34 y/o
GOLDEN BOY
182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Święta, święta i po świętach...
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane ze słabą komedią.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

- 48 -



To był ciężki dzień, bo kiedy Galen wrócił do biura, to okazało się, że nie będzie pracował sam, bo jego współpracownik z Nowego Jorku, z którym mieli wejść w spółkę wysłał do niego na szkolenie swoją córkę. Wyatt wcale nie chciał uczyć biznesu jakiejś rozpieszczonej księżniczki, ale to był ważny kontrahent, któremu tak po prostu nie mógł odmówić. Musiał się zgodzić, zacisnąć zęby i jakoś to przetrwać.
Tak jak musiał przetrwać te wyrzuty, które wciąż i wciąż mu robiła Cherry używając tego słowa, które go tak mierziło. Bo słodziak to nie jest złe słowo - powtarzała, dla Galena było. A jeszcze gorsze było to, że on wcale nie potrafił Cherry przekonać do swoich racji. On był uparty, ale ona chyba jeszcze bardziej.
Naprawdę wolałby dzisiaj wrócić do swojego apartamentu, a jednak wrócił do tego Marshall, bo przecież mimo tych kłótni oni wciąż próbowali być razem i wciąż się kochali. Chociaż jak będzie chciała z niego na siłę robić pantoflarza to może być różnie. Bo chyba miłość to nie to, żeby kogoś na siłę zmieniać, a przynajmniej Galen tak myślał. A zresztą on nawet nie chciał się zmieniać i tak wiele już poświęcił dla Cherry, wiele swojego dawnego życia. Kiedy patrzył w lustro to zastanawiał się co mu zostało, oprócz tych intensywnie niebieskich oczu, a co zostanie jeśli ona wciąż będzie tak na niego naciskać?
Słodziak i pantoflarz, Galen Wyatt taki nie był i nie zamierzał być, nawet dla kobiety, którą kochał. A jeśli Charity tego w końcu nie dostrzeże, to może się to skończyć różnie. Ciągła walka też go już męczyła, zwłaszcza, że z sercem jeszcze wciąż nie było dobrze. Ta cała nerwówka odbiła się na ostatnich wynikach, o których on oczywiście nie powiedział Cherry ani słowa. Był pod kontrolą lekarza, starał się być odpowiedzialny, ale też starał się nie rezygnować zupełnie z siebie. Dużo rzeczy zmienił, poszedł na dużo ustępstw, ale były takie, których po prostu nie dało się przeskoczyć, nie dało się od tak ułożyć pod jej widzimisię. I taką rzeczą był ten słodziak i ten pantoflarz. Mogła się z nim kłócić, mogła mu wytykać, że to nie jest złe... Tak, kurwa, chyba w świecie słodziaków i pantoflarzy, bo na pewno nie Galena Wyatta.
Chodził poirytowany od kilku dni, bo po pierwsze lekarz znowu kazał mu uważać na serce, po drugie Cherry się denerwowała z byle powodu, po trzecie drażniła go Sky, a po czwarte brakowało mu...
Tak wielu rzeczy mu brakowało. To chyba denerwowało go najbardziej, jakiś taki cień przeszłości, który się za nim ciągnął, a do którego on wcale nie mógł wrócić. Chociaż...
Ktoś uważał, że mógł i że ta przeszłość dogoni go szybciej niż się spodziewał. Ktoś uważał, że wie co zrobił. Tylko, że tego nie wiedział nikt oprócz jego, Marcie i... Morgan?
Ale Morgan przecież nie żyła. To niemożliwe. To na pewno jakiś głupi żart.
Schował ten wymięty list, który czytał chyba sto razy, doszukując się w nim jakiegoś głębszego sensu, miedzy ubraniami w szafie u Cherry. I to był wielki błąd, bo kiedy wrócił do domu z biura, jeszcze zanim zdążył zdjąć marynarkę i odwiesić ją na wieszaku, to Cherry stała już przed nim z tym listem w dłoni. Poznał go od razu, zbyt wiele razy obracał go w palcach, żeby go nie poznać.
- Co to... jest? - mimo to zapytał unosząc jedną brew, a te niebieskie tęczówki spuszczając z jej rozgniewanej twarzy na dłoń, którą zaciskała na wysłużonym papierze.

