26 y/o, 173 cm
rezydentka chirurgii ogólnej w mount sinai hospital
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

4.
Wydarzenia specjalne były czymś, co dawało Reginie sporą dawkę radości. Pozwalało jej to przetrwać kolejne dni na wymagającej rezydenturze, a odliczanie do wspólnego wypadu z Lolą dało jej powód, by czegoś cierpliwie wyczekiwać. Ta cierpliwość jednak kurczyła się z dnia na dzień, zwłaszcza po tak nieoczekiwanym spotkaniu jak to z Orienem. Jeszcze w samym epicentrum szpitalnego chaosu, co zdecydowanie nie umniejszało wzrastającej ilości stresu po tym wszystkim. Koniecznie potrzebowała czegoś, co odciągnie jej myśli od powracającego po czasie nieprzyjemnego ścisku serca. I żołądka. A wcale nie było to spowodowane dziwną dietą. Przynajmniej na razie.
Głośne alejki, kolorowe dekoracje i typowy dla festynu zgiełk póki co dobrze sobie radziły w rozpraszaniu Salvatore. Cieszył ją ten nastrój, gdyż przypominał jej trochę o rodzimej Kubie. Gdy przechodziła obok stoisk, w jej głowie pojawiły się różne myśli oscylujące głównie za tęsknotą za domem. Bywała tam okazjonalnie na jakieś święta, a ostatnio nawet jeszcze rzadziej. Zwyczajnie nie miała czasu przez rezydenturę, która jednak była bardziej wymagająca niż całodniowe zajęcia na uczelni. Potem miał przyjść czas na faktyczne stanie się lekarzem, a właściwie to chirurgiem. Choć, po ostatnim spotkaniu z Halcroftem, zaczynała mieć trochę wątpliwości co do słuszności swojej decyzji.
Ocknęła się nagle, gdy ktoś zatrąbił jej niemalże do ucha. Już miała pogrozić delikwentowi, ale zobaczyła, że to jakiś rozochocony dzieciak. Przemilczała zatem parę hiszpańskich słów, które cisnęły jej się na usta, zamiast tego wyciągając smartfona. Umówiła się z Lolą na miejscu, ale nie miały sprecyzowanego miejsca. Napisała zatem do niej wiadomość, że stoi przy stoisku z kolorowymi strojami. Przekazała również, jak była ubrana, by przyjaciółka wypatrzyła ją w tłumie. Na tle tych wszystkich barwnych i żywych przebrań można powiedzieć, że Reggie dość mocno się wyróżniała. Ubrana w długą, zwiewną sukienkę w odcieniu pastelowej żółci odznaczała się tym, że brakowało jej żywszych, bardziej kontrastowych barw. I widocznego zapału do zabawy, który musiała najpierw nabyć.

lola bae
26 y/o, 163 cm
sprzedaje sztuke w artisans’ alley
Awatar użytkownika
wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy.
wiesz, że jestem pojebany
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Jeszcze kilka lat temu występowała na takich wydarzeniach, a teraz musiała wtopić się w tłum jak zwykły szary człowiek. No może nie na konkretnie takich, bo mało wspólnego miały z karaibskim stylem, ale skala była podobna. Wtedy nie mogła korzystać z różnych atrakcji, bo jako grupa przyjeżdżały i wracały, gdy tylko schodziły ze sceny. Z jednej strony cieszyła się, że tym razem będzie mogła zjeść coś na stoisku i w spokoju posłuchać muzyki zespołu, który akurat miał się pojawić.
Dodatkowo była cholernie wdzięczna, że Regina chciała ją zabrać gdziekolwiek - dawno nie wychodziła z normalnymi znajomymi, oczywiście nie licząc swojej siostry. Reszta nie nadawała się na takie miejsca, bo pewnie Bae nie byłaby zbyt trzeźwa i nic by nie pamiętała, a tak to mogła pójść z czystą głową na występ, na który tak długo czekała.
Umówiły się ogólnie na festiwalu, co chyba było błędem, bo po wejściu zastał Hyejin wielki tłum ludzi, w którym nie mogła wyszukać wzrokiem nikogo szczególnego. Napisała przyjaciółce, że ma na sobie neonowo-różową bluzkę, ale gdy tylko rozejrzała się po okolicznych ludziach zauważyła, że nie była jedyną osobą, która na to wpadła. Sms od Salvatore też nie za bardzo jej pomógł, bo miała wrażenie, że każde stoisko jest z kolorowymi strojami, jednak zmotywowana poszła do przodu, przyglądając się każdemu, które było na wejściu. Odetchnęła dopiero wtedy, gdy zauważyła kogoś kto wyglądał jak osoba z rysopisu. Uśmiechnęła się szeroko i podbiegła tę niewielką odległość, aby się przywitać, zanim będzie musiała czekać, aż zbliżająca się grupka przejdzie i przetnie jej drogę.
Mogłyśmy się spotkać przed festiwalem i pójść na niego razem! — krzyknęła z wyrzutem, by na pewno była słyszalna, ale po chwili rozpromieniła się na twarzy i machnęła ręką. — Cud, że ciebie tu znalazłam. Jeszcze zdążymy na zespół, na który czekam. Mają cudownego basistę, musimy to obejrzeć!


