32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

7
Kiedy ostatnio Helena oczekiwała zjawienia się Teddy w swoim mieszkaniu, nie czuła żadnego zdenerwowania. Być może lekką, nerwową ekscytację niewiadomym; ciekawość tego, co może wydarzyć się, gdy podąży za tym uczuciem, przed którym skutecznie osłoniła się jako nastolatka. Nie spodziewała się jednak, że to uczucie tak szybko wymsknie się jej spod kontroli.
Pomijając okazjonalne erupcje, Peregrine uważała się za raczej opanowaną osobę; wprawa przychodziła z doświadczeniem. A jednak, gdy siedziała w zaparkowanym pod remizą samochodzie, przyłapuje się na tym, że jej palce wystukują na kierownicy znacznie szybszy i bardziej nerwowy rytm, niż ten puszczonej na pełną moc głośników piosenki (a warto zaznaczyć, że Helena kierowała się w dużym stopniu jakością systemu audio, wybierając samochód). Prycha sama do siebie, krzyżując ramiona na piersi i odchylając głowę do tyłu z lekko zaciśniętymi wargami. Nie była do końca zadowolona z tego, że czuła się, jakby znowu była nastolatką; nie była przygotowana na to, że będzie musiała przyznać Zee rację. Nie wytrzymała nawet doby w swoim przekonaniu o braku przestrzeni na randki. I nie próbowała nawet za szczególnie upierać się przy tym przekonaniu. Nie, kiedy przypominała sobie błękit oczu Darling.

W pewnym momencie czuje się, jakby w samochodzie zaczęło brakować tlenu, dlatego wysiada i opiera się plecami o drzwi kierowcy, rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu znajomej sylwetki. Przytłumiona melodia utworu wciąż wydobywa się z auta, a Peregrine ma wrażenie, jakby jej basy wibrowały na karoserii. Brakuje jej papierosa, który mógłby chociaż na kilka minut stłumić nerwowe dygotanie, które czuje w klatce piersiowej i brzuchu. Jak nastolatka. Opuszcza głowę, którą kreci do własnych myśli.
A potem podnosi wzrok i dostrzega nadchodzącą z drugiej strony ulicy Teddy Darling; ich spojrzenia się krzyżują, a Helena nie jest w stanie powstrzymać wymykającym się entuzjastycznie kącikom ust. Niezależnie, jakie miałaby wątpliwości, jej ciało nic sobie z nich nie robiło.
Nie planuje wyciągać ręki, by delikatnie ująć przedramię strażaczki, gdy ta zbliża się odpowiednio. — Cześć, Darling — mówi niskim tonem, bo gardło też jest już pod wpływem obecności kobiety. — Co się dziś paliło? — pyta, ale nie daje jej za dużo czasu na odpowiedź, bo wychyla się, żeby złożyć na jej ustach szybki pocałunek. Być może nie powinna była zarzekać się z tą cierpliwością.