Cherry Marshall
zgrozo
stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Galen L. Wyatt

Ostatnie dni były dla niej ciężkie. Powrót do pracy, gdzie miała mierzyć się ze swoim bratem, spowodował u niej falę irytacji i frustracji. Nienawidziła tego pokurcza. Znów musiała chodzić w odpowiednio dużych szpilkach, by była tą najważniejszą osobą na świecie. Przynajmniej w jej firmie. Sama nie wiedziała, z czego to się wzięło, czemu on znowu robił jej pod górkę. Za każdym razem zaczynało się tak samo, a nawet wytłumaczenie mu jej historii życia nie wchodziło w jakąkolwiek grę. Serce się jej łamało na samą myśl, gdy zaczynała o tym myśleć. Kroiło się na pół, jakby jutra miało nie być. To najbardziej ją bolało. Mogła być dobrą prezeską, załatwiającą kontrakty, zarządzać firmą, a nawet w oczach własnej rodziny była niewystarczająca.
To samo widziała w domu. Galen znowu chodził rozdrażniony, a ona już nie wiedziała, z czego to się brało. Nabrała powietrza do ust, próbując zastanowić się nad tym, co właściwie powinna sama ze sobą począć. Nie miała zielonego pojęcia, za to w domu bardziej niż zwykle pilnowała porządku. Każdy kubek, filiżanka, talerz irytował ją do rozmiaru wybuchu wulkanu, który wszystko mógłby strawić. Galen nic nie wiedział, nie wiedziała jeszcze w jakich słowach powinna opowiedzieć mu o bracie. To najbardziej powodowało krwawienie jej serca. Zwyczajnie nie wiedziała, co począć im dłużej się nad tym zastanawiała. Chciała cicho westchnąć, ale co ona mogła zrobić? Zagryzła swoją dolną wargę, próbując uporządkować myśli. Tylko czy była w stanie to zrobić? Gdy tak sprzątała, trafiła na marynarkę, a w niej liścik. Chciała ją zwyczajnie posprzątać, bez niepotrzebnych określeń, wyrzutów, za to, to co w niej znalazła spowodowało, że serce się jej zatrzymało. Galen spotkał ją siedzącą na łóżku, wpatrzoną właśnie w ten list. Jeszcze bardziej wymiętolony, bo nie wiedziała, co z nim zrobić. Odezwał się do niej, ale ona milczała.
No właśnie... powiedz mi co to jest? — powiedziała, przenosząc na niego wzrok. Nie osądzała go, bardziej czuła się zmartwiona — co zrobiłeś, Galen? O czym ja nie wiem? — przez myśl jej przeszło, że chodziło w tym wszystkim o kontenery. Tylko czy miało to jakąkolwiek rację bytu? Przegryzła swoją dolną wargę, próbując zastanowić się nad tym wszystkim.
34 y/o
GOLDEN BOY
182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Święta, święta i po świętach...
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane ze słabą komedią.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

To było dobre pytanie, co Galen zrobił o czym Cherry nie wiedziała, bo zrobił dużo takich rzeczy, a nawet dużo takich o których nie wiedział nikt poza nim samym, albo na przykład jeszcze jakimiś zainteresowanymi osobami. Nawet w ostatnim czasie robił takie rzeczy, z których się Cherry nie tłumaczył, bo przecież nie musiał się jej ze wszystkiego tłumaczyć. Nie musiał też jej wszystkiego mówić. Może nawet o tym liście też nie musiał, zwłaszcza, że to wszystko wydarzyło się tyle lat temu.
To była jakaś taka odległa przeszłość, przeszłość, którą przepracował na wielu sesjach ze swoim terapeutą, o której starał się zapomnieć, a która teraz do niego wracała, która teraz go dogoniła. A najgorsze jest to, że on teraz nawet chyba nie miał dokąd uciec. Tak jak wtedy uciekł w prochy i uciekł w jakiś taki najmroczniejszy w swoim życiu fragment, tak teraz chyba nie chciał znowu iść w tym kierunku. Znowu przez to przechodzić.
Wtedy na powierzchnię wyciągnęła go firma, ta cała prezesura, która była jakimś spełnieniem marzeń, którą jego ojciec rzucił mu jak jakieś koło ratunkowe. Galenowi Wyattowi, który był na dnia i który musiał się z niego odbić, podnieść, bo musiał przejąć rodzinny biznes. Nie musiał, bo jego ojciec z powodzeniem mógł zaczekać jeszcze kilka lat, ale mimo wszystko to zrobił. Zrobił to dla swojego syna i Galen był mu do tej pory za to wdzięczny. Bo dzięki temu on rzeczywiście potrafił przerwać to w czym wtedy utkwił. Odsunąć na bok te najgorsze myśli. Bo firma była ważniejsza, spuścizna Wyattów była ważniejsza niż jakiś jego dołek. Największy dół w życiu, który chciał uhonorować w ramionach samej Śmierci. Czy ktokolwiek patrząc na Galena Wyatta miał w ogóle o tym pojęcie?
Nie, nie miał. Bo to był ten mroczny rozdział jego życia, o którym Galen w ogóle nie mówił. O którym jednak wspomniał Cherry wtedy na Lanzarote, mówiąc, że siostra zostawiła go w najgorszym momencie jego życia, kiedy przedawkował.
Smutna prawda, ale gdyby Galen Wyatt umierał, to w samotności, bo nawet najbliższa jego sercu osoba, nawet jego siostra, się od niego w tamtym momencie odwróciła.
A potem poznał Cherry.
I Cherry była przy nim kiedy stanęło mu serce, potem kiedy znowu zaczęło bić, była obok.
Usiadł obok niej na łóżku, łokcie oparł na kolanach, sięgnął po ten list, który trzymała w dłoniach, żeby wyjąć go spomiędzy jej palców, żeby oprzeć na jej ciepłej skórze te swoje, na dłuższą chwilę. Nie wiedział od czego ma zacząć, jak ma jej to powiedzieć. Nie wiedział nawet, czy chce jej to powiedzieć. Czy powinien?
W końcu to były rzeczy nie proste, nie przyjemne, nie takie dla słodziaków wcale, a najmroczniejsze w jego życiu. Tak mroczne, że chyba nikt o nie nigdy nie podejrzewał Galena Wyatta.
- To jest... - zaczął i urwał, niebieskie tęczówki zawiesił na tym liście i na podpisie Morgan - bo Morgan powróciła jak fatamorgana, ona przecież wcale nie powinna istnieć. Ona przecież...
- Cherry... - żart? To chciał powiedzieć? Chciałby żeby to był żart, ale czuł w kościach, że to nie jest żart. Czuł, że ktoś naprawdę wie, co on wtedy zrobił.
- To długa historia - stwierdził w końcu, bo jeszcze sam musiał to w głowie poukładać, dojść do tego, od czego w ogóle ma zacząć. Bo chyba najlepiej od początku, kiedy to wszystko się zaczęło. Od momentu, kiedy Galen poznał Marcie. Chociaż może ten fragment akurat mógł sobie darować?
Chyba nie mógł.
- Otworzymy wino z Lanzarote? - zapytał nagle, bo jednak może tak to jakoś łatwiej pójdzie, kiedy będą mogli poczuć na językach ten słodki smak Lanzarote, gdzie po raz pierwszy i chyba właściwie jedyny, otworzyli się przed sobą. Kiedy zdradzali sobie te sekrety w akompaniamencie szumu oceanu, w tę magiczną, gwieździstą noc.