Regina Salvatore
26 y/o, 173 cm
rezydentka chirurgii ogólnej w mount sinai hospital
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Wtopienie się w tłum dla Reginy wiązało się z normalnością, czyli z czymś, czego zawsze pożądała. Niby jej życie nie było dalekie od klasycznego wariantu, ale zawsze ciążyło nad nią mafijne widmo, choć z początku nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Odczuwała to jednak w mniejszym czy mniejszym stopniu, co z kolei sprawiało, że nie do końca czuła się jak normalna nastolatka. Zawsze miała wrażenie, że powinna się czymś wyróżnić, by zaskarbić sobie sympatię bliskich. Cieszyła się zatem, że na takim wydarzeniu nie dość, że nie musiała tego robić, to czuła się z tym całkiem dobrze.
Na tym chyba właśnie polegały normalne wypady, które miały być odpoczynkiem od pracy czy innych trudów życia.
Salvatore co prawda spodziewała się tłumów, ale nie aż takich. Również musiała dojść do wniosku, że umawianie się w samym środku tego tęczowego tłumu było złą decyzją. Zwłaszcza, że przy otrzymaniu wiadomości o neonowo różowej koszulce i zerknięciu na ludzi zobaczyła co najmniej trzy osoby z podobną bluzką. Po krótkim czasie nawet jej blada żółć już nie była wyjątkowa, bo sporo osób wybierało również pastelowe odcienie krzykliwych kolorów. No cóż. Najwyżej jak nie znajdą się w tym gąszczu, zdecydują się na chwilowe opuszczenie tego ścisku i wyjdą gdzieś poza obszar przeznaczony na event. To też było jakieś wyjście.
Ale najwidoczniej go nie potrzebowały.
Tak, to byłby lepszy pomysł… — odpowiedziała jej donośnym głosem, uśmiechając się przepraszająco. Wyciągnęła zaraz ramiona na powitanie, by uściskać przyjaciółkę. — Ooo, chętnie zobaczę! Przyda mi się posłuchać czegoś nowego. — przez pracę brakowało jej czasu na dosłownie wszystko, tym bardziej na takie poboczne przyjemności jak muzyka. Aż zrobiło jej się przykro, bo dawno nie miała okazji odwiedzić sali tanecznej by coś poćwiczyć. Będzie musiała to nadrobić.

