ODPOWIEDZ
28 y/o, 188 cm
Hokeista Toronto Maple Leafs
Awatar użytkownika
Not the smartest cookie in the jar
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

La Familia
Rodzina Cortez (dzieci Rosario + rodzeństwo Daniela)
STATUS: AKTUALNE | 06/08
ObrazekObrazek
Jesteśmy rodziną spękaną, ale poskładaną w jedną całość. Zgraną, mogącą na sobie polegać. Wspieramy się, czasami ścieramy charakterami, bo w końcu płynie w nas gorąca krew, ale koniec końców zawsze kończymy przy jednym stole.
Jesteśmy rodziną imigrantów z Meksyku. Dotarliśmy do Kanady za sprawą młodziutkiej, przyszłej matki, zdeterminowanej, aby zapewnić sobie i córce lepsze życie. Latami budowała dla nas przyszłość, starając się, aby niczego nam nie brakowało. Nie zapewniła nam wyłącznie stabilizacji, ale też dołożyła wszelkich starań, abyśmy mogli dążyć do swoich celów i spełniać swoje marzenia.
Prócz wychowaniem własnych dzieci kobieta zajęła się też dziećmi swojej siostry, która wysłała ich do Kanady chcąc by żyło im się lepiej. Daniel dołączył do ciotki i kuzynki jako pierwszy, po czasie Meksyk opuściła też reszta jego rodzeństwa.

Obecnie w składzie mamy:
mommy i głowa rodziny - Rosario Cortez-Rodríguez
siostrzeniec (28 lat)- Daniel Cortez
siostrzenica (27 lat) - Morgan
rodzeństwo Daniela (27-23)
najstarsza córka Rosario (22 lata) - Isabel Cortez
młodsze dziecko Rosario (21-16)
młodsze dziecko Rosario (21-16)


Jeśli chodzi o dzieciaki proszę pisać w tej sprawie bezpośrednio do Rosario, w przypadku rodzeństwa do mnie <3
Ostatnio zmieniony śr sie 06, 2025 9:50 pm przez Daniel Cortez, łącznie zmieniany 1 raz.
38 y/o, 191 cm
detektyw | Policja Konna Toronto
Awatar użytkownika
Oficjalnie: detektyw w wydziale konnym torontońskiej policji.
Nieoficjalnie: facet, który lepiej dogaduje się z końmi niż z ludźmi.
Zna na pamięć rozkład ulic w Toronto i każdy błąd, który popełnił w ostatnich dziesięciu latach.
Samotnik, który nie lubi samotności.
Facet, który trzyma się zasad - chyba że chodzi o czyjeś życie, wtedy potrafi złamać je wszystkie na raz.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

była żona
[niedomknięte relacje, uczucia, które nie do końca wygasły, niedopowiedzenia, dramatyczna przeszłość, która wciąż powraca]
STATUS: REZERWACJA | 03/08
ObrazekObrazek
Bywa tak, że trafią na siebie ludzie, którzy naprawdę do siebie pasują, nie zdarza się to często, ale jednak. I tak było w naszym przypadku, jakoś tak się dopełnialiśmy, jakoś się rozumieliśmy, bez słów. Wszyscy twierdzili, że nie ma par idealnych, a my tylko kiwaliśmy głowami, no tak, nie ma, a jednak... my byliśmy.

Nie było cichych dni, były za to rozmowy, na każdy temat. Nie było kłótni, może czasem, odrobinę, ale wydawać by się mogło, że tylko po to, żeby się później pogodzić. Wiedzieliśmy o sobie praktycznie wszystko... Do czasu.

W pewnym momencie dzieje się COŚ (ten coś jest do ustalenia) i to wszystko zmienia. Stajemy się dla siebie obcymi ludźmi, oddalamy, walczymy. Później jest rozwód. Definitywne rozstanie, problem tylko w tym, że oboje nie potrafimy zapomnieć.


