ODPOWIEDZ
27 y/o, 176 cm
inżynierka od siedmiu boleści w kensington automotive
Awatar użytkownika
i was not a lovable child, and i'd grown into a deeply unlovable adult. draw a picture of my soul, and it'd be a scribble with fangs.
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkidowolne
postać
autor

Super rich kids with nothing but loose ends
rodzeństwo • płeć dowolna • 18-26
STATUS: aktualne | 18.07
ObrazekObrazek
umowa była niepisana, ale od samego początku jasna, konkretna - starzy kensingtonowie od swoich dzieci oczekiwali nienagannych ocen, dbałości o rodzinną reputację i tego, żeby w każdą niedzielę stawiały się w galowym ubiorze na cotygodniową rodzinną mszę. w zamian za to nie interesowali się absolutnie niczym innym, co robiły ich pociechy, nieważne gdzie były, z kim i po co, no chyba, że ucierpieć miałaby na tym ich średnia - wtedy nagle niewiele rzeczy było ważniejszych niż to. nie kwestionowali wydawanego lekką ręką hojnego kieszonkowego, ilości czasu spędzanego poza domem (zresztą, skąd mieliby wiedzieć, jeśli sami nie mieli w zwyczaju bywać tam często?) ani wątpliwego towarzystwa, w którym ten czas potrafili spędzać. swoje notoryczne nieobecności zwykli wynagradzać materialnie, więc dzieciakom nie brakowało absolutnie niczego; rodzicom rzadko zdarzało się mówić im “nie”, robili to tak naprawdę tylko w złości, za karę.
państwo kensington nie byli specjalnie zaangażowani w wychowanie swoich ukochanych małolatów, zrobiły to w większości nianie, no chyba, że trzeba było nauczyć ich wszystkich kilku modlitw na blachę albo dopilnować, żeby odmówili różaniec do końca. byli i są rodzicami, ale wyłącznie na własnych warunkach - zawsze pojawiali się wtedy, kiedy było im wygodnie: kiedy trzeba było ruszyć na ksenofobiczną tyradę o niezagrażającej im mniejszości, przeżegnać się gdy w wieczornych wiadomościach pojawiały się klipy z marszu równości, albo podarować dzieciom coś drogiego i uznać to za powód do tego, żeby okrzyknąć się wspaniałymi rodzicami.
✮ ✮ ✮
  • archibald chauncey kensington (60) - ojciec, głowa rodziny i obecny prezes kensington automotive. w rodzinnym domu widywany raczej od święta, a na pewno rzadziej niż w country clubie albo na plebanii. staroświecki, konserwatywny i niezainteresowany zaktualizowaniem swoich poglądów.
  • miriam kensington (53) - niespełniona trophy wife, na pełen etat zatrudniona na pozycji “zamożna kobieta z nadmiarem wolnego czasu”. z braku laku zaangażowana w życie swojej parafii, dyskretne plotkowanie o innych niespełnionych trophy wives i popijanie chardonnay.
  • mary magdalene (molly) kensington (27) - najstarsza z rodzeństwa, zatrudniona w rodzinnej firmie i - ku niezadowoleniu archibalda - pierwsza w kolejce po spadek i jego posadę. miał być syn, taki co i dom zbuduje, i drzewo posadzi, i rodzinę założy, porządny dziedzic, ale wyszła krnąbrna jędza rozkoszna córeczka, której kandydatura na pozycję prezesa sieje w sercu ojca najprawdziwszą trwogę.
  • brat/siostra kensington (+- 23-26)
  • brat/siostra kensington (+- 18-22)
_____tldr/najważniejsze rzeczy
starzy kensingtonowie są obrzydliwie bogaci - ich rodzina od kilku pokoleń zajmuje się produkcją części i silników dla przemysłu samochodowego, więc dzieciaki dorastały zamożne, lekko (albo i nie, okej) odklejone od rzeczywistości i rozpieszczone do bólu.
▻ jeśli chodzi o relacje z rodzicami i resztą rodzeństwa, wybór pozostawiam tobie<3 wszystkie chwyty dozwolone, dramaty i komplikacje mile widziane!
▻ super byłoby, gdyby imię twojej postaci było biblijne, a jeśli nie, to odrobinę bardziej tradycyjne. z założenia molly od dwunastego roku życia posługuje się pseudonimem zamiast właściwego imienia, więc rodzeństwo totalnie nie musi używać oficjalnych imion.
▻ jeśli o wizerunki chodzi - tutaj też pozostawiam pełną dowolność, z drobną poprawką na to, że powinni wyglądać na chociaż trochę spokrewnionych, więc może nie powinni być to niebieskoocy bladzi blondyni :lol:
posty piszę raczej długie, lubię się rozpisać i to jest coś, co po prostu trzeba o mnie wiedzieć. oczywiście staram się zachować zdrowy rozsądek, a jak trzeba to się streszczę, ale nie ukrywam, że krótkie, zwięzłe odpisy nie są moją ulubioną formą prowadzenia “codziennych” rozgrywek.
▻ nieprzewidywalna natura mojej pracy sprawia że nie mogę obiecać zawrotnego tempa odpisów. średnio jest to odpis co 3-4 dni (chyba, trochę zgaduję), czasem trochę szybciej; bywa, że odpisuję jeszcze tego samego albo następnego dnia, ale zdarza się też, że nie mam możliwości zajrzeć na forum przez kilka dni i niestety nie zawsze mam na to wpływ. zawsze staram się jak najszybciej dać znać o potencjalnych obsuwach.
▻ zapraszam na pw, a potem potencjalnie discorda<3
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
rookie
dźwignę wszystko, tylko daj mi znać
25 y/o, 155 cm
instruktorka garncarstwa dom kultury
Awatar użytkownika
Mess with me? You must be joking — I run on coffee, chaos, and confidence.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOna, jej
postać
autor

