Tylko Cherry teraz nie była pewna, czy chce w stu procentach Galena Wyatta. Widział każde jej oblicze, to szczęśliwe, przestraszone, smutne, a nawet to uniesione w przyjemności. To złamane również. Dalej gdzieś z tyłu głowy miała te uczucia, które krążyły jej przez głowę jeszcze nie tak dawno. Utrata dziecka, strach przed utratą mężczyzny życia, a także... dziwne uczucie zdrady.
— Dalej mam wolność co do wyboru projektu? Czy chcesz jednak zatwierdzić, zanim ja zatwierdzę? — spytała tak dla jasności. Może wybieranie poszczególnych elementów ich domu mogłoby ich na nowo połączyć. Poszukiwała już inspiracji. Nie chciała, aby ich dom był modny, a posiadał w sobie duszę, iskrę dzieciństwa dla ich... no dzieci. Mogła mu nie wybaczyć, a dalej tylko go widziała, jako ojca swoich dzieci. Nikt wcześniej nie dotknął tak bardzo jej duszy.
— Tak — kiwnęła głową, przymykając na moment oczy. Mogła go podsłuchiwać, patrzeć, co robi, jak prawdziwa tajna agentka. Lepszy podsłuch nie istniał — między spotkaniami owszem — znów kiwnęła głową. Chociaż to bardziej z troski i przezorności, którą miała w sobie niż z jakiegokolwiek przymusu, czy zazdrości. Chciała mieć pewność, że nic mu się nie zadzieje, kiedy jest poza jej wzrokiem, że naprawdę dba o siebie, odpoczywa, a nie nakurwia jakieś tabelki w excelu w trakcie wykłócania się z kontrahentem.
— Że masz odpoczywać, brać tabletki oraz słuchać się poleceń lekarza — wyrecytowała, jakby była nauczona tej kwestii. Naprawdę była. Doskonale znała każdy element jego powrotu do zdrowia. Skoro miał zamiar zostać u niej, a nie w biurze, wolała go doglądać. Przynajmniej wtedy miała stu procentową pewność, że nie powróci do pustego domu z rozdzierającą ciszą, a bardziej do narzekającego Galena, który teraz nic nie może zrobić.
Nawet kawalerski będzie teraz spokojny, chłop się nawet nie napije.
Sprzedała mu kuksańca. Opanowała delikatnie jego siłę, nie chciała go skrzywdzić, a jednak stanięcie serca wydawało się dla niej najgorszą możliwą rzeczą, którą mogłaby teraz usłyszeć.
— A ja tak — powiedziała pewnym siebie głosem, wpatrując się w niego badawczym wzrokiem. Jakby próbowała z jego twarzy wyczytać coś ważnego, istotnego. Po tych wszystkich kłótniach, dramatach nie mogli sobie pozwolić na zgodę w łóżku. Nie dzisiaj, nie jutro... kiedyś. Gdy kardiolog da im zielone światło, a Galen wróci do normy. Przynajmniej częściowo, by mogli odzyskać normalność.
— Tak będzie teraz wyglądało twoje życie — nudne życie Galena Wyatt'a właśnie rozpoczynało swój pierwszy rozdział. Teraz będzie musiał go pisać, bez większych dramatów, skandali, a nawet kłótni. Ciekawe, ile będzie w stanie przeżyć w ten sposób. Życie bezstresowe jest stresujące. Sama mogła się z nim teraz przez krótki moment podroczyć.
— Jednak wolę czarne dresy, albo piżamkę w pudelki — w żaden sposób nie seksowne. Choć dla Charity Marshall to pojęcie względne. Chyba tylko jej ubrania okresowe były totalnie aseksualne. Takie bez wyrazu, seksapilu, czy jakiegoś przedziwnego wyczucia. Kiedyś... za parę miesięcy może wróci do bardziej fikuśnych ubrań.
Tylko jej też brakowało jego bliskości. Takiej w której ich oddechy zlewają się w jeden, kiedy serca biją w tym samym, niespokojnym rytmie, a cały świat wydaje się po prostu ich. Stojąc przed nim w bieliźnie, mogłaby się złamać. Choć była dobra w spełnianiu wszystkich zasad i reguł, to była jedna z rzeczy, którą nauczył jej ojciec. Więc nie powinni, mimo to prowokowała go. Każdym krótkim spojrzeniem liczyła na więcej, nawet jeśli wiedziała, że teraz było to niemożliwe.
Skończyły się wielkie uniesienia i seks maratony.
— To idź — mruknęła, odprowadzając go wzrokiem do łazienki — nawet nie poczułam — zaśmiała się z lekkim prowokującym uśmiechem. Chciałaby móc poczuć go bardziej, mocniej. Nawet na własnej skórze. Westchnęła, wypuszczając nerwowo powietrze z płuc. Wcale niczego jej nie ułatwiał, ale ona miała zamiar. Zdjęła swoją bieliznę, wrzucając go do kosza na pranie. Założyła na sobie jakiś czarny, koronkowy top i wsunęła na siebie spodnie. Będą czekali do tego zielonego sygnału od kardiologa.
Film puściła, dopiero gdy wyszedł z łazienki.
Słysząc go... westchnęła ciężko. Czy rozpoczął się wielki czas na matkowanie?
— Mam okres do odwołania — powiedziała zdecydowanym tonem — dopóki kardiolog się nie zgodzi — może powinien dać mu pisemną zgodę? Galen Wyatt już może uprawiać seks. Przyjęłaby coś takiego do siebie, by mieć pewność... że jednak serce mu nie stanie — a ty — dotknęła go palcem w ramię — nie jesteś teraz prawdziwym marynarzem, kochanie — bo tylko taki mógłby przepłynąć przez czerwone morze — musisz się zadowolić... przytulasami — mruknęła finalnie, ciągnąc go za rękę, by mógł położyć się obok niej. Ona wtedy otoczyłaby go nogami niczym prawdziwa koala, czy inna panda — kto z Harry'ego wydaje Ci sie najgorszą postacią?


 
				
