— Jedyne czym możesz mi zagrozić, to brakiem orgazmu — skwitowała krótko, wbijając w niego intensywne spojrzenie. Nie skrzywdziłby jej. Gdyby chciał, miał już ku temu wiele okazji. Zresztą tacy ludzie jak Charity Marshall nie znikają. W jej kalendarzu świeciła się od kilku dni wizyta w Emptiness. Zostawiała po sobie ślady. Ojciec ją tego nauczył. Nigdy nie wiadomo, z kim mamy do czynienia. Choć Cherry zastanawiała się, kim jest Madox, to chciała poznać jego tajemnicę.
Zdążyła kątem oka zauważyć spadającą koszulę. W jej ciele zrodziło się jedno. Niewyobrażalna chęć jej podniesienia. Tylko w tej pozycji nie miała ku temu sposobności. Potrzebowała porządku, harmonii, a nawet to ciało Madoxa jej nie miało. Więcej było w nim chaosu, choć... ten lew się jej spodobał. Zostanie w jej głowie na dłużej. Chociaż czy Madox przypominał jej króla sawanny? Nie, ale na pewno jakiegoś drapieżnika apeksowego. Szczytowego. Patrzącego z góry na wszystko, co działo się dookoła niej. Przymknęła oczy, biorąc głęboki oddech, zanim... wszystko się rozpocznie.
Ją otworzył? Może bardziej jego? Chociaż coś faktycznie się w niej zmieniło. Czuła narastającą w niej samej falę gorąca. Pewien rodzaj żaru, który nigdy nie gasł. Taki spalający wszystko doszczętnie. Taki miał być Madox? Wszystko albo nic.
- Ukrywanie treści: włączone
- Hidebb Message Hidden Description