27 y/o, 164 cm
primabalerina | The National Ballet of Canada
Awatar użytkownika
part me from my heart, my fate is sealed. offering my soul for something real
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Gdyby Santorini miała świadomość tego, jak ostatnio skończyła się przygoda Vice'a na motocyklu, nie podeszłaby do tej morderczej maszyny na bliżej niż kilka metrów. Błogo nieświadoma zdążyła już ochłonąć po ich jeździe i perspektywa powrotu w ten sam sposób nie napawała jej aż takim przerażeniem, jakie odczuwała wsiadając.
Randka z chłopakiem poszła w zupełnie innym kierunku, niż się tego spodziewała. Spotykając go pod klatką jej bloku na moment biła się z myślami, czy w ogóle powinna próbować - ewidentnie nie był w jej typie. Nie chodziło o szaloną osobowość, ani nawet o ten wiek, który podejrzewała, że był niższy od jej - a z pewnością niższy od wyświetlanego na profilu. Chodziło o sumę składową wszystkich tych cech, jego szaleństwa i ordynarności, sposobu, w jaki zupełnie nie dbał o to, jak postrzegał go świat - podczas gdy to było jedną z podstaw jej funkcjonowania.
Nigdy w życiu nie poświęciłaby czasu osobie, która właśnie, pośrednio, nazwała ją łatwą.
Ale powoli przestała żałować, że dała się przywieźć do tej obrzydliwej smażalni ryb. Pośród tych wszystkich kolorowych piór, którymi obrósł mężczyzna, dostrzegała coś znajomego - coś, co chowało się w jej własnym sercu gdy spoglądała na świat dookoła. Przede wszystkim jednak mogła powiedzieć wiele o tej randce, ale z pewnością nie była ona nudna.
- Marie może być łatwa - przyznała z rozbawieniem, zadzierając głowę w górę gdy wstał, nagle odsuwając krzesło od siebie. Coś w jej sercu podskoczyło z radości na myśl o tym, że miejsce, do którego ją zabrał, nie było tym, w którym mieli spędzić resztę wieczoru.
Nie sądziła, by jej zdanie na temat chłopaka jako materiału na partnera miało się zmienić - ale podejrzewała, że znalazła kogoś, kto w tym przeklętym, poważnym mieście wreszcie pomoże jej się bawić.
- Kto nie ryzykuje, ten nie ma - powtórzyła za nim z westchnieniem, ponieważ ryzyko było ostatnim, na co decydowała się zwykle. Myśl, że miałaby wrócić na jego motocykl nagle z powrotem natchnęła ją strachem i, w geście zupełnie do siebie niepodobnym, zgarnęła szklankę z mało wybornym drinkiem. Uniosła ją do ust, upijając hausem kilka, większych łyków a tym samym niemal osuszając naczynie do zera. Odstawiła naczynie ze stukotem, nim sięgnęła po wyciągniętą ku niej rękę.
- Nazywam się Elena - poinformowała go krótko, gdy pomógł jej wstać z miejsca i ruszyli w stronę ciemnej, Kanadyjskiej nocy.

Bowie Vance

ztx2
meow
nuda
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”