Cherry Marshall
zgrozo
stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Galen L. Wyatt

Nie miała zielonego pojęcia, co właśnie działo się przed jej oczyma. Galen wydawał się być bardziej przerażony niż przy starciu z niedźwiedziem. Poważny, jakby faktycznie skrywał jakąś tajemnicę, o której ona jeszcze nie miała zielonego pojęcia. Sama nie wiedziała, co powinna mu powiedzieć. Przegryzła swoją dolną wargę, próbując zastanowić się nad... losem ich relacji. W głębi serca bała się, że zaraz wyjdzie jego romans. Nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewałby własnego mężczyzny o morderstwo. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a dodatkowo tych całkiem kiepskich. Przegryzła dolną wargę, próbując zrozumieć.
Co to znaczy? — długie historie miały całkiem wiele znaczeń. Niekoniecznie dobrych, ale bardzo często tych złych i skomplikowanych. Tak jak jej relacja z Corvinem. Gdyby nie firma oraz wyścig o stołek prezesa może to wszystko wyglądałoby całkowicie inaczej. Prościej. Wyścig miał swoje dwie strony. Ona cały czas pięła się do doskonałości, a jej brat za każdym razem stawał się coraz bardziej oziębły, coraz bardziej mroczny. Ona już nic nie potrafiła z tym zrobić. W zasadzie nie miała zielonego pojęcia, co powinna z tym począć.
Tak jak teraz z Galenem.
Otworzyła szerzej oczy, słysząc o winie z Lanzarote. Ta wyspa była dla nich czymś mitycznym. Miejscem spotkania króla ze swoją królową. Mogli się nie zgadzać, ale cały czas w ich oczach znajdowały się te gwiazdy, w które tak po prostu chcieli móc uciec. Ona chciała, on pewnie też. Tylko gdy butelka miała zostać odpieczętowana, to tylko na te magiczne, lub koszmarne chwile.
Dobrze, ale... — powiedziała lekko skonsternowana. Co miała o tym wszystkim myśleć? Nie miała zielonego pojęcia, w jaką stronę będzie zmierzało to wszystko. Przegryzła swoją dolną wargę, próbując zrozumieć, czego będzie dotyczyła ta rozmowa, ale im bardziej się nad tym zastanawiała, tym gorsze miała myśli — zaczynam się bać, skoro mam otwierać wino z Lanzarote — w końcu zniknęła za drzwiami sypialni, idąc w stronę barku w salonie. Wyjęła z niego piękną, niebieską butelkę. Tak charakterystyczną dla tego regionu. Krystaliczny błękit jak oczy jej narzeczonego.
Też pijesz? — głupie pytanie, bardziej z troski. Wyjęła dwa kieliszki, a do obu nalała półsłodkie wino. Dopiero z nim wróciła do Galena, podając mu jeden z kieliszków. Wcześniej panowała cisza, za to w jej oczach dało się zobaczyć to dziwne wyczekiwanie. Czekała, by poznać źródło tych pogróżek. Na jej ciele pojawiły się dreszcze.
Chociaż w duszy liczyła, że to kiepski żart, by przestała nazywać go słodziakiem.
34 y/o
GOLDEN BOY
182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Święta, święta i po świętach...
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane ze słabą komedią.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

