31 y/o, 170 cm
Piszę dla The Globe and The Mail
Awatar użytkownika
I’ve got 99 problems and some wine to ignore them all
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Opowiesz mi w swoim czasie.
I właśnie za to uwielbiała Teddy. Przytuliła ją mocno, czując, jak napięcie z ramion w końcu opada. Cieszyła się, że nie musi niczego wyjaśniać, ale i zrobiło jej się głupio, że nie zaufała przyjaciółce. Z automatu założyła, że będzie musiała dzielić się tym wszystkim, co przeżyła. I zazwyczaj robiła to z ekscytacją! Opowiadała o idiotach, których spotykała w pracy, wtopach, jakie zaliczała, sercowych podbojach katastrofach. Ale nie tym razem. Wojna, którą widziała z bliska, nie była historią do opowiedzenia przy piwie.
Słysząc jej tłumaczenia, roześmiała się, kręcąc głową z niedowierzaniem.
Sorry, Teds, ale nie zmieniaj profesji, bo jesteś beznadziejnym złodziejem. Nawet martwy by cię usłyszał – powiedziała z pobłażliwym uśmieszkiem.
Nie można było być we wszystkim dobrym. Wystarczyło, że Teddy ratowała życia i gasiła pożary.
To świetnie się składa, bo nie zamierzam cię nigdzie wypuszczać – powiedziała ciepło. – Może i jesteś beznadziejnym włamywaczem, ale i tak narobiłaś mi strachu. Nie wiem, jak ty, ale ja muszę się czegoś napić. I coś zjeść! Wracasz prosto z pracy, prawda? Chryste, musisz być głodna jak wilk! – zaczęła paplać jak najęta, kierując się w stronę korytarza. – W domu mam chyba tylko ciastka i piwo… Chyba że coś zamówimy? - zapytała, poruszając zawadiacko brwiami.
Wysłała Teddy na dół, a sama zaszyła się w sypialni, by szybko się przebrać. Przez chwilę szperała w szafie, aż w końcu wyciągnęła wygodny dres i miękką bluzę z napisem „I hope you step on Lego”, którą dostała sto lat temu od siostry na gwiazdkę. Zeszła na dół i natychmiast ruszyła w stronę lodówki.
Dobra, włamywaczu roku – rzuciła z rozbawieniem, wyciągając dwie butelki piwa. – To opowiadaj, co mnie ominęło? – Podała Teddy jedną z nich i oparła się biodrem o blat kuchenny.
Wiadomo, przez ostatnie dwa lata często ze sobą telefonowały. Teddy na pewno starała się, żeby Mabel była na bieżąco z tym, co dzieje się w Toronto, ale to nigdy nie zastąpi wspólnie spędzonego czasu.


teddy darling
P.
Pustych zdań, które nic nie wnoszą i dziwnych metafor O.o
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Teddy przewróciła oczami. Wcale nie zamierzała się przebranżawiać, bo sama zdążyła zauważyć, że nie byłaby najlepszą włamywaczką wszech czasów. I co z tego, że poruszała się z gracją słonia w skłądzie porcelanie, na to akurat można byłoby przymknąć oko, ale to, że chciała zaatakować rzekomego złodzieja mopem, nie miało już sensownego wytłumaczenia. Ale na swoje usprawiedliwienie Darling miała to, że nie znalazła pod ręką niczego praktycznego, a zakradając się po jakieś noże do kuchni, narobiłaby jeszcze więcej niezamierzonego hałasu.
Ty myślisz, że ja tam głoduję w tej remizie? — zaśmiała się, bo jednak podczas tej dwudziestoczterogodzinnej zmianie musiała coś jeść, żeby normalnie funkcjonować. Mieli tam nawet kuchnię, gdzie Jett robił wszystkim omlety, choć najczęściej brali coś na wynos z tureckiej knajpki na rogu budynku. — Ale możemy coś zamówić! — rzuciła przez ramię, kiedy Ellery odesłała ją na dół. Nie kazała jednak długo na siebie czekać, bo po chwili dołączyła do niej w kuchni i zanim Teddy się obejrzała, już dzierżyła w dłoni butelkę piwa.
