ODPOWIEDZ
19 y/o, 165 cm
łyżwiarka figurowa i tancerka w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
..because the only kind of love I have to offer is stupid and blind and so deep and powerful that I feel like I'm cracking just to hold it in.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

002.
Była na siebie zła, że nie miała na nic czasu oprócz jazdy na łyżwach jak i pracy w klubie nocnym, często wracała rano zmęczona po całej nocy tańczenia na wysokich szpilkach przed napalonymi facetami. U niektórych błyszczała obrączka na palcu, Ci, którzy zapewne mieli wyrzuty sumienia z tego faktu, że przyszli oglądać młodą, wyginająca się kobietę w stroju, który pozostawiał niewiele do wyobraźni ściągali tę obrączkę, ale i tak można było wyczuć, który mężczyzna był żonaty, a który nie. Bryce nigdy takich nie oceniała, jej praca polegała na tym, że sprawiała im przyjemność swoim tańcem.
Czasami wyobrażała sobie, że zamiast tych cholernych wysokich szpilek ma na swoich nogach łyżwy i że w tym momencie sunie po lodzie, a gdy była na tej tafli to świat dookoła niej po prostu przestawał istnieć. Uwielbiała to uczucie, gdy była tylko ona, muzyka i lód, na którym czuła się zdecydowanie lepiej niż we własnym domu gdzie wychowywała się z uzależnioną od wszelkich używek i alkoholu matką. Teraz gdy mieszkała ze starszym bratem jej życie kompletnie się zmieniło, starała się mu pomagać jak tylko mogła bo oprócz niej mieszkało z nimi reszta rodzeństwa. Sprzęt do łyżew był niestety drogi a sponsorów było niewielu w tej dziedzinie, nawet gdy trener obiecywał jej, że jakiś się kiedyś znajdzie. Ostatnio coraz częściej gdybała nad duetem na lodzie, ale nie znalazła jeszcze odpowiedniego partnera z którym czułaby to coś, z którym zgrała się w każdym ruchu a właśnie to duety miało więcej sponsorów niż solowi łyżwiarze.
O dziwo dzisiaj miała wolny dzień, dlatego postanowiła zaprosić do siebie swoją sąsiadkę, u której bywała czasami po np. Cukier gdy postanowiła coś ugotować dla swojego rodzeństwa a akurat tego produktu u niej zabrakło, a nie miała zbyt dużo gotówki, żeby iść do sklepu i kupić, zresztą gdyby poszła to wydałaby o wiele więcej, bo starała się czasami zapełnić lodówkę, żeby Azriel sam nie musiał tego robić. Dzisiaj przygotowała się i rano zrobiła zakupy, trochę posprzątała w mieszkaniu (czyli to co leżało na wierzchu powrzucała do szafek, żeby nie było, że jest brudno) i czekała na przyjście Eleny sącząc sok pomarańczowy ze szklanki do której sobie nalała, zerkając co jakiś czas na zegarek, który był zawieszony nad lodówką. Gdy rozległ się dzwonek do drzwi to z uśmiechem na ustach skierowała się tam otwierając dziewczynie drzwi. Tego dnia rodzeństwo także wybyło z mieszkania, więc były tutaj same.
Cześć! Mamy dzisiaj całe mieszkanie dla siebie — przywitała się z sąsiadką z którą zdążyła się już zakumplować, witając ją krótkim całusem w policzek, przesunęła się, żeby ta weszła do środka i zamknęła za nią drzwi prowadząc ją do salonu. — Chciałam dzisiaj coś ugotować, skusisz się na gotowanie czy wolisz robić coś innego? Możemy też poplotkować, na pewno gdzieś Azriel ma schowane wino — zmarszczyła lekko nosek spoglądając na kobietę.