Thor (tak sobie go roboczo nazwę) będzie chyba pracował w policji konnej, czyli nie dość, że książę z bajki, to jeszcze przyjechał na koniu, czego chcieć więcej?
Właściwie... nie jest księciem, nigdy nie był, chociaż swoją żonę kochał na zabój, wciąż darzy ją ogromnym uczuciem, ale jednak to COŚ sprawia, że nie mogą sobie do końca wybaczyć. Gościu to pracoholik, który nie może się pozbierać, a smutki topi w jakiejś taniej brandy, nawet nie szkockiej, tylko tanim badziewiu zarezerwowanym dla starych bab, żeby było bardziej obrazowo.
Z byłą żoną spotykają się dość często, bo ona też nie potrafi go tak zostawić na pastwę losu, a że facet jak zapije to nie odbiera telefonu, to ona wsiada w samochód i przyjeżdża. Albo on dzwoni do niej po pijaku w środku nocy i ona znowu przyjeżdża na drugi dzień mu powiedzieć, żeby nie dzwonił, a on i tak dzwoni. To takie błędne koło, ich losy cały czas się przeplatają, chociaż twierdzą, że "się od siebie odcięli".


Myślę, że ciekawiej, by było jakby ta była żona miała już nowego faceta, może męża, może chłopaka, może nawet założyli razem rodzinę? Jeśli masz taką postać świetnie, jeśli nie, możemy założyć, że to jakiś świetny NPC, a kiedyś się może znajdzie. Oczywiście Panowie się nie lubią, no ale ten Pan nowy mąż (narzeczony?) nie może jej zakazać spotykania z byłym mężem, bo wie, że i tak by tego nie zrobiła, że rozpętałoby się piekło, no i w ogóle to jest temat nie do podważenia i basta!

Jeśli chodzi o to, co się między nimi wydarzyło, opcji jest wiele, śmierć dziecka, jakieś okropne kłamstwo, zdrada, nie wiem, możemy tu dać coś naprawdę paskudnego, bo jednak musiało to zaważyć na tym, że się rozeszli, że nie mogą sobie tego wybaczyć. Kto zawinił, to jest do ustalenia. W ogóle jest tu jeszcze dużo rzeczy do dogadania. A później jeszcze masa do dogrania na fabule.

Szukam osoby, która lubi wątki emocjonalne, ale też bawi się słowem. Ja lubię niestworzone historie, lubię dramaty, że aż kręci się w oku łza, ale czasem też lubię się po prostu pośmiać. Na pewno będziemy dużo grać, bo to jednak jest ważna relacja (może najważniejsza?) w życiu Thora. Co z tego wyjdzie? Nigdy nie wiadomo, po prostu dajmy się ponieść.
Ostatnio zmieniony ndz sie 03, 2025 7:48 pm przez Miles W. Waits, łącznie zmieniany 1 raz.
33 y/o, 167 cm
(jeszcze) pani adwokat w vishwakar, bradford & grant llp
Awatar użytkownika
In another life, I think I would have really liked just doing laundry and taxes with you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

We're accidentally
in love married
STATUS: sprzedane 09/08
ObrazekObrazek
Otworzenie oczu jest wyzwaniem na miarę wejścia na Mount Everest, bo powieki masz ciężkie jak z ołowiu. W końcu Ci się to udaje, ale...
Nie masz pojęcia, gdzie jesteś.
Twój niezawodny instynkt - a raczej zwyczajna zdolność obserwacji - podpowiada Ci, że znajdujesz się w motelu. Przez tanie, smętnie wiszące zasłonki do pomieszczenia wpadają ciepłe promienie słońca, które zmuszają Cię do zmrużenia oczu i złożenia milczącej obietnicy, że nigdy więcej nie będziesz pić, choć wiesz, iż to jedna z tych, którą najpewniej niedługo złamiesz.
Nieważne. Ważniejsze jest, co tu, do diaska, robisz? Nigdy Cię to wcześniej nie zdarzyło; nie masz w zwyczaju wynajmować przypadkowego pokoju w jeszcze bardziej przypadkowym motelu, nie jeździsz na delegacje, konferencje; jesteś za to kobietą, która niespodziewanie dostała od losu drugą szansę i usilnie próbujesz naprawić  spalone w przeszłości mosty.
I chyba coś poszło nie tak. Bardzo, bardzo nie tak.  Bo obok Ciebie ktoś oddycha. I chrapie. Boże, jak chrapie! Jakby starał się właśnie nadrobić nieprzespaną noc.
C h w i l a. Wręcz czujesz, jak trybiki w Twojej głowie przerywają żmudną pracę i sparaliżowane stają.
Nerwowo, niepewnie, unosisz kołdrę do góry, chcąc dokonać kolejnej, szalenie wnikliwiej obserwacji.
Jesteś w bieliźnie. Już chcesz się cieszyć, kiedy podnosząc spojrzenie, nagle trafiasz na niedbale rozrzucone ubrania. Męska koszula pozbawiona trzech środkowych guzików na stole. Twoja czarna sukienka dekorująca nocną lampę. Czerwone szpilki - jedna za drugą - tuż koło drzwi.
Co tu się...? Serce zaczyna łomotać Ci w piersi, a Twój (opóźniony o co najmniej jedną decyzję) instynkt samozachowawczy nakazuje Ci jedno: U c i e k a j.
Zanim jednak decydujesz się na tak drastyczny krok o Bóg wie jakiej godzinie, powoli się odwracasz w stronę chrapiącego mężczyzny.
I naraz zdajesz sobie sprawę z kilku rzeczy:
Po pierwsze - znasz go. Niestety.
Po drugie - nie masz pojęcia, co wydarzyło się zeszłego wieczoru. Nic dobrego.
Po trzecie - jeżeli wierzyć wskazówkom zegara, jesteś już tragicznie spóźniona. A by to szlag.
Dlatego - niczym złodziej pod osłoną nocy - dyskretnie się wymykasz, a w głowie masz tylko jedną i to niezbyt optymistyczną myśl...
Będą z tego kłopoty.