- To znaczy, że to jest... dość skomplikowane - powiedział przewracając tymi niebieskimi oczami. Skomplikowane i nie da się odpowiedzieć w trzech słowach, a nawet trzydziestu, może jak spędzą w tej sypialni trzy godziny, to dopiero uda mu się to wszystko jakoś wyjaśnić. Kolejną przeszkodą było to, że Galen chyba nie umiał o tym rozmawiać na trzeźwo i najchętniej teraz piłby swoją whisky, która tak przyjemnie drapała w gardło, ale przez te gorsze wyniki postanowił się zadowolić lampką wina. Lampka wina przecież dobrze wpłynie na jego serce, rozrzedzi krew, która będzie sobie krążyć w żyłach. Tylko czy ta historia na pewno też będzie dobra dla serca? Czy zrzucanie ją na barki Cherry też?
Wciąż się wahał i wciąż miał wątpliwości, bo może i Cherry była prezesem i bywała zawzięta, ale wciąż dla niego była jakaś taka krucha. Zbyt krucha może żeby to wszystko usłyszeć? O nim. Żeby dowiedzieć się prawdy. Bo ta prawda może ją złamać, ale przecież czy nie był jej tego winien? Skoro chcieli budować jakąś głębszą relację? Może nawet się pobrać? Chociaż dla Galena temat ślubu ostatnio stawał się jakiś taki odległy przez tę rozmowę z ojcem Cherry.
A po tej dzisiejszej może już w ogóle stanąć pod wielkim znakiem zapytania. A jednak prędzej, czy później musiała się o tym dowiedzieć. Musi. Teraz
- Bo to może być trochę straszna historia Cherry - zaczął, kiedy ona powiedziała, że zaczyna się bać. Galen ją rozumiał i sam też się bał. Bał się tego, że jak o tym powie głośno, to to wróci, to ten list nagle stanie się rzeczywistością, a nie jakimś złym snem, fatamorganą z Morgan w roli głównej.
- Tak i weź butelkę - odpowiedział od razu, kiedy zapytała go, czy on też pije. Nie pił, naprawdę od tego zawału nie wypił nic co miało w sobie alkohol, więc liczył, że to wino poczuje, że sprawi ono, że będzie potrafił jej to jakoś tak normalnie wyjaśnić.
- Od czego zacząć? - zapytał sam siebie, gdy już wróciła do niego z tymi kieliszkami, a gdy podała mu jeden od razu upił z niego spory łyk. Ten słodki smak na języku przypominał mu Lanzarote i przypominał mu ten wieczór, kiedy jedli kolację na tarasie i opowiadali sobie o tym, co skrywali gdzieś na samym dnie duszy. I dzisiaj Galen Wyatt zamierzał tę historię kontynuować, ale może najpierw powinien do niej wrócić?
- Cherry pamiętasz jak kiedyś Ci opowiadałem, że siostra zostawiła mnie w najgorszym momencie życia, jak przedawkowałem wtedy prochy? - zapytał powoli patrząc na nią z ukosa. Pamiętała? Liczył, że jednak tak, bo to było jedno z tych traumatycznych przeżyć, które sprawiały, że Galen był jaki był. Był sobą. Nie słodkim w żadnym względzie. Silnym, nawet jeśli był sam. To już wiedział, że nie może się poddać. Musi walczyć.
Bo jakby się poddał, to zrobiłby to od czego przecież uciekał. Od czego w końcu udało mu się uwolnić.
Chociaż teraz, kiedy zaczął ten temat jakoś tak dużo wspomnień nagle wróciło, i ten szpital i ta klinika, w której był na tej smutnej terapii nazywanej później odwykiem. Odwykiem od myślenia o śmierci.
- Ale nie opowiadałem Ci wtedy dlaczego to wszystko się wydarzyło... - bo uznał, że ona nie jest na to gotowa, a może uznał po prostu, że ta przeszłość nigdy już go nie dogoni? Że nie jest ważna, bo została pogrzebane gdzieś na dnie tego przeklętego jeziora, razem z Morgan, która powinna już dawno się rozłożyć. Znowu podniósł kieliszek do ust, znowu napił się tego wina, ale bardziej po to, żeby zebrać myśli, żeby je jakoś uporządkować. Ułożyć w kolejności, która będzie dla Cherry zrozumiała.