Elena Santorini
27 y/o, 164 cm
primabalerina | The National Ballet of Canada
Awatar użytkownika
part me from my heart, my fate is sealed. offering my soul for something real
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

when the sun sets
we're both the same
outfit
Bryce nie wyróżniała się na tle jej sąsiadek - przynajmniej nie z początku. Parkdale przyciągało trzy typy osób, przynajmniej z jej doświadczenia. Pierwszym byli wieloletni mieszkańcy, obecni w ich bloku prawie od samego początku - zwykle starsi, spokojni i posiadający swoje dziwactwa. Drugi stanowiła grupka osób, której nie wiodło się w życiu tak, jak powinno. Obcinali koszty, wynajmując przyciasne mieszkania, często gnieżdżąc się w nich w kilka osób. Ostatnią zaś byli studenci, skuszeni tanimi kosztami wynajmu i niezrażeni okolicą, która nie opiewała w luksusy.
Serrano była jedną z tych studentek, przynajmniej w oczach Eleny. Młoda, z współlokatorami, czasem mijała ją w korytarzach, nie zwracając na siebie żadnej uwagi. Dopiero gdy pewnego wieczora obie wracały ze swoich treningów, spotykając się w drzwiach do klatki, dostrzegła ją w zupełnie innym świetle. Z łyżwami w dłoni, burzą zmierzwionych od wysiłku włosów i gasnącymi wypiekami na policzkach poczuła się tak, jakby spoglądała w lustro. W jej oczach dostrzegła to samo, co spoglądało na nią z własnego odbicia - czystą, żywą pasję. Miłość do sztuki, do tego zwodniczego połączenia nieludzkiego wysiłku z lekkością i gracją, która w oczach innych tworzyła spektakl. Ta nić porozumienia, która wywiązała się między nimi tego wieczora zapoczątkowała pierwsze tak.
Przez kolejne dni, tygodnie, w głowie Santorini rodziła się pewna narracja. Bryce była młoda i choć sama również siebie za taką uważała, dopiero w kontraście do Serrano dostrzegła różnicę. Choć zajmowała mieszkanie kilka numerów dalej, w tej samej, zapyziałej okolicy, Santorini dostrzegła w niej siebie samą - z młodości. A to sprawiło, że choć nie rozmawiały wiele, poczuła z nią głęboką więź, której nie potrafiła wytłumaczyć.
Sama zapoczątkowała kontakt - coś, co zwykle nie działo się w jej codzienności. Zagadnęła czymś prostym, wspomniała o pogodzie. Pożyczyła cukier, lub sama wpadła po szklankę mleka. Choć ich młodość różniła się o sto osiemdziesiąt stopni, szybko odkryła, że miały ten sam język, podobny sposób myślenia. Zapragnęła wiedzieć więcej, poznać ją lepiej. Wesprzeć, jeśli tego potrzebowała - świadoma tego, że gdyby nie ogromne wsparcie swojej rodziny, nigdy nie byłaby w miejscu takim jak to.
I gdyby nie jej rodzina, również nie znalazłaby się w bloku takim jak ten.
- Świetnie - sapnęła, czekając, aż dziewczyna rozchyli przed nią drzwi i wpuści ją do środka. Przekroczyła jej próg z ambitnym planem, zobrazowanym przez dwie, ciężkie siaty zakupów, które zabrała ze sobą. - Czytasz mi w myślach. Uznałam, że może coś ugotuję.
Wręczając jej jedną siatę - w której tkwiła również butelka wina - skierowała się do kuchni wskazanej jej przez Bryce. Mimowolnie rozejrzała się wokół, chłonąc jej apartament, ze wszystkimi pozostawionymi przez nią śladami jej bytności.
Z hukiem, nieco nieodpowiedzialnie i z pewnością niezdarnie, odstawiła swoją siatę na blat i zdmuchnęła kosmyk włosów, który opadł jej na twarz.
- Próbowałam znaleźć jakiś kanadyjski przepis, ale wy chyba nie macie pojęcia o dobrej kuchni. Gdy zobaczyłam jakiegoś gościa rozlewającego syrop klonowy na śniegu żeby go zjeść, tak prosto z ziem, to się załamałam - rzuciła, siląc się na powagę choć w jej słowach chował się żart. - Zrobię ci coś włoskiego.