Kiedy przyjaciółka oparła się blat, Darling podciągnęła się na drugim na rękach i usadowiła się na nim wygodnie, jednocześnie otwierając swoje piwo przy pomocy łyżeczki do herbaty. Zdarzało się, że robiła to nawet zębami, ale czasem wypadało zachować resztki pozorów i nie szczycić się faktem, że obracała się w towarzystwie samych facetów.
Nie wydarzyło się nic, z czym nie byłabyś na bieżąco — oznajmiła zgodnie z prawdą. Regularnie opowiadała Mabel o tym, co działo się w jej pracy i życiu prywatnym, a ostatnio nie wydarzyło się kompletnie nic, czym mogłaby się pochwalić, albo na co chciałaby się pożalić. — Lepiej mów, kiedy wróciłaś — zaczepnie kopnęła przyjaciółkę gdzieś na wysokości kolana. — I dlaczego nie dałaś znać? Chyba nie myślisz, że od razu zwaliłabym ci się na głowę? — zapytała podejrzliwie, bo Teddy zawsze wiedziała, kiedy zachować dystans i miała jakąś dziwną moc wyczuwania, kiedy się nie narzucać. Dlatego, jeśli Ellery potrzebowała czasu dla siebie, zrozumiałaby to bez zasypywania jej milionem zbędnych pytań.

Mabel Ellery
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
31 y/o, 170 cm
Piszę dla The Globe and The Mail
Awatar użytkownika
I’ve got 99 problems and some wine to ignore them all
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Aaaa… owocowe czwartki — rzuciła rozbawiona. Faktycznie, zapomniała o jej dwudziestoczterogodzinnej zmianie. Na samych kanapkach byłoby to nie do udźwignięcia.
Obserwowała, jak Teddy z gracją otworzyła piwo za pomocą łyżeczki i gwizdnęła pod nosem. Przypomniało jej się, gdy próbowała ją nauczyć podobnej sztuczki, ale przy pomocy zapalniczki. Mabel była jednak przypadkiem beznadziejnym i bez otwieracza zdechłaby z pragnienia. Ściągnęła więc z lodówki swój sprytny otwieracz, który był jednocześnie magnesem, i otworzyła butelkę Moosehead.
Ała! — burknęła, gdy otrzymała kopa w kolano, choć wcale nie bolało. — Będzie jakieś… tydzi… dw... trzy tygodnie… — wymamrotała, gapiąc się w butelkę i na wszelki wypadek odsunęła się, w razie kolejnego kopa, którego mogłaby otrzymać od przyjaciółki. Sama by się kopnęła. I ją też, gdyby po dwóch latach nieobecności nie zameldowała się natychmiast na dywaniku, gotowa na wspólny wieczór.
Ach, nie wiem… — zaczęła, wciąż wpatrując się w butelkę. Wreszcie podniosła wzrok i spojrzała na Teddy.
Musiałam się trochę ogarnąć… Trochę inaczej sobie to wszystko wyobrażałam. Ten cały wyjazd, ta praca… Myślałam, że będę pisać felietony o wspaniałym Paryżu, randkować z napalonymi Francuzami, zapomnę o Romainie… a wylądowałam w jakimś piekle — westchnęła i machnęła ręką.
Początkowo uznawała przeniesienie z Francji na Ukrainę za deal życia. Spadające na jej głowę bomby szybko to zweryfikowały. Jednak Mabel nigdy nie skarżyła się w rozmowach z bliskimi. Zawsze mówiła, że jest bezpieczna i że wszystko pod kontrolą, choć nie była pewna, czy to do końca prawda.
Nie wiem, jak ty dajesz radę — odezwała się po chwili — być strażakiem, zawsze w gotowości, pędzić na akcje, wchodzić w ogień… Ty jesteś szalona, wiesz? — uśmiechnęła się do Teddy i upiła łyk piwa. Zdecydowanie nie jedynego tego wieczoru.
To co, pizza? — poruszała brwiami. Wyciągnęła z szuflady menu i zawachlowała nim w powietrzu.

teddy darling
P.
