ODPOWIEDZ
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

- pięć -

M.
ja pierdole, zaspałem
wyjdź
jadę, będę za 3 minuty
Wiadomość...

Czy Madox zabukował ten bilet na nazwisko Pilar już dwa tygodnie temu, kiedy tylko jej o tym wspomniał i postanowił ją zabrać ze sobą?
Oczywiście.
Chociaż przez ten czas trochę się wydarzyło, na przykład musiał pozbyć się trupa Marco, spotkać z Tonym, a przede wszystkim nie dać się odstrzelić, a trzeba wspomnieć, że w minionym tygodniu jego goryle wyprowadzili z klubu kilku delikwentów z bronią, i nie był to wcale Nick Dalton, tylko jakieś mafijne porachunki. W Emptiness zrobiło się niebezpiecznie, a do tego ta pieprznięta Ruby tam spała, tak jak obiecała Madoxowi, bała się wyjść z klubu.
A kiedy po załodze rozniosła się plotka, że szef jednak wyjeżdża na weekend, na wesele kuzyna do Medellín, to Maddie naprawdę zgłosiła swoją kandydaturę, ale Madox szybko jej to wyperswadował, bo po pierwsze, co na to powiedziałby Earl - jej mąż, a po drugie to jednak ktoś musiał pilnować klubu, a nikt do tego nie nadawał się lepiej niż Maddie. Chociaż może było kilka osób, które by się nadawało, ale im po prostu Noriega kazał pilnować Maddie. Miał nadzieję, że będzie miał do czego wracać.
Wieczór przed wyjazdem do jego gabinetu jeszcze przyszła Ruby, w czerwonej sukience i prosiła się, żeby zabrał jednak ją. Ta to dopiero była szurnięte, skoro łudziła się, że Madox ją ze sobą zabierze, może i wypił z nią kiedyś drinka, ale po tej zdradzie to powinna się cieszyć, że jej nie wyjebał na zbity pysk. Z gabinetu ją jednak wyjebał i dał do zrozumienia reszcie dziewczyn, które też chyba szykowały się do wizyty, że jedzie na to wesele z Pilar… Chyba powinna uważać następnym razem w Emptiness.

Czy w czwartkowy wieczór Madox wyszedł jeszcze na spotkanie z Tonym Lainem, zapił, wciągał koks do czwartej i zaspał?
Oczywiście, że tak, dobrze, że walizkę miał spakowaną, bo złapał ją, wciągnął na siebie jeansy i tą cudowną koszulkę, która podobała się Pilar i z kluczykami w zębach zbiegał po schodach, pisząc do Stewart smsa, że się spóźni.
Podjechał po nią zdecydowanie zbyt późno i potem cały czas ją pospieszał, chociaż to on przecież zjebał.
Na odprawę zdążyli w ostatniej chwili, potem szybko przez bramki, nie wstąpili nawet do sklepu wolnocłowego, bo już siedzieli w samolocie.
- Ja pierdole, przepraszam Cię Pilar, ale Tony Laine mnie wczoraj zaprosił - powiedział kiedy już usiedli, kiedy zapinali pasy. Oczywiście Madox jak na dżentelmena... albo łobuza, przystało ustąpił jej miejsce przy oknie. Wcale nie dlatego, że sam praktycznie od razu zaczepił stewardesę i poprosił ją o dwa drinki.
- Łeb mnie napierdala, bo musiałem go urabiać do czwartej rano - a dochodziła właśnie ósma. No i trzeba wspomnieć, że Madox był na kurewskim kacu i zjeździe i najchętniej to by nie wstawał w ogóle z łóżka, a tu proszę, za osiem godzin będzie musiał wrócić do żywych, bo przecież już dzisiaj zaczynała się impreza. Tylko, że Madox jeszcze nic nie powiedział Pilar, bo zaprosił ją przecież na ślub, a to, że dzisiaj zahaczą jeszcze o wieczór kawalersko-panieński, to przypadek. No niezupełnie, bo kiedy rozmawiał z kuzynem, to sam mu powiedział, że nie mógłby tego przegapić. A co za tym idzie... Stewart też nie mogła.
Kiedy wystartowali, to mogli odpiąć pasy, a stewardessa przyniosła im wreszcie Cuba Libre, co prawda nie smakowało tak wybornie, jak to z klubu Madoxa, ale jak się nie ma co się lubi. Noriega wypił tego drinka prawie za jednym zamachem, bo naprawdę chciało mu się pić, a do tego, czuł, jakby wczoraj w nocy wyparowała mu połowa mózgu. Mogło się tak stać, bo Tony był... dość specyficzny, taki niezbyt mądry, głośny, zabawny gość.
Ale dzięki temu łatwo było od niego wyciągnąć jakieś informacje, kiedy uprzednio odpowiednio się go urobiło.

Pilar Stewart
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

011.

Powinna mu odmówić.
Pilar Stewart i Madox Noriega na weselu w pierdolonej Kolumbii?! Co mogło pójść nie tak? Cóż, zważając na ich charaktery i jak bardzo lubili przyciągać kłopoty, odpowiedź jest krótka; wszystko. Wszystko mogło się wypierdolić. A przecież wtedy nie weźmie sobie taksówki do domu. No bo jak skoro lecieli s a m o l o t e m. Do jebanej K o l u m b i.
Co ona sobie myślała, kiedy napisała mu to żałosne okej? Co miała w głowie? No chyba nie za wiele. Uderzyło ją to dopiero przy pakowaniu. Kiedy do podręcznej walizki starannie ułożyła czerwoną sukienkę i tą bieliznę, o której mu wspomniała. Czuła, że nie powinna tego robić. Że powinna zostać w Toronto i najlepiej spędzić ten weekend w robocie, odsłuchując kolejne nagrania Seeleya albo może wygrać się na wycieczkę z Milesem i pośledzić jednego z pozostałych podejrzanych. Było TYLE produktywnych rzeczy, które mogła robić, a jednak ona finalnie postawiła na wylot z Madoxem. To chyba ta salsa do rana tak ją kupiła. A może sama możliwość spędzenia trochę czasu z Nogierą, bez goryli z Emptiness, bez Maddie, Ruby i pieprzonych trupów? Może.
Chociaż kiedy tak czekała na niego w mieszkaniu, co chwile sprawdzając zegarek, a on nie przyjeżdżał, była gotowa tym wszystkim jebnąć. Serio. Nawet otworzyła walizkę, żeby ją rozpakować i już wyciągała szpilki, kiedy w końcu dostałą te przeklęte SMSy. I chociaż przez myśl przeszło jej, że to jakiś znak, to jednak zbiegła na dół w wygodnych ciuchach i NAWET uraczyła go uśmiechem. Oczywiście zaraz po tym jak zjebała go od góry na dół za spóźnianie się.
Na lotnisku również miała dwa momenty, w których chciała jednak zrobić odwet. Raz nawet Madox musiał ją przytrzymać za szmaty, żeby nie zawróciła z bramek. Jego to bawiło. Pilar niekoniecznie. Bo przecież nie była aż tak pierdolnięta. Czy była?
Wybaczam — przewróciła oczami, słuchając tych jego przeprosin już w samolocie, podczas gdy sama próbowała zapiąć pas. To że oni w ogóle zdążyli na ten samolot i odprawę, to był jakiś jebany cud. Całe szczęście Madox nie szczędził sobie siły a pedale gazu. Chociaż gdyby mieli do dyspozycji to Porche Galena.. jeszcze Pilar zdążyłaby sobie nadmuchać tą poduszkę na szyję, którą ze sobą zabrała i skorzystać z kibla. A takto proszę, nie dość, że poduszka nie nadmuchana to i pęcherz pełny. — Ale w ramach zadośćuczynienia robisz mi masaż pleców po locie — wystawiła w jego stronę palec wskazujący i prawie wbiła mu go w klatkę piersiową, jednak w ostatniej chwili się powstrzymała. Bo dopiero w tamtej chwili zobaczyła, co on miał na sobie. Wbiła spojrzenie w tą pieprzoną koszulkę z napisem łobuz kocha najmocniej i naprawdę zawalczyła, by się nie uśmiechnąć. Poległa.
A dzisiaj dla kogo to ubrałeś? — uniosła rozbawione spojrzenie, łapiąc między palce cienki materiał. — Bo z tego co pamiętam ostatnio było dla Marco — przypomniała mu jego własne słowa. Dzisiaj raczej w planach nie było żadnych trupów do pochowania. No chyba żeby liczyć tego dziadka na siedzeniu tuż obok Madoxa, który zasnął jeszcze zanim samolot wystartował i chrapał jak zepsuta, stara kosiarka. Pilar spojrzała w jego stronę. Aż mu kurwa GIL z nosa poleciał i teraz trwał osadzony na jego górnej wardze. Skrzywiła się na ten widok. I to już nawet nie chodziło o tego smarka ale dźwięki, które mogły doprowadzać do szału.
Opadła na siedzenie zrezygnowana i przekręciła głowę w stronę Madoxa.
I co z tym Tonym? — spytała w końcu. — Co dokładnie udało ci się z niego wyciągnąć? — zainteresowała się, bo jakby na to nie spojrzeć, to jednak ta sytuacja wciąż dotyczyła Pilar. Tony był bezpośrednio połączony z Seeleyem i z kontenerami, chociaż Stewart nie miała jeszcze zielonego pojęcia w jakim stopniu i jaka była dokładnie jego rola w tym wszystkim. A co do tego kaca.. — Nie wyglądasz wcale aż tak źle. Ale może to ta koszulka robi robotę.