teddy darling
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

007.
To była jedna z tych zmian, które zdawały się ciągnąć jak guma do żucia — niby coś się działo, ale wszystko było do bólu przewidywalne. Najpierw fałszywy alarm w biurowcu, potem zgłoszenie do zadymienia, które okazało się spalonym garnkiem makaronu. Sprzęt rozpakowany, sprzęt spakowany. Kilka rutynowych zgłoszeń, jakieś drobne interwencje i zero prawdziwego ognia. Nawet rutynowe czynności, jak przegląd wozu, czy szybka kawa w kuchni, nie dawały jej tej zwyczajowej satysfakcji. Zamiast wchodzić w tryb automatu, łapała się na tym, że co parę minut gapi się na ekran telefonu.
Strażak powinien czekać na alarm, a nie na kobietę, zażartował w którymś momencie Jett. I miał rację. Teddy nie przyznawała się głośno, ale wiedziała, że Helena działała na nią jak adrenalina. To dziwne, bo przecież w teorii Darling powinna być odporna na ten rodzaj zamętu. Jej praca polegała na tym, żeby zachować spokój, kiedy inni go tracili. Ale kiedy przypominała sobie, jak Helena na nią patrzyła i jak ją dotykała, cała ta opanowana fasada trzeszczała w szwach.
W końcu, kiedy koniec zmiany rozdarł monotonię dnia, Teddy poczuła ulgę tak gwałtowną, że aż roześmiała się pod nosem. Zrzuciła z siebie umundurowanie, wzięła szynki prysznic i z torbą na ramię i szybkim krokiem ruszyła do drzwi, żeby przypadkiem nikt nie mógł jej zatrzymać. Miała gdzieś, czy koledzy się zorientują, bo tego wieczoru czekało na nią coś lepszego niż zmęczony kanapowy maraton. A właściwie ktoś.
Każdy krok przybliżał ją do samochodu, przy którym czekała Peregrine. I wtedy Darling zauważyła, jak bardzo jej oczekiwanie przypominało nastoletnie podniecenie przed pierwszą randką. A przecież dawno temu przysięgała sobie, że już nigdy nie da się tak łatwo wyprowadzić z równowagi. No powitanie odpowiedziała uśmiechem, ale zanim w ogóle zdążyła odpowiedzieć, poczuła ją na swoich ustach. Szybki, krótki pocałunek. Serce Teddy przeskoczyło kilka uderzeń.
Za ich plecami rozbrzmiały gwizdy; kilku kolegów z jednostki opierało się o wóz strażacki, szczerząc się szeroko.
Tak trzymaj, Darling! — zawołał Ryder Jolles, znany jako RJ. Obok Blaze Young i Jett Donovan zaklaskali kilkakrotnie, za Teddy wystawiła w ich kierunku środkowy palec, po czym posłała Helenie rozbawione spojrzenie.
Chyba mamy pierwszych fanów — wyszeptała tuż przy jej uchu i obeszła samochód, żeby zająć miejsce po stronie pasażera. — I wierz mi lub nie, ale nic się dzisiaj nie paliło. Kompletnie nic. Zero. Null. Nada — powiedziała z rozczarowaniem, gdy Peregrine usiadła za kierownicą. — Zdaje się, że to ty będziesz musiała mnie pobudzić — dodała z prowokującym uśmiechem, zapinając pas.

helena peregrine
Ostatnio zmieniony sob wrz 27, 2025 11:31 pm przez teddy darling, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Parska krótkim śmiechem, gdy słyszy gwizdy i oklaski. Nie spodziewała się, że mają widownię; nawet o tym nie pomyślała. Przy Darling niewiele rozsądnych myśli pojawiało się w jej głowie. Ma wrażenie, że uśmiecha się głupkowato, gdy strażaczka nachyla się do jej ucha; zaciska lekko usta w próbie odzyskania kontroli nad mięśniami mimicznymi, odrobinę zażenowana tym, z jaką łatwością Teddy potrafi ją rozbroić.
Gdy Teddy obchodzi samochód, Helena salutuje w stronę grupy strażaków. — Dobrego wieczoru, panowie! — woła do nich, zanim otwiera drzwi i wsiada, natychmiast sięgając do konsoli, by ściszyć muzykę na tyle, żeby dało się rozmawiać bez podnoszenia głosu. — Powiedziałabym, że mi przykro, ale przynajmniej zaoszczędziłaś całą energię na wieczór. A przyda się — stwierdza tajemniczym tonem, posyłając Darling przeciągłe spojrzenie, zanim nie zapięła pasów i nie przekręciła kluczyków w stacyjce, wydobywając cichy pomruk silnika. Znowu parska śmiechem. — Nie prowokuj mnie, Darling, bo muszę prowadzić samochód — mówi zaczepnie. Już teraz wie, że skupienie się na drodze może chwilami stanowić wyzwanie, bo wnętrze auta pachnie szamponem Darling, przypominając Helenie ich ostatnie spotkanie – a samo wspomnienie skutecznie podnosi puls Peregrine. Zachowuje jednak rezon i włącza migacz. Wyjeżdża z parkingu i kieruje się na wyjazdówkę. — Jak to się w ogóle stało, że wybrałaś taki zawód? — pyta. Im lepiej ją zna, tym bardziej zgadza się z tym, co powiedziała jej przy pierwszym spotkaniu – że to do niej pasuje; ale Helena nie jest nawet w stanie określić, dlaczego. Za słabo ją jeszcze zna.
A chce ją poznać. I to nie tylko haptycznie, chociaż to też nieprzerwanie chodzi jej po głowie. Być może to pewien rodzaj sprzeciwu, jaki Helena czuje wobec tego obezwładnienia i powolnej utraty kontroli; tak jakby mogła ją odzyskać, jeśli tylko zdoła rozgryźć Teddy, przejrzeć ją na wylot. A być może jej ciekawość to kolejny etap wpadania w sidła strażaczki.