Cherry Marshall
zgrozo
stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Galen L. Wyatt

Czyli powinnam uzbroić się w cierpliwość?  — dopytała, zanim jeszcze postanowiła wstać. Nie do końca wiedziała, z czego to wszystko wynikało. Jej żołądek ścisnął się. Rzadko widziała poważnego Galena. Sądziła, że ta karteczka to jakiś kiepski żart, którego w żaden sposób nie powinna realizować. Może zwykła pomyłka, ale im dłużej patrzyła w Galen, tym bardziej zdawała sobie sprawę, że ten wieczór wcale nie będzie łatwy.
No są takie historie, ale bardziej przeraża mnie twoja powaga — przyznała całkiem szczerze, jeszcze nie wiedząc, czego powinna się spodziewać w tym momencie. Zarzuci ją nowotworem? Prawdą dotyczącą kontenerów, której jeszcze nie poznała? Zbyt wiele myśli siedziało jej w tym momencie w głowie, by mogła od tego uciec. Przegryzła swoją dolną wargę, próbując zrozumieć, co właściwie dzieje się w jego głowie. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej irracjonalne historie wymyślała. Łącznie z tymi, w których Galen został jakimś bogiem burdelu, szefem kartelu narkotykowego, czy ukrytą gwiazdą disco polo ze świecącymi spodniami na wszystkie kolory.
No... — zaczęła, słysząc, że on też się napije. Nie powinien niczego pić. Doskonale pamiętała tamtą kartkę ze zaleceniami od lekarza. Każdy jej najmniejszy szczegół. Cherry była perfekcjonistką, a tego typu testy przyjmowała bardzo poważnie. Tylko patrząc na Galena, nie miała serca rozpocząć swoje troskliwego wywodu, zamiast niego powiedziała jedynie — dobrze — tyle była w stanie mu powiedzieć. Trzymała w dłoniach butelkę i położyła ją kawałek dalej od łóżka. Wino, ciemne niebo, taki wieczór powinien nieść za sobą prawdziwą magię, a Cherry czuła jedynie przedziwny stres, którego w żaden racjonalny sposób nie była w stanie wytłumaczyć.
Serce zabiło jej szybciej, gdy usłyszała o jego siostrze. Jakby miałaby to zapomnieć? To była chyba najważniejsza rozmowa z ich relacji. Taka, która pozwoliła na otwarcie się prze sobą. Porozmawiać, dogadać, dotrzeć się do samych siebie. Mógł być między nimi ogień przez cały dzień na Lanzarote, ale to tamte wyznania doprowadziły do zacementowania go na dobre. Utrwalenia go. Wyatt mógł nie wiedzieć o niej wszystkiego, ale dalej było to więcej niż niejeden mężczyzna.
Oczywiście, że pamiętam... — powiedziała finalnie dosyć pewnym głosem, a jedną z dłoni położyła na jego kolanie. Całą historię siostry, uczucia towarzyszące Galenowi. Wszystko pamiętała aż za dobrze, takich rzeczy się zwyczajnie nie zapominało. Ona nie mogłaby zapomnieć — całą kolację pamiętam bardzo dobrze — każdy jej szczegół, to co się stało po niej też. Nie ukrywałaby tego. Tylko cały dzień był zwieńczeniem ich bliskości, napięcia, ale też intymności, którą zbudowali. Ona podzieliła się własnymi sekretami, on powiedział jej swoje. W tamtej chwili byli ze sobą we dwoje i nic nie mogłoby ich rozdzielić. Tak przynajmniej bardzo długo sądziła.
Wiesz, że jestem tu dla Ciebie? — spytała, unosząc delikatnie kąciki ust. Przy niej mógł poczuć się bezpiecznie. Nie spodziewała się tej bomby, którą tak skrzętnie na nią budował. Trzymała go mocno za kolano, może zbyt mocno zacisnęła na nim dłonie. Denerwowała ją każda sekunda w niepewności. Zanurzyła usta w winie, czekając na dalszą część historii.
34 y/o
GOLDEN BOY
182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Święta, święta i po świętach...
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane ze słabą komedią.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