Odważnego do poskromienia złośnicy
STATUS: ZNALAZŁ SIĘ ŚMIAŁEK| 19/07
ObrazekObrazek
Sobotnia noc.
Zamiast szaleć w którymś z modnych klubów, siedzisz w domu i przeglądasz Tindera. Palec niemal automatycznie przesuwa się w lewo, eliminując kolejne profile, strasznie znudzony powtarzalnymi zdjęciami i opisami w stylu: jeśli nie możesz mnie znieść, kiedy jestem najgorsza, to nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
Aż nagle, pośród całej tej powtarzalności, trafiasz na nią.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to hipnotyzujące spojrzenie jasnych, wielkich oczu, które z samego zdjęcia mówią jedno: ta dziewczyna nie zna słowa zahamowanie. Przesuwasz w dół, czytasz jej opis i, być może, uśmiechasz się pod nosem. Kto by się nie uśmiechnął, czytając coś takiego?


Szukam faceta, który nie ucieknie po pierwszej kłótni
(czyli: casting na człowieka, który ogarnia więcej niż własną siłkę i Spotify Wrapped)

Mam 25 lat.
Prowadzę warsztaty z garncarstwa, gram na skrzypcach, mieszkam w Greektown z tłustym rudym kotem o imieniu Oslo, który śpi więcej niż ja i ocenia każdego, kto wejdzie do mieszkania. W tym też będziesz testowany.

Nie jestem łatwa w obyciu.
Jestem złośliwa, czasem pyskata, często mówię to, co myślę, zanim w ogóle zdążę się zastanowić, czy powinnam.
Mam cięty język, dobrą intuicję i raczej niską tolerancję na bullsh*t.
Nie jestem dziewczyną, która słucha i przytakuje.
Ale potrafię słuchać, o ile mówisz coś wartego słuchania.

Nie szukam terapeuty, sponsora ani faceta, który myśli, że mnie naprawi lub uciszy.
Szukam kogoś, kto:
- wie, że sarkazm to nie agresja tylko styl przetrwania,
- nie panikuje, gdy powiem, że coś mi się nie podoba,
- nie bierze wszystkiego do siebie,
- ma swoje życie, ale chce, żeby było w nim też miejsce na mnie.

Fajnie, jeśli:
- umiesz prowadzić rozmowę, która nie kończy się na no spoko,
- masz dystans do siebie,
- nie boisz się silnej kobiety, która potrafi być bezlitosna w słowach, ale też zaskakująco lojalna, jeśli zasłużysz.
Nie musisz być artystą, ale dobrze, jeśli nie przewracasz oczami na ludzi, którzy tworzą.
Nie musisz być wygadany, ale lepiej, żebyś potrafił powiedzieć coś więcej niż jak tam?.

Nie musimy się zakochiwać.
Możemy po prostu sprawdzić, czy jesteś w stanie przetrwać ze mną dłużej niż trzy spotkania i nie rozłożyć się przy pierwszym spięciu.

A jeśli okaże się, że potrafisz, może ci nawet zagram coś na skrzypcach.
(Albo Oslo da ci usiąść na swojej kanapie. To mniej więcej to samo.)


Co zrobisz? Przesuniesz w lewo czy w prawo?
Będziesz tym śmiałkiem, który spróbuje poskromić złośnicę?