teddy darling
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie prowokuj mnie, Darling. To jedno zdanie sprawiło, że od razu miała ochotę to zrobić. W odpowiedzi uniosła jedynie ręce w obronnym geście, od razu dając jej do zrozumienia, że zamierza trzymać je przy sobie i będzie grzecznym pasażerem.
Naprawdę nie powiesz mi, dokąd jedziemy? — zapytała, przenosząc wzrok zza szyby, gdzie chłopaki jeszcze pokrzykiwali coś przez chwilę, aż w końcu uch sylwetki wraz z wozem strażackim zniknęły za zakrętem. Zżerała ją ciekawość. Z jednej strony bardzo chciała wiedzieć, z drugiej perspektywa niespodzianki wydawała się równie podniecająca, dlatego Teddy będzie musiała wykrzesać z siebie jeszcze trochę cierpliwości, zanim dotrą na miejsce.
Pytanie o zawód zatrzymało jej uwagę. Nie była pewna, czy Helena naprawdę chciałaby poznać odpowiedź, czy po prostu szuka kolejnego punktu zaczepienia.
Pamiętasz warsztat mojego ojca? — zapytała, choć było to pytanie czysto retoryczne. Oczywiście, że pamiętała. — Pracowałaś już w nowym budynku. Wcześniejszy poszedł z dymem jakieś trzy lata temu. Strażacy mówili, że to pożar spowodowany uszkodzeniem starej instalacji. Dzisiaj wiem, że to było podpalenie — westchnęła pod nosem na wspomnienie tamtej zimy. Miała czternaście lat i nie mogła tylko patrzeć na szalejący ogień, który pozostawił po sobie tylko zgliszcza. — To był właśnie tamten moment — uśmiechnęła się do Heleny, podpierając głowę na ręce, którą z kolei oparła o krawędź drzwi. — Twoja kolej — skinęła zachęcająco głową. — Dlaczego zajmujesz się bezpieczeństwem informatycznym, dlaczego akurat w policji i czemu udawałaś, że nie umiesz zamontować stabilizatorów? — po tych słowach oczy Darling rozbłysły prowokacyjnie.
Wiedziała od początku. Ktoś, kto miał w domu tyle elektroniki, nie mógł mieć trudności z podłączeniem prostych elementów dbających o stałe napięcie w układzie elektrycznym. A jednak dała się na to nabrać. Albo inaczej — chciała się na to nabrać.
Kiedy Helena przejeżdżała przez skrzyżowanie, Teddy musiała użyć całej swojej silnej woli, żeby nie sięgnąć dłonią do jej uda. Przez chwilę nie wiedziała, co zrobić z ręką, więc podłożyła ją pod głowę i skupiła spojrzenie na drodze.

helena peregrine
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

W odpowiedzi na jej pytanie Helena uśmiecha się tajemniczo i posyła jej spojrzenie, w którym jest coś przewrotnego. — Mogę powiedzieć, że jedziemy do Belford — mówi po chwili zastanowienia. Tyle może zdradzić, bo ta informacja w żaden sposób nie przybliża Darling do zgadnięcia, gdzie dokładnie Helena chciała ją zabrać, a jednocześnie daje coś stabilnego; Peregrine nie chciała aż tak kategorycznie upierać się przy tym, by każdy element wieczora był zagadkowy, zwłaszcza skoro stosunek Teddy do niespodzianek jest ambiwalentny. — Masz jakieś teorie? — pyta za chwilę. Zerka na zegarek; były umówione na konkretną godzinę, dlatego Peregrine lekko dodaje gazu, sprytnie omijając bardziej ruchliwe okolice, żeby jak najszybciej pokonać trasę.