- Przede wszystkim to powinnaś się zastanowić, czy na pewno chcesz to wszystko usłyszeć - stwierdził, bo jak jej powie, to już nie będzie odwrotu. Chociaż Galen wiedział, że teraz po tych słowach, to ona będzie jeszcze bardziej chciała, żeby jej to powiedział. Tylko czy mógł zrzucać to na jej ramiona? Czy powinien to robić?
Wciąż zadawał sobie to pytanie. A teraz chyba chciał usłyszeć odpowiedź na nie właśnie od Cherry.
Kiedy stwierdziła, że przeraża ją jego powaga, to postarał się uśmiechnąć, ale jakoś mu to nie wyszło, bo to wcale nie były jakieś śmieszne historie, opowieści, z których mogliby się śmiać po latach, bo chociaż przecież od tego całego wydarzenia minęło tyle lat, to Galen wcale nie potrafił się z tego śmiać. I wciąż nie potrafił o tym myśleć bez jakiegoś takiego bólu, który teraz już był widoczny w tym jego błękitnym spojrzeniu. Zamyślonym i takim, jakby był gdzieś daleko stąd, bo może był? Gdzieś nad tym jeziorem, w którego czarnej głębi zniknęła Morgan.
Nawet nie zwrócił uwagi na to zawahanie Cherry, co do tego jego picia, czy nie picia. Ale chyba gdyby mu w tym momencie zaczęła robić wykład na temat tego, co on może, a co nie, to by jednak o niczym jej nie powiedział. On teraz znowu potrzebował jej wsparcia, a nie jakiegoś suszenia głowy. Chociaż tego też się spodziewał, a nawet gdzieś na samym dnie mózgu czuł, że ona może od niego uciec, bo w końcu... W końcu przez niego zginęła dziewczyna. Może nie zrobił jej krzywdy, ale jednak... A może on właśnie zrobił jej największą krzywdę tymi przeciągłymi spojrzeniami i tymi kilkoma słowami, kilkoma za dużo?
Westchnął ciężko i zawiesił spojrzenie na twarzy Cherry.
A kiedy powiedziała, że pamięta to co powiedział jej o siostrze, to przełknął ślinę, bo to już był sam koniec tej smutnej i strasznej opowieści, a teraz musiał zacząć od początku.
- Tylko, że to wcale nie chodzi o moją siostrę - rzucił i jakoś tak się skrzywił, bo przecież z siostrą też miał problem, też nie dawała znaku życia. Sięgnął ręką do tej jej dłoni na jego kolanie, zacisnął na niej palce.
- Jeśli po tym, co Ci tutaj powiem, będziesz chciała odejść, to ja to zrozumiem - musiał to powiedzieć, patrząc prosto w jej brązowe, duże oczy. Szukając w nich jakiego wsparcia, znalazł je. Znalazł je też w tej jej dłoni, którą zacisnęła na jego palcach.
- To było jakiś czas przed tą historią z odwykiem, jeszcze zanim objąłem prezesurę w firmie - zaczął i przysunął się do niej, bo to co teraz jej powie. On nigdy nikomu tego nie powiedział. I nigdy chyba nie zamierzał komukolwiek o tym opowiedzieć.
- Ja wtedy poznałem kobietę, w samolocie i... - tym razem to on zacisnął mocniej palce na jej ręce - straciłem dla niej głowę - i to był ten jeden jedyny raz, kiedy Galen Wyatt się zakochał. Potem już nigdy więcej, do tej pory.
- I my wtedy wyruszyliśmy w taką szaloną podróż po Stanach - kontynuował, ale musiał na chwilę przerwać, żeby upić łyk wina, żeby zawiesić spojrzenie na twarzy Cherry, jakby chciał z niej coś wyczytać, bo może chciał? Może powinien dać jej chwilę, żeby to przetrawiła, sobie też dać taką chwilę, żeby znowu to odpowiednio ułożyć.
- Marceline, tak miała na imię - dodał po chwili, chociaż może takie szczegóły mógł sobie oszczędzić? Ale przecież nie będzie o niej mówił cały czas pewna kobieta, musiała dostać imię, i Morgan też będzie musiała je dostać, bo też przecież nie będzie od początku... trupem.

Cherry Marshall
zgrozo
stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Galen L. Wyatt