Kilka kwestii technicznych:

- Age gap mi nie przeszkadza, ale bez przesady. Do dziesięciu lat różnicy jeszcze jestem w stanie się dostosować.
- Historia i to co robi w życiu Twoja postać, to w zasadzie Twoja sprawa. Tobie ma się dobrze grać. Podobnie w kwestii wizerunku, bo nie jestem jakoś szalenie wybredna.
- Nie obiecuję wyłączności, endgejmów i bycia jedyną słuszną drogą dla Twojej pacynki. Najpierw zagrajmy, zobaczmy czy jest chemia, a potem będziemy myśleć, co dalej.
- Nie gryzę, nie połykam w całości. Jestem raczej ugodowa, zaś cała koncepcja jest do ustalenia. Zapraszam na PW <3


Ostatnio zmieniony ndz lip 20, 2025 9:17 am przez Imogen Williams, łącznie zmieniany 1 raz.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Tajne przez poufne
jak mi napiszesz posta z AI to się nie zdziw, kiedy nie dostaniesz odpowiedzi
26 y/o, 173 cm
rezydentka chirurgii ogólnej w mount sinai hospital
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

The forbidden fruit that was abandoned
byłego wykładowcy, z którym doszło do czegoś więcej
STATUS: NIEAKTUALNE | 20/07
ObrazekObrazek
Pewnego dnia, podczas pierwszych zajęć w kolejnym roku akademickim, mogłeś mieć jedynie przeczucie, że będziesz odgrzewać odgrzewany już przez wiele razy kotlet. Być może byłeś ciekaw, czy pojawią się jacyś interesujący studenci, a może miałeś w to wszystko wywalone, chcąc tylko wykonać swoją robotę. To zmienia się jednak z biegiem roku, bo poznajesz ją - Reginę Salvatore, świetną studentkę, wręcz krzyczącą całą częścią swojego ciała, że chce w przyszłości pomagać innym. Nie zraziły jej bardzo rzeczywiste i realistyczne pokazy wykonywania cesarskiego cięcia ani żadne inne metody przesiewu studentów medycyny. Być może byłeś też świadkiem tego, z jakim skupieniem obserwowała każdy z tych pokazów, jak sporządzała z nich solidne i szczegółowe notatki, które przyczyniały się do świetnych wyników na testach i egzaminach.
Dostrzegłeś w niej jednak coś jeszcze. Coś, co mimowolnie kazało ci spoufalić się z własną studentką. Może najpierw pod pretekstem zwykłej ciekawości, a może chciałeś się dowiedzieć, czy to na pewno nie była jakaś forma gry, w której była mistrzynią? Potem jednak doszedłeś do wniosku, że nie tylko to ją do ciebie przyciągnęło.
I finalnie, to właśnie cię przeraziło. Tak, że ostatecznie zdecydowałeś się na ucieczkę.


Powyższy opis jest jedynie zarysem relacji, której poszukuję. W rzeczywistości była ona z pewnością bogatsza o więcej szczegółów, które możemy ustalić wspólnie. Pewne jest jedno - do czegoś doszło. I trochę to trwało - mogło to być parę tygodni, a może nawet miesięcy. Ale ten czas został zapamiętany przez obie strony naprawdę dobrze. Tak, że Regina miała po tym wszystkim złamane serce i potrzebowała czasu, by dojść do siebie. Być może próbowała cię szukać, ale jej plan się nie powiódł. Ustalmy to wspólnie - tak, jak i wiele innych rzeczy, bo wiele rzeczy możemy dopasować pod siebie!
Na pewno musisz być mężczyzną i wykładowcą jakiegoś przedmiotu wchodzącego w zakres wiedzy medycznej na UoT - dokładną profesję zostawię Tobie. Wieku nie narzucam, choć 60-letniego staruszka mogę już uznać za delikatną przesadę. Wizerunek dowolny, ewentualnie mogę pomóc ci go dobrać jeśli będziesz mieć problem. Jeśli czegoś nie wspomniałam, możesz dopytać, ale najpewniej ustalimy to wspólnie.

Kontakt jak zwykle - pw lub discord: shad0wlin_ <3
Ostatnio zmieniony ndz lip 20, 2025 2:52 pm przez Regina Salvatore, łącznie zmieniany 1 raz.
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Pamiętamy
choć chcieliśmy zapomnieć
STATUS: nieaktualne 21/07
ObrazekObrazek
Miłość od pierwszego wejrzenia, szybki związek, jeszcze szybsze rozstanie. Było intensywnie, było prawdziwie – ale jedno głupie słowo, może urażona duma, może brak gotowości… i wszystko runęło. Od tamtej pory mijają się w życiu, czasem zamienią słowo przez wspólnych znajomych, ale nic więcej. Oboje udają, że już nie boli – i oboje kłamią.