Kiwa głową na pytanie Darling; pamięta warsztat jej ojca wyjątkowo dobrze, bo tylko dzięki niej była w stanie wyżywić brata i siebie. Z trudem utrzymuje uwagę na drodze, bo widzi w spojrzeniu Teddy coś, czemu chce przyjrzeć się lepiej, z bliska. Urywane zerknięcia, którymi musi się zadowolić, nie zaspokajają jej ciekawości. Wyobraża sobie Teddy jako młodą nastolatkę, która w obliczu rodzinnej straty zaciska uparcie pięści i składa sobie samej jakąś obietnicę. Kolejne zerknięcie skierowane w stronę kobiety jest miękkie i pełne podziwy. — Wiadomo, kto to zrobił? — pyta, a w jej głosie pobrzmiewa dziwny spokój kogoś, kto wie, jak to jest stracić wszystko, co się zna.

Wzdycha lekko, gdy słyszy szereg pytań odwróconych w jej stronę; przy ostatnim podłapuje spojrzenie Teddy, odpowiadając przewrotnym uśmieszkiem.
Cóż... ta historia nie jest tak... inspirująca, jak twoja. Nie wiem, czemu cyberbezpieczeństwo. Po prostu to coś, w czym zawsze byłam dobra. Lubiłam anonimowość sieci. A poza tym byłam ciekawska — posyła Teddy zadziorne spojrzenie — więc nauczyłam się znajdować okno, kiedy drzwi są zamknięte. Dopiero kilka lat temu stwierdziłam, że mogłabym zrobić z tego karierę. Potrzebowałam stabilności, kiedy wróciłam do Toronto pół roku temu, a policja szukała informatyka na cito. A potem okazało się, że uwielbiam wsadzać zwyroli za kratki. I że w tym też jestem dobra. — Wzrusza ramionami, mając wrażenie, że chociaż powiedziała wiele, tak naprawdę nie powiedziała nic. W przeciwieństwie do Teddy, nigdy nie miała jednego momentu, w którym postanowiła, co zrobi ze swoją przyszłością. Jej życie było zresztą na tyle niepewne, że ciężko było myśleć tak daleko do przodu, gdy nie była pewna, jak przeżyje następny miesiąc. Długo też sądziła, że nie jest wystarczająco uprzywilejowana, by w ogóle czegokolwiek pragnąć. — A jeśli chodzi o stabilizatory... — jej wyraz twarzy zmienia się diametralnie, gdy patrzy na Teddy. — Chciałam spędzić z tobą więcej czasu. I nigdy nie powiedziałam, że nie umiem ich zamontować, tylko zapytałam, czy mi z tym pomożesz — zauważa.

Powoli zbliżały się do obrzeży Toronto; jeśli Peregrine utrzyma to tempo, nie powinny spóźnić się na spotkanie.

