42 y/o, 180 cm
ordynator oddziału ratunkowego | Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
Od niedawna ordynator oddziału ratunkowego. Wdowiec. Ojciec. Chirurg, który potrafi zachować zimną krew nawet wtedy, gdy świat się pali – ale sam nie zawsze wie, gdzie kończy się praca, a zaczyna życie.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiej ty?
postać
autor

siostra zmarłej żony
[która opiekuje się naszą córką]
STATUS: REZERWACJA | 25/07
ObrazekObrazek
To był listopad, deszcz nie przestawał padać, a noc zdawała się najczarniejsza w roku, na niebie nie było ani jednej gwiazdy...

Pamiętasz? Bo ja pamiętam jakby to było wczoraj. Telefon ze szpitala, w którym powiedzieli, bardzo mi przykro Ward, ale Rose...

Później przyjechałaś TY, pytałaś czy to prawda, niestety nie dało się zaprzeczyć, chociaż oboje byśmy tego chcieli, najbardziej na świecie. Zaczęłaś płakać, uderzać na oślep pięściami, krzyczałaś, że to moja wina, póki w drzwiach kuchni nie pojawiła się Sophie...

Zabrałaś ją do siebie, bo tak miało być lepiej, zresztą oboje wiemy, że tak było. Zajęłaś się nią jak własnym dzieckiem, będę Ci za to wdzięczny, do końca życia. Może nawet Ci podziękuję, gdy w końcu przestaniesz mnie obwiniać, o śmierć swojej siostry. Może nawet kiedyś usiądziemy we troje do stołu, a Sophie będzie mogła powiedzieć, że ma prawdziwą rodzinę?


Szukam siostry zmarłej żony, która zaopiekowała się jej dzieckiem. Nie zakładam z góry endgejmów, ale możemy tu wmieszać jakieś romantyczne relacje, chociaż wszystko zaczynamy w momencie, w którym Ty jeszcze obwiniasz Warda. Kłócisz się z nim na każdym kroku i gdyby nie Sophie, to pewnie byś go zamordowała, ale kto wie, może jakieś enemies to lovers, różnie bywa. Ważne jest to, że uczucie, którym się darzą jest intensywne. Bo to dwa silne charaktery.

Jeśli chodzi o samą postać, to wszystko jest mi obojętne, naprawdę. Może być starsza, młodsza, bez różnicy. W mojej wizji jednak nie jest to małolata poniżej trzydziestki, chociaż może byłoby ciekawie gdyby była młodsza i nagle spada na nią ta opieka nad dzieckiem? Ale pozostawiam to Twojej wizji.

Ważne jest tylko to, żeby z charakteru była zacięta, bo bezpodstawnie właściwie (a może jednak nie do końca?) obwinia Wyatta o śmierć swojej siostry. Ta siostra zginęła w wypadku samochodowym, ale może się wcześniej pokłócili i ta siostra o tym wie i dlatego go obwinia? On też się trochę obwinia, nawet z tego powodu był na terapii.

Ogólnie dużo jest do dogadania i dogrania, ale na pewno nie będzie nudno. To mogę zagwarantować. Jest to ważna dla mnie relacja, więc na pewno będzie dużo grania.
Jeśli to dziecko jakoś ma Ci wadzić, to ja zawsze gram, że ona jest u ciotki, a Ty możesz, że u Wyatta, chociaż moim zdaniem mała, słodka Sophie to będzie ciekawy smaczek do niektórych gier.

Zapraszam.
Ostatnio zmieniony pt lip 25, 2025 7:18 pm przez Wyatt J. Ward, łącznie zmieniany 1 raz.
zgrozo
będziesz wiedzieć, kiedy przesadzisz
0 y/o, 0 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

I left the light on
because I couldn’t turn off your name
STATUS: AKTUALNE | 25/07
ObrazekObrazek
Półtora roku temu umarłam razem z Tobą.
Zatrzymałeś moje serce i nigdy go nie oddałeś.
Czekałam w dniu ślubu. Biała suknia i mężczyzna mojego życia, który nigdy nie zjawił się przed ołtarzem.
Jeden telefon - wypadek samochodowy. Tylko tyle usłyszałam. Później był trudny pogrzeb i żałoba, która nie ma końca.
Przez ostatnie 18 miesięcy stawiam małe kroczki, żeby dojść do siebie. Zniknęłam dla przyjaciół i rodziny. Zmieniłam adres, numer. Odcięłam wszystko, co przypominało mi o Tobie.

A teraz Ty stajesz w moich drzwiach... Żywy.

Szukam postaci mężczyzny, którego Sadie kochała. Narzeczonego, który zniknął i którego pochowała.