Bryce Serrano
meow
nuda
19 y/o, 165 cm
łyżwiarka figurowa i tancerka w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
..because the only kind of love I have to offer is stupid and blind and so deep and powerful that I feel like I'm cracking just to hold it in.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Z sąsiadami starała się mieć dobre kontakty, nie było to jednak łatwe gdy nagle do małego mieszkania wraz z nią wprowadziła się reszta rodzeństwa, które Azriel postanowił wziąć pod swoje skrzydła. Wyrwana z rąk swojej własnej matki, która niespecjalnie przejmowała się nastoletnią Bryce, wiodła tutaj zdecydowanie lepsze życie nawet gdy na początku ciężko było zamieszkać ze swoim rodzeństwem, którego nie widziało się od kilku lat. Zacieśniła jednak więzi, zwłaszcza z bratem Azrielem, który co jakiś czas pojawiał się w mieszkaniu obiecując, że pewnego dnia zabierze ją do siebie.
Łyżwiarstwo traktowała poważnie, bo była to jedyna dziedzina sportu, która przypadła jej do gustu i od małego gdy Azriel zabierał ją na lodowisko zapałała miłością wielką do tego sportu. Uwielbiała te momenty gdy była tylko ona i jej łyżwy, oraz muzyka lecąca w tle, która robiła tylko i wyłącznie klimat. Nic poza jej tańcem na lodzie w tamtym momencie nie istniało kiedy zamykała się w swoim własnym świecie, w swojej bańce, która jednocześnie była ratunkiem przed zatraceniem samej siebie. Musiała jednak dorabiać jako tancerka w nocnym klubie bo w dzisiejszych czasach zarówno opłacenie trenera jak i kupienie dobrego sprzętu było niestety poza jej zasięgiem, robiła to w tajemnicy przed swoją rodziną a zwłaszcza przed Azrielem mając nadzieję, że gdy w pewnym momencie się dowie to jej nie potępi tak jak ona tępiła samą siebie kiedy patrzyła na siebie w lustro. Zawsze wmawia sobie, że to była tylko praca, dzięki której nie będzie musiała porzucać swojej pasji…
Elenę spotkała zupełnie przypadkowo, najpierw na klatce ich wspólnego bloku gdy wracała z treningu a potem mijały się co jakiś czas witając zaledwie skinieniem głowy czy krótkim cześć, które potem z czasem zamieniło się w wzajemną pomoc w kwestii brakujących produktów w domu, które Bryce albo Elena potrzebowały na ostatnią chwilę. Z czasem po prostu powstała nić porozumienia między dziewczynami, która popchnęła je do wspólnych spotkań, niekiedy krótkich a niekiedy dłuższych. Dzisiaj mogła gościć swoją sąsiadkę w mieszkaniu, które było wolne od jej rodzeństwa.
Oh.. widze, że się przygotowałaś. Czekaj pomogę Ci — wyrzekła, biorąc od niej jedną z cięższych siat i prowadząc prosto do małej ale przestronnej kuchni gdzie na blacie ustawiły siaty, Bryce zaciekawiona zerknęła na składniki, które przyniosła ze sobą Santorini. Po drodze do docelowego miejsca zwanego kuchnią mogła zobaczyć skromne mieszkanie, które na pierwszy rzut oka wydawało się być utrzymane w sterylnym porządku, gdzieniegdzie tylko mogła zobaczyć porozrzucanych parę rzeczy jej rodzeństwa, które Bryce nie zdążyła posprzątać oraz zdjęcia, które przedstawiały uśmiechniętą dziewczynę z bratem, Azrielem.
Zaśmiała się lekko na jej słowa o kanadyjskiej kuchni i kiwnęła delikatnie głową.