teddy darling
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zamyśliła się na chwilę, próbując przypomnieć sobie, co takiego znajdowało się w Belford. Najpierw przyszedł jej do głowy kemping Hankinson Hills i chociaż nocowanie w namiocie miało swój urok, to chyba obie wolałyby spędzić czas w wygodnym łóżku. Potem pomyślała o Chahinkapa Zoo, w którym kiedyś była z rodzicami, ale było już zbyt późno na zwiedzanie.
Lidgerwood Golf Course? — strzeliła, ale chyba nic sensowniejszego i tak już nie wymyśli. Pewnie pudło, ale zawsze warto spróbować. Trudno było przewidzieć, jakie miejsce Helena wybrała na randkę. Nie znały się zbyt dobrze. Właściwie Teddy wiedziała o niej tylko tyle, że jednak potrafi podłączać stabilizatory i świetnie całuje.
Na pytanie o sprawcę podpalenia, wzruszyła lekko ramionami. Nie była to obojętność, raczej okazanie, że to i tak nie miało już większego znaczenia.
Prawdopodobnie jakiś niezadowolony z usługi klient — odparła, zaciskając na chwilę usta w wąską linię. — Dzień wcześniej wykłócał się, że felgi były źle założone. I że to w ogóle nie te felgi, które zamawiał — nakreśliła pokrótce tamtą przykrą sytuację, która mocno wpłynęła na sytuację Darlingów. Odszkodowanie, jakie otrzymali, nie było wystarczające, żeby odbudować warsztat i minęło wiele czasu, zanim znów stanęli na nogi. Pensja lekarska mamy teoretycznie starczała, ale ojciec przez szargane nerwy nieco podupadł na zdrowiu. — Strażacy znaleźli ślady benzyny i oleju napędowego w dziwnych miejscach. Niby normalne, w końcu to warsztat, ale nikt nie rozlewa łatwopalnych po kątach. Znaleziono też porozrzucane niedopałki papierosów. Rodzice nigdy nie palili. W każdym razie policja szybko umorzyła sprawę. Facet miał pół rodziny w policji, a jak wiadomo, kolesiostwo rządzi się własnymi prawami.
Po latach Teddy nie czuła żalu. Nie szukała zemsty. Bardzo możliwe, że gdyby nie ta sytuacja, jej noga nigdy nie przekroczyłaby progu remizy strażackiej. Może tak musiało być, nawet jeśli nie do końca wierzyła w przeznaczenie.
Historia Peregrine, wbrew pozorom, co sama twierdziła, była inspirująca. W oczach Darling była prawdziwym magikiem. Takim Copperfieldem sieci. I dzięki swoim umiejętnością, pomagała łapać bandziorów. To robiło wrażenie.
Spełniasz się, masz stabilną pracę, wyhaczasz bandziorów — kiwnęła głową z uznaniem. — Czego potrzeba ci więcej do szczęścia? — w tym miejscu posłała jej wymowne spojrzenie. Może znów tylko ją prowokowała, a może naprawdę sugerowała, że mogłaby ją uszczęśliwić.
Teddy parsknęła pod nosem. Racja, Helena nigdy nie powiedziała, że nie potrafi sama zająć się napięciem (rozładowanie, to już zupełnie inna kwestia). Fair. Nie mogła się z nią nie zgodzić. Nie mogła jej nawet dogryźć, bo przecież obie od początku wiedziały, że wcale nie chodziło o stabilizatory.