Madox A. Noriega
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

Chyba była aż tak pierdolnięta, skoro z nim poleciała, oboje zresztą byli, bo trzeba wspomnieć, że Madox nie był w kraju już kilka ładnych lat, bo miał ku temu ważne powody...
A teraz nagle sobie siedzi w samolocie, z policjantką i leci na gangsterskie wesele do Kolumbii. Cudowny początek nowej, ciekawej przygody, jak nic.
Uśmiechnął się tylko, kiedy powiedziała, że wybacza, nie to, że z Lainem rozmawiał trochę jakby dla niej. Chociaż też dlatego, żeby się dowiedzieć co za gnida chciała go wrobić. No i się dowiedział, dużo rzeczy się dowiedział i pewnie mógłby jej o tym opowiadać przez osiem godzin lotu, bo już też Madox połączył trochę kropek, ale...
Dzisiaj właśnie zaczynał urlop, swoją droga bardzo zasłużony, po tych ostatnich wpadkach w Emptiness, aż zerknął jeszcze na telefon czy ktoś do niego nie dzwonił, zanim włączył tryb samolotowy. Ale powiedział Maddie, że gdyby coś było nie tak, to od razu ma mu dać znać. Zresztą to tylko trzy dni. W trzy dni mogą mu roznieść ten klub w drzazgi niestety. Ale może nie będzie tak źle?
- Co? - zapytał unosząc jedną brew i wbijając spojrzenie w Pilar, bo właśnie patrzył na wyświetlacz telefonu i myślał o Emptiness - masaż... - powtórzył po niej, kiedy wreszcie te słowa dotarły do niego - akurat to jest jedna z moich specjalności - jeden kącik jego ust uniósł się zaczepnie do góry. Co prawda Madox może nie znał się na jakimś masażu tantrycznym, ale spięte mięśnie umiał rozluźnić i to całkiem nieźle, bo jednak był częstym bywalcem siłowni, no i też trochę trenował sporty walki. Kiedy tak wskazała na niego palcem to podniósł obie brwi i naprawdę dopiero w tej chwili ogarnął, jaką on założył na siebie koszulkę. Miała być zwykła czarna, ale że Noriega jednak w swoim mieszkaniu nie miał porządku, to po prostu złapał to co miał pod ręką. Sam się uśmiechnął, bo jednak ta miała być koszulką na czarną robotę, a nie na wakacje w rodzinnym domu. Ale może cioteczki nie zrozumieją w ogóle co tutaj jest napisane, albo ją zmieni zanim dotrą w jego rodzinne strony.
- No to dzisiaj już chyba dla Ciebie Pilar - wywrócił oczami, ale później spojrzenie ciemnych tęczówek zawiesił na jej twarzy, tylko, że wtedy ten dziadek mu zaczął chrapać do ucha, a nawet jeszcze nie wystartowali. Madox obejrzał się przez ramię i wtedy zobaczył tą kipę, która mu wyleciała z nosa. Przez chwilę patrzył się na nią, jakby była jakimś fascynującym zjawiskiem i zastanawiał się, kiedy ona spadnie mu z wargi. Nie spadła.
Dopiero, kiedy Pilar zapytała o Tony'ego, to odwrócił się w jej kierunku i tym razem to on wyciągnął palec w jej stronę, tylko, że on ją nim dźgnął, prosto w ramię.
- Nie rozmawiam o robocie na urlopie - stwierdził, ale przecież nie byłby sobą, gdyby nie dodał - ale możliwe, że będziesz zadowolona - robił to specjalnie, żeby teraz siedziała i zastanawiała się jednak czego się dowiedział. Madox to był jednak wstręciuch, najpierw mówił takie rzeczy, a później milczał.
Na te jej kolejne słowa przeczesał palcami włosy odgarniając je do tyłu.
- To chyba muszę ją częściej zakładać, skoro jest taka twarzowa - znowu się uśmiechnął, ale później pokręcił głową - to dobrze, bo dzisiaj zapowiada się długi dzień - dodał i oparł się wygodniej na fotelu, kiedy samolot już wystartował i można było odpiąć pas. Może i nie wyglądał tak źle, ale jednak czuł zjazd i noga zaczęła mu chodzić poruszając się w górę i w dół. Dwa razy już nawet kopnął siedzenie przed nim, a lecieli może ze dwie minuty, a maja lecieć czterysta osiemdziesiąt minut.
Oprócz dziadko-kosiarki obok, to gdzieś za ich plecami już też rozległ się płacz dziecka, które przestraszyło się podczas startu. Noriega mocniej zacisnął palce swoim drinku.
- Pilar kiedy ostatnio byłaś na urlopie? - zapytał nagle, bo chyba potrzebował czymś innym zająć myśli, żeby nie skupiać się na tym płaczu, na tym rzężeniu i tym, że serce waliło mu wciąż jak szalone po koksie. Może jeszcze jeden drink zadziałał by zbawiennie? Bo oczywiście swoją szklankę już opróżnił.

