ODPOWIEDZ
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
hold me like a fire
hold me like a river
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

003
rok 2012, Riverdale Collegiate Institute
Teddy Darling miała szesnaście lat, trzy ulubione długopisy (wszystkie z tego samego zestawu, ale ten niebieski pisał najlepiej), i jedną złotą zasadę: trzymaj się z dala od chaosu. Chaos miał jednak imię. Ba, posiadał nawet nazwisko i siał spustoszenie w jej nastoletnim sercu. Dlatego gdyby Teddy mogła zniknąć, rozpłynąć się jak para nad czajnikiem albo przynajmniej zamienić się w niedziałający automat do batonów na korytarzu, zrobiłaby to bez wahania. Niestety, świat nie był aż tak łaskawy. Tego poranka, zanim jeszcze wyszła z domu, uświadomiła sobie coś naprawdę ważnego — lubiła Iris Valentine bardziej, niż powinna. To znaczy, zawsze ją lubiła, przecież się przyjaźniły się, jednak nagle dotarło do niej, że przy starszej o rok koleżance jej serce zaczynało łomotać w klatce piersiowej jak oszalałe. To ją przeraziło. I to do tego stopnia, że tuż po przekroczeniu progu szkolnego budynku postanowiła unikać Iris.
Przez pierwsze dwie godziny lekcyjne szło jej całkiem nieźle, w czasie krótkich przerw szerokim łukiem omijała sale, w których Valentine miała swoje lekcje, a w czasie tej dłuższej znalazła się na terenie znanym tylko najdzielniejszym odludkom: między szatnią a zapleczem biblioteki. Tam było chłodno. Cicho. Pachniało kurzem i rozpaczą maturzystów sprzed lat. Było po prostu idealnie. Taktycznie wybrała takie miejsce, do którego zaglądają tylko osoby naprawdę zdesperowane. Albo szukające nielegalnych partii szachów.
Siedziała w kucki, jak ninja w czasie lunchu, nad swoją kanapką kupioną w szkolnej stołówce. I wtedy usłyszała kroki. Oderwała plecy od ściany, wychylając się zza rogu z nadzieją, że to może nie Iris. Oczywiście, że to musiała być Iris. W panice naciągnęła kaptur bluzy na głowę, jednocześnie, próbując się zakryć rękami, nogami i własnym cieniem. Niestety, nie była ośmiornicą.
Cholera, przecież szatnia miała być jej sanktuarium przed skrywanym głęboko uczuciem. Kryptą dla przestraszonej duszy. Miejscem, gdzie zapach przepoconych trampek tak intensywnie atakował nozdrza, że mógłby sam z siebie uzyskać osobowość prawną i startować w wyborach na przewodniczącego szkoły. Teddy nie była gotowa na Iris Valentine przed dziesiątą rano. A już na pewno nie była gotowa na nią, kiedy tak stanęła naprzeciwko ze skrzyżowanymi rękami na piersiach i przenikliwym spojrzeniem.
Och, cześć Iris — mruknęła Darling, udając, że szuka czegoś w plecaku. — Zaraz muszę spadać na matmę — skłamała. Wcale nie, bo pani Smith rozchorowała się i wszystkie zajęcia z jej udziałem zostały rano odwołane.

Iris Valentine
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
31 y/o, 169 cm
pielęgniarka na oddziale ratunkowym Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
'Cause I'm a real tough kid
I can handle my shit
They said, "Babe, you gotta fake it 'til you make it"
And I did
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiŻeńskie
postać
autor