helena peregrine
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Posyła jej wątpiące wspomnienie. — No pewnie. Widać przecież, że jestem klasyczną członkinią klubu — mówi zaczepnie, parskając śmiechem. Tylko w taki sposób kojarzyły jej się pola golfowe — z grupami białych ludzi, których rodziny od pokoleń były bogate. Kiedyś nawet pracowała, podając drinki w takim miejscu. Dała się namówić koleżance, która przysięgała, że wypłata to kieszonkowe w porównaniu do napiwków, które tam dostaje; okazało się jednak, że Helena nie przypadła do gustu klubowiczom, bo nie lubiła zaspokajać ich fantazji o tym, że są od wszystkich lepsi.
Gdy Helena słucha historii o podpaleniu warsztatu Darlingów, co jakiś czas wydaje z siebie pomruk niezadowolenia. Mało rzeczy wkurza ją tak bardzo, jak ewidentnie źle przeprowadzone śledztwa – i chyba nic nie wkurza jej bardziej, niż policyjne kolesiostwo.
Nawet mi nie mów. Mój ojciec był sierżantem. — Zaraz po tych słowach wdycha dość raptownie powietrze i zatrzymuje się z otwartymi ustami, nie do końca wiedząc, jak kontynuować tę historię, bo zaskakuje sama siebie tymi słowami. Nie miała zamiaru na pierwszej rance zacząć wywlekać rodzinnych brudów i licznych traum. To nie był moment na tę historię, ale skoro już zaczęła, myśli nad tym, jak w dużym skrócie przekazać, co o tym wszystkim myśli. — Był... nieprzyjemnym typem. I był praktycznie nietykalny. Stracił odznakę dopiero, kiedy przez alkohol przestał pilnować swojego wizerunku na służbie — mówi spokojnie, ale jej ręce zaciskają się trochę mocniej na kierownicy. Na chwilę milknie, a potem odwraca na chwilę wzrok na Teddy. Jej palce rozluźniają uchwyt, a na jej twarzy maluje się coś podstępnego. — Macie jakąkolwiek dokumentację po tamtym kliencie? — pyta tonem niewiniątka. Domyśla się, że w tym momencie wywleczenie sprawcy przed sąd nie ma żadnego sensu, ale Helena miała inne sposoby na takich nietykalnych typów. Nie były to w żadnym wypadku drastyczne środki – chociaż to zależało, co było do znalezienia na czyimś komputerze. Helena tylko obnażała ich prawdy przed najbardziej niefortunną dla nich widownią. Być może nie było to szczególnie produktywne, ale odnajdywała satysfakcję w wymierzaniu sprawiedliwości tam, gdzie zawiódł system – nawet jeśli czasami sprowadzało się to do zwykłego trollowania.

Na pytanie Darling, Helena przechyla lekko głowę. Podłapuje jej spojrzenie, co niechybnie przywołuje delikatny uśmiech na jej twarz, ale jednocześnie jest lekko zdezorientowana. Bo kiedyś, raz w życiu, zapragnęła dla siebie szczęścia, a ojciec szybko wybił jej to z głowy. Długo sądziła, że nie zasługuje na nic dobrego. Z wiekiem mądrzała i zapragnęła stabilności. Chciała zrobić coś pożytecznego ze swoim życiem, móc wesprzeć Tony'ego. I faktycznie wypracowała sobie tę stabilność, nawet jeśli Peregrine nie byłaby sobą, gdyby nie wybrała kariery pełnej wrażeń. Była zadowolona.
Ale szczęście?
Szczęście było na tyle abstrakcyjnym celem i obcym uczuciem, że wytrącało jej grunt spod nóg. Nie wiedziała, jak się z nim obchodzić. I do tego wszystkiego – to dziwne uczucie, które odnajdywała w błękicie tęczówek Teddy?
Uświadamia sobie, że to chyba właśnie szczęście. Serce przeskakuje jej w piersi.

Prawie zapomina zjechać z trasy; zmienia pas w ostatnim możliwym momencie, musząc odrobinę mocniej szarpnąć autem i raptownie zwalnia. — Ups. Sorry, Darling. Znowu mnie rozpraszasz — mówi żartobliwym tonem, ale z pewną nerwowością ukrytą w delikatnym drżeniu ostatniego tonu jej głosu. Parska lekko. — Już prawie jesteśmy.