- generalnie w moim zamyśle żadne z nich nie wie, że pewnego totalnie zwyczajnego piątku przypadkowo wzięli ślub, ale... się dowiedzą! poszukiwania celowo są napisane ogólnikowo, wszystkie szczegóły są do dogadania, włącznie z osią czasu :lol: zapraszam, będzie fajnie!
Ostatnio zmieniony sob sie 09, 2025 7:49 pm przez Malen W. Vishwakar, łącznie zmieniany 1 raz.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
-
niewiele rzeczy mi przeszkadza - nie lubię jedynie, gdy ktoś steruje moją postacią
32 y/o, 173 cm
detektyw wydziału ds. poszukiwań i identyfikacji osób | TPS Headquarte
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiźeńskie
postać
autor

Rodzeństwo poszukiwane!
STATUS: AKTUALNE | 31/08
Szukam:

# najstarszego brata
# coraline
# nancy

Fajnie byłoby jakby rodzeństwo było do siebie chociaż trochę podobne, żeby z kolei każdy nie był z innej bajki.

Nasza rodzina wychowywała się w biedzie, w środowisku gdzie wszyscy wychowują wszystkich, a dzieci musiały bardzo wcześnie nauczyć się samodzielności i opiekowania się sobą nawzajem. To tutaj mamy swoich najbliższych, w tym kuzynostwo, i mimo trudnych warunków łączą nas silne więzi rodzinne.

Oferuję długofalowe rodzinne wątki, nawet jeśli miałyby rozwijać się powoli oraz wspólną historię do dalszego budowania. Myślę o mocnym starcie – może uśmiercimy tatę lub mamę NPC i wszyscy spotkamy się na stypie? To byłby idealny pretekst do reaktywacji więzi, wspomnień i rodzinnych konfliktów.

Dalsze losy naszej rodziny zależą od Was, jestem otwarta na różne kierunki rozwoju. Zapraszam na PW!
Ostatnio zmieniony ndz sie 31, 2025 6:51 pm przez Marceline H. Valentine, łącznie zmieniany 4 razy.
marcie
⟡ zbyt wiele tematów w jednym poście ⟡ zbyt szybkie tempo - przeskakiwanie przez ważne momenty ⟡ ignorowanie wcześniej ustalonych faktów ⟡ brak rozwojowości w grze oraz spójności w charakterze postaci ⟡ deus ex machina, meta-gaming, powerplaying, mary sue ⟡ błędy językowe utrudniające zrozumienie ⟡ brak akapitów i ściany tekstu
37 y/o, 165 cm
chirurg ogólny | mount sinai hospital
Awatar użytkownika
oh I do believe in all the things you say what comes is better that what came before
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Just know you're not alone
'Cause I'm gonna make this place your home
STATUS: ROZMOWY | 10/09
ObrazekObrazek
Pochodziła z dzielnicy The Beaches, z domu położonego na skraju, gdzie zimą zapadała gęsta cisza sprzyjająca wsłuchiwaniu się we własne myśli. Wychowywała się w pełnej rodzinie - jako najstarsza z trójki dzieci, z siostrą, która zawsze miała siniaki na kolanach, i bratem, który marzył, że zostanie pilotem. Ich matka była artystką; nauczycielką w niedalekiej szkole podstawowej, gdzie pasją do malarstwa zarażała nowe pokolenia; ojciec wykonywał prosty, choć pożądany zawód - był hydraulikiem, dzięki czemu znał go każdy sąsiad, a jego dzieci i żona byli serdecznie witani na ulicach. Dom, już zawsze, będzie jej się kojarzyć z zapachem pieczonego chleba i gazetowego tuszu. Dzieciństwo miała dobre. Ciepłe. Nieśpieszne.