Pilar Stewart
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Masaż to twoja specjalność? — zaśmiała się głośno, przewracając oczami i wbijając w niego rozbawione spojrzenie. — A ja głupia myślałam, że ukręcanie karku nieletnim barmankom — dodała zadowolona, nawiązując do ich ostatnich przygód. I może wszystko było świetnie, gdyby nie starsza kobieta na siedzeniu tuż za Pilar, która chyba nie miała co ze sobą zrobić i bezczelnie ich podsłuchiwała. Fukła tak oburzona, jakby któreś z nich conajmniej wyjebało jej z łokcia w śledzionę. Stewart zajrzała przez niewielką szparkę pomiędzy siedzeniami, a kobieta zgromiła ją wzrokiem. No ale w sumie w czym miała problem? Przecież chyba nie myślała, że mówili poważnie? Kto normalny rozmawiałby o ukręcaniu karku na serio w samolocie pełnym ludzi? No normalny, kurwa, nikt. Dlatego Pilar uśmiechnęła się do niej słodko i wróciła głową na siedzenie, robiąc przy okazji wielkie oczy do Madoxa. Siedzenia to im wylosował zajebiste, nie ma co. Z jednej strony zepsuta kosiarka z gilem, a za nimi stara wywłoka, która lada moment będzie odprawiać egzorcyzmy. Aż strach pomyśleć kto siedział przed nimi. W sumie może i lepiej nie myśleć, bo jeszcze by się okazało, że to Arthur Seeley. A wtedy to Pilar wyszłaby oknem.
Uśmiechnęła się na tą uwagę o koszulce. Nawet chciała rzucić jakimś tekstem, że skoro łobuz kocha najbardziej, to Madox ze swoim poziomem łobuzerstwa wypierdala poza skale, ale w ostatnich chwili ugryzła się w język, bo jeszcze baba z tyłu zeszłaby na zawał słysząc takie słowa, uchodzące z ust prawdziwej damy. Bo właśnie taką była Stewart. Prawdziwa dama. Jak to o niej śpiewała szanowna Pani Maryla Rodowicz.
Skrzywiła się za to, kiedy Madox oznajmił, że nie będzie rozmawiał o pracy na urlopie. No bo co to miało znaczyć? Że sam zaczął temat i nagle nie chciał o nim rozmawiać? Ściągnęła brwi do środka.
Możliwe, że będę zadowolona? — dopytała, przesuwając się nieco w bok, by złapać torebkę, która miała wciśniętą pomiędzy nogami. A potem spojrzała na Madoxa. Nic jej nie powie. Widziała to w tym jego zasranym cwanym uśmieszku. — Lubisz mnie torturować, co? — spytała w końcu, wwiercając w niego ciemne spojrzenie. Ale przecież Pilar też umiała się odgrażać. — Żeby się to na tobie nie zemściło przypadkiem podczas tego wyjazdu — złożyła jakąś dziwną obietnice i w końcu zabrała się za przegrzebanie torebki w celu znalezienia tej poduszki do dmuchania. Normalnie może rozważyłaby potraktowanie ramienia Madoxa jako ludzkiej poduszki, ale skoro tak nieładnie z nią pogrywał, to nie miała zamiaru. Poza tym, ta jej poduszka była w zajebiste, żółte kaczuszki, pływające w niebieskim oceanie zajebistości i wyglądała zbyt coolersko, żeby chować ją w torbie. Rozłożyła ją starannie i wyciągnęła ustnik. A potem już szybciutko otuliła go ustami i zaczęła dmuchać, przygryzając go delikatnie, żeby wpływało więcej powietrza. W międzyczasie zdążyła jeszcze przewrócić oczami na jego kolejne pytanie i trochę się nad nim zastanowić, bo w sumie to sama nie wiedziała.
Nie pamietam — wzruszyła ramionami, gdy tak odsunęła od ust tą poduchę i zaczęła oceniać, czy poziom nadmuchania był zadowalający. Nie był. Więc znowu zaczęła dmuchać. — Chyba w zeszłym roku? — bardziej spytała niż stwierdziła. Ale taka była prawda no. Pilar bardzo często przykrywała życie pracą. Żyła tymi swoim sprawami i dopóki jakiejś nie rozwiązała, nie potrafiła wziąć dłuższego urlopu. Bo urlop brało się, żeby oczyścić głowę, a jak można ją było czyścić, skoro wciąż była zaśmiecona jedynie istotnymi informacjami? — Jedynie jakieś takie wyjazdy weekendowe, ale nie wiem, czy liczymy to pod URLOP — spojrzała na niego pytająco. Bo urlop to chyba jednak był taki czas, kiedy faktycznie trzeba było wziąć wolne i pojechać w jakiejś fajne miejsce. Jak na przykład na wesele kogoś kogo nigdy nie poznała, z facetem, z którym nawet nie powinna rozmawiać. — Najdłuższy to chyba miałam dwa lata temu, jak mnie postrzelili — stwierdziła po chwili, wciskając końcówkę od zatyczki do dziurki, z której uciekało powietrze, a baba z tyłu aż pisnęła. Chociaż pewnie bardziej na słowa Pilar niż to, że zakręciła zaworek od dmuchanej poduszki. Pokusiło ją przez chwilę, żeby odwrócić się do niej i udać, że strzela, najlepiej z tej poduchy, ale jeszcze babcia zeszłaby na zawał i tyle by było z tego wyjazdu bez trupów. Zamiast tego przymierzyła do ustrojstwo do szyi i pokręciła głową. No WYGODNE TO TO NIE BYŁO.
Dobra — cisnęła tym gdzieś koło swojego siedzenia. — Suń te zgrabne nóżki, muszę do kibla — zebrała się z krzesła, przy okazji jeszcze upijając trochę tego drinka, co zamówił jej Madox, a potem ruszyła. Jak jeszcze przeciśnięcie się przez Noriegę poszło gładko, bo mogła wesprzeć się na jego ramionach, tak przejście przez wielkiego, chrapiącego typa graniczył kurwa z cudem. Wbiła spojrzenie w tego gila. Teraz był już na brodzie, powoli kapiąc leniiiiiiwie na szarą, pobrudzoną od musztardy koszulkę. Słodko. Tak słodko, że aż jej kolacja podeszła pod samo gardło. I przez chwile rozważała, czy by jednak nie wrócić na miejsce i nie posikać się w te dresy, co miała na sobie. Ale tak od razu na początku… no nie. Chuj. Ruszyła w bok, wyginając się jak struna, żeby przypadkiem nie otrzeć się o tego smarka, tylko kiedy już była w połowie, przez przypadek szturchnęła go kolanem. Facet na sekundę się przebudził, przetarł twarz (i zgarnął tego gila na rękę) i zawiercił na miejscu, przypierdalająć Pilar prosto w udo z taką siłą, że aż się zachwiała. Gdyby nic nie zrobiła, wylądowała by na nim. Na tym obsmsrkanym dziadku. Więc zrobiła i złapała za koszulkę Madoxa, przyciągając się do niego i lądując na nim. Tak dla odmiany. A stara za fotelem baba znowu fuknęła z oburzenia, jakby conajmniej Pilar intencjonalnie wskoczyła mu na chuja.