teddy darling
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zaraz, zaraz, a Tiger Woods? Jemu akurat daleko było do białego człowieka. Ale nie można nie zgodzić się z tym, że wszystko kręciło się tam wokół pieniędzy i snobizmu. Trochę jak polo. Kto normalny grywał w polo?
W takim razie nie mam pojęcia, co znajduje się w Belford — powiedziała, ale bez straconego zapału. Teddy była golden retriever w ludzkiej skórze i ekscytowała się dosłownie wszystkim. Nawet jeśli niespodzianki trochę ją przerażały, bo nigdy nie wiedziała, czego się po nich spodziewać, to i tak wolała nastawić się pozytywnie, niż od razu odgórnie założyć, że to może być coś, co jej się nie spodoba. W końcu Darling (trochę jak Sylwia Grzeszczak) potrafiła cieszyć się z małych rzeczy.
Nie spodziewała się, że ojciec Heleny pracował niegdyś w policji. Nie mogła się jednak temu dziwić, przecież niedaleko padało jabłko od jabłoni. Po kimś musiała mieć te zapędy wciskania zwyroli za kratki. Tak, jak Teddy, która chęć ratowania ludzkiego życia wyssała wraz z mlekiem matki.
A jak jest na komisariacie? — spojrzała na nią z ukosa. — Współpracujesz z samymi kompetentnymi gliniarzami? — dopytała, bo ciekawiło ją, czy na przestrzeni lat cokolwiek się w tej kwestii zmieniło i służby i czy obecni funkcjonariusze poważnie traktowali swoją służbę. Darling miała okazję z niektórymi pracować, zwykle przy większych zdarzeniach, ale nie wiedziała, jak to wygląda od kuchni. Ponownie podniosła na Peregrine spojrzenie i pokręciła głową. — Facet mieszkał po sąsiedzku, ale nie żyje już od kilku ładnych lat. A co, chciałaś go dla mnie prześwietlić i zawirusować mu komputer? To bardzo romantyczne, naprawdę — w oczach Teddy zatańczyły rozbawione chochliki.
Podczas gwałtownego szarpnięcia, musiała przytrzymać się uchwytu nad swoją głową, ale z kolejnymi słowami Heleny, nie może nie przymknąć oka na te niedogodności na drodze.
Nie wątpię, że jesteś rewelacyjnym kierowcą, ale nie chcę, żebyś przeze mnie wylądowały w rowie — zaśmiała się, choć przez świadomość, jak może działać na Peregrine, jej żołądek wykonuje kilka fikołków. — Skup się na drodze. Na mnie możesz patrzeć, jak już zaparkujemy — dodała trochę zawadiackim tonem, a kiedy ta skręciła w kolejną, tym razem boczną drogę, Darling puściła do niej oko.

helena peregrine
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
32 y/o, 165 cm
hakerka i informatyczka dla Toronto Police Service
Awatar użytkownika
My life was a storm since I was born
How could I fear any hurricane?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkijakikolwiek
postać
autor

Jest oczywiście jeszcze squash, chociaż to już zabawa dla nowobogackich. Za to w koszulkach polo.
Helena spogląda na zegarek na konsoli – Teddy dowie się już za około dziesięciu minut, jeśli Peregrine nie pomyli trasy. Teraz zaczyna odrobinę stresować się tym, że wywiezie kobietę w pole, a potem ta powie jej, że ma lęk wysokości. Nie pomyślała o tym wczoraj, ale teraz niestety przemknęło jej to przez głowę. Teoretycznie zapewne taka awersja nie ułatwiałaby pracy w straży pożarnej, na przykład kiedy trzeba zdjąć kotka z drzewa, ale brak absolutnej pewności zaczął lekko irytować Helenę. I sama sobie to zrobiła.

Wzrusza ramionami – na komisariacie mogłoby być lepiej. — Jest do przeżycia i na pewno nie jest tak, że nikt kompetentny tam nie pracuje, wręcz przeciwnie. Ale zdarzają się tacy, którym sama bym nie zaufała ze swoim bezpieczeństwem, a u niektórych to że jestem młoda i ładna daje mi więcej przewagi, niż moje faktyczne kompetencje — mówi, na chwilę unosząc lekko brwi, trochę w geście kapitulacji. I tak jest trochę lepiej, niż się spodziewała. Nie sądziła, że zaczepi się o tę pracę na aż tak długo, kiedy składała swoją aplikację – ale wtedy w zasadzie niewielu rzeczy była pewna.
Przypomina się jej także, oczywiście, sprawa Heyesa, przez którą podejrzewa, że w progach policji zagrzewa miejsce jakiś brudny glina. To jednak też uznaje za opowieść na inny wieczór.
A jak nastroje w remizie? Fama zgadza się z rzeczywistością? — pyta. Koledzy z pracy Teddy wydawali się bardzo wspierający. Coś jak cały gang starszych braci.

