprawy. Nawet widziała w nim jakieś dziwne zakłopotanie. Mogłaby jeszcze chwilę się na nim poznęcać, ale nie miała do tego serca. Wolała zatopić się w jego ramionach, przymknąć oczy i może... przestać rozmawiać o ciąży? W końcu byli na nowo zgodni.
— Nie zostań gangsterem, bo nie będzie małżeńskich odwiedzin — powiedziała jeszcze raz miękko, lekko, badając jego nastrój wzrokiem. Galen miał w sobie coś takiego rozbrajającego. Rozumiała, czemu inne kobiety tak na niego leciały. Tylko czy przy nich zachowywał się w ten sam sposób jak przy niej? Też tak się uśmiechał? Widział w nich Boginie? Chciała móc wierzyć, że widział w niej kogoś naprawdę wyjątkowego.
— Chcesz mnie u-wię-zić? — spytała prowokacyjnie, czując napiętą atmosferę między nimi. Znów zobaczyła w jego oczach ogień. Znała odpowiedź na to pytanie. Dziś znowu będzie wołać jego imię.
Pytanie, czy ich miłosne uniesienie bardziej przypominało ogień, czy rozchwiany, ale wręcz dumny ocean w trakcie sztormu? Ten żywioł pochłaniał wszystko. Fale bywały tak mocne, że nawet najbardziej doświadczony marynarz chował się po nimi. Tak jakby wszystko zwiastowało koniec świata. Dla Cherry dotyk Galena był końcem świata. Apokalipsą. Wtedy zapominała o wszystkim, co ją dotychczas otaczało. Skupiała się na jego ramionach, na jego ustach, na dotyku. Gdy sunął wargami po jej ciele, czuła rozgrzewające fale. Przyjemne dreszcze i wręcz błagalne więcej. Nie mogła wymarzyć sobie lepszego ojca. O ile Galen będzie tak angażujący się, to mogłaby mu oddać teraz rękę, palec, a nawet stopę. Czuła, jak jej świat wariuje w rytm jego pocałunków. Zsunęła mu koszulę, gdy stanęła na zimnych kafelkach. Wszystko dookoła nich było chłodnie nieprzyjemne, a Galen rozpalał ją od środka. Westchnięcia wydawały się być zagłuszane przez laną wodę. Może polubi ten prysznic?
Znowu dawała mu się poradzić.
Jęknęła cicho, gdy ją przyciągnął. Czuła go i wiedziała, w jaki sposób się to skończy. Pytanie tylko gdzie. Miała rozchylone wargi, które wręcz na nowo czekały na każdy jego pocałunek. Chwyciła mocno za zapięcie jego spodni. Z pewnością rozpięła go, a wraz za nim zapięcie spodni. Rękoma zsunęła je na dół. Nie chciała pozostać tylko jego ofiarą. Skoro już stała przy szybie, nie mogła pozostać bierna. Spojrzała jeszcze raz prosto w jego oczy. To mogła mu mówić cały wieczór, tego była pewna.
— Nie — odpowiedziała figlarnie, a w jej oczach pojawiły się chochliki. Musiała, choć przez krótki moment się z nim podrażnić. Nie byłaby sobą, gdyby przyszło mu to zbyt łatwo — nie jesteś czymś, tylko mężczyzną, którego potrzebuję i chcę najbardziej w całej galaktyce — wyszeptała mu, patrząc praktycznie prosto w jego oczy. Dla niej był spełnieniem marzeń, najgłębszych fantazji, a teraz zdała sobie sprawę z tego że... naprawdę mogła go kochać.
- 
				 Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty. Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
 Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
 Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
 Teraz stara się je poskładać.
 Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią. nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
- A dostaje się tam oceny? Bo jeśli tak to zdam na szóstkę - akurat z tym Galen nie miał problemu, żeby zapisać się do szkoły rodzenia, nawet sam o tym myślał, bo jednak musiał się w pewnych względach doszkolić. Chciał być przygotowany na wszystko, nawet może na wzięcie w ramiona brudnego dziecka, założy jakąś gorszą koszulę, czy coś.