Najstarsza. Ta, która pierwsza zaliczyła fikołka schodząc po schodach w ciemności, która trzymała dłoń mamy w drodze do szkoły i zanosiła się płaczem, kiedy trzeba było dostać szczepionkę. Kiedy pojawiła się ona (35 - 30 lat), a potem on (atlas ellery, 28 lat) - różowi, krzykliwi, złożeni z ciepła i potrzeby bycia blisko - zrozumiała, że od teraz nie będzie już tylko sobą. Jej istnienie stało się przęsłem między nimi a światem. To nie było ciężarem. Wręcz przeciwnie - była dumna, że potrafi ułożyć zamek z klocków szybciej niż oni, że potrafi uspokoić ich nocne lęki, zanim przybiegli rodzice. Miała w sobie naturalną cierpliwość. Taką, która nie wymaga słów, tylko obecności. Rodzice często powtarzali, że jest rozsądna. Że ma głowę na karku. Że można jej zaufać. Więc kiedy ona przewróciła się na rowerze, to Paige pierwsza zbierała ją z ziemi i płukała zdarte kolana wodą z jeziora. Kiedy on zaczął mieć koszmary, Paige spała na podłodze obok jego łóżka. Z czasem każde z nich zaczęło iść swoją drogą, ale nic nie rozpuściło tej nici między nimi. Dla Paige byli nadal ci sami - trochę niezdarni, trochę naiwni, uparci. Odczuwała ich emocje jak swoje. Jeśli jej siostra milczała dłużej niż tydzień, Paige to czuła w żołądku. Jeśli jej brat rzucał półsłówka o czymś, co go przytłaczało, potrafiła przejechać pół miasta, by posłuchać reszty historii. Nie mówiła często o miłości. Nie z powściągliwości - raczej z przyzwyczajenia. Miłość nie wymagała w jej rodzinie wielkich deklaracji. Kryła się w gestach, w milczeniu, w tym, że zawsze była gotowa odebrać telefon, niezależnie od godziny. Paige miała w sobie coś z ostoi. Kiedy świat tracił grunt, ona trwała - nawet jeśli sama w środku drżała. Dla rodzeństwa była czymś stałym. I to wystarczało.
Ostatnio zmieniony śr wrz 10, 2025 8:52 am przez Paige Ellery, łącznie zmieniany 7 razy.
37 y/o, 165 cm
chirurg ogólny | mount sinai hospital
Awatar użytkownika
oh I do believe in all the things you say what comes is better that what came before
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