Pustych zdań, które nic nie wnoszą i dziwnych metafor O.o
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Uniosła brwi, słysząc, jak długo Mabel była już w mieście. Trzy tygodnie? TRZY TYGODNIE? I nie dała nawet znać? No oto było bardzo niefajne. Już nie chodziło o to, że musiały się spotkać od razu, kiedy ta wylądowała, ale Teddy na pewno byłoby milej, gdyby miała taką świadomość. I wtedy nie doszłoby to takiej niedorzecznej sytuacji, kiedy wkradła się do jej domu w przekonaniu, ze to Ellery była włamywaczem.
Randkować z napalonymi Francuzami? — powtórzyła, jakby to było jedyne, co zdołała z tego wyłapać. — Serio? Myślisz, że w Toronto nie ma napalonych facetów? Jak tak bardzo chcesz, to zapoznam cię z moimi kolegami z remizy. Są tak napaleni, że niektórzy do tej pory nie rozumieją, że nie umawiam się z facetami — parsknęła pod nosem śmiechem, ale to akurat była prawda. Panowie nie zawsze przyswajali do świadomości, że Darling była lesbijką i nie był to tylko przejściowy etap w jej życiu. I że pod żadnym warunkiem nie odmieni jej się, kiedy prześpi się z jakimś palantem.
Upiła kilka łyków piwa i wzruszyła ramionami. Nie potrafiła wyjaśnić Mabel, jak to się działo, że dawała radę. Uwielbiała być w centrum akcji, czuć buzującą w żyłach adrenalinę i pomagać ludziom, którzy faktycznie tego potrzebowali. Spełniała się w tej roli i nie widziała się w żadnym innym zawodzie. Zresztą, co innego miałaby robić? Pracować w korporacji? Siedzenie za biurkiem absolutnie nie było dla niej. W ogóle każda praca siedząca przyprawiała ją o niekontrolowane torsje.
Pizza — skinęła głową. — Ty wybierz dodatki, a ja stawiam. No wiesz, za to, że ci tak wlazłam na chatę i napędziłam strachu. Mogłam po prostu zadzwonić, bo przecież istniało duże prawdopodobieństwo, że mogłaś komuś dać klucze do domu, chociażby po to, żeby podlał kwiaty albo posprzątał — Teddy pokręciłą głową, dalej nie wierząc, że posunęła się do czegoś takiego. Ani to było mądre, ani rozsądne.

Mabel Ellery
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
31 y/o, 170 cm
Piszę dla The Globe and The Mail
Awatar użytkownika
I’ve got 99 problems and some wine to ignore them all
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Zakrztusiła się piwem, słysząc o jej kolegach z pracy i o tym, jak mimo wszystko próbowali ją namówić na randkę. Teddy była śliczna, więc nic dziwnego, że faceci nigdy się nie poddawali i mimo wszystko próbowali ją zdobyć.
Hmm… a masz tam takich z kalendarza? – zażartowała Mabel.
Wiadomo, że największe przystojniaki trafiały na zdjęcia do strażackich kalendarzy – z wielkimi mięśniami i… tymi no, sikawkami. Choć całkiem możliwe, że Teddy nigdy na nie nie zwracała uwagi. Mabel uśmiechnęła się pod nosem, wyobrażając sobie, jak Darling przewijałaby taki kalendarz, krzywiąc sie „bleh, kolejny mięśniak”.
A oprócz kolegów z remizy, ktoś jeszcze próbuje się wokół Ciebie kręcić? Może jakaś fajna strażaczka? – dodała, unosząc zabawnie brwi. Dawno nie rozmawiały o takich sprawach, i Mabel nie była pewna, w jakim punkcie jest Teddy – czy szuka kogoś „na poważnie”, czy cieszy się wolnością.
Zerknęła na menu pizzerii i zamówiła w aplikacji coś standardowego, co pewnie obie polubią.
Ach, nie przejmuj się. Przynajmniej sprawdziłaś, które drzwi muszę naoliwić – machnęła ręką. – A może lepiej nie. Zostawię je jako część mojego nowego systemu alarmowego, zaraz obok miotacza ognia, który skonstruowałam w łazience. Ej, w sumie ty jesteś ekspertką, czy zapalniczka i lakier do włosów mogłyby zadziałać jak miotacz ognia? – spytała poważnie, jakby to było całkiem normalne pytanie.