Madox A. Noriega
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

Parsknął śmiechem na jej słowa, ale może tym tylko jeszcze bardziej zwrócił uwagę starej baby, która siedziała za nimi.
- No to przecież jedno nie wyklucza drugiego, jak wiesz jak złapać za łeb, żeby go ukręcić, to wiesz też gdzie dotknąć, żeby mięśnie się rozluźniły - powiedział kompletnie szczerze, ale wtedy właśnie do jego uszu doszło to prychnięcie. Może jednak nie powinni tak na luzie o tym gadać, ale z drugiej strony... Kosiarka miał to gdzieś, to staruszka też mogła. Nawet się nie obejrzał, ale za to obserwował Pilar, kiedy zaglądała przez tę szparę. Zawiesił spojrzenie prosto na jej twarzy. Sam za to znowu dwa razy kopnął siedzenie przed nimi, nie specjalnie, tylko po prostu miał jakieś takie odruchy, po tej kokainie wymieszanej z rumem o czwartej nad ranem.
- Bo Tony dużo mi powiedział... - rzucił unosząc jedną brew z tym cwaniackim uśmiechem. Wiadomo, że teraz jej nic nie powie, ale potem to powie jej wszystko, bo zawsze jej mówił. Drażnił się, pytał co z tego będzie miał, a nawet jakby Pilar szczerze mu powiedziała, że nic, to on i tak by jej wszystko powiedział. Taki z niego zajebisty szpieg, ze słabością do takich loca chica.
- Trochę lubię, ale nie tylko Ciebie - w ogóle Madox lubił takie gierki, i te swoje teksty... Co zrobisz dla tych informacji?
- Będziesz mi robiła na złość? - zapytał na tę jej groźbę i walczył ze sobą, żeby się nie uśmiechnąć. No bo jednak nie wyobrażał sobie Pilar tak daleko od domu, na obcym terytorium, wśród jakiś gangusów, jako taką nieposkromioną złośnicę. Ale mógł się mylić. Bo ona chyba nigdy nie przestanie go zaskakiwać. Z tą poduszką w kaczuszki też go zaskoczyła, jeden kącik jego ust uniósł się ku górze, a spojrzenie padło na jej usta, w których trzymała ten wentyl. Patrzył na nią jakimiś takimi maślanymi oczami, albo może zmęczonymi od ćpania i chlania do rana z Tonym? Ciężko to stwierdzić.
- Ja nie byłem już chyba trzy lata... - jeśli Pilar przykrywała życie pracą, to Madox... może on wcale nie miał życia poza pracą? Bo Emptiness naprawdę pochłaniało każdż jego wolna chwilę... Zaraz, on nie miał wolnych chwil, bo siedział w klubie, mieszkał tam praktycznie, chociaż mógł się upierać, że tak nie jest, a jednak siedział tam zdecydowanie więcej niż w swoim mieszkaniu.
- Ja ten wyjazd traktuję jako urlop, więc jak tylko wylądujemy to zakładam szorty i piję drinka z palemką - nie mówił poważnie, bo jednak nie lecieli do Kolumbii się opalać, tylko na to wesele. A jednak dla Madoxa takie pozostawienie klubu było naprawdę jak urlop, którego nie miał już chyba od trzech lat. Piękny, zasłużony, musiało być cudownie, innej opcji nie przewidywał. Zeby potem mógł sobie o tym wspominać przez kolejne trzy lata, do następnego.
- Jak się jest postrzelonym to się nie liczy - stwierdził tonem jakiegoś takiego znawcy, kompletnie ignorując staruchę z tyłu. Kiedy Pilar oznajmiła, żeby się sunął bo idzie do kibla, to rzeczywiście chciał ją przepuścić, chociaż jak tak nad nim zawisła podpierając się na jego ramionach to oczywiście nie odmówił sobie jakiegoś takiego dłuższego spojrzenia w jej oczy. Nie zwracał za bardzo uwagi na jej próby pokonania dziadka-kosiarki, bo już sięgał do jej drinka, żeby go dopić, ale wtedy Pilar znowu złapała go za fraki, a już po chwili opadła na niego pupą, wcale nie delikatnie, stęknął i znowu kopnął to siedzenie przed sobą, ręką jakoś tak odruchowo przesunął po jej udzie w górę. A wtedy z tego miejsca przed nim wstała jakaś blondwłosa nastolatka z słuchawkami z uszami kotka.
- Ja pierdole, musicie się tak... - zaczęła, a później popatrzyła na nich szeroko otwartymi oczami - ale cringe oni się tutaj ruchają! - krzyknęła i wtedy to już nie tylko Dżesika stała nad nimi, ale też jej matka, stara ropa, która siedziała za nimi i nawet gość kosiarka się rozbudził. Nawet nagle pojawiła się stewardessa, i wszyscy na nich patrzyli z jakimś wyrzutem.
Madox zaraz podniósł ręce, żeby Pilar mogła wstać, ale przez przypadek znowu kopnął to krzesło.
- To nie prawda, my tutaj nic nie robiliśmy - rzucił jakoś tak gniewnie patrząc na Dżesikę, a ona wtedy się odpaliła.
- Jak nie? Jak cały czas tylko trzepią moim fotelem o tak, o - i zaczęła tym fotelem trząść jak jakaś oszalała małpa, a jej matka kiwała głową - moim też - tylko, że Pilar chyba ani razu go nie szturchnęła - ten pan wszystko widział - wskazała paluchem na gluta, ale ten był zdezorientowany. Bo może zaczął się zastanawiać, czy oni się serio tutaj koło niego ruchali jak spał. Wtrąciła się za to stara baba z tyłu.
- Ja widziałam - tylko ciekawe co ona kurwa widziała? Jak Pilar dmuchała tę swoją poduszkę, a Madox się na nią gapił? Stewardessa jednak zmarszczyła brwi.
- Co sobie państwo wyobrażają? Będę musiała to zgłosić - chyba kurwa sobie żartowała? I do kogo ona to teraz zgłosi? Do pilota?
Madox tylko uniósł jedną brew, no przecież z samolotu ich nie wyjebią. Chyba.