Iris nie miała wielu przyjaciół. Nie była typem, który zabiegał o uwagę, zainteresowanie i przede wszystkim – sympatię. Jeśli ktoś ją polubił, jeśli ktoś wykonał krok w jej stronę i tylko poczuła, że może na tym kimś polegać odwdzięczała się tym samym i była całkiem niezłą przyjaciółką. Nie przypuszczała jednak, że nawet coś takiego może się skomplikować. Tym bardziej, że nie do końca rozumiała…
Już przed pierwszymi zajęciami poczuła się ignorowana. Wyciągnęła dłoń, żeby pomachać Darling przez długość korytarza, zwracając na siebie jej uwagę i licząc na okazję by zamienić chociaż parę słów. Bezskutecznie. Przyjaciółka odwróciła się na pięcie i jakby jej nie widziała. No może nie widziała, próbowała ją usprawiedliwiać. Trudno jednak było te wymówki ciągnąć w nieskończoność i ostatecznie postawiła na konfrontację. Nie było to dla niej typowe, ale widocznie jej relacja z Teddy również nie była typowa.
Znalezienie jej wbrew pozorom wcale nie było trudne. Wystarczyła odrobina znajomości Darlin, szkoły i miejsc, w których można było się ukryć przed światem. Założyła ręce na piersi i przez moment wpatrywała się w dziewczynę w ciszy, starając się zrozumieć. Bezskutecznie.
- Nie musisz. – rzuciła krótko, dość rzeczowo i tylko cudem powstrzymując się od tego, żeby wywrócić wymownie oczami. To było naprawdę mało przekonujące kłamstwo i trochę była rozczarowana, że posunęła się do czegoś takiego… - Naprawdę nie stać cię na bardziej wyrafinowane kłamstwo? – prychnęła i wcale nie oczekiwała odpowiedzi – Wiesz, że zachowujesz się dzisiaj jak wariatka, prawda? A mam dość wariatów w domu. – dziewczyna była pewnie jedną z nielicznych, którzy byli wtajemniczeni w sytuacje domową Valentine. Co prawda Iris nie wiedziała jak wylewne w tej kwestii były jej siostry, ale ona sama alkoholizm ojca spychała na dalszy plan świadomości, ignorowała i nie opowiadała o nim na prawo i lewo – Więc? O co chodzi?


teddy darling
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
hold me like a fire
hold me like a river
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie wiedziała, co musiałaby się stać, żeby wyznała Iris prawdę. Chyba ktoś wpierw musiałby ją oskalpować i posypywać ranę solą, może wtedy Teddy ewentualnie zastanowiłaby się, czy podzielić się z przyjaciółką wieścią na temat swoich uczuć. Ale bez tego nie było nawet mowy, że piśnie choćby słówko.
O nic — wypaliła bez namysłu. Świetnie, kolejne kłamstwo. Oby tak dalej, a Darling otrzyma order z ziemniaka i dyplom z drukarki za bycie zawodową kłamczuchą. — Mam słaby dzień — mruknęła i podniosła na Valentine przygnębione spojrzenie. — No wiesz, dużo nauki, próbne testy z angielskiego, zaliczenie z francuskiego... — o, to akurat była prawda. Chciała coś jeszcze jej powiedzieć, cokolwiek, co miałby jakiś większy sens, ale zamiast tego westchnęła ze zrezygnowaniem pod nosem.
Dlaczego nagle przebywanie w towarzystwie Iris stało się takie trudne? Dlaczego to akurat dzisiaj Teddy obudziła z taką myślą, że chciałaby, aby przyjaciółka była dla niej kimś więcej? Przestań, karciła się w głowie. Przecież to głupie zauroczenie, przejdzie ci. Tylko kiedy? Jutro? Za miesiąc? W przyszłym roku? A co, jeśli wcale tak nie będzie? Co, jeśli już do końca swoich dni będzie nieszczęśliwie zakochana w Iris Valentine?
Dźwięk dzwonka sprawił, że Darling wzdrygnęła się i zerknęła wymownie na przyjaciółkę.
Nie powinnaś być teraz na jakieś ważnej lekcji? — zapytała, kiedy sygnał alarmujący koniec przerwy urwał się i na korytarzu znów zapanowała cisza.
Nie wiedząc czemu, Teddy poczuła się podle. To znaczy, wiedziała, dlaczego, przecież przed momentem okłamała swoją przyjaciółkę. Gdyby czuła się z tym dobrze, to dopiero byłoby nie w porządku. Miała wyrzuty sumienia, bo przecież doskonale zdawała sobie sprawę z problemów, jakie Iris miała w rodzinnym domu i naprawdę nie chciała przysparzać jej dodatkowych zmartwień. Musiała więc zacząć stwarzać pozory, że wszystko było okej, nawet jeśli w jej głowie panował chaos i daleko było do całkowitej normalności.