You won't give up on us,
even if the skies get rough
STATUS: AKTUALNE | 04/09
ObrazekObrazek
Nowy mężczyzna w jej życiu pojawił się nagle. Poznali się w szpitalu. Któregoś dnia przywiózł karetką starszego pacjenta po upadku z roweru. Zauważył ją już wcześniej, w korytarzach, w kantynie, raz na dyżurze - ale dopiero wtedy się odezwał. Zaproponował kawę. Bez napięcia. Bez tej nachalnej pewności, którą tak często przyjmowała z irytującym uśmiechem. Zgodziła się. Bo... dlaczego nie? Było coś... przyjemnego w jego obecności. Kojącego. Rozmawiali o medycynie, o rowerach, o tym, jak trudno dziś znaleźć dobrego hydraulika. Nic, co rwałoby tętno, nic, co zostawiałoby szramy pod skórą. Ale może właśnie tego potrzebowała? Kogoś, kto nie rozbierał jej spojrzeniem, kto nie rozrywał jej świata na pół samym pytaniem „jak się dziś czujesz?”. Po drugim spotkaniu poszła do jego mieszkania. Nie planowała tego. Była zmęczona, spięta, chciała zrzucić z siebie białe buty i napięcie między łopatkami. Weszła, zdjęła kurtkę, przyjęła szklankę wody. Zwyczajne rzeczy. Wszystko było zaskakująco uporządkowane - książki w równych rządkach, czysta kuchnia, porządna kawa. Właściwie nie było nic, co mogłoby ją zniechęcić. I wtedy zobaczyła ten plakat. Na ścianie, tuż nad regałem z filmami, wisiała duża reprodukcja Solaris - tej samej wersji, którą Miles kochał niemal religijnie. Gadał o niej jak nawiedzony, znał każdą kwestię, cytował Tarkowskiego na równi z własnymi wyrzutami sumienia. Paige zamarła. I nagle wszystko, cała ta nowa rzeczywistość, złożona z równych półek i nieprzesiąkniętej whisky przestrzeni, wydała jej się... nieprawdziwa. Obca. Nie powiedziała ani słowa. Wybiegła. Zostawiła kurtkę, szklankę z odciskiem ust i pewnie zdziwienie w jego oczach, ale nie obejrzała się ani razu. To, że nie wróciła z przeprosinami, że nie wysłała wiadomości, wcale go nie zraziło. Wręcz przeciwnie. Zadziałało to jak przynęta zarzucona na wędkę. On... był inny. Spokojny. Cierpliwy. Zrównoważony. Umiał czekać. Słuchał jej słów, nawet gdy mówiła niewiele. Dbał o szczegóły. Zawsze otwierał jej drzwi. Przynosił kawę, zanim zdążyła zamówić. Dzwonił, ale nigdy za często. Jakby rozumiał, że zbyt nachalna troska może ją tylko odepchnąć. Był mężczyzną, którego mogłaby pokochać. Ale nie potrafiła. Bo nie miał w sobie tamtego ognia. Nie nosił jej imienia pod skórą. Nie patrzył na nią jak na świat, który go jednocześnie zachwyca i przeraża. Nie potrafił jej dotknąć tak, jak Miles. Bo może Miles był nieidealny. Może był zbyt emocjonalny. Zbyt nieprzewidywalny. Zbyt pogubiony w sobie, w niej, w tym wszystkim, co wymykało się spod kontroli. Ale przy nim Paige nie musiała udawać, że zawsze wie, co robi. Nie musiała być silna. Mogła się rozsypać. I wiedziała, że on to zbierze - nawet jeśli nieumiejętnie, nawet jeśli po swojemu, ale zbierze. Ten nowy... nie wiedział, że jej serce już dawno zostało gdzie indziej. Nie dostrzegał, że kiedy siada naprzeciw niej w kawiarni, ona patrzy przez jego ramię, jakby szukała kogoś innego. Nie zauważał, że zasypia z telefonem pod poduszką, bo czeka, czy znowu dostanie wiadomość od Milesa. Czy znowu będzie musiała wstać w środku nocy, ubrać się w pośpiechu i jechać do niego, bo wypił za dużo. A kiedy to się dzieje - on nie pyta. Nie robi scen. Nie próbuje jej zatrzymać. Bo wie, że to odwróci się przeciwko niemu. Bo Paige ma silny charakter. Bo jest uparta. Bo nienawidzi, kiedy ktoś próbuje za nią zdecydować, co czuje. A on nie chce jej stracić. Więc czeka. I wierzy, naiwnie, że z czasem go pokocha. Że przecież tyle ich łączy - podobny zawód, podobne spojrzenie na świat, miłość do jazdy na rowerze, do psów, do kawy o piątej rano. Że przecież... to wystarczy. Bo on zakochał się pierwszy. I zakochał się mocniej.

*_* W każdej kwestii można dogadać się ze mną. Jeśli chcesz zmodyfikować mój pomysł, dopasować pod siebie - napisz do mnie; poszukiwany pan to jeden z ważniejszych wątków mojej postaci.
Ostatnio zmieniony czw wrz 04, 2025 8:50 am przez Paige Ellery, łącznie zmieniany 8 razy.
23 y/o, 165 cm
studentka, która walczy o przetrwanie
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

You told me you loved me
So why did you go away?
STATUS: AKTUALNE | 06.08
ObrazekObrazek
Był jej pierwszym poważnym zauroczeniem. Był pierwszym facetem, o którym mogła powiedzieć, że się zakochała. Był pierwszym, od którego usłyszała kocham i któremu sama to powiedziała. Był jej najlepszym przyjacielem, pierwszym kochankiem i chłopakiem, którego przedstawiła rodzicom. Myślała, że był jej bratnią duszą, ale była młoda, głupia i naiwna. Zaczęło się między nimi psuć w najgorszym możliwym momencie, a ona nie wytrzymała presji. Nawarstwiały się problemy w domu, o których uparcie nie chciała mówić oraz problemy w związku, w którym liczyła przecież na bezwarunkowe wsparcie. Pojawiało się coraz więcej kłótni i idiotycznych dramatów o nic. W końcu ich drogi się rozeszły. Fanny nie miała siły walczyć zarówno o swoją rodzinę jak i związek, musiała skupić się na jednym i wybrała rodzinę. Robiąc bardzo, bardzo głupie rzeczy, żeby tej rodzinie pomóc. Ale to wcale nie znaczy, że za nim nie tęskni, że nie czuje tego charakterystycznego ścisku w żołądku, gdy o nim myśli i nie zastanawia się nad telefonem w środku nocy, gdy ma już dość płakania w poduszkę.