Pilar Stewart
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zastanowię się — odpowiedziała prosto w te jego ciemne oczy, na pytanie czy będzie mu robiła na złość. Normalnie Pilar nie bywała jakaś nad wyraz złośliwa, ale czasami, jak ktoś naprawdę zasłużył, Madox na przykład.. to czemu by nie. Akurat fakt, że jechali do jego rodzinki, na to wielkie, prawdziwe Kolumbijskie wesele jakoś wcale jej nie przeszkadzał, żeby trochę utrzeć mu nosa. Przynajmniej nie będzie nudno. Chociaż z drugiej strony, czy oni kiedykolwiek potrafili się nudzić? Bo gdy tak próbowała przewertować na szybko wspomnienia ich wspólnych spotkań, jakoś nie mogła sobie przypomnieć nawet jednej nudnej minuty. Tylko z nią tak miał? Czy po prostu taki już był ten Madox Noriega, że zawsze z każdym miał ciekawie?
Drinki z palemką? — prychnęła na jego kolejne słowa. — A myślałam, że jedyne co będziemy pić to ten rum z Medellín — dodała rozmarzona, i nawet przygryzła dolną wargę na samo wspomnienie tego dobrego, mocnego trunku, którym potraktował ją Madox tego jednego wieczoru w klubie. Chociaż w sumie drinkiem z palemką też by nie pogardziła. W sumie Pilar była w takim nastroju, że żadnym alkoholem by nie pogardziła. Madox miał rację — trzeba było traktować ten wyjazd jako urlop. Na moment zapomnieć o pracy, trupach i niedokończonych sprawach. To tylko trzy dni. Trzy dni beztroski. Co mogło pójść nie tak? Powinna wrzucić na luz i pozwolić sobie być.
No i tak pozwoliła sobie być , że po chwili była na kolanach Madoxa. Wylądowała na nim z takim impetem, że aż musiała przytrzymać się jego karku, oplatając dookoła dłonie, żeby nie poleciec jeszcze dalej. Zaśmiała się mimowolnie, zaglądając w jego ciemne oczy i już była gotowa wyjaśnić mu tą cała sytuację, powiedzieć, że próbowała tym wszystkim uniknąć bliskiego spotkania z tym gilem na ręce kosiaki, ale nim cokolwiek wyszło z jej ust, to siedzenie przed wyrosła jakaś blond gówniara i zaczęła wydzierać się na cały samolot. Pilar aż podskoczyła. Dawno nie słyszała tak wysokich decybeli w uszach, a te jej dłonie na szyi Madoxa to jakoś tak naturalnie i kompletnie niekontrolowanie zacisnęły się mocniej na jego skórze. A potem ściągnęła brwi na ten tekst o ruchaniu.
Nie wiem, co ci matka naopowiadała, ale nie da się ruchać przez spodnie, dzieciaku — odpowiedziała jej praktycznie od razu, przenosząc dłoń na swoje dresy i szarpnęła nimi w górę, jakby chciała pokazać gówniakowi, że przecież była ubrana. Wiec tej jej bzdurne oskarżenia były o dupe rozbić. No tylko szkoda, że sekundę później ta jej wspomniana matka faktycznie WYROSŁA siedzenie obok, a Pilar aż wstrzymała powietrze, układając usta w cienką linie. I może nawet chciała kobietę przeprosić, że tak wytknęła przy niej złe wytłumaczenie własnemu dziecku na czym polegało ruchanie, ale wtedy baba bezczelnie powiedziała, że Pilar również waliła jej w krzesło, jakby też wciągała koks do czwartej nad ranem z Tonym Lainem.
Z całym szacunkiem, ale strasznie pani pierdoli głupoty — odpowiedziała na te jej zarzuty. Z szacunkiem oczywiście. I nawet nie wpadła na to, żeby ruszyć się z tych kolan Madoxa na swoje siedzenie, albo chociażby spróbować iść do tego przeklętego kibla. Bo po co? Zamiast tego poruszała się jeszcze tyłkiem na jego nogach, tak dla lepszej wygodny.
No przecież ona się o niego OCIERA — ryknęła ta wariatka z tylnego siedzenia, ta która niby też widziała, prosto w stronę stewardesy.
A z tego mogą być dzieci? — odezwał się jakiś młody chłopak dwa rzędy na lewo, który nie wiedzieć od kiedy klęczał na swoim siedzeniu i zaglądał zza oparcia na Pilar.
Arthur! — skarcila go matka, w sekundę zasłaniając mu oczy i ściągając z pola widzenia. Większą krzywdę to zrobiła temu dziecku tym imieniem niż patrzeniem na ten cyrk. Taki kurwa szczegół.
A Pilar tylko siedziała. Siedziała i za chuja nie wiedziała, co się właśnie miało miejsce. Jakimś cudem znaleźli się w centrum uwagi, wysłuchując oskarżeń o jakimś rzekomym cimcirimcim, kiedy ona tylko próbowała przejść do kibla. A nawet jeśli chciałaby sobie legnąć na kolanach Madoxa, co to w ogóle była za afera?! Jakby conajmniej skakała mu po kutasie przy wszystkich, jeszcze przytrzymując się tego typa z gilem i nawiązując głębokie spojrzenie z babą z tylnego siedzenia. Właśnie tak się czuła. A jeszcze jak ta stewardesa oznajmiła, że będzie musiała to zgłosić, to Pilar już nie wytrzymała i wywaliła oczami.
Ale co zgłosić? — rozłożyła ręce w szczerym niezrozumieniu. — Jak my tutaj nic nie robimy!ponownie spróbowała to wyjaśnić, ponownie szarpiąc za dresy, tym razem w kierunku pracownicy samolotu. — To już nawet nie można własnego faceta przytulić? — dodała z wyrzutem, przejeżdżając dłonią po jego włosach, nie myśląc za dużo, bardziej tak żeby podkreślić, że przecież miała prawo. Chociaż chuja miała, a nie prawo.
Przytulić, dobre mi sobie — wtrąciła się gówniara. — A TO-O-OH-HO — znowu szarpnęła fotelem jakby była pierdolnięta na lewo i prawo. — To niby skąd się wzięło?! Od samego przytulania?! — tak ryknęła że aż kilka kropli jej śliny osadziły się na twarzy Pilar. No przecież nie powie idiotce, że to biło od wciągania koksu. Skoro nawet nie wiedziała na czym polegało ruchanie.
Od choroby Tourettea, gówniaro.
Hę?! — skrzywiła się, jakby nie zrozumiała co się do niej powiedziało.
Jezus Maria — za to baba z tyłu wydała się nagle jakaś przejęta. Ale na nią to Pilar nawet nie spojrzała.
Zespół Tourettea, niesłyszanaś nigdy? Tiki ma, to i siedzenie kopie — wskazała na jego nogę, a potem sama jebła jej w fotel, tak żeby jej zaprezentować, jak to działało. Dziewczynę aż odchyliło do tyłu, taki wstrząs dostała. I chyba pierwszy raz, dzieciak wydawał się nie mieć argumentów. Spojrzała tylko na Madoxa jakby nagle stał się w jej oczach jakiś taki chorutki. Zresztą jak i stewardessa, która już wcale nie miała takiej gniewnej miny.

Madox A. Noriega
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

Nie wiedział czy ma się bać tego jej zastanowię się, czy raczej potraktować to jako żart? Akurat jeśli chodzi o Pilar to usilnie mógł się zastanawiać, co jej siedzi w głowie, a i tak dochodził do wniosku, że nie wie. Może dla tego była dla niego tak ciekawa, nieprzewidywalna, nie nudna wcale.
- Można robić drinki z palemką na rumie - na przykład ta Santa Muerte, jakby do niej włożyć palemkę, to całkiem dobry drink, nadawałby się, żeby go pic w jakimś kokosie... albo czaszce swoich wrogów na przykład.
Nawet to samolotowe Cuba Libre można by pić na upartego z palemką, albo bez. Madox chciał wypić to Pilar bez, więc nawet nie zdążył jakoś zareagować, kiedy ona na nim wylądowała, no może oprócz tego, że ją złapał za udo, żeby też dalej nie poleciała, na pewno. Ale kiedy gówniara zaczęła się wydzierać to natychmiast zabrał ręce, tylko, że Pilar wcale nie wstawała, a zamiast tego pyskowała. Wcale mu to jakoś nie przeszkadzało, więc skapitulował opuszczając dłonie na jej nogę, ubraną przecież w dres, czyli bez żadnych erotycznych podtekstów, które wszyscy im tutaj próbowali wmówić. Na te słowa Stewart o ruchaniu przez spodnie, to parsknął śmiechem. Starał się nie, wiec schylił głowę, żeby oprzeć ją o szyję Pilar, ale wtedy ta stara ropa już pokazywała na nich paluchem i jeszcze się wydzierała, że odpierdalają tu jakieś tarło, a prawda jest taka, że Madoxowi znowu chodziła noga i trochę ją przesunął i ten zgrabny tyłek Pilar po prostu się zsunął, więc musiała się dziewczyna poprawić, chyba.
Jeszcze nagle pojawił się Arthur, ale dobrze, że nie Seeley, bo tego byłoby już za wiele. Chociaż ta cała afera, to już i tak było dużo. A kiedy Pilar powiedziała, czy nie można przytulić swojego faceta, to uniósł jedną brew.
- To jest nasza podróż poślubna, nie można się poprzytulać? A ta stara nas cały czas podgląda i podsłuchuje, czy w waszych samolotach nie ma w ogóle prywatności? - rzucił z jakimś udawanym wyrzutem, ale jednak babcia i gówniara wcale nie dawały za wygraną, bo młoda już krzyczała to oh-ho-ho, a stara prawie się wspięła na ten ich fotel.
Wtedy Pilar wypaliła z tą chorobą Tourettea i nagle atmosfera z gęstej zmieniła się w jakąś dziwną, chociaż stewardessa wciąż patrzyła na nich podejrzliwie. To co Madox miał zrobić?
- Chuj, kurwa! - rzucił i kopnął znowu ten fotel przed sobą, a potem jeszcze walnął go ręką wydając z siebie jakieś - oh, yh, oh - później się jeszcze jakoś wzdrygnął. Nie wiedział czy tak zachowują się chorzy na Touretta, ale chyba reszta pasażerów też nie wiedziała, bo spojrzeli na niego z jakimś politowaniem. A ta babcia z tyłu to aż się przeżegnała. Młoda też zmrużyła oczy, ale nie zamierzała się już z chorym kłócić. Została tylko stewardessa, która nie wiedziała co robić, więc Noriega spojrzał na nią marszcząc brwi.
- Pisałem w tej sprawie maila do waszych linii lotniczych i wysłałem im zaświadczenie, prosiłem o miejsce z przodu i na nogi - powiedział z bardzo poważną miną, ale wiadomo, że nic nie pisał, tylko skąd ona teraz mogła to wiedzieć, Madox znowu się wzdrygnął, a później krzyknął - cipa, dupa - a stewardessa spojrzała na niego skrzywiona - to się nasila podczas stresu - dodał, ale mocniej zacisnął rękę na udzie Pilar, bo jednak Madox umiał dobrze grać, ale to już była trochę przeginka. A jednak stewardessa chyba to łyknęła, bo zaraz pokiwała głową.
- Bardzo przepraszam, zaraz sprawdzę czy mamy wolne miejsca z przodu - powiedziała łagodnym, wręcz usłużnym tonem i zniknęła. Stara zajęła się szydełkowaniem i nagle też straciła nimi zainteresowanie, a gówniara z matką zaczęły coś oglądać zakładając słuchawki. Nawet staruszek kosiarka znowu zaczął rzęzić.
Madox pokręcił głową zerkając na Pilar.
- Jak tu wróci i każe nam zakładać spadochrony i wypierdalać, to wcale się nie zdziwię - rzucił, ale zanim w ogóle zdążyli porozmawiać, to stewardessa już stała nad nimi i przepraszała dziadka obok nich, żeby wstał.
- Przepraszam, niech Pan ich przepuści. Nie mamy miejsc z przodu, ale są dwa miejsca w pierwszej klasie, tak w ramach przeprosin od naszych linii za to niedopatrzenie mogą się tam Państwo przesiąść - powiedziała wesoło.
- Co kurwa? - wyrwało się Madoxowi, ale stewardessa chyba znowu myślała, że to te jego tiki, bo zrobiła smutną minę - będą państwo mogli tam podróżować w spokoju i celebrować swój miesiąc miodowy - dodała znowu wesolutka i poprawiła apaszkę z logo linii lotniczych.
A kiedy oni już się zwlekli, to nawet pomogła im z bagażem i zaprowadziła do tej pierwszej klasy. Gdzie dostali swoją prywatną lożę z dwoma rozkładanymi fotelami i stolikiem. Kiedy już usiedli to stewardessa przyniosła im jeszcze szampana i powiedziała, że to od linii lotniczych Canada Air życząc im wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
Madox był trochę w szoku, bo jednak tego to się na pewno nie spodziewał, właściwie nigdy nie leciał pierwsza klasą, fotele były tu o niebo lepsze, wszystko było o niebo lepsze, jakby kurwa nagle dostali katapultę do jakiegoś samolotu piętro wyżej. A najlepsze było to, że te fotele były tak porozstawiane, że nie widzieli nawet innych pasażerów.