Skąd mam to wiedzieć Galen? — spytała, marszcząc przy tym brwi — chcę, bo już zacząłeś. To ty powinieneś mi chcieć mówić... — stwierdziła finalnie, próbując zebrać swoje zdania do kupy. Prawdą było to, że teraz chciała jeszcze bardziej wszystkiego się dowiedzieć. Dla niej była to czysta sprawa. Albo coś zaczynał i kończył, albo nie mówił nic, bo nie było tego warte. Trudno było wytłumaczyć to, co właśnie czuła Cherry. Coś w głębi niej chciało wszystkiego się dowiedzieć, a z drugiej strony obawiała się tego, jak niczego innego w swoim życiu.
Wcale ta próba uśmiechu nic nie dała. Wyglądał on krzywo, aż sama nie wiedziała, co powinna o nim myśleć. Coś skręcało ją w brzuchu. Gdy ktoś jej zaczynał o czymś mówić chciała wiedzieć wszystko, każdy najmniejszy szczegół, a teraz bardziej przypominała dziecko błądzące we mgle. Co miała zrobić, jak się zachować? Nie chciała, żeby znowu przed nią uciekł, by powiedzieć mu kilka słów za dużo. Widziała tę powagę, której nigdy wcześniej nie zaznała. Nie wiedziała jeszcze jedynie, z czego ona dokładnie się wywodzi. Przymknęła na moment oczy, próbując zastanowić się, co powinna z tym wszystkim począć.
Kiwnęła głowę, ściskając jego dłoń. Nie chodziło o jego siostrę. Może nawet lepiej? Przynajmniej... nikt mu nie groził o sprawy związane ze siostrą. W świecie bogatych ludzi porwania były na świetle dziennym. Charity jako dziecko musiała przejść specjalne szkolenie na wszelki wypadek. Jej ojciec zaczął wtedy podbijać rynek, a ona jako jego jedyna córka miała być diamentem koronnym. Dlatego potrafiła strzelać, znała techniki samoobrony. Nigdy nikomu się tym nie chwaliła.
Może Madoxowi, który od niej dostał w twarz.
Galen... — zaczęła, ściskając go mocno za rękę — nawet tak nie mów — powiedziała poważnym tonem. Nie wyobrażała sobie tego w najgorszych snach. Znaczy... Wyobrażała. Nawet zastanawiała się nad tym. Głównie przez inną kobietę. Dalej miała w sobie ziarno zwątpienia, które nasiliło się po tym, jak odepchnął ją od siebie. Pewnie przez to zaczęła być bardziej złośliwa niż normalnie. Chuj, zwany jej ukochanym Galenem, nie przeprosił. Mogła go nazywać, jak chciała, ale... takich spraw kobiety nie zapominają.
Następnie skupiła się na wypowiadanych przez niego słowach. Nic nie mówiła, milczała i potakiwała głową. Chociaż szybko zakuło ją serce. Galen nigdy nie mówił o innych dziewczynach. Powiedział jej o Pilar, wiedziała, że przed nią były tabuny innych kobiet, ale to... było coś innego. Czuła, jakby coś ściskało ją serce. Mocne uczucie zazdrości. Nienawidziła go czuć.
Coś musiało się kryć za tą historią. Marceline. Aż zaczęła się zastanawiać, czy to ta sama, z którą prawie-bawiła- się na imprezie. Nie, świat nie mógł być aż tak mały. Wpatrywała się w niego skupionym wzrokiem, czekając na dalszą część. Mógł mieć dziewczyny przed nią. Był zakochany, miał do tego prawo, tak samo jak ona.
Pytanie brzmiało... co dalej?
34 y/o
GOLDEN BOY
182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Święta, święta i po świętach...
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane ze słabą komedią.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Z jednej strony chciał jej to powiedzieć, chciał zdradzić jej tę tajemnicę, ale z drugiej... To widział już to spojrzenie Cherry, już czuł je pod skórą i się zawahał, zastanowił. Kiedy chciał z nią być szczerzy to nic dobrego z tego nie wychodziło. Najpierw dostała tych bólów i może oni przez to stracili dziecko? Nie przez to, a jednak taka myśl gdzieś tam u niego się pojawiała. Później kiedy chciał być szczery i powiedział jej o Pilar, to prawie się rozstali. Może teraz to już będzie ten jeden raz za dużo jego szczerości?
Już przesada przez którą Cherry w końcu przejrzy na oczy?
Nie chciał tego, ale liczył się z tym.
Bo to było zdecydowanie gorsze niż jakiś romans, niż inna kobieta, czy wyjazd do burdelu.
- Nie wiem czy mi to wybaczysz... - powiedział ściskając jej dłoń, przyłożył ją na moment do szorstkiego policzka, jakby sam sobie chciał dodać trochę otuchy, albo jakiejś odwagi, żeby jej to w końcu powiedzieć. On sam sobie nie umiał tego wybaczyć, do tego stopnia, że chciał z tego powodu ze sobą skończyć, nie zdziwiłby się, gdyby Cherry też chciała skończyć z nimi.
Znowu jego niebieskie tęczówki odszukały brązowych, dużych oczu Cherry, przez chwilę patrzył w nie bez słowa, ale w końcu postanowił kontynuować.
- To było dzikie, ta podróż, a w pewnym momencie poznaliśmy jeszcze jedną kobietę, która... Morgan, tak miała na imię, była inna niż Marcie - westchnął na to wspomnienie, bo Marcie była jak ogień, a Morgan była przy niej jak woda, płynęła z prądem, popłynęła z nimi. A później ta woda ją straciła, zabrała.
- I Morgan wyruszyła w tę podróż z nami - Morgan i Marcie, a miedzy nimi Galen, który przecież nigdy nie umiał się zdecydować i to jego serce, które do Morgan mimo wszystko też zabiło mocniej, bo w tym szaleństwie z Marcie, Morgan dawała mu jakiś taki spokój. Galen nie przypuszczał, że tak to się wtedy skończy, że one się pokłócą o niego, bo przecież wszyscy troje godzili się na ten układ. Do czasu.
- I wiesz Cherry wszystko było w porządku, bo we troje było nam całkiem wesoło - Galenowi to na pewno było wesoło, ale jak się okazało to jego towarzyszkom chyba wcale nie - tylko, że one zaczęły się później kłócić, chyba o moją uwagę - chociaż Galen przecież poświęcał im ją obu, a może w pewnym momencie więcej jednak Morgan? Może wtedy szukał tego spokoju i to tak rozwścieczyło Marcie? Puścił dłoń Cherry i oparł łokcie na kolanach, bo już doszedł do tego najgorszego momentu. A do tego jeszcze powróciły jakieś okropne wyrzuty sumienia. Gdyby wtedy nie zabrali ze sobą Morgan, gdyby jego tak do niej nie ciągnęło, to ona teraz by żyła. A może żyła?
Może przecież wysłała do niego ten list?
Chociaż Galenowi jakoś wcale nie chciało się w to wierzyć, szukał jej przecież wtedy, szukali jej oboje, długo, zanim nie zaczęło świtać. Morgan po prostu przepadła. Po prostu ją wtedy zabili.
Jego spojrzenie znowu odnalazło to jej, znowu zaczął się zastanawiać czy jej to powiedzieć, ale przecież teraz już nie mógł się wycofać, już pozostało to jedno zdanie. Zabiliśmy Morgan. To jedno straszne zdanie, a jednak nie mogło mu przejść ono przez gardło. Podniósł do ust ten kieliszek, żeby wypić do końca jego zawartość, żeby odłożyć go na podłogę.
- I Morgan... ona... - urwał i schował twarz w dłoniach, bo kiedy tylko o tym myślał, kiedy to wspominał, to to wszystko do niego wracało, jakoś tak boleśnie.