lola bae
26 y/o, 163 cm
sprzedaje sztuke w artisans’ alley
Awatar użytkownika
wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy.
wiesz, że jestem pojebany
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Najchętniej to Lola wybrałaby inne miejsce, niekoniecznie bycie w takim tłumie jej odpowiadało, ale chyba takie wydarzenie było jedynym możliwym sposobem na wyjście gdziekolwiek z przyjaciółką. Obydwie prowadziły swoje życia, mijały się aż za bardzo, no i ich standardy zdecydowanie się różniły. Regina pracowała na chirurgii ogólnej w szpitalu, a Bae? Pojawiała się tam, gdzie akurat miała ochotę, niekoniecznie była codziennie w pracy. Nie lubiła tego miejsca, czasami wolała pokręcić się po barach, albo mieszkaniach facetów, których akurat poderwała.
Nie czuła się tutaj nawet oryginalna, bo większość kobiet zdecydowała się na ubranie neonowych i skąpych ubrań. Z drugiej strony… chyba to najbardziej im kojarzyło się z karaibskimi klimatami, a było to zdecydowanie błędne. Lola ubrała to, by na pewno była widoczna w tłumie i by więcej osób zwróciło na nią uwagę, a ostatecznie wyglądała jak każda osoba. Znów się okropnie zawiodła.
Smutek zszedł jej z twarzy, gdy znalazła się obok Salvatore. Przytuliła się krótko na przywitanie i stanęła obok. Poprawiła swoją spódnicę, by przypadkiem nie pokazać za dużo i spięła włosy w luźnego koka, który był milion razy wygodniejszy niż rozpuszczone włosy. Było tyle ludzi wokół, że jeden większy wiatr i pewnie jej kłaki byłyby w wacie cukrowej, albo w czymś o wiele gorszym…
Mogłyśmy wpaść na ten pomysł wcześniej, na szczęście udało nam się złapać — mruknęła i rozejrzała się po najbliższej okolicy, szukając jakiegoś stoiska z alkoholem. Na wejściu go nie stawiali - i bardzo dobrze, bo raczej nigdy by nie dotarła na koncert.
Są super, serio, zobaczysz, że nie kłamię! — krzyknęła i chwyciła kobietę za rękę, by przecisnąć się przez pierwszy większy tłum i wejść w strefę bardziej koncertową. Dobrze, że ominęły paradę, bo musiałyby stać i czekać. — Jesteś głodna? Bo jest tutaj coś do jedzenia. A no i opowiadaj, co ostatnio robiłaś, bo ja mam tyle do opowiedzenia. Mogłabyś czasem dzwonić!


Regina Salvatore
26 y/o, 173 cm
rezydentka chirurgii ogólnej w mount sinai hospital
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Mało brakło, a nawet na takim wydarzeniu by się nie spotkały. Regina naprawdę miała ręce pełne roboty, a jako rezydentka to już w ogóle. Z trudem pewnie wyrwała sobie to wolne, a w zamian najpewniej czekała ją dodatkowa porcja godzin na dyżurze. Lubiła tę pracę, lubiła pomagać ludziom. Ale, jak się okazuje, lubiła też być w pełni świadoma, a nie wiecznie zabiegana i zestresowana. Musiała jednak zacisnąć zęby i pracować w takim środowisku, bo według niej, nagroda była tego warta. Przynajmniej na razie.
Widok znajomej twarzy również zadziałał jako pewnego rodzaju remedium, który popchnął Salvatore w bardziej zrelaksowaną stronę. Gdyby przyszła tutaj sama w tych wszystkich szpitalnych emocjach, mogłoby ją to trochę przerosnąć. Cieszyła się zatem, że miała Lolę i obie mogły faktycznie nieco odpocząć, a może nawet dobrze się zabawić.
To prawda. — i Regina mogła odetchnąć z ulgą, że tak się właśnie stało. Nie wyobrażała sobie poszukiwań przy większych tłumach, a z minuty na minutę ludzi zdawało się tylko przybywać. W życiu by nie pomyślałam, że w jednym miejscu mogło się zmieścić tyle osób. Nie sprzyjało to niczemu dobremu.
Salvatore myślała jednak jak lekarz, a żeby się faktycznie nigdy nie zranić czy nie zmęczyć trzeba by było wiecznie leżeć w łóżku. A nawet to miało swoje przykre konsekwencje.
Wierzę ci! Nie bój się. — zaśmiała się, a potem dała się porwać. Starała się jednocześnie patrzeć pod stopy, ale było z tym cholernie ciężko. Za dużo ludzi na metr kwadratowy. — Możemy coś zjeść, by potem nie burczało nam w brzuchach. — stwierdziła, rozglądając się i patrząc, co oferowały pobliskie stoiska z jedzeniem. W międzyczasie zrzedła jej trochę mina. Wiedziała, że padną takie słowa.Przepraszam, jestem zbyt zarobiona… Jak wracam to dosłownie się przebieram i padam na łóżko. Czasami nawet nie jem porządnego posiłku, a co dopiero inne rzeczy… — odpowiedziała przepraszająco, ale była zgodna z prawdą. Rezydentura nie była łatwa. Ponoć była nawet gorsza niż faktyczna praca jako lekarz.