- chłopak pi razy oko w wieku Fanny – może być starszy, ale jednak powiedzmy, że do 10 lat w górę. Tak w miarę przyzwoicie. Spotykali się przez dłuższą chwilę, a on był jej pierwszym (i ostatnim) poważnym związkiem i kimś, do kogo coś czuła.
- rozstali się, gdy pojawiły się jej problemy rodzinne, o których ona nie chciała mówić, a które bez wątpienia miały na nią ogromny wpływ. Potrzebowała go wtedy jak nigdy wcześniej, nadal potrzebuje, ale nie umiała walczyć o tak wiele rzeczy na raz.
- od czasu rozstania narobiła głupot, więc niekoniecznie da się to naprawić, ale hej… można spróbować! A można iść w tysiąc innych scenariuszy, które możemy wspólnie ustalić
- lubię, gdy wątek budują dwie strony, więc chciałabym się dogadać i wspólnymi siłami ogarnąć coś ciekawego. Jestem otwarta na wszelkie propozycje, sugestie i wizje, bo to u góry równie dobrze można potraktować jako szkic.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
-
25 y/o, 182 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Baby, I know it's weird, but it's worth it
Cause I guess that we did it on purpose
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkion/jego
postać
autor

Voulez-vous coucher avec moi, ce soir?
or... with both of us?
STATUS: NIEAKTUALNE | 13/08
ObrazekObrazek
Dante zdawał się całe życie uciekać przed odpowiedzialnością, przed rutyną, a być może i życiową stabilnością, która zdawała się być dla niego powrotem do złotej klatki, w której był wychowywany. Każdy oddech łapał tak, jakby miał być tym ostatnim, jakby w końcu miało zabraknąć mu powietrza, do którego tak bardzo przyzwyczaił się podczas studiów. Wolności, która z każdym kolejnym dniem zdawała się powoli zanikać.
Aż w końcu pojawiasz się w jego życiu, pragniesz go zatrzymać przed ciągłą ucieczką, być może pokazać, że nie ma w stabilności niczego złego. Być może liczysz na to, że Dante się zmieni, że przestanie tak bardzo grać na nerwach, że w końcu dorośnie. Z miesiąca na miesiąc dostrzegasz powolną przemianę, która zdaje się być początkiem nowego rozdziału. I prawie się to udaje, do czasu, aż nie pojawia się on.
Pojawia się niczym burza i niszczy wszystko to, na co tyle pracowali. Zdmuchuje domek z kart, pozostawiając po sobie niemiłe wrażenie. Kradnie jednak uwagę, jego imię pojawia się co raz częściej w rozmowie, czasem sprawia, że stajesz się mniej ważny, mniej potrzebny. A Dante? Zdaje się być zagubiony, pomiędzy pozornym szczęściem, a zwierzęcym pożądaniem, między czułością, a cielesnością.
Aż w końcu przychodzi czas decyzji, którą Dante podejmuje wspólnie. Nie stawia wszystkiego na jedną kartę, to są godziny rozmów, ciężkich słów i cichych minut, które skłaniają do myślenia. A wszystko dlatego, że darzy uczuciem was obu i żadnego nie chce stracić. I cholernie wierzy, że to ménage à trois się uda.

