
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane ze słabą komedią.

Tylko, że Galen Wyatt pokazał jej też coś z tego kotka, kiedy zabrała go do Wendys, kiedy mógł zachłysnąć się tym zwykłym życiem, tym jej życiem. A przede wszystkim, kiedy mógł przez chwilę być szczęśliwy, beztroski, jakby miał to pięć lat i jakby nic się nie liczyło. Biuro, praca, kontenery, Cherry.
Powinien powiedzieć Pilar o swojej narzeczonej, bo kurwa tak się robi, nie zataja się takich rzeczy. Ale nie chciał. Nie chciał sobie odbierać tej krótkiej chwili tego szczęścia.
Szczęścia, za które przecież obrywało mu się cały czas. Bo jak mogła uszczęśliwić go inna kobieta, kiedy był zaręczony? I chociaż Galen nie wiedział jak, nie umiał tego do końca wytłumaczyć, to tak było.

Poznali się dość dogłębnie, ale rozmawiali nie dużo. Z Marą zdecydowanie więcej, chociaż nie widzieli się już kilka dni, może tydzień? A u Galena tyle się przez ten czas wydarzyło, że nie wiedział od czego zacząć.

Dowiedzieli się też, że z jeziora nigdy nie wyłowili żadnych zwłok i nikt nie słyszał w ogóle o Morgan.
Czyli mimo wszystko można zaliczyć wyjazd do udanych.
Tylko do udanych na pewno nie można zaliczyć tego, co działo się potem. Bo to przekreśliło wszystko.
Może to za sprawą tego spotkania z Pilar?
A może dlatego, że Galen Wyatt nie był odpowiednim materiałem na narzeczonego?
Można by nad tym gdybać.
A jednak był to koniec ich wspólnego rozdziału, zatytułowanego...
"Kocham Cię Cherry."

Nie przedstawił Pilar pełnym imieniem i nazwiskiem, bo już sobie wyobrażał minę Seeleya, ale kiedy na niego spojrzała Galen wiedział, że ona to zrobi. Odruchowo nabrał powietrze w płuca i wstrzymał je na te kilka długich sekund kiedy to mówiła. Walczył ze sobą żeby nie parsknąć, brew mu drgnęła i kącik ust, zwłaszcza kiedy zobaczył minę Arthura.