lola bae
26 y/o, 163 cm
sprzedaje sztuke w artisans’ alley
Awatar użytkownika
wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy.
wiesz, że jestem pojebany
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Jeżeli nie udałoby im się spotkać na festiwalu, to pewnie Lola i tak znalazłaby dla siebie zajęcie. Cudem było to, że nie zapomniała o tym i faktycznie się pojawiła. Nie lubiła wystawiać ludzi, bo musiała się wtedy tłumaczyć i było jej głupio, natomiast gdy działo się to w drugą stronę to zazwyczaj machała na to ręką. Szczerze mówiąc nie czuła złości ani zawiedzenia, po prostu zdarzyło się to się zdarzyło, ona zawsze potrafiła się odnaleźć. Pewnie znalazłaby sobie jakąś grupę ludzi i się do nich dołączyła. Poznawanie nowych ludzi było dla niej hobby i pasją, nawet jeśli oficjalnie mówiła, że tego nienawidzi. Miała jakiś nadnaturalny dryg do tego, że gdzie się nie pojawiła, zawsze z kimś rozmawiała. Może to była gadatliwość, a może fakt, że od kiedy tylko pamiętała musiała się dostosowywać do otoczenia i warunków.
No mam nadzieję! — odpowiedziała jej rozbawiona. Chwilę później już stały we względnie bezpiecznym miejscu, takim gdzie ludzi było trochę mniej. Pewnie dlatego, że mało kto mógł przedrzeć się przez paradę, która stanowiła teraz naturalny mur. Nie znosiła takich zbiegowisk, ale takie miejsca po prostu przyciągały więcej osób. Zresztą, one same tutaj przyszły tylko ze względu na festiwal.
Słysząc jej słowa przystanęła na chwilę, a później obróciła się wokoło szukając jakiegoś sensownego miejsca, w którym mogłyby zjeść. Priorytetem była jak najmniejsza kolejka, bo Hyejin nie chciało się stać godzinę, by cokolwiek sobie zamówić. I tak ceny były tutaj zabijające.
Nie mówię tego złośliwie, ja sama mam dużo na głowieta, na pewno, ty masz ogrom zadańwięc zła nie jestem! Po prostu mogłabyś czasem napisać, bo mi się zdarza zapomnieć — rzuciła i machnęła ręką. Następnie wskazała jakieś stoisko i zaczęła się kierować w jego kierunku. — Musimy się umówić gdzieś na kawę, albo drinka, w jakieś… normalniejsze miejsce, wiesz? Bo tutaj przez większość czasu będę do ciebie krzyczeć, a gardło już mnie boli.


Regina Salvatore
26 y/o, 173 cm
rezydentka chirurgii ogólnej w mount sinai hospital
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Regina nie miałaby jej za złe, gdyby jednak nie udało im się spotkać. Każdemu zdarzy się zapomnieć, zwłaszcza jak ma wiele na głowie. Nie żyła życiem Loli, więc nie miała świadomości czy ma akurat coś poważnego na swoich barkach, ale mogła tak przypuszczać. Inaczej w sytuacji, gdyby ktoś nagminnie opuszczał spotkania lub o nich zapominał. Wtedy mogłaby zacząć się zastanawiać, co jest nie tak. Tutaj jedynym problemem był szmat czasu, jaki minął od ich ostatniego, wspólnego wypadu. Powinna jednak zapamiętać, żeby chociaż od czasu do czasu napisać, przynajmniej w jakiś luźniejszy dzień w szpitalu.
Gdy przeszły w nieco mniej zaludnione miejsce, mogła pozwolić sobie na nieco więcej luzu. Tłumy nie przeszkadzały jej aż tak, ale w całej tej gęstwinie każdy ruch był utrudniony i czasami ciężko było nawet zachować równowagę. Sama też się rozglądała za jakimś porządnym stoiskiem, ale jednocześnie czekała na jakąś uwagę od przyjaciółki. Ona miała pieniądze, mogła jej nawet postawić coś, ale nie zamierzała do tego przymuszać.
I tak mi głupio. Ale no, urok rezydentury. — wzruszyła ramionami na sam koniec. Zbyt mocno zależało jej jednak na medycynie, by ot tak zrezygnować z niej, bo nie miała czasu na życie. Przeboleje, a potem będzie łatwiej. Przynajmniej taką miała nadzieję. — Postaram się. — chciała to obiecać na pewno, ale wiedziała, że nie mogła tego zrobić. Dyżury były naprawdę nieprzewidywalne, co wpływało potem na nią samą. Niekiedy nie była w stanie nawet normalnie pożegnać się w pracy, tak bardzo była zmęczona. — Jasne! Możemy nawet teraz pójść do jakiejś knajpki poza... — i nie dokończyła, bo nagle na czymś się poślizgnęła i straciła równowagę. Winowajcą był banan, którego nie zauważyła pod swoimi stopami.
A miała być ostrożna.
Cała akcja działa się tak szybko, że zarejestrowała ją w pełni z wielkim opóźnieniem. Bolesny upadek na cztery litery nigdy się nie wydarzył, choć powinien. Ktoś natomiast złapał ją w ostatniej chwili i przez dobre parę sekund myślała, że to może Lola. Nic bardziej mylnego – był to… banan. A raczej jakiś pan przebrany za banana. Pan, bo jego aksamitny głos był typowo męski, choć może Regina nie powinna w ten sposób oceniać człowieka w czasach różnych tożsamości płciowych. Ale nieważne. Spytał ją, czy wszystko w porządku, na co sztywno pokiwała głową. Była tylko oszołomiona, chyba. Pan jej chyba uwierzył, bo tylko uśmiechnął się, życzył im udanej zabawy i poszedł przed siebie.
A Regina mu nawet nie zdążyła podziękować.