Moja matka zawsze mi powtarzała, że mam hiszpańskie korzenie i lubiła robić dania właśnie z tej kuchni kiedy jeszcze mi gotowała — wzruszyła delikatnie ramionami, przygryzając lekko dolną wargę, niewielu wiedziało, że matka dziewczyny była nieodpowiedzialna i ważniejsze były używki i alkohol niż własne dziecko.
Uuu… brzmi apetycznie, masz już pomysł co zrobisz? — zaciekawiona spojrzała na swoją sąsiadkę w międzyczasie sięgając po dwa kieliszki po co to za gotowanie bez wina w tle?


Elena Santorini
27 y/o, 164 cm
primabalerina | The National Ballet of Canada
Awatar użytkownika
part me from my heart, my fate is sealed. offering my soul for something real
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Jeśli introwertyzm mógł być cechą nabytą, Santorini z pewnością zdobyła ją po wyjeździe z Mediolanu. Dorastając pławiła się w towarzystwie innych ludzi - lubiła świadomość tego, że ktoś inny przebywał w jej domu niezależnie od tego, czy był to członek rodziny, czy ogrodnik. Była blisko z ludźmi ze swoimi otoczenia, normalnym więc było dla niej wspólne jedzenie śniadania czy zaczepienie między treningami. Jedna noc zamieniła to wszystko na samotność. Izolację od otoczenia, z początku z przymusu, później z przyzwyczajenia. Stała się osobą unikającą kontaktu wzrokowego, budzącą się w cichym, pustym mieszkaniu - do którego nikogo nie wpuszczała - i w ten sam sposób zasypiającą. Czasem przełamywała to krótkimi, nieprowadzącymi do niczego randkami. Wieczorami pełnymi upojenia i krótkoterminowego spełnienia.
Ale brakowało jej normalności.
Właśnie taka wydawała jej się ta chwila. Normalna, prozaiczna wręcz, wyjęta z amerykańskich sitcomów, które oglądała na drogim dywanie w swoim salonie z przeszłości. Z Bryce łączyła ją pasja, miały łatwość w odnajdywaniu wspólnego kontaktu a sąsiedzka bliskość wreszcie przełamała nabyte, samotnicze odruchy Włoszki i pchnęła ją w zorganizowanie spotkania.
- Twoja mama brzmi na wspaniałą osobę - odpowiedziała, błogo nieświadoma prawdy i przyjęła pomoc Serrano z przetransportowaniem wszystkiego do kuchni. Skrajna samodzielność i niezależność również nie były cechami, z którymi się urodziła - i w kwestiach takich jak te nigdy nie widziała sensu w robieniu rzeczy samemu, kiedy można było łatwiej zrobić je wspólnie.
Mieszkanie Bryce było prawdopodobnie w większym porządku niż jej, co uważała za ogromny sukces biorąc pod uwagę jej współlokatora.
- Lazanię. Mam nadzieję - odpowiedziała beztrosko, choć w jej oczach na moment błysnęło zwątpienie. Santorini miała głębokie przekonanie o tym, że gotowanie jest proste - w końcu na proste wyglądało - ale jednocześnie zakorzeniony w niej pragmatyzm nie pozwalał jej w pełni uwierzyć, że podoła trudniejszym zadaniom. Dlatego też wybrała to danie, które wyglądało na proste.
Sięgnęła do otwieracza do wina i butelki, gdy Bryce szykowała kieliszki.
- Wyrzuciłabym ten tydzień do śmieci, a jest dopiero środa - mruknęła, nalewając sowitej porcji alkoholu nim jeszcze zacznie gotować - no bo, przecież, jak to bez wina? - Jak z twoim łyżwiarstwem? - zagadnęła niezdarnie, stukając w jej kieliszek w geście cichego toastu. - Kompletnie się na tym nie znam. Macie jakieś... sezony? Występy? Zawody?

