Wspólnych skoków zrobiliśmy naprawdę wiele, głównie na terenie Argentyny, gdzie przez większość czasu mieszkaliśmy. Jeździliśmy jednak po świecie, robiąc gdzie się da pokazy naszych umiejętności, jakby to określił mój braciszek. Jeden z nich jednak, ten ostatni, pozostał w mojej pamięci na długo i to nie tak, jakbym sobie tego życzył.
To po tamtym skoku mam blizny na twarzy (niewielkie, jasne, bo już zagojone, ale nie przepadam za nimi i uważam, że są paskudne) i nieco słabszy wzrok w prawym oku. To w czasie jego trwania straciłem Santiago, który kazał mi uciekać, gdy zrobiło się naprawdę gorąco. Byliśmy otoczeni przez policję, ktoś z naszej ekipy nawet został ranny, a ten głupek uznał, że zatrzyma policję, żeby reszta mogła uciec. On i te jego pieprzone bohaterstwo... Nie uciekłbym, nie zostawiłbym go, gdyby nie to, że w pewnym momencie wycelował we mnie broń i wystrzelił. Nie trafił - jak o tym myślę, to raczej nie chciał trafić - ale wystraszyłem się i zwiałem. Po paru metrach jednak zorientowałem się w tym, co właściwie robię i próbowałem zawrócić, ale wtedy wybuch powalił mnie na ziemię; to po nim mam pamiątki na twarzy. Wydostałem się stamtąd dzięki jednemu z naszych wspólników, który dosłownie wyniósł mnie stamtąd na rękach. Tak, złodzieje bywają lojalni, nawet w sytuacjach tak krytycznych jak tamta.
Tamta akcja była moją ostatnią. Po utracie jedynej osoby, której na mnie kiedykolwiek zależało, życie straciło dla mnie sens. Przez chwilę tułałem się po świecie, próbowałem nawet się zabić, ale najwidoczniej nawet na to byłem zbyt słaby. W końcu wylądowałem w Toronto, w którym wcześniej kilkakrotnie pomieszkiwałem razem z Santiago. Udało mi się stanąć na nogi, znalazłem pracę, a ostatnio nawet zostałem ojcem... co było dla mnie sporym zaskoczeniem, bo od wieków nie sypiałem z kobietami, ale jakoś tak wyszło, że pewnej nocy zbliżyłem się do mojej przyjaciółki bardziej, niż planowałem. I w sumie można by powiedzieć, że żyłem sobie w miarę spokojnie i szczęśliwie, gdyby nie to, że niedawno odebrałem telefon, który zmienił dosłownie wszystko.
- wybaczcie, że taki długi fragment karty, ale on idealnie podsumowuje ostatnie lata Palermo i wydarzenia, które odegrały największą rolę w jego życiu, więc pozwoliłam sobie przekleić te konkretne akapity - zachęcam jednak do lektury całej karty

- nie chcąc się rozwodzić, bo też nie chcę narzucać zbyt wiele: poszukuję tego mężczyzny, który wyniósł Palermo z walącego się tunelu.
- zakładam, że byli ze sobą w relacji, bo nie wiem czy można nazwać to związkiem: facet kochał Palermo, ale ten stracił miłość swojego życia (a przynajmniej tak myślał) i nie potrafił oddać serca nikomu innemu, więc w końcu się rozeszli.
- może mają ze sobą nadal kontakt? A może wpadną na siebie po jakimś roku/kilku miesiącach niewidzenia się?
- nie wiem gdzie nas to zaprowadzi, ale Santiago wrócił do życia Palermo niczym Feniks z popiołów, więc nie przewiduję tutaj end game'ów, za to gwarantuję dużo dramek, mnóstwo uczuć w postach i trochę ładnych hajdów w retrospekcjach