Na odpowiedź Teddy początkowo kiwa w namyśle głową, zanim nie posyła jej krzywego uśmieszku. — Zawirusować? Ani trochę — zaprzecza tonem niewiniątka. — Chociaż jakby jakimś przypadkiem tajemnice jego zjebania wyszły na jaw, dajmy na to, w jego pracy, to bym chętnie popatrzyła. Ale jakby nie patrzeć, jego śmierć trochę zmienia postać rzeczy. — Nieważne jak mocno Helena by sobie życzyła, żeby podpalacz upadł i sobie głupi ryj rozwalił, niestety już sobie go nie rozwali. Mówi się trudno.

Na szczęście nie musi już zbyt długo skupiać się na drodze, bo za chwilę dojeżdżają do – jak mogłoby się wydawać – drogi pośrodku niczego, na której parkują dwa auta. W oddali, między szczytami drzew, widać już odrobinę zakamuflowaną platformę do skoków na bungee.
Helena ustawia się za kanarkowożółtym Jeepem i gasi silnik. Zagryza lekko wargę, kiedy odwraca się w stronę Teddy. — Musimy jeszcze kawałek się przejść — mówi, odpinając pasy.

teddy darling
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Niekontrolowanie wypchnęła policzek językiem i przyjrzała się uważnie Helenie. Sama nie dostawała od chłopaków z remizy żadnych forów za to, że była kobietą i w dodatku niebrzydką. Zresztą od początku nie pozwalała traktować się przedmiotowo i na każdym kroku udowodniała, że w niczym nie była gorsza od kolegów z jednostki.
To cholernie głupie — stwierdziła, bo przecież płeć nie powinna w żaden sposób wpływać na to, w jaki sposób kobiety były traktowane w zawodach, w których przeważali mężczyźni. — Myślę, że przerastasz ich we wszystkim o głowę. Jednak nie mogę się z nie zgodzić z tym, że jesteś ładna — w tym miejscu posłała Peregrine zaczepne spojrzenie. Niewątpliwie uroda czasami mogła czasami coś ułatwiać, ale równie dobrze mogła też szkodzić, bo przecież, w mniemaniu facetów, kobiety na pewno chciały wykorzystać na każdym kroku fakt, że były piękne.
Na wspomnienie o strażakach, Darling pokręciła z uśmiechem głową, choć nie do końca wiedziała, co Helena nazywała famą, a co realiami.
Jeśli masz na myśli to, że strażacy są przystojnymi mięśniakami z inteligencją, która mieści się w łyżce do herbaty, to jest w tym sporo prawdy — parsknęła pod nosem. — Ale to chyba zasługa tego, że są po prostu facetami. Mimo wszystko to dobre chłopaki — stwierdziła po chwili, bo pomimo że działali jej na nerwy, nie mogła powiedzieć na nich złego słowa. W jednostce wszyscy byli jedną, wielką rodziną.
Temat podpalacza warsztatu Trevora Darlinga mógł odejść w niepamięć. Gość dawno nie żył, a roztrząsanie tego, co miało miejsce przeszło piętnaście lat temu, nie miało najmniejszego sensu. Najważniejsze, że po tym wszystkim ojciec zdołał się pozbierać i postanowił nie rezygnować ze swoich pasji, które jednocześnie były jednym ze źródeł utrzymania.
Kiedy silnik zgasł, Teddy wciąż była tak pochłonięta Heleną, że nawet nie zwróciła uwagi na majaczącą w oddali platformę. Tutaj miała lepsze widoki. Zanim jednak wysiadła z samochodu, pochyliła się, zbliżając swoją twarz do twarzy Peregrine. W pierwszym momencie chciała ją pocałować, ale zamiast tego wyciągnęła rękę i odgarnęła jej niesforny kosmyk włosów za ucho i odsunęła się, pozostawiając ją z lekko rozchylonymi ustami.
No to chodźmy — uśmiechnęła się łobuzersko, naciskając na klamkę. Chłodne, wieczorne powietrze smagnęło jej policzki. Wrzesień pachniał jesienią i lasem.

helena peregrine
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”