lola bae
26 y/o, 163 cm
sprzedaje sztuke w artisans’ alley
Awatar użytkownika
wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy.
wiesz, że jestem pojebany
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Innymi słowy, Hyejin nie obraziłaby się praktycznie w ogóle, gdyby Regina jednak się tu nie pojawiła. A skoro się pojawiła to musiała jej powiedzieć wszystko, co działo się w jej życiu, bo nie była na bieżąco. O ile w ogóle sposobność do tego będzie miała, bo wokoło było głośno, kręciło się sporo ludzi i nie chciała całego dnia spędzić stojąc na nogach, zdecydowanie wolałaby usiąść gdzieś na uboczu, ale… chyba trudno było tutaj o takie miejsce.
Rozejrzała się, gdy doszły już w te, które wydawało się być mniej zaludnione, ale na oko Loli dalej nie wystarczające. Zapomniała już o tym, że chętnie by coś zjadła, bo przyszła na pusty żołądek, teraz już wolała wypić rozwodnione piwo i pójść na koncert, bo zaraz właśnie miały się zacząć.
Odwróciła się na chwilę od przyjaciółki, stanęła na palcach, próbując znaleźć dla nich sensowną drogę, by nie musiały przechodzić przez tłum, ale nic z tego. Gdy się odwróciła Regina leciała w kierunku ziemi… a chwilę później podnosił ją wielki, żółty banan.
Psychiatra jej nie uwierzy.
Jesteś cała? — zapytała dopiero po chwili, gdy pierwszy szok z niej zszedł. Gościu przebrany za banana już dawno zniknął z zasięgu ich wzroku, ale Bae miała wrażenie, że jest w jakiejś ukrytej kamerze, albo gorzej.
W tym momencie nawet rozmawianie o rezydenturze Salvatore wypadło jej z głowy, w myślach miała pustkę, podeszła tylko i poklepała przyjaciółkę po ramieniu, a następnie głośno zaproponowała:
Idziemy po piwo. — Tutaj nawet nie oczekiwała, że ktokolwiek jej zaprzeczy. Po tym, co właśnie je spotkało tylko alkohol mógł pomóc. — Pijemy duszkiem i idziemy pod scenę.
Jak powiedziała tak zrobiła - poszła do budki znajdującej się niedaleko, zamówiła dwa piwa i po kilku minutach wróciła z pełnymi, plastikowymi kubeczkami. Nie rozlała ani grama, akurat w noszeniu takich rzeczy była mistrzynią. Może powinna pójść do baru pracować?