Bryce Serrano
meow
nuda
19 y/o, 165 cm
łyżwiarka figurowa i tancerka w The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
..because the only kind of love I have to offer is stupid and blind and so deep and powerful that I feel like I'm cracking just to hold it in.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Bryce od zawsze była duszą towarzystwa, a raczej tak sobie wmawia przez te wszystkie lata gdy bujała się z jedną ekipą wśród której przywdziała miano Laleczka ze względu na jej porcelanową urodę jak to potrafili określać. Na początku burzyła się, że przecież nie jest z porcelany i że mogłaby ich pokonać praktycznie w każdej kategorii (a raczej chodzi tutaj o automaty), ale skoro tak się przyjęło to z czasem przestała na to kręcić nosem. Zaczęła uważać, że ten pseudonim do niej pasował, ale tylko ścisłe grono ludzi mogło tak do niej mówić, tych najbardziej zaufanych osób, które wpuściła do swojego życia jeszcze gdy była nastolatką.
Na wzmiankę o matce delikatnie wzruszyła ramionami, był to temat którym niekoniecznie lubiła się dzielić i nawet z Eleną czuła pewnego rodzaju więź i to nie tylko sąsiedzką, to był chyba ostatni temat na który chciała z nią rozmawiać. Nie chciała w jej oczach wyjść na kogoś z patologicznej i biednej rodziny, nawet gdy właśnie z takowej była.
Natomiast była kiepską matką — skwitowała tylko krótko swoją rodzicielkę, która z czasem przestała się przejmować własną córką, wprawdzie Bryce pamiętała, że ta o nią dbała niczym o swój największy skarb, ale z czasem używki były po prostu na pierwszym miejscu w życiu jej matki, przez co dziecko spadło na dalszy plan. Gdyby nie pojawił się nagle jej brat, Azriel to zapewne do dzisiaj mieszkałaby z matką, która lubiła przyprowadzać do mieszkania coraz to nowych facetów, wtedy jedenastoletnia Bryce nie przyciągała aż tak ich spojrzeń, ale kazali zawsze do siebie mówić wujku i siadywała na ich kolanach z uśmiechem nie wiedząc, że z czasem mogłoby to doprowadzić do pewnej tragedii.
Na szczęście jej brat zareagował odpowiednio wcześnie, wyciągając ją z rodzinnego mieszkania o dziwo bez sprzeciwu jej matki, która tylko machnęła na nią ręką, w tamtym momencie Bryce pierwszy raz w życiu poczuła się po prostu niekochana i niepotrzebna, odrzucona w kąt niczym zepsuta zabawka.
Lazania brzmi dobrze, w sumie to dawno nie jadłam — wyrzekła zgodnie z prawdą, Bryce dbała o swoją figurę, musiała przez to, że jeździła na łyżwach, czasami dbała aż za bardzo wpadając w chorobę, która powodowała, że zwracała zawartość swojego żołądka po większym jedzeniu. Unikała także fast-foodów jak ognia, nawet gdy lubiła chociażby frytki z popularnego McDonald’s to nie mogła ich jeść i zawsze nad tym ubolewała.
Patrzyła jak ta nalewa wina do przygotowanych kieliszków i wzięła swój stukając lekko w ten Santorini. — Mówisz, aż tak źle? — zaśmiała się delikatnie a na wzmiankę o swojej pasji jej oczy delikatnie rozbłysły a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech, lubiła kiedy ktoś chciał z nią akurat o tym porozmawiać.
Oj mamy i to sporo, moje życie wygląda jak jeden wieczny trening, na każdym kroku muszę się pilnować czy to chociażby z kaloriami czy z treningami. Mój trener mówi, że jestem gotowa do duetów, ale ciężko znaleźć partnera na ten moment. No i obawiam się, że nie będzie tej… no wiesz.. — na moment zamilkła szukając odpowiedniego słowa — … synchronizacji na lodzie, dlatego jeszcze się z tym wstrzymuje, chociaż trener naciska bo mówi, że nie może mnie już niczego nauczyć z solowych występów — dodała jeszcze swobodnie upijając łyk wina.