Parę informacji:
  • poszukiwany pan numer dwa, ten który wpadł do w miarę stałego związku, mieszając i... w jakiś sposób wchodząc w tą dziwną, poliamoryczną relację (maksymalnie miesiąc/dwa temu),
  • pomysł jest dość świeży, więc też wymaga dogadania go na spokojnie (dc: szopu_s lub PW),
  • wiekowo bardziej 25-30, ale to też nie jest jakaś sztywna granica,
  • większość rzeczy jest dość płynna i możliwa do zmiany, same poszukiwania to jedynie zarys pewnej relacji,
  • druga postać też się tworzy na forum, więc brakuje tylko trzeciego pana do naszego ménage à trois!
Ostatnio zmieniony śr sie 13, 2025 10:18 am przez dante patterson, łącznie zmieniany 1 raz.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
szopu
31 y/o, 191 cm
właściciel i gościu od wszystkiego w Gallery 1313
Awatar użytkownika
Oficjalnie: właściciel alternatywnej galerii sztuki.
Nieoficjalnie: facet, który myślał, że nigdy nie założy rodziny dopóki ONA nie zapukała do jego drzwi z brzuchem i biletem w jedną stronę.
Dziś dzieli życie między sztuką nowoczesną, wernisażami i Youtubowymi poradnikami „jak trzymać noworodka”.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkitak
postać
autor

baby mama
[poszukiwana kobieta w ciąży, a reszta do dogadania]
STATUS: POLIZANE ZAKLEPANE | 09/08
ObrazekObrazek
Czujesz ten klimat Toronto Caribbean Carnival? Chyba właśnie go poczułaś, poczułaś też kopniecie w brzuchu i wtedy Ci się przypomniało, po co tu przyjechałaś. Bo masz jasny cel, znaleźć ojca swojego nienarodzonego dziecka. Miałaś wątpliwości, było ich bardzo wiele, ale w końcu stwierdziłaś, że musisz to zrobić. Może maleństwo chorowało, potrzebowałaś pieniędzy na leczenie, może po prostu się załamałaś i stwierdziłaś, że sama już nie dasz rady? Nie wiem co siedzi w Twojej głowie, wiem jednak, że dotarłaś aż do Toronto. Znalazłaś go i teraz z tymi swoimi spuchniętymi kostkami i zaokrąglonym brzuchem pukasz do jego drzwi.

Kim on właściwie jest? Dzieciakiem, nie, to nie tak, że nie jest pełnoletni. Lekkoduchem? Dużym dzieckiem z skórze dorosłego mężczyzny. Wybacz, ale Ty wcale nie byłaś lepsza, też potrafiłaś się bawić. Lubiłaś czuć wiatr we włosach, tańczyć do utraty tchu, a później kochać się z facetem, którego ledwo co poznałaś, do białego rana.

Poznali się na jakimś festiwalu, kilka miesięcy temu. Ona szalona, piękna, wesoła, z wiankiem we włosach, w kolorowych lenonkach i zwiewnej sukience, ideał. On rockandrollowiec, ciemne okulary, kolorowa koszula i skręt za uchem. Wystarczyło spojrzenie w oczy, a później już gadali do rana przy butelce jakiegoś sikacza, następnego dnia bawili się razem, aż w końcu się ze sobą przespali, ale to przecież było na festiwalu, oni się już nigdy mieli później nie zobaczyć, więc no... sex, drugs and rock & roll, zero konsekwencji...

Później okazuje się jednak, że są konsekwencje, i to dość poważne. Na szczęście wymienili się namiarami na siebie, ba, nawet wysyłali do siebie jakieś lakoniczne wiadomości w stylu, co słychać, jak się masz, aż któregoś dnia ona już nie odpisała, spakowała walizkę i staje u niego na progu, a później oznajmia mu, że jest w ciąży.

No i teraz ten mój Pan, cały na biało, otwiera drzwi i niedowierza, bo przecież takie rzeczy się nie zdarzają, a zresztą on jest w tej chwili u progu swojej zawodowej kariery, on nawet nie zamierzał się z nikim wiązać, a co dopiero dziecko. Chcę, żeby ten Pan był taki dość bogaty, może będzie pracował gdzieś w sektorze rozrywkowym, lubi się bawić, ale nie jest gotowy na dziecko, a tu proszę ona wprowadza się do jego apartamentu i nie zamierza odpuścić.

A więc ONA musi być uparta.

Ale on też w zasadzie jest miłym gościem, może trochę dziecinnym, trochę zbyt lubiącym drinki, nocne wyjścia i inne używki, ale nie jest zły. W końcu dociera do łba, że no nie może jej tak zostawić, że musi ponieść konsekwencje swoich czynów i tu zaczyna się dziać...

Bo nie chodzi o to, żebyśmy grali tę dramę z jej pojawieniem się, chociaż właściwie to pewnie też zagramy, możemy nawet to jak się poznali, ale nie to jest najważniejsze.