Pilar Stewart
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nazwać to, co działo się w tym samolocie cyrkiem, to jak nic nie powiedzieć. Bo chociaż nie brakowało małp, które szarpały fotele i rozwrzeszczanych klaunów na tylnym siedzeniu, kłapiącymi wielkimi dziobami, to uwaga całego samolotu była skupiona na nich. Na Pilar, która niezmiennie siedziała na kolanach Madoxa i ani kurwa myślała się z nich ruszać. Już nawet nie dlatego, że były całkiem wygodne, a bo prędzej skona lub faktycznie ją wypierdolą ze spadochronem, niż da tym wszystkim wariatkom jakąkolwiek satysfakcje, że ich pierdolenie faktycznie coś załatwiło. I wychodziło na to, że Madox był podobnego zdania, bo już zaczął tłumaczyć stewardesie, że byli kurwa MAŁŻEŃSTWEM wybierającym się w podróż poślubną. A Pilar oczywiście na to poszła. I przytuliła się do niego jeszcze bardziej, gładząc ciepłymi palcami miejsce za jego uchem. Co by sobie te stare wywłoki nie myślały, że to jakieś kłamstwa były wyssane z palca.
Chociaż i tak te związkowe kłamstwa nijak miały się do tej domniemanej choroby Noriegi, którą Pilar strzeliła na poczekaniu. No bo co innego mogła powiedzieć? Pomyślała o tikach, to i wystrzeliła z Zespołem Touretta. Tylko w życiu nie pomyślałby, że stewardesa będzie potrzebowała faktycznie dowodu, a tym bardziej, że Madox faktycznie jej go da.
Na pierwsze Chuj, kurwa! aż podskoczyła na tych jego kolanach i musiała tak mocno zagryźć policzek od środka, by nie jebnąć głośnym śmiechem, że już po chwili poczuła na języku metaliczny smak krwi. A potem spojrzała na niego poważnie, chociaż oczy prawie płakały ze śmiechu. Wiedziała, że był dobrym aktorem, ale żeby aż tak? Żeby z takim wielkim oddaniem i pasją wyrzucać z siebie tiki słowne i gesty? No trzeba było przyznać, że wziął jej kurwa zaimponował.
Już dobrze — przyciągnęła jego głowę do swojej piersi, gdy tak opowiadał o tym, jak jego stan się pogarsza w sytuacjach stresowych, podczas gdy wzrok wbiła w pracownicę samolotu. Mina Pilar była tak surowa i niezadowolona z zaistniałej sytuacji, że kobieta aż się wzdrygnęła i wręcz w podskokach spierdoliła sprawdzić sytuację. I dobrze. Bo tak szczerze to Stewart nie wyobrażała sobie teraz siedzieć w tym doborowym towarzystwie jeszcze przez kolejne siedem godzin. Bo skoro już zrobiła się taka afera, co by było potem? Tak po trzecim czy czwartym drinku? Cóż, z pewnością fotel Dżesiki wypierdoliłby już z zawiasów od tego ciągłego napierdalania. Bo nawet Pilar kopnęła w niego z trzy razy, kiedy tak czekali na stewardessę. Tak z zemsty za to ruchanie. I ogólnie za to, że Dżesika była głupią pizdą.
Fajnie — Pilar jedynie wzruszyła ramionami na jego słowa o spadochronie. — Zawsze chciałam skoczyć z samolotu — aż się jej oczy zaświeciły na samą myśl. Co prawda może pierwsze miło by było przejść jakieś szkolenie i zrobić to pod okiem specjalistów, ale z drugiej strony.. po chuj. Może nawet i lepiej tak na spontanie skoczyć sobie siup i wylądować Bóg wie gdzie, bo już na pewno byli daleko za Toronto. Może w Quebec? Na dachu tego zasranego burdelu od razu. Mogliby sobie iść jeszcze herbatkę wypić z Arthurem zanim poszedłby testować nowy towar.
Gdy kobieta w mundurku wróciła do siedzenia, Pilar uniosła na nią wyczekujące i zniecierpliwione spojrzenie, chociaż tak naprawdę nigdzie jej się nie śpieszyło. A kiedy oznajmiła, że przenoszą ich do pierwej klasy, to aż prychnęła i pokręciła głową. No kurwa, no nie. Jak to się stało, że z oskarżenia o ruchanie się przy innych, nagle dostali ofertę awansu do sekcji luksusu i obłudy w pierwszej klasie? Na to przecież nie dało się inaczej zareagować, niż prychnięciem.
N i e c h ę t n i e zsunęła się z kolan Madoxa i zgarnęła swoje rzeczy, łącznie z zajebistą poduszką w kaczuszki, a potem wszyscy przeszli do strefy premium. Pilar przy okazji skoczyła jeszcze do kibla, bo dopiero kiedy wstała z miejsca, poczuła, że lada moment i pęcherz po prostu jej pęknie. I tyle będzie z całego wyjazdu. A kiedy wróciła, aż zamrugała na ten widok, który ją zastał.
No i tak to można podróżować — zaśmiała się pod nosem, już nie potrafiąc trzymać tego w sobie. W business klasie panował kompletny spokój. Kilka osób rozmawiało przyciszonym głosem, za głośna muzyka na słuchawkach odbijała się lekkim echem i gdzieś z tyłu dało się usłyszeć szuranie sztucami o talerz, ale tak poza tym? No kurwa. Zero wariatek, żadnej Dżesiki i typa, którego gil z nosa mógł zabić świat. — Kto by pomyślał, że twoje wciąganie koksu do czwartej nad ranem zagwarantuje nam pierwszą klasę w samolocie.
Pilar ostawiła torebkę na ziemię i rozsiadła się wygodnie na krześle, uśmiechając od ucha do ucha.
Wygodne — stwierdziła, wbijając głowę w poduszkę, taką na siedzeniu, a nie kurwa żałosną, dmuchaną w kaczuszki. A potem przekręciła głowę i spojrzała na Madoxa. — Chociaż twoje kolana były zdecydowanie bardziej wygodne — rzuciła z udawanym zawodem. A może wcale nie takim udawanym? A potem wyciągnęła rękę po kieliszek z szampanem, który Noriega zapewne zdążył już rozlać, podczas gdy ona była w toalecie.
Rozejrzała się po kabinie. Z boku przy stoliku była masa przeróżnych gazetek. Na przeciwko znajdował się dotykowy ekran z interaktywną mapą ale również z filmami i internetem. I pilot. Do ekraniku? Ściągnęła brwi i zgarnęła urządzenie w wolną dłoń. Jakieś dziwne były te przyciski, żeby być do ekranu. Spojrzała jeszcze na Madoxa, ale nim ten zdążył cokolwiek powiedzieć, to już powciskała te wszystkie guziczki, jak ostatnia idiotka. Nawet skierowała go w stronę tabletu. Tylko zamiast jakiejkolwiek zmiany na ekranie, to jej fotel zaczął cały wibrować, przechodząc w jakiś pojebany typ masażu. A że Pilar została wzięta z zaskoczenia, to w pierwszej chwili zajęczała, cała się wyprostowała i spojrzała zaskoczona na Madoxa. No i super. Znowu będzie, że się ruchają.
Kurwa, to masuje? — czyli to temu bogaci ludzie uwielbiali podróżować samolotami? Już teraz zaczynała to rozumieć. Może to życie Galena wcale nie było takie złe, skoro miał takie rarytasy na porządku dziennym. Kiedy w kocu udało jej się nieco zmniejszyć intensywność tego typu masażu, opadła wygodnie na oparcie i wtopiła się w fotel. — Dobra, jednak tu mi lepiej niż na twoich kolanach — wymruczała, bo tak dobrze jej było. Chociaż też co chwile rozchylała usta, by złapać większy haust powietrza, bo Pilar Stewart była b a r d z o pospinaną kobietą, której mięśnie wołały o pomstę do nieba, więc jednak trochę ją to bolało. A nawet bardzo. Ale to przecież nie był żaden problem.