Punktem zwrotnym jest ślub przyjaciół. Oboje zostali poproszeni o świadkowanie. Trzeba będzie się odezwać i spojrzeć sobie w oczy. I zmierzyć się z tym, co nieprzepracowane.

Wiek, wizerunek i charakter obojętny (w granicach rozsądku). Szczegóły są do wspólnego ustalenia ♥

Ostatnio zmieniony ndz lip 27, 2025 11:00 am przez Mavi Ayers, łącznie zmieniany 3 razy.
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
0 y/o, 0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Mamacita, cita, cita
You know I really need yah, need yah, need yah, right now
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

So I love when you call unexpected
'Cause I hate when the moment's expected
STATUS: poszlo
ObrazekObrazek
Chodź; zamknij oczy i daj mi rękę. Po prostu mi zaufaj, dobrze? Nie bój się, jeszcze chwila. Okej, możesz je otworzyć. Widzisz to? Toronto z dwudziestego piętra wygląda g e n i a l n i e.

Sunę dłonią po Twoim ciele; uwielbiam to robić, uwielbiam Cię d o t y k a ć. Na samą myśl o tym, że składam pocałunki na Twojej szyi i próbuję rozluźnić napięte mięśnie czuję przyjemną falę podniecenia.
To oczywiste, że jesteśmy u mnie; zawsze zapraszam Cię do siebie, bo uwielbiam chwalić się widokiem oraz prestiżem dzielnicy.

Gdybyś tylko...

Mam dzisiaj masę pracy. Kochanie, wiem, ale mamy hossę, naprawdę nie mogę wyrwać się z pracy. Wynagrodzę ci to, dobrze? Pewnie, że możesz poczekać u mnie. Aa, jesteś na recepcji i mówi, że mnie nie zna? Skarbie, daj mi go, to musi być ktoś nowy.

Kłamię, manipuluję, naginam rzeczywistość; nie mam pojęcia o tym, jak działa giełda i łączy mnie z nią jedynie to, że czasami 一 naprawdę wyjątkowo rzadko 一 jestem w budynku, by pomóc w generalnych porządkach.
Tak, jestem biedny.
Tak, to nie jest moje mieszkanie.
Ale przecież stworzona przeze mnie rzeczywistość jest lepsza, prawda?

szczegóły
一 Szczegóły relacji do ustalenia; chciałabym uzgodnić wszystko wspólnie, żebyśmy czuli się komfortowo
一 Twoja postać nie wie, że Feniks jest biedny i że jego mieszkanie tak naprawdę należy do jego przyjaciela, który tymczasowo przebywa na końcu świata. Chciałabym, żeby z czasem wszystko wyszło na jaw, ale to ustalimy na właściwym etapie!
一 Płeć, wiek i historia postaci są mi obojętne. Najważniejsze jest dla mnie to, żeby to Tobie grało się dobrze, bo to Twoja postać. Nie dopasowuj jej do mnie na siłę!
Nie chcę z góry zakładać, dokąd zaprowadzi nas ta relacja. Chcę sprawdzić, jak będzie się nam grało i jeśli będziemy to czuli, wtedy możemy myśleć, co dalej
一 Jeśli coś nie wyjdzie, chcę otwartej komunikacji. Nie lubię uciekania, jesteśmy dorośli, miejmy do siebie szacunek. Rozumiem, że w życiu bywa różnie i że coś może nie wyjść, ale w takiej sytuacji proszę o wiadomość.
一 Zależy mi na tym, żebym nie była jedyną osobą, która ciągnie fabułę. Nie wymagam, aby każdy post pchał akcję do przodu, ale czując, że duża część odpowiedzialności spoczywa na mnie, nie będę czuła się dobrze
一 W razie pytań, serdecznie zapraszam na pw <3
Ostatnio zmieniony czw lip 24, 2025 7:52 am przez phoenix whitlock, łącznie zmieniany 1 raz.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
nie znacie typiary
bardzo nie lubię ucieczek i czytania w myślach
32 y/o, 182 cm
tancerz i choreograf The National Ballet of Canada
Awatar użytkownika
you have made a mistake. You mistook the stars reflected in the surface of the lake at night for the heavens
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
postać
autor

I've just seen a face I can't forget the time or place Where we just met
And I'd have never been aware but as it is I'll dream of her tonight,
STATUS: rezerwacja| 20/07
ObrazekObrazek
Wypełniony po brzegi pub na obrzeżach miasta. Seria szybkich randek, desperacka próba zwrócenia na sobie czyjejkolwiek uwagi. Jestem tym wszystkim znużony, z coraz większą niechęcią uciekając w ramiona kolejnej kobiety, której imienia nie będę pamiętał za najpewniej tydzień. Wtem pojawiasz się ty. Misternie ułożone pukle, z łoskotem opadają ci na ramiona wraz z kolejnymi podmuchami nieokiełznanego tego dnia wiatru. Moje nozdrza momentalnie wypełnia zapach twoich perfum, ujmująca w swojej prostocie mieszanka piżma i kwiatu pomarańczy. Zapach, który najpewniej będzie snuł się za mną jak cień jeszcze długie godziny po tym jak odejdziesz. Perlisty śmiech, rozbijający ciszę, którą otaczałem się przez dobrych kilka miesięcy. W te kilka krótkich kwadransów naszej rozmowy byłaś w stanie dać mi tak wiele, stawiając mnie na nogi w tak krótkim czasie.