Iris Valentine
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
31 y/o, 169 cm
pielęgniarka na oddziale ratunkowym Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
'Cause I'm a real tough kid
I can handle my shit
They said, "Babe, you gotta fake it 'til you make it"
And I did
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiŻeńskie
postać
autor

Nie podejrzewała. Za nic na świecie nie wpadłaby na to, co było dzisiejszą bolączką Teddy Darling. Głównie dlatego, że nie przypuszczała by ktokolwiek mógł cokolwiek do niej czuć. Nie była materiałem na czyjąkolwiek dziewczynę. Nie raz, nie dwa i nie pięć razy słyszała, że jest pieprzoną królową lodu, że nie ma serca i nie ma uczuć. Trudno było się z tym nie zgodzić, przynajmniej częściowo. Bo coś w niej było… coś, co sprawiło, że odnalazła przyjaciółkę w największych szkolnych zakamarkach, bo wydawało jej się, że coś jest nie tak.
Ściągnęła mocniej brwi przyglądając się Darling i nadal nie czuła się przekonana.
- Testy z angielskiego i zaliczenie z francuskiego? – powtórzyła za dziewczyną, żeby miała okazję, że brzmi to podejrzanie. Znaczy jasne… Valentine nie wątpiła, że przyjaciółka mogła mieć dużo nauki, ale nadal nie widziała w tym powodu, żeby jej unikała. Gorszy dzień? No to już prędzej.
Dzwonek nie zrobił na niej większego wrażenia. Nie byłaby to pierwsza pominięta przez nią lekcja. Tym bardziej, że i tak nie poniesie żadnych konsekwencji… bo co? Uczyła się za dobrze, żeby tak po prostu ją wyrzucić, a przekazanie informacji rodzicom nic w jej życiu nie zmieni. Nie przejmowała się tym tak jak nie przejmowała się wieloma innymi rzeczami w swoim życiu. Zamiast więc zmierzać na tą ważną lekcję usiadła pod ścianą, przy której zastała Teddy – Nie mogę iść na żadną ważną lekcję, bo moja przyjaciółka ma słaby dzień. – wzruszyła beznamiętnie ramionami jakby to była najbardziej oczywista z oczywistych rzeczy – Więc mamy godzinę… chcesz ją spędzić na nauce angielskiego albo francuskiego? Nie musimy wcale rozmawiać skoro ewidentnie nie masz na to ochoty. Chociaż możemy… jeśli chcesz. – oh, nie była wcale dobra w r o z m o w a c h. Raczej unikała ciężkich tematów, szczególnie gdy te zakładały jakiekolwiek wspomnienia uczuć. Może gdyby podejrzewała, o co może chodzić – nie naciskałaby tak bardzo. Teraz? Wydawało jej się, że mogło chodzić o tysiąc pięćset różnych rzeczy i zwyczajnie bała się, że zrobiła coś źle. A jeśli sprawiła Teddy jakąkolwiek przykrość – nawet nieświadomie – zwyczajnie chciała o tym wiedzieć. I dlatego teraz uparcie wpatrywała się w twarz przyjaciółki i czekała na jej decyzję.