Powód jego zniknięcia? To może być wszystko. Może był specjalnym agentem. Może uciekł przed kimś albo przed sobą. Może próbował ją chronić. Może zrobiono to bez jego zgody. A może po prostu nie potrafił wybrać innego wyjścia.

Ty decydujesz. Kim on był. Kim się stał. I dlaczego wraca dopiero teraz.

---

O Sadie:
✦ 28 lat, artystyczna dusza, romantyzująca życie. Półka z książkami, butelki po winie, bilety z kin w pudełku po herbacie.
✦ Po jego "śmierci" wszystko się posypało. Dziś trzyma się na cienkim sznurku - terapia grupowa, sporadyczne szkice, długie wieczory z winem i muzyką, której nie powinna już słuchać.
✦ Zamknięta, delikatna, wciąż w żałobie, którą chowa za żartem i nonszalancją. Ale on znał ją na wylot.

---

Relacja:
Nie szukam bajki o drugim podejściu. Szukam napięcia, niedopowiedzeń, konfrontacji. Łez i ciszy między krzykiem. Dwojga ludzi, którzy kochali się na śmierć a teraz muszą z tym żyć. Albo nie.

To może być:
– miłość, która nie wytrzyma próby ognia,
– gniew i poczucie zdrady, które przebiją każdą tkliwość,
– albo... droga do czegoś nowego, na przekór przeszłości.

Rozegrajmy to razem.

Szukam osoby:
✦ która lubi dramat, slow burn, głębokie emocje i stylowe pisanie,
✦ która nie boi się dialogów pełnych napięcia,
✦ która chce zbudować historię - powoli, warstwami,
✦ która nie zniknie po pierwszych postach.

Postać może być już obecna na forum lub nowa. Wiek: 25–38 lat.

Sadie nie wie, co zrobi, kiedy go zobaczy. Ale jedno jest pewne:
Nie zapomniała.
gall anonim
36 y/o, 184 cm
dziennikarz śledczy toronto sun
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

till whatever do us part
oh wait, we didn't get to that part
STATUS: AKTUALNE | 25/07
ObrazekObrazek
Nie wiem za wiele, bo sprowadziłam tę postać do ciekawostki w karcie postaci i nie sądziłam, że będzie czymś więcej, ale teraz myślę, że może wyjść z tego całkiem ciekawa historia... do rozegrania na sto jeden sposobów, bo jak mówiłam... za wiele nie mam!
Rozstali się jakieś... trzy, cztery, pięć lat temu — doprecyzujemy; Odeszła, próbowała oddać mu pierścionek, ale go nie przyjął — nie wiem, czy chodzi o urażoną dumę, czy wręcz przeciwnie, próbował zachować się... dojrzale.
Naprawdę ją kochał. Myślę, że nie potrafił tego wystarczająco wyrazić, i wcale nie chodzi o to, że za rzadko mówił "kocham Cię" - po prostu zawsze wybierał pracę.
Minęło te trzy, cztery czy pięć lat... nie pokochał nikogo innego choćby w połowie tak bardzo jak kochał ją — jest przekonany, że sabotuje samego siebie; twierdzi, że to przeszłość, "epizod do którego nie warto wracać", nierzadko mówi to na głos, ale sam nie wie, kogo próbuje oszukać.
Toronto jest ogromne, może z sukcesem unikali się przez cały ten czas... aż do teraz — i nie mówię tu absolutnie o jakimś przypadkowym, niezręcznym spotkaniu (nie, za dużo ich zagrałam!), wymyślmy coś, co połączy ich na nowo! Pierwsze co przyszło mi do głowy to chory przyjaciel (ich wspólny), który wymyślił sobie, że zanim kopnie w kalendarz, chce częściej widywać przyjaciół, żyć pełnią życia i takie tam... — więc zaczął od obowiązkowych piątkowych wieczorów nad grillem!
Cała reszta do ustalenia - polecam się <3
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
man's best friend
31 y/o, 172 cm
nauczycielka w Beaches Montessori
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

You kept me like a secret but I kept you like an oath
Niedomknięty romans, bo życie okazało się zbyt ciężkie.
STATUS: AKTUALNE | 25/07
ObrazekObrazek

Wciąż pamiętam Twój zapach....
Nie ten, który uderza w moje nozdrza na każdym z dzisiejszych spotkań, lecz ten, intensywny, uzależniający, gdy tuż po kąpieli zajmowałeś miejsce obok mnie w naszym łóżku. Ciężar Twojego ramienia, który spoczywał na mnie każdej nocy był wtedy niemalże irytujący. Zawsze kombinowałam jak, kiedy lekko się odsunąć. Nigdy mi się to nie udawało, lecz dzisiaj... Jestem na siebie wściekła, że w ogóle próbowałam to robić.