Na odchodne zostawiasz mi numer. Wykaligrafowana misternie na kremowej serwetce zbitka cyfr jednym energicznym ruchem ląduje w przepastnej kieszeni mojej marynarki. Poniekąd to wbrew regulaminowi. Wszakże, przede mną jeszcze kilka innych szybkich randek. Przelotne uśmiechy, serdeczne pożegnanie. Obietnica kolejnego spotkania złożona przelotnie, gdy wspólnie opuszczamy lokal, rozchodząc się jednak w dwie przeciwne strony. Zauroczony jak nigdy przedtem, lawiruję myślami między każdym z kolejnych kwadransów naszego spotkania. Nie przypuszczałem nigdy, że znowu poczuję te zatrważająco przyjemne motyle w brzuchu. Czując się jak zakochany nastolatek, rozpłaszczam się na ulubionym fotelu w domowym zaciszu. Teraz pozostaje tylko zrobić pierwszy krok. Cholera. Błogość wymalowaną na mej twarzy, szybko zastępuje poddenerwowanie. Pomięta papierowa serwetka wyparowała z mojej kieszeni najmniej odpowiednim momencie. W mojej głowie kotłuje się wiele myśli, ale żadna z nich nie prowadzi do rozwiązania tego impasu. Mijają kolejne tygodnie, a ja wciąż nie mam zielonego pojęcia jak ponownie skrzyżować nasze drogi.
Obiektem poszukiwań jest panna, która zawróciła Marlonowi w głowie podczas szybkich randek organizowanych w jednym z barów!
— poza wstępnym zauroczeniem chciałabym rozegrać tę relację zupełnie od zera! Nie mam na nią szczególnego planu, co wyjdzie, to wyjdzie.
-ona naturalnie myśli, że Marlon ją olał, a on zgubił serwetkę i biedak będzie musiał jakoś ugryźć temat, by ją odnaleźć.
-widziałabym na starcie kilka zabawnych akcji, podczas których Marlon chwytałby się różnych rozwiązań, by w końcu namierzyć swoją panią randkę! Także na pewno będzie się działo.
Before you, I was nothin', was nothin', had nothin
I only had A kiss, a touch A song that made me cry
STATUS: AKTUALNE| 20/07
ObrazekObrazek
Była jego ostatnią wysłuchaną do końca piosenką. Ostatnim tanecznym ruchem, który nie potrzebował choreografii; wystarczył oddech między nimi, dotyk nadgarstków, cisza w miejscu, gdzie powinna być muzyka. Marlon poznał ją wtedy, gdy jego życie jeszcze dopiero się tliło. Gdy Juliiard był tylko błękitną plamką na mapie marzeń, zbyt daleką, by ją dosięgnąć. Tańczył wtedy w pustych salach, których podłogi trzeszczały bardziej niż on sam. Bez nazwiska, bez szansy. Ale z nią. Ona była inna. Stąpała twardo po ziemi, jakby każde jej westchnięcie miało wagę. Znała wartość codzienności, ciepłej kawy, listy zakupów i rachunków płaconych na czas. A mimo to, dostrzegła w nim coś więcej niż niepokorną ambicję. Może właśnie dlatego, że sam wtedy nie widział w sobie nic. Tylko głód. Tylko ruch. Tylko wiarę w to, co nierealne. To ona mówiła mu, żeby próbował jeszcze raz, gdy nie dostawał się na przesłuchania. To w jej mieszkaniu zostawiał zniszczone buty do tańca i ręce drżące od zmęczenia. To jej słuchał, gdy mówiła, że trzeba czasem odpuścić, by nie zatracić siebie. A on? On ją całował w półsennych porankach i tańczył dla niej w kuchni, z mąką na policzku i pomidorami na podłodze. Spalali się razem. I razem sklejali swoje rany. Ale byli też jak ogień i czas, jedno niszczyło, drugie odchodziło.
Przez lata wracali do siebie i odchodzili, jak pory roku, które nie potrafią się zdecydować. Miłość miała tu postać wiatru — czasem porywistego, czasem ledwie wyczuwalnego, ale zawsze obecnego. Każde spotkanie było kolejnym pierwszym razem. Zawsze coś w nim drżało, gdy widział ją znowu, mimo że znał jej ciało na pamięć. W końcu jednak coś w niej pękło. Nie powiedziała nic. Nie zostawiła słowa, wyjaśnienia, numeru. Po prostu zniknęła. Wrócił wtedy do mieszkania, które pachniało jej swetrem i niedopitą herbatą. W łazience wisiał ręcznik, którego nie zdążyła zabrać. Na półce — jej książka z zagiętym rogiem na stronie, której nigdy nie skończyła czytać. Może miała zamiar wrócić. A może właśnie tak miała wyglądać ich historia — niedomknięta, jak drzwi lekko uchylone, przez które przez lata zaglądał tylko jego cień. Od tamtej pory Marlon tańczył inaczej. Jakby nie dla sceny, nie dla widzów. Jakby dla niej — tej jednej, której już nie było. Nie potrafił mówić o niej głośno. Czasem tylko gdzieś w rozmowie przemknęła nuta jej imienia, odciśnięta w głosie jak ślad po dawno zgaszonym ogniu. Były kobiety. Były westchnienia, były piękne chwile. Ale żadna nie niosła w sobie tego ciężaru i tej lekkości jednocześnie. Nikt nie znał go w półcieniu tak jak ona. Była jego początkiem. I końcem rzeczy, których nie potrafił już naprawić. Do dziś nosił ją w pamięci, w każdym powtórzonym obrocie, w ucieczkach spojrzenia, w czułości do własnej samotności. Gdy czasem wraca z późnego treningu i zostaje mu tylko zmęczenie oraz pulsująca cisza, myślał o niej jak o tańcu, którego nie zdążył dokończyć. Nie wiedział, czy ją jeszcze spotka. Ale wiedział jedno, to ona była tą, przy której tańczył nie dla świata, a po raz pierwszy, i może ostatni, dla siebie.