Regina Salvatore
26 y/o, 173 cm
rezydentka chirurgii ogólnej w mount sinai hospital
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Nie oszukujmy się, temat powrotu kogoś a’la były i spotkanie go w szpitalu, w którym teraz pracowała, musiała omówić. Regina nie wytrzymałaby, dusząc to wszystko w sobie. Miała w sobie kubańską krew, a ten temperament nie zawsze pozwalał na bycie emocjonalnie skrytym – wręcz przeciwnie. Najgorzej było po prostu zacząć temat, a potem będzie już jak z górki. I to praktycznie jak lawina.
Ciekawe, czy też niczym lawina czekała na nich jakaś seria wydarzeń, zapoczątkowana przez poślizgnięcie się na bananie. Może nie, ale już samo to, że banan był zarówno przyczyną upadku Salvatore, jak i jego udaremnieniem… No chyba mówiło to samo za siebie. Raczej żadna z nich nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, a przynajmniej tak było w przypadku Reginy. Nic zatem dziwnego, że nie mogła dojść do tego, co właściwie się wydarzyło.
Eee… chyba tak... — oczywiście, że była cała, bo nawet nie zdążyła upaść. Ciężko jednak wypowiedzieć się o jej mentalnym stanie. Przez chwilę miała nawet wrażenie, że ten chłop-banan jej się przywidział, a ona tak naprawdę sama jakoś odzyskała równowagę. Dalej czuła się, jakby przebywała w jakiejś innej rzeczywistości, choć obecność przyjaciółki pozwalała jej jednocześnie wrócić na ziemię.
Tak, chętnie. — odpowiedziała, kiwając głową. Chyba tego nawet potrzebowała po tej całej bananowej akcji i najwidoczniej nie była jedyna.
Grzecznie czekała, aż jej przyjaciółka pójdzie po piwo i do niej wróci, w międzyczasie obserwując tłum i próbując się zrelaksować. Czas pomagał i z minuty na minutę czuła, jak bananowa gorączka (bo jak to inaczej nazwać?) opuszcza jej umysł. I tak jednak odetchnęła z ulgą, gdy Lola przyniosła kubki z piwem i z ulgą wzięła jeden z nich.
Dzięki. — wymamrotała, od razu podstawiając sobie kubek pod usta.

lola bae
26 y/o, 163 cm
sprzedaje sztuke w artisans’ alley
Awatar użytkownika
wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy.
wiesz, że jestem pojebany
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

Podała kubek z piwem przyjaciółce, a następnie swój dosłownie wyzerowała. Tak jak mówiła tak zrobiła, z pustym plastikiem obserwowała Reginę, bo miały mało czasu, by znaleźć się pod sceną. To i tak było trudne zadanie, ale Bae nie robiła tego pierwszy raz, przeciskanie się przez tłum było jak chleb powszedni. Gdy tylko wyrzuciły do śmietnika plastik, chwyciła przyjaciółkę za rękę i pociągnęła wprost przed siebie, by po paru minutach znaleźć się dosłownie pod barierkami.
Koncert nie trwał długo, może Lola nie poczuła upływu czasu, dlatego też, bo trochę ich ominęło. Jednak przeciskanie się przez ludzi zajęło im chwilę i co najmniej trzy piosenki, na które nie zwróciła uwagi. Muzyka była super, dźwięki niesamowicie roznosiły się, miały najlepsze miejsca i alkohol zaczął wchodzić jej do głowy. Lepszego spędzenia czasu wyobrazić sobie nie mogła.
Po kilku sekundach poczuła czyjś wzrok. Odwróciła głowę w lewo i zobaczyła basistę zespołu, który schodził już ze sceny. Szedł jak reszta zespołu w ich stronę, pewnie by porozmawiać ze wszystkimi, którzy czekali pod barierkami na wspólne zdjęcie czy autograf.
Lola myślała, że zawału dostanie. Ten basista uśmiechał się w taki sposób, że natychmiast przyciągnął jej uwagę. Spoglądał na nią tak, że zawładnął jej umysłem. Oddałaby mu się tu i teraz.
Hej – odezwał się, lekko pochylając w ich stronę. Dłonią bazgrał coś markerem na kartce osoby obok. – Chcecie po koncercie pójść gdzieś dalej? Mogę pokazać wam hotel, kilka miejsc, gdzie jest spokojniej.
Obserwował je obydwie przez cały koncert, skoro wpadły mu w oko. Co z tego, że był w wieku ich ojców, to chyba jeszcze bardziej nakręcało Hyejin. Odwzajemniła uśmiech i ukradkiem spojrzała na Reginę, czekając na jej reakcję. Chcę iść, powtarzała w myślach, czując ekscytację i ciekawość, które mieszały się z lekkim strachem. To była szansa na coś innego, oderwanie się od całego tłumu, od bananowej akcji, od hałasu i chaosu. Chociaż jeden wieczór, podczas którego mogłaby się czuć wyjątkowo.
Brzmi świetnie – odpowiedziała od razu, uśmiechając się do basisty. Jej głos był spokojny, choć w środku przeżywała milion emocji na raz.
Uniosła swoją rękę, położyła ją na ramieniu przyjaciółki i spojrzała na nią z błagającym wzrokiem. Musiały iść, nie było innej opcji.
No chyba, że była i Regina zaraz ją chwyci i wytarga spod sceny.


Regina Salvatore
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Toronto Caribbean Carnival”