Mieliśmy plany.
Wspólne i niezależne, mieliśmy przeżyć nasze życie po swojemu. Zakochani, beztroscy, z uśmiechem chwytając każdy kolejny dzień. Nie byliśmy długo razem, lecz znałeś wszystkie moje wady, zupełnie, jakbym sama w chwili poznania przekazała Ci jakąś pieprzoną instrukcję. I kłóciliśmy się! Oj, ależ my się kłóciliśmy! Często tylko po to, by zaraz móc się pogodzić i znów wpatrując się sobie w oczy wiedząc, bez żadnych słów, po prostu wiedząc, że to jest miejsce w którym chcemy zostać.

Rose odeszła.
Sopie została.

A ja nie mogłam postąpić inaczej i z dnia na dzień musiałam się stać dla swojej siostrzenicy nie tylko tą fajną ciotką z której zawsze się śmiałeś, lecz opiekunką, m a m ą, mimo, że nigdy nie dążyłam do tej roli. Spadła na mnie, a ja przyjęłam jej wszystkie trudy, wszystkie słabości i momenty chwały. Z każdym kolejnym miesiącem byłam bardziej oddana swojej rodzinie, a coraz bardziej oddalona od Ciebie...

Nie pamiętam, które z nas pierwsze wspomniało o rozstaniu.
Wisiało ono w powietrzu od dłuższego czasu, lecz chodziliśmy po cichu, jakby na palcach wokół tego tematu, zamiatając go usilnie pod dywan, aż w końcu zaczęliśmy się o niego przewracać.
Wiem, że się starałeś, że mnie wspierałeś i pomagałeś jak potrafiłeś. Wiem też, że ja sama byłam zbyt zagubiona i zbyt pochłonięta, by dalej zauważać momenty w których Ty również mnie p o t r z e b o w a ł e ś. Wiem, że nie rozumiałeś wielu moich działań, ale trwałeś. Przy mnie. Przy nas. Będąc wujkiem, partnerem, opiekunem i moim ramieniem, w który wciskałam zmęczone od płaczu oczy, gdy kolejnej nocy tęsknota za Rose była niemalże paraliżująca.

Wiem, że zasługiwaliśmy na więcej.
Właściwa osoba w złym czasie - tak o nas mówią. Nie wiem, co mnie bardziej boli. To, że nadal jesteś w moim życiu, czy to, że nie jesteś w nim w sposób w jaki zawsze chciałam. Kręcimy się wokół siebie. Przyjaźnimy. Próbujemy, bo milczę ilekroć napomniesz choćby jednym słowem o innej kobiecie.

Ruszyliśmy naprzód. Próbujemy.
  • Poszukuję mężczyzny, który był w związku z moją Daisy, a obecnie próbują się p r z y j a ź n i ć. Rozstali się w zgodzie, nie chcieli tego, ale nie potrafili znaleźć innego rozwiązania. Ona zaopiekowała się dzieckiem zmarłej siostry, zaczęła współdziałać ze szwagrem do którego, karmiła swoją nienawiść i pochłonięta tym wszystkim, odsunęła się od swojego ukochanego całkowicie bezwiednie. On, mógł się starać, ale w tym układzie nie było dla niego po prostu miejsca. Nie był ojcem, był wujkiem, tym obserwatorem, który stał bezczynnie, bo nie mógł niczego za bardzo zrobić. Nie potrafił pocieszyć Daisy, nie potrafił odnaleźć się w nowej roli. Byli zmęczeni oboje więc się rozstali.
  • Nie wiem, co z tego aktualnie będzie! Chciałabym wszystko rozegrać, bez planowania jakiś końców, bo oboje chcą ruszyć naprzód i faktycznie być tylko przyjaciółmi, ale jednocześnie nie domknęli swojej historii i ta miłość ciągle gdzieś tam jest! Mimo, że myślę, że tak od ponad roku już nie są razem.
  • To wszystko, to tylko pomysł! Jestem totalnie otwarta na zmiany, kombinowanie, czy dopasowywanie tej historii pod inną, jeśli coś takiego potrzebować ktoś będzie. Zazwyczaj jestem miła, skromnie twierdząc całkiem przyzwoicie piszę, a jeśli chodzi o tempo to szczerze mówiąc mam różne. Mogę złapać szybki zryw i odpisać niemalże od razu, by potem zalegać przez tydzień. Życie jest zawsze numerem jeden, więc nie popędzajmy się, szanujmy i informujmy, jeśli potrzebujemy jakiś większych przerw.
  • Ozłocę za ten wątek! Obiecuję, będzie trudno i emocjonująco! Zapraszam serdecznie!


I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
gall anonim
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poszukiwania”