teddy darling
30 y/o, 167 cm
strażaczka toronto fire station 132
Awatar użytkownika
hold me like a fire
hold me like a river
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie rozumiała, jakim cudem Iris Valentine wciąż była sama, choć dostrzegała coś, czego przyjaciółka najpewniej nie zauważała — sposób, w jaki spoglądają na nią chłopcy ze szkoły. Ale nie można się temu dziwić, przecież Iris była inteligentna, zabawna i w dodatku taka ładna. I to nie tak, że koledzy nie interesowali się Teddy, bo owszem, interesowali się, ale to ona nie była zainteresowana ich zalotami.
Dwa lata wcześniej uświadomiła sobie i wszystkim wokół, że jest lesbijką. Nie było żadnego wielkiego coming outu, po prostu stwierdzenie suchych faktów. Niektórzy byli zaskoczeni, na przykład rodzice. Innych — tak jak Iris — wcale to nie zaskoczyło. To było jak powiedzenie na głos czegoś, co większości wydawało się oczywiste od dawna. Naturalnie w rodzinie nie obyło się bez standardowych tekstów, że na pewno z tego wyrośnie i że jest za młoda, aby to wiedzieć, ale z czasem mama i tata w pełni zaakceptowali to, kim naprawdę była. Tak, jak zawsze starali się akceptować jej decyzje i wybory.
Wiesz, że możesz mieć problemy? — zapytała odnośnie wagarów, zerkając pobłażliwie na Iris. Nie, Teddy, to ty nie powinnaś podkochiwać się w swojej przyjaciółce. Obserwowała, jak dziewczyna osuwa się po ścianie i siada obok, co oznaczało, że i tak podjęła już decyzję. — Nie jestem przekonana, czy elektromagnetyzm i prawo Ohma to coś, nad czym chcesz spędzać czas — Darling wzruszyła ramionami i odwróciła twarz w stronę przyjaciółki.
W pierwszej chwili chciała ją pocałować. Pochylić się bez zastanowienia i objąć ustami jej usta, ale kiedy tylko tym pomyślała, szybko odwróciła głowę i wlepiła oczy w otwarty zeszyt, gdzie widniał temat z materiałem o obwodach elektrycznych. Czuła, jak serce łomocze jej w piersi i podchodzi do gardła, tworząc ogromną gulę. Co ona sobie myślała? Chyba nic i właśnie w tym problem.
Jak w domu? — zapytała, kartkując zeszyt, chociaż wcale nie skupiała się na jego zawartości. Za to naprawdę chciała wiedzieć, jak klaruje się sytuacja rodzinna Iris. Znała jej problemy z ojcem alkoholikiem, mimo że nie rozmawiały o tym często. Valentine nie była skora do zwierzeń, a Teddy z grzeczności nie wierciła jej dziury w brzuchu.

Iris Valentine
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym i jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
31 y/o, 169 cm
pielęgniarka na oddziale ratunkowym Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
'Cause I'm a real tough kid
I can handle my shit
They said, "Babe, you gotta fake it 'til you make it"
And I did
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiŻeńskie
postać
autor

Wywróciła wymownie oczami, co było oczywistym komentarzem do tego jak bardzo przejmowała się wspomnianymi przez Teddy problemami. Wagary nie były końcem świata. Zresztą… czy można być na wagarach w szkole? Przecież nigdzie nie wychodziły, prawda? Ciągle były na jej terenie, ciągle unosił się tu ten charakterystyczny szkolny zapaszek i nadal było słychać dzwonek. Była pewna, że na upartego dałoby się to wybronić. Albo znalazłby się przynajmniej jeden nauczyciel, który by jej to usprawiedliwił. Ci na szczęście ją lubili… i w tym jednym przypadku naprawdę nie wnikała, czy to faktyczna sympatia, czy może współczucie.
- Człowieku małej wiary… – skwitowała, uśmiechając się pod nosem, bo Darling wyraźnie próbowała ją odstraszyć, zniechęcić i sprawiała wrażenie jakby nie do końca wierzyła, że Iris chciała tu być. A chciała! Prawdę powiedziawszy bardziej niż na lekcji, która się teraz zaczynała. Nie przestawała się uśmiechać i nie przestawała się wpatrywać w przyjaciółkę.
I naprawdę nie rozumiała jej dziwnej reakcji, gdy ich spojrzenia się spotkały. Co takiego się wydarzyło? Co takiego się zmieniło od ostatniego ich spotkania? Próbowała sobie przypomnieć, czy stało się coś, albo raczej czy zrobiła coś, co mogłoby sprawić, że Teddy zachowywała się w stosunku do niej tak… dziwnie? Nienaturalnie? Nie była social butterfly, nie umiała w ludzi i wiedziała, że mogła cos zrobić, nawet nieświadomie, ale jednocześnie zawsze jej się wydawało, że znajomość z Darling przychodziła jej naturalnie. I dlatego nie dawało jej to spokoju.
- W porządku. Bez zmian. – wzruszyła lekko ramieniem, bo nie wydawało jej się, żeby było o czym rozmawiać. Ojciec nadal pił, matka nadal nie widziała problemu, a one sobie jakoś musiały radzić. Źle, ale stabilnie – Zrobiłam coś? Wiesz, że możesz mi powiedzieć… nawet byłoby lepiej jakbyś mi powiedziała. Łatwiej. – bo jestem emocjonalną amebą, ale tego już nie powiedziała na głos. Teddy na pewno to wiedziała – No chyba, że bardzo nie chcesz… wtedy faktycznie możemy wrócić do równań Maxwella. Ale wolałabym, żebyś powiedziała.



teddy darling
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”