-pani z przeszłości. Jego najpoważniejszy związek, wielka miłość. Dokładny powód jej odejścia chciałbym ustalić indywidualnie, najpewniej dopasować do naszych historii i pomysłów.
-Byłoby super gdyby znali się od dziecka. Jeśli nie to, tak czy inaczej, preferowałabym pani w zbliżonym wieku.
-zależy mi na osobie, która chce razem ze mną tworzyć tę historię i dodawać coś od siebie. Wszystko jest do dogadania.
-po więcej info zapraszam na pw.
Ostatnio zmieniony pt lip 25, 2025 7:17 pm przez marlon fleetwood, łącznie zmieniany 1 raz.
30 y/o, 175 cm
rezydentka chirurgii dziecięcej | mount sinai hospital
Awatar użytkownika
silence became her favorite way to speak
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

I loved you at your worst
but you left me at mine
STATUS: NIEAKTUALNE / 09.08
ObrazekObrazek
Głośna wibracja wdziera się do twego snu, wyswobadzając z objęć Morfeusza. Twoje nabrzmiałe od codziennego trudu ciało odmawia posłuszeństwa - ledwo otwierasz oczy i wyciągasz dłoń w poszukiwaniu rozświetlonego smartfona. Suniesz palcami po omacku, profilem wciąż wtulony/a w miękką poduszkę. Niechcący zrzucasz coś z nocnego stolika, rozlega się huk, a ty nie masz innego wyjścia niż zaakceptować nowe symptomy przebudzenia.

Masz wiadomość...

Z trudem rozszyfrowujesz to, co zostało napisane w pośpiechu. Urwane w połowie zdania, ciąg wyrazów pozbawiony sensu przyprawia cię o nieprzyjemne sensacje w skroniach. Potrzebujesz czasu na dopasowanie adresata - wiadomość dotarła do ciebie z numeru, który od dawna nie znajduje się na twojej liście kontaktów.

Przepraszam wplecione tu i ówdzie znasz za to dobrze.

Twoja siostra nadużywała go w przeszłości. Nadużywa go teraz, przekonana, że stokrotne przeprosiny cokolwiek zmienią. Rana nadal jest świeża, emocje związane z zerwaniem kontaktu płoną w tobie żywym ogniem. Czujesz, że masz prawo do złości, żal wylewa się z siebie strumieniami.

Kiedyś dzwoniła częściej, mimo nieporozumień pamiętała o rodzinnych spotkaniach i najważniejszych świętach. Teraz jest duchem. Śmieje się z wami tylko na zdjęciach sprzed wielu lat.