— Mogłabyś kiedyś przyjść na takie zawody, wstęp jest wolny a może uda Ci się mnie zobaczyć na lodzie — byłoby miło gdyby Elena kiedyś wpadła, kto wie, może ona też zapała sympatią do tego rodzaju sportu?



Elena Santorini
27 y/o, 164 cm
primabalerina | The National Ballet of Canada
Awatar użytkownika
part me from my heart, my fate is sealed. offering my soul for something real
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Szczerość, która wypłynęła z ust Bryce na moment zatrzymała Elenę w miejscu. Zamarła jak kamienna figura, w połowie sięgająca po wyciągnięty kieliszek by nalać im wina. Choć Serrano wydawała się mówić z lekkością, jej słowa wydawały jej się ostre. Nie tylko dlatego, że dotyczyły rodziny - a Santorini uczono, że o rodzinie należy wypowiadać się wyłącznie w sposób pozytywny - ale też dotykały czegoś osobistego, czym sama nie podzieliłaby się z nikim innym.
A sama trzymała tego typu przemyśleń niebezpiecznie sporo, schowanych głęboko w jej wnętrzu.
Odchrząknęła, nie nawiązując do słów Bryce - jakby były wyłącznie impulsem, rzuconym pod wpływem chwili, a nie rozwinięciem bądź rozpoczęciem innej konwersacji. Gdyby jej usta zwilżyły się winem nieco wcześniej, pewnie skomentowałaby tę uwagę w ten czy inny sposób w zależności od poziomu swojego upojenia alkoholowego, ale chwilowo była zbyt trzeźwa by do tego nawiązywać.
- Raz na jakiś czas można sobie pozwolić - odrzuciła z uśmiechem, ignorując wszystkie te kalorie schowane w nalewanym przez nią winie, za to chętnie przeskakując na temat lazanii.
Rozumiała ukrytą sugestię w głosie sąsiadki. Uważna ocena zawartości swojego talerza była dla niej naturalnym odruchem, którego ostatnie miesiące w Toronto nie potrafiły z niej wydrzeć. Wciąż pamiętała karcące spojrzenie swojej matki gdy opróżniła naczynie w pełni, oraz uprzejmą, choć jadowitą uwagę gdy ośmieliła się prosić o dokładkę.
Nigdy nie miała problemu z zachowaniem szczupłej sylwetki - co nie znaczyło, że kiedykolwiek spoglądając w lustro nie znalazłaby czegoś, conie było dla niej satysfakcjonujące. Koncepcja przygotowywania Bryce obiadu wydawała jej się kusząca - a to, czy jej talerz będzie opróżniony w połowie, a zawartość tego należącego do Serrano prędzej czy później do nich "wróci", było sprawą drugorzędną.
- Wiem, o czym mówisz - westchnęła, chwytając za kieliszek by upić z niego sowitego łyka nim odwróciła się, wracając do kuchennego blatu i postawionej na nim siatki. - Tańczyć mogę z każdym i poprawnie odwzorować ruchy, ale nie ma wielu partnerów, z którymi się to czuje.
Wyjęła składniki na blat, wcześniej odstawiając kieliszek na bok. Zakupy uświadomiły ją w horrendalnych cenach jedzenia - które, swoją drogą, w jej odczuciu było gorszej jakości niż w domu.
- Halo, jeśli mnie zaprosisz to od razu przyjdę - odrzuciła i pomimo rozbawionego tonu, mówiła całkowicie poważnie. - Wstyd się przyznać, ale nigdy nie byłam. Często występujesz?
Wyjęła warzywa i sięgnęła po deskę do krojenia, ponieważ takie podstawy jeszcze nie przekraczały jej możliwości.
- Da się w ogóle z tego wyżyć? - spytała, wiedząc doskonale, że z baletu dało się zarabiać sensowne pieniądze jedynie na wysokich stanowiskach.
Oraz żyjąc skromnie.

Bryce Serrano
meow
nuda
ODPOWIEDZ

Wróć do „#4”