Wywrócił oczami, sama go o to zapytała, a teraz, że nie chce żadnego, Galen coś słyszał, że kobietom w ciąży buzują hormony i są niezrozumiałe, to Cherry musiała być na sto procent w ciąży, bo jej nie rozumiał.
- No dobrze - odpowiedział jednak, bo też słyszał, że kobiet w ciąży nie można denerwować. Dlatego Galen dzisiaj podchodzi do niej tak na spokojnie, liczenie do dziesięciu i kompromisy.
Ulżyło mu, kiedy powiedziała, że się zgrywa, naprawdę, bo on już się zastanawiał jak takie dwoje dzieci wpakuje do Porsche. Właściwie jedno też nie wiadomo czy się zmieści, było tam w ogóle miejsce na fotelik? Przez myśl mu przeszło, czy z krwi to będzie wiadomo, ale nie zapytał, skoro Cherry skończyła temat, no i obiecał sobie, że dzisiaj do poduszki poczyta o tym i wtedy już nie będzie mogła... się z niego zgrywać.
- Może Charlotte nam załatwi - uśmiechnął się do niej zaczepnie, ale później przytulił - ale chyba jednak wolę oglądać nasze dziecko na żywo, a nie zza krat - w sumie Galen lubił rzeczy nielegalne pokroju, jakieś narkotyki, prostytutki, czy może wyścigi, ale trupy i handel ludźmi to było dla niego za dużo. Takim gangsterem to już nie chciał być, mieć na sumieniu ludzkie życia, jakiś biednych kobiet, które i tak już miały ciężko. Aż westchnął na te myśli, bo mu się przypomniała ostatnia rozmowa z panią detektyw.
- Ale tylko dzisiaj... - odpowiedział na jej pytanie z tym swoim typowym pewnym siebie uśmiechem pana Prezesa.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Cherry Marshall
- 
				 Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
— Dziewięć miesięcy — odpowiedziała już lekko zirytowanym głosem, zakładając rękę na rękę. Takie drażnienie się z nią było na poziomie chodzenia po sznurku, gdy pod spodem znajdowała się lawa. Dla niej sprawa wydawała się być jasna i klarowna. Im dłużej dłubałby ten temat, tym bardziej miała ochotę spakować siebie wraz z Koko, by uciec stąd prosto do kliniki aborcyjnej. Chociaż gdy o tym pomyślała, mimowolnie chwyciła się za brzuch. Chyba zdążyła przywiązać się do myśli, że zostanie matką.
— Pozytywna ocena to niezemdlenie w trakcie porodu... — i co teraz miała powiedzieć? Swojej kobiety? Byli właściwie w związku? Chyba nie. Nie wiedziała. — tak by móc wspierać matkę — odparła finalnie lekko nerwowym tonem. Charity była w stanie żyć bez etykietek, ale finalnie trafią na fotel do ginekologa. Lekarz pewnie z kultury nazwie Galena jej mężem, albo partnerem. Mogli tak siebie nazwać? Chyba tak. Miał się do niej wprowadzić. W jaki inny sposób miałaby to nazwać? On był jej mężczyzną, a ona jego kobietą.
— Daj już jej spokój. Pracowała nad twoją sprawą dwie doby... Właściwie to czemu mówisz do niej po imieniu? Czemu ona mnie wezwała? — te pytania same pojawiły się jej na języku. Nie pytała Charlotte, skąd wiedziała, że Galen jej potrzebował. Jak dotąd myślała o ich dwójce, jak o mecenasie i jego kliencie. Tylko coś jej nie pasowało. W nucie jej głosu dało się wyczuć... delikatną nutę zazdrości? Zdecydowanie kryła się pod każdym jej słowem — jakby coś na Ciebie mieli, to zostałbyś już oskarżony — odpowiedziała lekko zmartwionym głosem, głaszcząc go delikatnie po ramieniu. Nie wyobrażała sobie utraty Galena. Był dla niej ważnym punktem jej świata. W tym momencie już zwłaszcza. Jej serce biło w jego stronę jak szalone.