Generalnie, jak już pewnie Teddy się zorientowała nie miała żadnego systemu alarmów. Nigdy nie zaprzątała sobie tym głowy, bo wydawało jej się, że mieszka w najnudniejszej i najbardziej bezpiecznej dzielnicy Toronto. A skoro z jednym włamywaczem, który kiedykolwiek próbował tu wejść, właśnie teraz pije piwo… to chyba tylko potwierdzało jej tezę. Nie miała Darling za złe, że tak tu wparowała. Sama pewnie zareagowałaby podobnie, ale przy okazji albo by sobie coś złamała, albo zniszczyła w mieszkaniu. Więc chyba lepiej wyszło, że to Teddy "wkradła" się do Mabel.

teddy darling
P.
Pustych zdań, które nic nie wnoszą i dziwnych metafor O.o
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zaśmiała się, bo chociaż jej koledzy nie brali udziału w sesjach do kalendarza, to pomimo jej seksualnej niechęci do mężczyzn, Teddy stwierdziła w głowie, że w sumie to nadawaliby się do czegoś podobnego. Wszyscy byli dobrze wysportowani, dobrze zbudowani i lubi licytować się, który z nich ma większy sześciopak. Typowi samce alfa. Ale prawie każdy, oczywiście z małymi wyjątkami, miał Darling jak dobrego kumpla i z jej strony mogli liczyć na to samo, o ile nie próbowali traktować jej przedmiotowo i seksistowsko.
Fajna strażaczka? — powtórzyła po Ellery i od razu pokręciła głową. — Jestem jedyną kobietą w jednostce, więc nikt się koło mnie nie kręci. Niestety — dodała z lekki żalem, bo byłoby miłą odmianą, gdyby w ich remizie miała damskie towarzystwo. Już chyba nawet nie chodziło o to, żeby do kogoś po cichu wzdychać, ale ciągłe bekanie, pokaz sił i zawody, kto dalej splunie bywały przytłaczające. Nie bez powodu mówiono, że faceci dojrzewają do jakiegoś szóstego roku życia, a potem już tylko rosną.
Upiła łyk piwa i spojrzała z powątpiewaniem na Mabel.
Owszem, lakier do włosów jest łatwopalny — zgodziła się z nią, bo zamysł był niezły. Gorzej, że Teddy mogła stać się ofiarą tego wspaniałego pomysłu. — Rozpylenie go i podanie płomienia może spowodować gwałtowny zapłon, a nawet wybuch. W filmach wygląda to efektownie, ale głównie są to efekty wizualne i pirotechniczne rekwizyty. W realu pewnie poparzyłabyś nie tylko mnie, ale też siebie. Więc tak, zapalniczka i lakier zadziałałyby jak miotacz ognia, ale nie do końca wiadomo, z jakim skutkiem — wyjaśniła, dając Ellery do zrozumienia, że pod żadnym pozorem nie powinna praktykować takich czynności, bo niewątpliwie puściłaby dom z dymem. — Jak nie masz tu żadnych alarmów, to może, nie wiem, kup sobie psa? — zasugerowała jeszcze, bo zwierzę może nie tyle unicestwiłoby włamywacza, ale na pewno zawiadomiłoby właściciela o intruzie na włościach.
Wzięła kolejny łyk piwa i cmoknęła, poprawiając się na kuchennym blacie.
Co tam u Romaina? — zagadnęła, bo coś podskórnie przeczuwała, że po powrocie do Toronto zdążyli już na siebie wpaść. Babska intuicja.

atlas ellery
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
31 y/o, 170 cm
Piszę dla The Globe and The Mail
Awatar użytkownika
I’ve got 99 problems and some wine to ignore them all
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Mabel uśmiechnęła się pokrzepiająco, bo w jej niestety wyczuła smutek. Mogła się tylko domyślać, jak musiało być jej ciężko w otoczeniu samych facetów. Czasami potrzebna jest dawka estrogenu, ploteczek (chociaż mężczyźni też potrafią być strasznymi plotkarzami), solidarność jajników i tak dalej. Ellery chyba by zwariowała, gdyby w redakcji miała samych chłopów. Już wystarczająco denerwujące było to, że pchali się zawsze na najwyższe stanowiska.