Madox A. Noriega
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

A jednak zamiast skoku ze spadochronem gdzieś nad Atlantyckim, chociaż chyba jeszcze nie byli nad Atlantykiem, pewnie jeszcze gdzieś nad Stanami, wylądowali w pierwszej klasie. I kto by się tego spodziewał? Bo Madox na pewno o tym nie pomyślał, może liczył trochę na to, że dostaną jakieś miejsca z przodu, gdzie będzie mógł sobie dowoli wiercić się z tymi swoimi nerwowymi tikami, ale pierwsza klasa? Tego się zupełnie nie spodziewał.
A jednak Canada Air bardzo dobrze traktowało swoich klientów, będzie im musiał wystawić za to opinię i podpisać się - pasażer z zespołem tureta.
Zanim Pilar wróciła to Noriega już rozlał im szampana i nawet dostał od stewardessy orzeszki i opaskę na oczy. Może powinien sobie załatwić jakieś takie lewe zaświadczenie i jednak nosić je ze sobą w kieszeni? Skoro otwierało drzwi do pierwszej klasy.
Podniósł wzrok na Stewart znad jakiejś gazetki podróżniczej, która już sobie z nudów wertował, a słysząc jej słowa parsknął śmiechem, trochę głośniejszym chyba niż chciał, bo przeciął tą ciszę tutaj panującą jak brzytwa, ale w końcu był chory, trzeba było mu to wybaczyć.
- Ja zawsze wiedziałem, że wciąganie koksu do rana w końcu się opłaci - rzucił i złożył tę gazetkę, żeby rzucić ją na stoliczek, który przed sobą mieli. Nie dość, że wyciągnął od Tony'ego informacje, to teraz jeszcze pierwsza klasa, czyli jednak opłaca się być ćpunem i degeneratem, ha!
Chociaż to nie tak, że Madox był skończonym degeneratem, czy ćpunem, on po prostu był elastyczny, tak jak elastycznie się dostosował do roli męża i gościa chorego na Touretta. Tak też wczoraj dostosował się do Tony'ego.
On już czuł, że te fotele były zdecydowanie wygodniejsze niż te poprzednie, ale kiedy Pilar też to stwierdziła, to się uśmiechnął, a na te jego wygodne kolana przechylił na bok głowę.
- Zauważyłem, że Ci się podobało, i ta gówniara też to zauważyła - puścił do niej oczko, a później wrzucił sobie orzeszka do ust - mnie najbardziej podobała się mina jej starej, myślisz, że teraz będzie musiała przeprowadzić ze swoim bąbelkiem rozmowę na temat ruchania przez spodnie? - znowu się zaśmiał, a później sięgnął po kieliszek, tylko, że Madox pił już drugi, bo jeden wypił zanim Pilar wróciła z toalety. Powiódł spojrzeniem za jej ręką kiedy sięgała po pilot, chciał coś powiedzieć, otworzył usta, ale zanim zdążył, to ona powciskała te wszystkie guziki na raz, jak jakieś dziecko (albo Galen Wyatt), a fotel Madoxa nagle zaczął wibrować na pełnych obrotach, aż się biedny zalał tym szampanem, który opierał sobie na brzuchu.
- Pilar wiem, że lubisz na grubo, ale może trochę zmniejsz moc? - zerknął na nią z ukosa, bo aż musiał podnieść rękę z kieliszkiem, żeby go całego na siebie na wylać. Wolał go już wlać w siebie, więc znowu przechylił kieliszek, żeby go opróżnić i wtedy Stewart wypaliła, że jednak tu jej lepiej, niż na jego kolanach. Wywrócił oczami i odstawił kieliszek, żeby też rozciągnąć się na tym fotelu jak kot, może te masaże wymasują z niego te nerwowe tiki po koksie? Byłoby miło.
- Phi, też Cię mogłem pomasować, ale już nie wiem jakbyśmy się z tego tłumaczyli? Jakimś zwyrodnieniem kręgosłupa? - oparł głowę na poduszce wygodniej, jeszcze jeden drink i mógłby tutaj usnąć, zwłaszcza, że miał przecież tę opaskę na oczy na gumce. Tylko, że zamiast ją sobie założyć, jak normalny pasażer klasy premium, to on naciągnął gumkę i strzelił tą opaską w Pilar. Małe dzieci, nie ma co.
- Ale jak już się wymasujesz w samolocie, to chyba po lądowaniu nie będzie takiej potrzeby - teraz on stwierdził z udawanym zawodem, a może wcale nie udawanym? Przekręcił się trochę na bok, żeby na nią popatrzeć, więc kiedy stewardessa znowu stanęła nad nimi i zapytała prawie szeptem czy czegoś potrzebują, to Noriega kopnął znowu nogą w ten stolik przed nimi. Oczywiście nie specjalnie, ani nawet też nie na niby, że to ta jego choroba, tylko chodziło o to, że tak się do nich po cichu zakradła jak jakiś skrytobójca, a on akurat się tak wygodnie ułożył i patrzył na Pilar, której było tak dobrze na tym fotelu z masażem. Może jakby nie byli udawanym małżeństwem, to byłoby to trochę dziwne, ale przecież byli i stewardessa tylko się uśmiechnęła. Wyprostował się na fotelu.
- Nie, wszystko jest już w porządku - rzucił i nawet posłał jej ładny uśmiech, taki firmowy, który stosował w swoim klubie, kiedy chciał kogoś do czegoś przekonać. Bo ją może też chciał, do tego, że niczego im nie brakuje i żeby dała im spokój? Po chwili jednak jego ciemne tęczówki zwróciły się w kierunku Pilar.
- Chyba, że... moja żona czegoś potrzebuje - uniósł jedną brew pytająco, a stewardessa też wbiła w nią spojrzenie. Ale uśmiechała się ładnie, zupełnie jakby wcale nie chciał ich gdzieś tam zgłosić jeszcze przed chwilą.

