ODPOWIEDZ
31 y/o, 172 cm
nauczycielka w Beaches Montessori
Awatar użytkownika
Don't call me "baby"
Look at this godforsaken mess that you made me
You showed me colors you know I can't see with anyone else
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona
postać
autor

You kept me like a secret but I kept you like an oath
Niedomknięty romans, bo życie okazało się zbyt ciężkie.
STATUS: SPRZEDANE | 27/07
ObrazekObrazek

Wciąż pamiętam Twój zapach....
Nie ten, który uderza w moje nozdrza na każdym z dzisiejszych spotkań, lecz ten, intensywny, uzależniający, gdy tuż po kąpieli zajmowałeś miejsce obok mnie w naszym łóżku. Ciężar Twojego ramienia, który spoczywał na mnie każdej nocy był wtedy niemalże irytujący. Zawsze kombinowałam jak, kiedy lekko się odsunąć. Nigdy mi się to nie udawało, lecz dzisiaj... Jestem na siebie wściekła, że w ogóle próbowałam to robić.

Mieliśmy plany.
Wspólne i niezależne, mieliśmy przeżyć nasze życie po swojemu. Zakochani, beztroscy, z uśmiechem chwytając każdy kolejny dzień. Nie byliśmy długo razem, lecz znałeś wszystkie moje wady, zupełnie, jakbym sama w chwili poznania przekazała Ci jakąś pieprzoną instrukcję. I kłóciliśmy się! Oj, ależ my się kłóciliśmy! Często tylko po to, by zaraz móc się pogodzić i znów wpatrując się sobie w oczy wiedząc, bez żadnych słów, po prostu wiedząc, że to jest miejsce w którym chcemy zostać.

Rose odeszła.
Sopie została.

A ja nie mogłam postąpić inaczej i z dnia na dzień musiałam się stać dla swojej siostrzenicy nie tylko tą fajną ciotką z której zawsze się śmiałeś, lecz opiekunką, m a m ą, mimo, że nigdy nie dążyłam do tej roli. Spadła na mnie, a ja przyjęłam jej wszystkie trudy, wszystkie słabości i momenty chwały. Z każdym kolejnym miesiącem byłam bardziej oddana swojej rodzinie, a coraz bardziej oddalona od Ciebie...

Nie pamiętam, które z nas pierwsze wspomniało o rozstaniu.
Wisiało ono w powietrzu od dłuższego czasu, lecz chodziliśmy po cichu, jakby na palcach wokół tego tematu, zamiatając go usilnie pod dywan, aż w końcu zaczęliśmy się o niego przewracać.
Wiem, że się starałeś, że mnie wspierałeś i pomagałeś jak potrafiłeś. Wiem też, że ja sama byłam zbyt zagubiona i zbyt pochłonięta, by dalej zauważać momenty w których Ty również mnie p o t r z e b o w a ł e ś. Wiem, że nie rozumiałeś wielu moich działań, ale trwałeś. Przy mnie. Przy nas. Będąc wujkiem, partnerem, opiekunem i moim ramieniem, w który wciskałam zmęczone od płaczu oczy, gdy kolejnej nocy tęsknota za Rose była niemalże paraliżująca.

Wiem, że zasługiwaliśmy na więcej.
Właściwa osoba w złym czasie - tak o nas mówią. Nie wiem, co mnie bardziej boli. To, że nadal jesteś w moim życiu, czy to, że nie jesteś w nim w sposób w jaki zawsze chciałam. Kręcimy się wokół siebie. Przyjaźnimy. Próbujemy, bo milczę ilekroć napomniesz choćby jednym słowem o innej kobiecie.

Ruszyliśmy naprzód. Próbujemy.
  • Poszukuję mężczyzny, który był w związku z moją Daisy, a obecnie próbują się p r z y j a ź n i ć. Rozstali się w zgodzie, nie chcieli tego, ale nie potrafili znaleźć innego rozwiązania. Ona zaopiekowała się dzieckiem zmarłej siostry, zaczęła współdziałać ze szwagrem do którego, karmiła swoją nienawiść i pochłonięta tym wszystkim, odsunęła się od swojego ukochanego całkowicie bezwiednie. On, mógł się starać, ale w tym układzie nie było dla niego po prostu miejsca. Nie był ojcem, był wujkiem, tym obserwatorem, który stał bezczynnie, bo nie mógł niczego za bardzo zrobić. Nie potrafił pocieszyć Daisy, nie potrafił odnaleźć się w nowej roli. Byli zmęczeni oboje więc się rozstali.
  • Nie wiem, co z tego aktualnie będzie! Chciałabym wszystko rozegrać, bez planowania jakiś końców, bo oboje chcą ruszyć naprzód i faktycznie być tylko przyjaciółmi, ale jednocześnie nie domknęli swojej historii i ta miłość ciągle gdzieś tam jest! Mimo, że myślę, że tak od ponad roku już nie są razem.
  • To wszystko, to tylko pomysł! Jestem totalnie otwarta na zmiany, kombinowanie, czy dopasowywanie tej historii pod inną, jeśli coś takiego potrzebować ktoś będzie. Zazwyczaj jestem miła, skromnie twierdząc całkiem przyzwoicie piszę, a jeśli chodzi o tempo to szczerze mówiąc mam różne. Mogę złapać szybki zryw i odpisać niemalże od razu, by potem zalegać przez tydzień. Życie jest zawsze numerem jeden, więc nie popędzajmy się, szanujmy i informujmy, jeśli potrzebujemy jakiś większych przerw.
  • Ozłocę za ten wątek! Obiecuję, będzie trudno i emocjonująco! Zapraszam serdecznie!