Musimy kiedyś wyjść na miasto. Poszaleć po klubach, jak za dawnych czasów. Poznać kogoś nowego, potańczyć, może podjąć też kilka złych decyzji… — posłała jej cwany uśmieszek — Nawet mogę się zmusić i wypić coś kolorowego z parasolką. Miałabyś ochotę? — zapytała i również wskoczyła na kuchenny blat. Może akurat napatoczyłby się im ktoś interesujący? Ktoś, kto zakręciłby się wokół Teddy i rozpalił w niej płomień, hehe. I ktoś, kto uleczyłby złamane serce Mabel. Ale żadnego lekarza! Tych miała już po dziurki w nosie.
Słuchała jej wykładu na temat połączenia lakieru do włosów oraz zapalniczki, uświadamiając sobie, że był to jeden z kolejnych durnych pomysłów, który wdrożyła w życie. To znaczy prawie wdrożyła, bo ostatecznie go nie użyła, choć już trzymała palce w gotowości. Na jej usprawiedliwienie: poczuła zagrożenie, prawda? Przygotowała więc broń adekwatną do sytuacji. Nie to co Darling.
Dobra, to był głupi pomysł z tym miotaczem, ale przepraszam bardzo — zaśmiała się — co ty chciałaś robić z tym mopem? — zapytała, unosząc brew.
Zastanawiała się, czy Teddy nie wozi w samchodzie toporka. Taką bronią mogłaby tu zrobić prawdziwy pogrom, od wybicia szyb w oknie zaczynając. Ciekawe, jak Mabel wytłumaczyłaby to w ubezpieczalni.
Nie mam czasu nawet na rybkę, a co dopiero na psa - zaśmiała się.
Słysząc imię byłego, aż przeszedł ją dreszcz. Nie wiedziała, dlaczego jej głupie ciało tak na nie reagowało. Ugh. Upiła spory łyk piwa, potem kolejny, aż wreszcie przechyliła głowę i… napiła się jeszcze raz.
Wspaniale — burknęła, gdy przełknęła bursztynowy eliksir rozwiązujący język. — Wiesz, że mianowali go dyrektorem? — prychnęła, spoglądając na Teddy z miną „uwierzysz?”. Pewnie nie musiała się bardzo wysilać, by w to uwierzyć. Sinclair był ambitny i bystry. Jedyne, co mogło go hamować, to młody wiek i… najwyraźniej stuknięta narzeczona.
Ledwo zniknęłam z jego życia, a spełniły się wszystkie jego marzenia — dodała i teatralnie przewróciła oczami, znów przykładając butelkę do ust.
Jeśli dziś się upiję i wpadnę na pomysł, żeby mu obrzucić samochód jajkami, powstrzymaj mnie — powiedziała, spoglądając na Teddy. I tak, każdy, kto znał Ellery, wiedział, że była to całkiem prawdopodobna opcja rozwoju tego wieczoru. — Albo chociaż dopilnuj, żebym wzięła kurtkę, bo się przeziębię — dodała i znów upiła łyk piwa. Skrzywiła się, gdy zorientowała się, że butelka jest pusta. Jednak spokojna, twoja rozczochrana — czekał na nie jeszcze cały sześciopak.

teddy darling
P.
Pustych zdań, które nic nie wnoszą i dziwnych metafor O.o
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Na propozycję wyjścia w miasto, oczy Teddy rozbłysły autentyczną ekscytacją. Już nie pamiętała, kiedy bawiła się gdzieś w damskim towarzystwie, z dala od emanujących testosteronem kolegów z remizy. Teraz musiała wygospodarować jeden wolny wieczór, żeby faktycznie ten plan mógł się ziścić.