Cherry Marshall
zgrozo
stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Galen L. Wyatt

Wiele rzeczy zdążyła mu już wybaczyć. Wyjechanie do burdelu, kolację z współpracownikiem, policjantkę. Ktoś mógłby pomyśleć, że szczerość dla ich związku była stosunkowo niebezpieczna. Tylko to właśnie na niej go zbudowali. Kiedy otworzyli się na siebie, na Lanzarote, gdy życie wydawało się prostsze. Mogli wtedy opowiedzieć sobie o wszystkim, co znajdowało się w ich sercach bez zbędnych wątpliwości. Jak życie byłoby dla nich prostsze, gdyby zdecydowali się zostać na magicznej wyspie i żyć nowym, prostszym życiem?
Galen, nie jesteś zbrodniarzem wojennym, żebym miała Ci czegoś nie wybaczyć — dopytała Cherry, patrząc mu prosto w oczy. Powoli dochodziła do momentu, w którym szczerze nie wiedziała, co powinna ze sobą zrobić. Każde kolejne słowo Galena powodowało odpalenie specjalnego systemu bezpieczeństwa, w którym Charity zaczynała wariować. W środku, bo na zewnątrz wyglądała na całkiem spokojną, wysłuchując historię. Trójkąt miłosny. Czy mogła spodziewać się tego po Galenie? Tak. Znała jego preferencje, a po poznaniu tej historii tym bardziej nie będzie zadowolona, znając jej konsekwencje. Może... utnie to rozmowy na ten temat na całe lata?
Siedziała przy nim blisko, czując nieodpartą chęć, by od niego nie odchodzić nawet na centymetr. Gdy tak jej wszystko opowiadał, był słabszy od tego Galena, któremu stanęło serce. Nigdy nie widziała go tak bardzo rozdartego. Znali się ponad dwa miesiące, ale w ich trakcie zbyt wiele przeżyli, jak na tak młody związek. Zbyt wiele mieli za uszami. Skomplikowanie za każdym razem wchodziło na coraz to wyższy poziom.
Kiwała głową, wysłuchując jego historii. Dzika podróż, Marceline, Morgan. Próbowała notować w głowie każdy szczegół ich podróży, doszukując się najważniejszych kwestii. Uniosła jedną brew, na to wesoło. Z pewnością było mu wesoło. Kobiety rzadko, kiedy lubiły się dzielić, a przyszło to do niej wraz z jego kolejnymi słowami. Milczała, siedząc obok. Czekała na puentę całej historii z wyczekiwaniem i pewną nutą strachu. Zranione kobiece uczucia były najgorszą możliwą zbrodnią przeciwko całemu światu.
Jej dłoń padła na jego plecy, głaszcząc go po nich powoli. Wstrzymała oddech, a serce zaczęło jej bić szybko. Nie miała zamiaru zatrzymywać go samego z wyznaniem. Widziała, z jakim trudem przychodzi mu przez usta każde słowo. Dużo dało się powiedzieć o Cherry, ale w najgorszych kryzysach potrafiła być prawdziwym wsparciem. Patrzyła mu prosto w oczy, próbując znaleźć w nich odpowiedzi. Co dokładnie siedziało mu w głowie? Co było tak dramatyczne, że nie mogła się o tym dowiedzieć?
Jestem tu z Tobą — powiedziała cicho, gdy schował dłonie w rękach. Czekała w ciszy na wyrok z jego strony. Co to mogło być, że aż tak bardzo go ruszało?
ODPOWIEDZ

Wróć do „#13”