Pilar Stewart
29 y/o, 169 cm
śledcza at toronto police service
Awatar użytkownika
lepiej strzela niż gotuje.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

No może i matka małego Arthura miała przed sobą bardzo ważną rozmowę o tym, dlaczego Pani w samolocie ruchała Pana przez spodnie i nie może być z tego dzieci, bo dzieci to jednak robi się bez spodni. Ale pewnie z tym sobie jakoś poradzi. Gorzej będzie z tym imieniem, bo to już na starcie źle wróżyło. To tak jakby nazwać dzieciaka Adolf. No niby normalne imię, ale jednak NIE ZA DOBRZE SIĘ KOJARZY. Pilar była już w takim momencie, że gdyby poznała miłość swojego życia i zakochała się po uszy, ALE dowiedziała się, że facet ma na imię po Seeleym, wzięłaby się odkochała w ułamek sekundy. Serio. Nie było nawet takiej opcji, żeby kiedykolwiek jej usta wymówiły to czule.
A z tym fotelem to naprawdę wyszło przez przypadek! Gdyby wiedziała, że jak powciska wszystkie przyciski, to nagle jej i Madoxa fotel zmieni się w wielki wibrator to nigdy by tego nie nacisnęła zastanowiłaby się dwa razy, albo chociaż jakoś na to przygotowała. Bo nie dość, że sama zaczęła jęczeć w tej ciszy panującej w pierwszej klasie, to jeszcze Noriega cały oblał się szampanem i tą piękną koszulkę, którą miał na sobie. Całę szczęście była ciemna, wiec plamy nie było aż tak widać.
Nie mów, że ci się nie podoba — uniosła wysoko brew i spojrzała na niego z cwanym uśmiechem. Że co, że on niby nie lubił na grubo? No kurwa Pilar Stewart była w stanie uwierzyć w wiele rzeczy, serio, ale niekoniecznie w to, że z Madoxa był grzeczny, delikatny facet. Chociaż może te z tymi wibracjami, to faktycznie przegięła. Były kurwa tak mocne, że dało się na tym zęby powybijać. Całe szczęście udało jej się to ładnie skręcić.
Kiedy tak opowiadał o tym masażu, to Pilar przymknęła na moment oczy. Czuła na karku i plecach ruchome naciski, które sunęły wzdłuż kręgosłupa i rozbijały pospinane mięśnie, ale czy na pewno robiło to robotę lepszą niż potencjalnie Madox? No chyba niekoniecznie, bo kiedy tak wyobrażała sobie jego dłonie na swoich plecach, to momentalnie poczuła ciepło w okolicy brzucha. I wcale nie było to spowodowane wibrującym krzesłem.
No słuchaj, wymówek jest naprawdę dużo — wyciągnęła szyje, odchylając głowę w tył. — Dyskopatia, rwa kulszowa, zespół mięśnia gruszkowatego, fibromialgia… — zaczęła wymieniać wszystko co znała i co wiązało się z bólem okolic pleców, przy okazji umieszczając dłonie na karku. — …no albo po prostu bycie rozpieszczonym hedonistą — wzruszyła ramionami. Bo przecież równie dobrze mogła po prostu być uzależniona od przyjemności i najzwyczajniej w świecie nie mogła znieść cierpienia, tych pleców na przykład. Pilar w życiu rzadko kiedy stawiała na wygodę. O wiele bardziej wolała rozwiązania praktyczne. Ale kto wie? Może na tym wyjeździe do Kolumbii i pięknego Medellin właśnie da na luz i postawi na same przyjemności.
Skrzywiła się na te jego słowa o braku masażu po wylądowaniu i w końcu otworzyła oczy, by na niego spojrzeć. Siedział sobie bokiem i po prostu wpatrywał się w Pilar. Gdyby była chociaż trochę dziewczęca, pewnie nawet by się zawstydziła. Zamiast tego tylko uśmiechnęła się delikatnie i zajrzała mu w oczy.
A jak będzie? — uniosła brwi, również przechylając się delikatnie w bok, w jego kierunku. — Wiesz, jestem bardzo pospinana — z naciskiem na słowo bardzo. Sama prawda. Kiedyś nawet poszła do fizjo z tym swoim pospinanym ciałem, to nie dość, że siedziała tam dwie godziny, to jeszcze facet powiedział, że zdążył tylko rozbić jakieś dziesięć procent tych spięć. Wiec jeśli Madox wciąż miał ochotę, ona na pewno nie będzie oponować.
Chociaż Pilar widziała nadchodzącą stewardessę za plecami Noriegi, sama aż podskoczyła, kiedy ten pierdolnął nogą o stolik przed nimi. I aż podziękowała sobie w duchu, że na codzień jednak nie miał tego touretta, bo jeszcze wyjebałby jej w jakimś najmniej spodziewanym momencie i ją połamał. Kurwa, cud że jeszcze ten stolik tak dobrze się trzymał.
Dla mnie również nic nie trzeba, dziękuję — skinęła głową jak prawdziwa damę przystało. Przez moment zastanawiała się, czy nie poprosić o jakiś cięższy alkohol niż ten marny szampan, ale z drugiej strony w powietrzu przecież nawet najmniejsze ilości potrafiły pierdolnąć głowę. A przecież nie chciała wychodzić z samolotu na czworaka.
Kiedy kobieta już odeszła, Pilar złapała za pilot i wyłączyła to ustrojstwo. Jeszcze przez przypadek zaśnie, a za kilka godzin obudziłaby się bez zębów od tych namiętnych wibracji. A do tego taka była z niej niesamowita kobieta najnowszych technologii, że wyczaiła tuż obok oparcia przycisk, który pozwalał rozłożyć fotel jeszcze bardziej i wysunąć podnóżek, więc już kompletnie rozwaliła się jak królowa i ułożyła się na boku, chowając dłonie pod głowę. Spojrzała na Madoxa, wbijając w niego ciemne spojrzenie. I przez chwile trwała w milczeniu, po prostu się mu przyglądając.
Odpowiedz mi o twojej rodzinie — poprosiła nieco ściszonym głosem. Nie była pewna, czy chciał o tym rozmawiać, bo przecież nigdy nie rozmawiali na tego typu tematy, ale przecież leciała z nim właśnie do innego kraju. Chyba miała prawo poznać nieco tego tajemniczego świata Madoxa, o którym nigdy nie opowiadał. — To tam się wychowałeś? W Medellin? — dopytała jeszcze, wodząc spojrzeniem po jego twarzy. Madox był dla niej chodzącą zagadką. Z jednej strony znała go już jakiś czas, ale gdyby tak się nad tym dłużej zastanowić, nie wiedziała o nim praktycznie nic. Co lubił robić poza klubem? Jaki był za zamkniętymi drzwiami? Czy miał Dobrę kontakty z rodziną? Szczęśliwe dzieciństwo? Rodzeństwo? I im dłużej tak na niego patrzyła, tym bardziej chciała to wszystko wiedzieć.

Madox A. Noriega
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”