Pytasz dzika czy sra w lesie — odparła z szerokim uśmiechem. — Pewnie, że chcę! Tylko sprawdzę mój grafik w najbliższym miesiącu, bo z moimi zmianami to jest jedna wielka niewiadoma i ciężko cokolwiek ustalić z wyprzedzeniem — powiedziała i w takich momentach szczerze żałowała, że nie pracowała w godzinach biurowych od dziewiątej do piątej. Nie miała również pojęcia, co inni ludzie robią z pozostałą ilością swojego czasu.
Pytanie o mopa sprawiło, że Darling parsknęła w swoją butelkę. Złapała łyk piwa i wzruszyła ramionami. Zupełnie zapomniała, że w drodze na piętro zgarnęła z parteru kij z frędzlami, który miał jej posłużyć w samoobronie.
A jak myślisz? — zerknęła na nią z rozbawieniem. — Chciałam odlecieć na nim do domu, a że nie znalazłam miotły, to musiałam poratować się tym uboższym modelem. A tak serio, to nie wiem, co strzeliło mi do głowy. Chyba w przypływie adrenaliny stwierdziłam, że świetnym pomysłem będzie obezwładnić złodzieja przy pomocy mopa — powiedziała, kręcąc z niedowierzaniem głową. Obie wiedziały, że to nie mogło się udać.
Na wieść o tym, że Sinclairowi powodzi się w każdym aspekcie życia, skrzywiła się ostentacyjnie, jak na wspierającą przyjaciółkę należało. Bo jeśli Mabel miała do kogoś żal, albo go nie znosiła, Teddy nie pytała, dlaczego, tylko po prostu robiła dokładnie to samo.
Och, niech się nie zesra — prychnęła z pogardą. — Chyba sobie żartujesz — spojrzała na Ellery z wysoko uniesionymi brwiami. — Jak będziesz chciała obrzucić mu samochód jajkami, to idę z tobą — obruszyła się szczerze i nawet nie brała pod uwagę innej opcji. Chciała jeszcze dodać, że Romain to dupek i nie powinien tak obnosić się swoim szczęściem, ale wtedy rozległ się dźwięk dzwonka. — Pizza! — podekscytowała się Darling, zeskakując z blatu. — Doskonale, bo zaczyna mnie trochę skręcać z głodu.

Mabel Ellery
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
31 y/o, 170 cm
Piszę dla The Globe and The Mail
Awatar użytkownika
I’ve got 99 problems and some wine to ignore them all
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Parsknęła śmiechem, słysząc powiedzonko o dziku. Dawno go nie słyszała.
Dobra, to daj znać, jak znajdziesz chwilę czasu pomiędzy ratowaniem świata a ściąganiem kotów z drzew i wyruszymy na… podbój Toronto – powiedziała, przeciągle rozszerzając dłonie, jakby prezentowała jakiś filmowy afisz.
Widocznie miała bardzo ambitne plany. Na początek może by wystarczyło, gdyby podbiły jeden klub. Na całe Toronto mają chyba za słabe głowy.
Walnęła się w czoło, słysząc jej wyjaśnienia.
A ja myślałam, że chciałaś podłogę myć – wyszczerzyła się.
Oj, przydałaby jej się taka Roomba z funkcją mycia podłogi. To chyba mokry (i to dosłownie) sen każdego millenialsa. Ale pomiędzy spłatą raty za dom, zakupem żarcia a samoczyszczącym robotem, wolała jednak te dwie pierwsze opcje.
O, to to! – uniosła piwo w toaście, gdy przyjaciółka stwierdziła, że jej były powinien się zesrać. Sama by tego lepiej nie ujęła!
Upiła łyk i uśmiechnęła się, gdy Teddy wyraziła gotowość towarzyszenia jej podczas obrzucania samochodu jajkami. Jej wewnętrzny Pinky natychmiast zaczął zacierać rączki z ekscytacji, ale Brain go hamował, mówiąc, że to kiepski pomysł. Miała już za sobą nockę w szpitalu, wolała nie ryzykować nocką na komisariacie. To byłoby nawet w stylu Romaina – dać jej nauczkę i zadzwonić na gliny.