W przypływie gniewu masz ochotę położyć kres dziwnej szaradzie. Powtarzasz z uporem, że dostatecznie długo przejmowałeś/łaś się jej losem; wiele razy wyciągałeś/łaś rękę na zgodę. Słyszysz ją po drugiej stronie słuchawki, mamroczącą, próbującą zaczerpnąć oddech pomiędzy jednym wyznaniem, a drugim, a kiedy wreszcie widzisz oczami wyobraźni łzy spływające po jej policzkach, ogarnia cię lepki strach - przenikający do szpiku kości, mrożący krew w żyłach i niepozwalający wykonać najmniejszego ruchu. Ponownie kwestionujesz wszystko, w co wierzyłeś/łaś do tej pory.



  • Poszukuję starszego rodzeństwa mojej postaci - brata lub siostry - w dowolnym wieku powyżej 30 lat. Pozostawiam wolną rękę w kwestiach takich jak wizerunek, zawód oraz zawirowania życiowe.
  • Rodzice nauczeni służby drugiemu człowiekowi, wiązali swoje życie z międzynarodowymi organizacjami charytatywnymi, by zagrzać dłużej miejsca w MSF, gdzie pełnili rolę tłumacza medycznego (matka) oraz lekarza - internisty (ojciec). Naszym postaciom od dziecka wpajano podobne wartości, kładąc nacisk na niesienie pomocy tam, gdzie to możliwe.
  • W nawiązaniu do tego, co zostało wspomniane w poszukiwaniach - stosunki naszych postaci uległy pogorszeniu po drugim małżeństwie mojej postaci. Weszła w związek przemocowy, po namowach męża zerwała kontakt z rodziną. Tkwienie w toksycznej relacji sprawia, że zaczyna kwestionować podjęte decyzje, także te prowadzące do opuszczenia bliskich.
  • Z mojej strony mogę napisać, że mam szczególną słabość do wątków rodzinnych. Mam nadzieję skupić się na stopniowym budowaniu zaufania oraz zrozumienia, obnażenia prawdy związanej z małżeństwem mojej postaci i co najważniejsze - skomplikowanej sztuce wybaczania, której obydwoje muszą się nauczyć. Bardzo się ucieszę, jeśli pozwolisz mi zaangażować się również w swoje wątki <3


Ostatnio zmieniony pn sie 11, 2025 9:31 pm przez Celia Maynard, łącznie zmieniany 5 razy.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
31 y/o, 170 cm
ratownikcza medyczna, która po godzinach ratuje życie typom spod ciemnej gwiazdy
Awatar użytkownika
Obsession is the devil, it will take you to the dark side.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

You don’t belong in this world
and that's a think
STATUS: AKTUALNE | 20.07
ObrazekObrazek
Szukam jednej osoby. Przyjaciela. Przyjaciółki. Bratniej duszy. Wiek zbliżony. Kogoś, kto nie musi być ratownikiem, lekarzem ani nikim ze świata Sloane - wręcz przeciwnie.
Może jesteś artystą z mieszkaniem pełnym płócien i popielniczek. Może piszesz horoskopy, wierzysz w reinkarnację albo mieszasz zioła na sen. Może masz studio tatuażu, parkiet pod stopami i winyle zamiast playlist.
Jedno jest pewne: Sloane ci ufa. Może jako jedynej osobie na świecie.

Znacie się od lat albo spotkaliście się przypadkiem w złym dniu i od tamtej pory nie puściliście już nici, która się zawiązała. Czasem dzwonisz o 2:37 nad ranem, pytając: żyjesz? - bo wiesz, że ona nie lubi cześć. Może znasz jej tajemnice. Może jej nie znasz, ale umiesz z nią milczeć, kiedy nie daje rady mówić.

To nie relacja oparta na codziennych śniadaniach i filtrach do kawy.
To bardziej:
- wspólne siedzenie na dachu, kiedy świat się wali,
- przypałowe sytuacje, które kończą się śmiechem,
- jedna wiadomość: potrzebuję cię — i jesteś.

Możemy dodać wspólną przeszłość (np. byli kiedyś współlokatorami, poznali się na pograniczu bólu i bezsenności - w aptece, w kolejce po apap), możemy dopisać sobie dramatyczny moment, który ich związał jak blizna.
To nie musi być historia idealna - ale niech będzie prawdziwa.