Najważniejsze jest to, że to jest dwójka ludzi, która wcale nie jest gotowa na dziecko, bo oni go nie planowali, oni nawet nigdy nie wzięli pod uwagę, że się zwiążą, czy coś, a już zwłaszcza ze sobą. On robi karierę w rozrywce, ona może też jakąś robi? Albo nie wiem zamierzała jechać do Indii i trenować jogę, żeby później otworzyć swoją szkołę, a tu na teście ciążowym dwie kreski...

Chce tutaj śmiesznych gier, jak oni się na to dziecko szykują, kupują jakieś rzeczy, które nie są potrzebne, zmieniają jego męską jaskinię w plac zabaw, albo w ogóle stwierdzają, że muszą kupić dom. Niech ona będzie marudna, niech buzują hormony, a on mimo wszystko się stara, chociaż najchętniej by ją pewnie odesłał do domu.

Pewnie będzie trochę dramy, ale myślę, że więcej będzie jednak tych śmieszków. Stawiania ich w sytuacjach, w których nie sadzili, że kiedyś się znajdą, a zwłaszcza już teraz, do tego razem.

Wiek możemy sobie dogadać, chociaż myślę, że nie są jakimiś dzieciakami, że to jest najlepszy czas w ich życiu na karierę, na wszystko, a tu się przydarza to dziecko i dlatego też tak to boli.
Właściwie to mam upatrzony wygląd, ale to też jest do dogadania.
Będę szukać mu jakiejś ciekawej pracy z sektora rozrywki, tak, żeby mogli za hajs jego balować, ale też, żeby to była ciekawa robota, gdzie on się naprawdę spełnia. A ona to może być nawet bezrobotna, serio.
Resztę sobie dogadamy.

Szanujmy się odrobinę i jeśli zamierzasz w ogóle nie stworzyć tej postaci, to nie zawracaj mi głowy, proszę. Nie krzyczę o posty, serio, mogę czekać na Ciebie nawet tydzień, albo dwa, ale najbardziej nie lubię, jak ktoś mi znika, zanim jeszcze zaczniemy grać. Bo jeśli znikasz jak zaczniemy, to przynajmniej mogę to zgonić na moją grafomanię.
Ostatnio zmieniony sob sie 09, 2025 1:40 pm przez Bo W. Larue, łącznie zmieniany 1 raz.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
zgrozo
nie ma
27 y/o, 170 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

jeu de séduction
niebezpieczna gra
STATUS: NIEAKTUALNE | 13/08
ObrazekObrazek
Benjamin Sackler nie był człowiekiem, który dorobił się fortuny na uczciwych umowach. Jego imperium rosło na ryzykownych inwestycjach, szemranych kontraktach i cichych układach, które nigdy nie trafiały do dokumentów. Tym razem jednak wszedł w interes z partnerami, o których wiedział zdecydowanie za mało — i zbyt późno zorientował się, że nie chodziło tylko o pieniądze.


Cordelia będzie wpływową córką kanadyjskiego biznesmena, która przeniosła się do Toronto, aby móc rozwinąć skrzydła. Jest jedynym dzieckiem Sacklerów, po tym, gdy jej starszy brat zginął w wypadku samochodowym na południu Europy. Nieświadomie staje się pionkiem w grze pomiędzy grzechami ojca, a niebezpiecznymi ludźmi, którzy mają wobec niej konkretne plany. Ten ktoś chce żeby bolało. Bardzo. A obecność Cordelii w Toronto jest idealnym prezentem od losu.

Poszukuję mężczyzny związanego z półświatkiem. Otrzymałby zadanie porwania/zbliżenia się do Sacklerówny. Może to szansa na awans w organizacji, może szansa na zyskanie w oczach szefa lub odkupienie win - widzę tu sporo możliwości, które chętnie omówię na priv.

Szukam Gracza, który nie boi się trudnych postaci i jeszcze trudniejszych sytuacji. Chciałabym nieco bardziej realistycznego podejścia, niż to co serwuje nam choćby współczesna literatura dla pań. Nie liczę tu na miłość do grobowej deski i happy end, wręcz przeciwnie. W tej historii jest miejsce na przemoc, lęk, miłosne uniesienia, a także rozczarowania.



Jeśli chcesz zagrać coś nieoczywistego, napisz *_*

Ostatnio zmieniony wt sie 19, 2025 9:16 pm przez Cordelia Sackler, łącznie zmieniany 2 razy.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „Organizacyne”