— Najpierw spytaj, czy dam się uwięzić — zaśmiała się pod nosem, wbijając w niego prowokacyjne spojrzenie.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
- 
				 Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty. Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
 Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
 Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
 Teraz stara się je poskładać.
 Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią. nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
Uniósł brew kiedy się tak zawahała.
- Jakiego słowa szukałaś? - zapytał przyglądając się jej twarzy. Sam był ciekawy jak ona to określi.
- Jestem ojcem Twojego dziecka Cherry, i? Co mam powiedzieć, kiedy ktoś zapyta co łączy mnie z Charity Marshall oprócz dziecka i spraw biznesowych? Bo jeśli o mnie chodzi to to powinno brzmieć, pozytywna ocena to niezemdlenie w trakcie porodu ukochanej kobiety - bo Galen się jednak tego wcale nie wstydził. Gdyby ktoś jutro zapytał go kim dla niego jest Charity Marshall bez skrępowania odpowiedziałby, ukochaną. Ale to był Galen dla niego przypinanie etykietek było proste, sam zdawał się nosić ich wyjątkowo sporo, dupek, kobieciarz, playboy, a teraz to może szalony z miłości? Mógłby taką mieć, bo dla Cherry oszalał z tej miłości.
- Lotte to moja przyjaciółka, jeszcze jej nie podziękowałem, że zadzwoniła do Ciebie - wyjaśnił od razu, po co miał kręcić, że to jego adwokatka, chociaż była nią też, ale w pierwszej kolejności to była najlepszą na świecie przyjaciółką Galena Wyatta, która znała go na wskroś, a i tak z nim wytrzymywała, to musi coś znaczyć.
- Nie mają. Była u mnie w biurze ta detektyw i... W zasadzie to wysłałem jej kilka raportów, będę z nimi współpracował Cherry - powiedział patrząc jej w oczy. Chciał to doprowadzić do końca, oczyścić swoje nazwisko, bo na razie to i tak większość ludzi patrzyło na niego jak na kryminalistę.
Na jej kolejne słowa wywrócił oczami.
- Jakbyś się dała, to to już chyba nie byłoby więzienie - on też posłał jej zaczepny uśmiech - chociaż mnie wystarczy, żebyś po prostu była, wprowadziła trochę światła, do tego mojego mroku - skoro ona była gwiazdami, a on był cieniem, to chciał jej blasku, który trochę go rozjaśni. Chciał jej pod każdym względem.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Cherry Marshall
- 
				 Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
— Nie wiem Galen — stwierdziła Charity, wbijając w niego wzrok. Poszukiwała w nich odpowiedzi. Jakby próbowała niemo zapytać: czy to już jest związek? Tylko sama bała się oto spytać. Wstrzymał się jej oddech, gdy usłyszała jego odpowiedź. Ukochana kobieta? Galen zawsze pędził tam, gdzie jej serce zaczynało bić szybciej. Otworzyła szerzej usta, próbując wypowiedzieć jakieś słowa. Po czym zamknęła je. Długo próbowała znaleźć odpowiednich słów, ale finalnie musiały paść te najprostsze — czyli ja jestem twoją kobietą, a ty moim mężczyzną? — spytała, wydychając powietrze z własnych ust. Poszukiwała odpowiedzi na jego twarzy. Chyba tak powinni zacząć się określać? Może powinna napisać do przyjaciela geja, że... się zakochała. Nie widziała poza Galenem świata. Na kocham cię było jeszcze za wcześnie, ale wiedziała... po prostu wiedziała, że to przyjdzie. Brwi się jej zmarszczyły ze zmartwienia. Bała się, że teraz to ona dostanie kosza.