Ty - inny/a. Miękki tam, gdzie ona twarda. Światło tam, gdzie ona cień.
Możesz wszystko. Możesz być nikim.
Ale jesteś jej kimś.
Slo
kiedyś tego nie było
36 y/o, 193 cm
Lekarz / wykładowca Szpital / Uniwersytet
Awatar użytkownika
pracoholik i emocjonalne drewno z przesadnym zamiłowaniem do adrenaliny;
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
postać
autor

rodzinka
do wyboru do koloru, aż dwie szukajki
STATUS: AKTUALNE (syn), REZERWACJA (siostra) | 20.07
Jak wyżej, nie będę owijać w bawełnę albowiem poszukuję:
:lece: Siostry
- musi być młodsza, nie więcej jak o 10 lat;
- mamy typowe love-hate relationship, jesteśmy super rodzeństwem, a Kostek nigdy nie ma czasu więc czasami wpada na SOR go zjebać, ale przy okazji przynosi mu jabłecznik żeby coś zjadł;
- byłoby super jakby była związana z zawodem medycznym, niekoniecznie musi być to lekarz...
- ...ale jednocześnie wolałbym, aby to nie był ten sam oddział;
- musi być podobna, z twarzy raczej coś niewinnego (nawet pozornie) i zawsze pasowało mi do niej imię Annabeth, ale w sumie to personalia dowolnie;
- w żaden sposób niezwiązana ze światkiem przestępczym;
- raczej pozytywna duszyczka, w przeciwieństwie do brata nie ma kija w dupie i betonu na ryju;

:lece: Syna
- wiek raczej wczesnonastoletni, ale możemy się dogadać;
- tak, jest wpadką;
- tak, jego matka żyje i mieszka z nią;
- tak, Kostek jest spoko ojcem, pomijając, że jest wiecznie w pracy;
- resztę dogadamy;

Wszelkie pertraktacje ws. powyższych kwestii na priv/Discord;
Ostatnio zmieniony wt lip 22, 2025 2:29 pm przez Constantin Vesthorn, łącznie zmieniany 1 raz.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
Kostek
Korzystania z AI
29 y/o, 185 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
hokeista, który miewa problemy z agresją
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
postać
autor

you give me the anger, you give me the nerve
carry out my sentence, well I get what I deserve
STATUS: rezerwacja | 24/07
ObrazekObrazek
Tak pięknie się nienawidzimy. Twe długie palce aż bledną, gdy zaciskasz dłonie w pięści; kolejne słowa opuszczają me wargi i działają na Ciebie, jak płachta na byka. Nigdy nie miałaś ze mną lekko, a ja nie potrafię się powstrzymać; na mych ustach maluje się kpiący uśmiech, brew kierująca się ku górze, p r o w o k u j e, czekając na kolejną reakcję.
Czasem odwracasz się na pięcie bez słowa, jakby zrezygnowana, bo nie masz ochoty na kolejne przepychanki, czasem zimno Twego głosu zadaje mi równie skuteczne rany, mrożąc swą bezpośredniością do samego szpiku kości, a czasem atakujesz, rwiesz do przodu, te same pięści uderzają mą klatkę, twarz; zaślepiona nie kontrolujesz swojego instynktu.
Nie jestem pewny dlaczego sprawia mi to tak wielką satysfakcję; może w głębi serca nie jestem tak dobry, jak mi się wydaje, a może te kilka ostrych, gwałtownie wypowiedzianych słów pozwala mi poczuć, że żyje - w końcu nieustannie łaknę adrenaliny i mocnych wrażeń.

_______________


Poszukuję postaci kobiety (24-30 lat), bo chce z kimś stworzyć slow burn enemies to lovers.
Piszę różne posty; mogą być długie, przepełnione opisami emocji i zdarzeń, ale i prostsze, z łatwością dostosuje się do współautora, ja lubię czytać i mogę pisać długie posty, bylebym miała na co, a jak się wciągnę jestem w stanie pisać po kilka postów w ciągu tygodnia, ale codzienne odpowiedzi nie są przeze mnie wymagane, w końcu wszyscy mamy swoje obowiązki.
To kim jest twoja postać, co robi i z jakiej części miasta pochodzi również nie ma dla mnie znaczenia; jedyne czego bym chciała to, to żeby dziewczyna była chociaż w małym ułamku jego przeciwieństwem czyli powinna stronić od przemocy fizycznej i słownej, ale jeśli znajdziemy wspólny vibe to mogę to trochę nagiąć.
Opis jest dość skromny, to prawda, ale to dlatego, że wszystko jest do dogadania, bo chciałabym żebyś również był/a zaangażowana w tą całą relację. W głowie mam już kilka pomysłów na wątki i jak popchnąć to w przód i bardzo zależy mi na znalezieniu kogoś, kto nie pozostawi mnie bez słowa, bo nie jesteśmy małżeństwem i jeśli ostatecznie relacja Ci nie podpasuję nic się nie stanie!
Ostatnio zmieniony czw lip 24, 2025 12:38 pm przez Theo Bauer, łącznie zmieniany 1 raz.
sałata
byleby nie ai
ODPOWIEDZ

Wróć do „Organizacyne”