Na hasło „pizza” również zeskoczyła z blatu i zaczęła się kręcić jak wolny elektron w poszukiwaniu portfela, zapominając, że i tak zapłaciła już aplikacji. Pobiegła do drzwi, wcisnęła kierowcy 30 dolców, płacąc podwójnie, i wróciła do kuchni z triumfalnym uśmiechem, dzierżąc olbrzymi karton familijnej z jakimiś super dodatkami. Odłożyła pizzę na wyspę kuchenną i podskoczyła do lodówki.
A teraz pokażę Ci coś, czego się nauczyłam na Słowacji… albo w Polsce? – urwała, robiąc zamyśloną minę. – Nieważne! Ale to coś, co zmieni twoje życie i doprowadzi kubki smakowe do ekstazy! – rzuciła, falując zabawnie brwiami, po czym zanurkowała w lodówce.
Gdzieś to tu… Aha! Ta daaa! Sos czosnkowy! – powiedziała wesoło, kładąc butelkę sosu na stole.
Tak to zareklamowała, że teraz głupio by było, gdyby to nie smakowało. Wzieła kawałek pizzy i polała obficie sosem.
- Nie paf tach na mnie. To naprafde dopre - powiedziała z pełną buzią.

teddy darling
P.
Pustych zdań, które nic nie wnoszą i dziwnych metafor O.o
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Przytaknęła kiwnięciem głowy, bo oczywiście jeśli tylko będzie miała chwilę czasu, to od razu poinformuje przyjaciółkę, choć w najbliższym czasie jej kalendarz był wypchany po brzegi. I to nie dlatego, że była tak oblegana towarzysko, a dlatego, bo już obiecała dwóm kumplom, że weźmie za nich któreś zmiany i teraz głupio byłoby się z tego wycofać.
A potem Teddy patrzyła z wybałuszonymi oczami na to, co wyprawiała Mabel. Zamrugała kilkakrotnie z niedowierzaniem, kiedy ta nagle polała kawałek pizzy sosem czosnkowym i Darling aż wtrząchnęło.
Ty tak serio? — zapytała, nie kryjąc obrzydzenia. — Te europejskie kraje nigdy nie przestaną mnie zadziwiać — mruknęła, chociaż sama była tylko w Paryżu, ale tam nie robiło się takich dziwacznych rzeczy. Już jedzenie żabich udek było znacznie przyjemniejsze. — Pozwól jednak, że zostanę przy oliwie — dodała, skraplając swój kawałek, załączonym do pudełka tłuszczem roślinnym. — No co? Mam naprawdę wąski margines tolerancji, Mabel — odparła, przełykając kolejny kęs. — Ale przynajmniej jestem szczera.
Rozmawiały długo, schodząc na tematy zupełnie niezwiązane z jedzeniem. Przypominały sobie różne głupoty z dzieciństwa, plotkowały o sąsiadach i trochę zbyt długo rozwodziły się nad serialami, które żadna z nich nie miała czasu obejrzeć. Z każdą godziną atmosfera stawała się bardziej domowa, aż zapomniały, że na stole wciąż leżała niedojedzona pizza.
Za oknem miasto powoli cichło, neonowe światła migotały coraz rzadziej, a chodnikami przechadzały się imprezowe niedobitki. Teddy zerknęła na zegarek i nagle roześmiała się cicho.
Jest prawie trzecia — powiedziała, przecierając oczy dłonią. Oczywiście nie myślała nawet o tym, że Ellery puści ją teraz samą do domu i chociaż miała zaprotestować, że przecież da sobie radę, że droga zajmie jej tylko chwilę, ale zmęczenie wygrało. Czuła ciężar powiek i przyjemne otępienie po całym dniu.
Już chwilę później obie przemieszczały się do pomieszczenia obok. Mabel rozłożyła kanapę w salonie, Teddy zdjęła kurtkę i buty, z ulgą zanurzając się w miękkie poduszki.
Masz szczęście, że nie każesz mi jeść tych twoich wynalazków z sosem czosnkowym — mruknęła jeszcze Darling, a Ellery roześmiała się głośno, a potem zgasiła światło, zostawiając w pomieszczeniu tylko ciepły blask lampki nocnej.
koniec
Mabel Ellery
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „#13”