Przytaknęła głową, słysząc o Lotte. Czyli o nią nie musiała się obawiać? Już na końcu języka miała pytanie, czy z nią też się przespał. Zamiast tego przełknęła własną ślinę, obserwując Galena. Nie, nie będzie psuła tego momentu. Nie musiał jeszcze wiedzieć, jak wielką zazdrośnicą była. Podobne przytaknięcie było na panią detektyw. Choć chciała powiedzieć coś o niestosowności odwiedzin. Zwłaszcza po tym siniaku, który długo nie schodził mu z twarzy. Wiedziała, że nie było to biurko, ale finalnie... nie porozmawiali na ten temat. Dzisiejsza okazja, też nie wydawała się być najlepszym na to momentem.
— Może utkniesz w moim więzieniu roz-ko-szy? — odparła równie zaczepnym tonem. Na jej twarzy pojawił się ten zadziorny uśmiech, który wręcz prowokował. Chciała poznać go w całości bez dwóch zdań.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
- 
				 Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty. Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
 Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
 Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
 Teraz stara się je poskładać.
 Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią. nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
- Tak, jestem Twoim mężczyzną. A Ty jesteś moją kobietą? - zapytał nawet na moment nie spuszczając spojrzenia z jej twarzy. Galen lubił takie jasne określenie zasad, nie jakieś, może jesteśmy razem, może to związek, a może wcale nic?
Nie odwrócił też od niej wzroku, gdy mówił o Lottcie i o Pilar, trochę był ciekawy, czy poczuła jakieś ukłócie zazdrości, ale akurat tutaj chyba wcale nie miała o co. A zresztą czy w ogóle była możliwość, że Galen Wyatt spotka jakąś kobietę, która zrobi na nim większe wrażenie niż Cherry? No chyba nie było takiej opcji.
Na to jej więzienie rozkoszy uśmiechnął się delikatnie.
- Brzmi jak nazwa jakiegoś pornosa, więzienie roz-ko-szy - powtórzył po niej, zbliżając twarz do jej ust - czyli w sam raz dla mnie - i pocałował ją namiętnie i głęboko. Zdecydowanie inaczej niż się całują w pornolach.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
W końcu odwrócił ją do siebie przodem, dłonie oparł na jej biodrach, luźno, spokojnie. Ich oddechy goniły jeszcze w szybkim tempie, jeden za drugim, albo razem, pierś jej falowała próbując złapać spokojniejszy rytm.
Galen spojrzał jej w oczy, odgarnął mokre włosy z ramienia, a kiedy się w niego wtuliła gładził jej włosy, seks z nią był najlepszy w życiu, ale takie momenty chyba jeszcze lepsze. Takich momentów nigdy nie miał ze swoimi panienkami, bo z nimi już by go nie było pod tym prysznicem. Możliwe, że już wciągnąłby na siebie spodnie i nalał sobie whisky, a z Cherry. Z Cherry mógłby tak stać do rana, trzymając ją tylko w objęciach. Odwzajemnił jej pocałunek, krótki, ale czuły, a kiedy oparła dłoń na jego policzku to spojrzał na nią, w jej oczy. Krople spływające po jej policzkach, zwisające z rzęs, które otaczały jej piękne oczy. Cherry, jego Bogini.
Kiedy wypowiedziała te dwa słowa Kocham Cię, to uderzyły one w niego wchodząc pod skórę jak małe igiełki. Chciał tego, na to czekał. Tylko...
- Teraz to Ci nie wierzę, zajebisty seks sprawił, że jakieś neurony z mózgu się zwarły i to powiedziałaś - powiedział i mocniej zacisnął palce na jej biodrze, żeby trochę ją sprowadzić na ziemię, bo w jej spojrzeniu widział, że chyba jeszcze była... w raju? Pochylił twarz do jej policzka.
- Ale i tak mi miło. Nie jest to takie trudne prawda skarbie? - musnął wargami jej skroń, jej policzek i kącik ust. Galen naprawdę ją kochał i z każdym tym innym momentem, tym, których w jego życiu było tak mało, docierało to do niego jeszcze bardziej. Sięgnął ręką po drodze muskając palcami jej talię i wyłączył wodę.
- Idę spać, mam trzy godziny snu, a jutro będzie kolejny ciężki dzień - rzucił zerkając na tarczę mokrego zegarka, a później sięgnął po ręcznik, żeby założyć go Cherry na ramiona, otulić ją nim i odgarnąć jej do tyłu mokre włosy, potarł delikatnie jej ramiona. Galen Wyatt nigdy nie troszczył się tak o żadną inną kobietę. Tylko o nią.
Cherry Marshall
- 
				 Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor Pani Prezesnieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Chciałaby, żeby mógł złamać ją nawet najmniejszym spojrzeniem. Im dłużej z nim przebywała, zaczęła zdawać sobie sprawę, jak mocno darzy go uczuciami. Przy nim przestało się liczyć, co dalej, nie było jakoś to będzie. Trwał przy niej i tego właśnie od niego potrzebowała. Tego uścisku, z którego nawet na moment nie mogłaby się uwolnić. Zadrżała, gdy przyznał, że jest jej mężczyzną. Jakby jakiekolwiek wątpliwości zaczynały ulatywać z jej ciała.
— Jestem twoją kobietą — przyznała, tkwiąc w jego niebieskich tęczówkach. Nie mogłaby się od niego uwolnić. Poczuła się uzależniona. Tego dnia tak wiele się wydarzyło. Kłótnia, testy, a teraz znajdowali się w jego mieszkaniu, potwierdzając nawzajem swoje uczucia. Naprawdę chciała zatracić się w jego ramionach.
Roześmiała się na wzmiankę o tanim pornosie. Coś w tym mogło być. Tylko w ich rozmowach było tyle niedopowiedzeń, tyle napięcia, że mogliby stworzyć z ich życia taniego pornosa.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description
Wtuliła się w niego, kiedy tylko ją obrócił. Łaknęła jego obecności, jego ramion. Dyszała mu ciężkim oddechem wprost na jego tors, a dłońmi kurczowo go trzymała. W takich momentach zdawała sobie sprawę, jak bardzo go potrzebowała. Często Cherry mogła uchodzić za osobę chłodną emocjonalnie. Tylko innych mężczyzn nie traktowała w ten sam sposób. Oni przestali się dla niej liczyć. Za to ciepło bijące od Wyatt'a było inne. Powodował, że świat znikał. Teraz tkwili w tym we dwoje... a jakby się przyczepić mocno to we troje.
— Zaraz się okażę, że nigdy nie będzie odpowiednio dobrego momentu — wymruczała, patrząc błagalnie w jego oczy. Była emocjonalnie naga. Mógł zobaczyć szczerość w jej oczach. Seks był zaledwie dodatkiem. Przyznali się do siebie nawzajem, zakładali rodzinę. Mogła odpuścić jakiekolwiek wątpliwości, które miała w sobie.
— Nie drażnij się ze mną, proszę — odpowiedziała błagalnym tonem, unosząc kąciki swoich ust. Nawet w takim momencie potrafił wbić w nią delikatną szpileczkę. Uniosła delikatnie kąciki ust. Powinna już się do tego przyzwyczaić. Chociaż był dla niej wyjątkowy i chciała, by zdawał sobie z tego sprawę.
— Nie idziesz — zaprotestowała, kiedy zakładał jej ręcznik na ramiona — idziemy, bo mam zamiar zasnąć w twoich ramionach — rzuciła niewinnym tonem, licząc na jego pozytywną reakcję. Chwilę tak stali, zanim zaczęli przygotowywać się do spania. Zdążyli wspólnie umyć zęby, a Marshall zdążyła założyć majtki, zanim znaleźli się w jego piekielnie, wielkim łóżku. Sama zarzuciła mu nogę przez biodra i wtuliła się w jego tors. Mogłaby tak zasypiać za każdym razem
z/t x 2