I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
stokrotka
25 y/o, 185 cm
hokeista | Toronto Maple Leafs // trener personalny | CrosFit Toronto
Awatar użytkownika
this is what you asked for,
heavy is the crown
fire in the sunrise,
ashes raining down
try to hold it in, but
it keeps bleedin' out
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiona/jej
postać
autor

wynosisz śmieci, czy opróżniasz zmywarkę?
bo jak mieszkamy razem,
to podzielmy się obowiązkami, co?
STATUS: SPRZEDANE (nieaktualne) | 28/07
ObrazekObrazek
Nawet jak mieszkanie jest własne, ale pokój jeden jest wolny, to lepiej mieszkać z kimś i dzielić się kosztami na pół, no bo przecież oszaleć czasem można, jak samo mieszkanie jest puste, a tylko sąsiedzi czasem robią jazgot, nie? Jak już mieszkamy razem, to pewnie trochę ze sobą gadamy, widzieliśmy się w różnych stanach i mamy stały podział tego, kto gotuje, a kto ładuje zmywarkę. To co, wchodzisz w to?

࣪ ִֶָ☾. mieszkamy na the junction, w fajnym domku, który jest własnością Monte,
࣪ ִֶָ☾. zwierzaki dozwolone; pies, kot, królik, rybki, czy nawet gady!
࣪ ִֶָ☾. możemy siebie wzajemnie irytować, ale raczej przewiduję tu pozytywne relacje, inaczej Royce by po prostu wywalił współlokatora za drzwi,
࣪ ִֶָ☾. nie wykluczam rozwinięcia tej sytuacji w dowolną stronę,
࣪ ִֶָ☾. wieczorki gier czy inne wspólne wieczory mile widziane (i wskazane!),
࣪ ִֶָ☾. o jedzenie nie musisz się martwić, tylko kupuj składniki, a Monte ugotuje
࣪ ִֶָ☾. ostrzegam tylko, że ma problemy z agresją i jak się wkurwi, to pewnie wychodzi z domu i nie ma z nim kontaktu,
࣪ ִֶָ☾. zapraszam serdecznie i polecam! <3
Ostatnio zmieniony pn lip 28, 2025 9:08 am przez Monty Royce, łącznie zmieniany 1 raz.
sasa (zimny_lechoslaw)
kierowania moją postacią, nagłego czytania w myślach i odpowiadania na nie w ramach normalnej wypowiedzi, spłaszczania charakteru, negowania odczuć; tak to możemy lecieć we wszystko praktycznie
27 y/o, 168 cm
Pielęgniarka Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
A la cama no te irás sin saber una cosa más
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Rodzeństwa
STATUS: NIE AKTUALNE JUŻŻŻ | 01/08
ObrazekObrazek
Poszukuję rodzeństwa/kuzynostwa dla Morgan(imię robocze), ogólnie rodzina nie będzie z tych bogatych, jakoś udawało im się zawsze wiązać koniec z końcem, ale tylko dzięki temu, że rodzice brali dodatkowe zmiany. Nie byli też jakoś emocjonalnie wylewni, ale trzymali się razem. Morgan początkowo miała plan, aby pójść na studia medyczne, chciała pomagać ludziom, czuła w sobie jakieś powołanie. Ale jako, że nie było orłem w nauce, a rodziców nie było stać na to, żeby jej pomóc, nawet z kredytem studenckim, który by musiała spłacać przez resztę swojego życia, rodzice poradzili jej żeby zdecydowała się pójść na pielęgniarstwo. I jakoś sobie dawała radę, zagryzała zęby kiedy było trzeba i robiła swoje, mimo że to nie było spełnienie jej marzeń. Skończyła licencjat z pielęgniarstwa i nawet udało się jej świetnie zaliczyć końcowy egzamin, była już o krok od oficjalnego rozpoczęcia praktyk , kiedy zdecydowała, że musi odkryć siebie i wyruszyła w podróż autostopem w wyniku której wylądowała nieprzytomna na jakiejś plaży gdzieś przy oceanie i do dziś nie może sobie przypomnieć co się wydarzyło, jak do tego doszło. Od tamtego czasu minęły 3 lata i przy pomocy rodziny jakoś doszła do siebie po tamtych wydarzeniach. Zaczęła nawet planować powrót do zawodu pielęgniarki. Jednak wtedy spotyka kogoś, kto towarzyszył jej w podróży przed wypadkiem i zaczyna sobie przypominać szczegóły, które prowadzą ją do tego, że to może wcale nie był wypadek.
Poszukuję rodzeństwa lub kuzynostwa, z którymi Morgan jest związana emocjonalnie, którzy pomagali jej, gdy dochodziła do siebie, ale też którzy towarzyszyć jej będą w dochodzeniu do prawdy, a następnie w szantażu osób, które brały udział w "wypadku". Morgan od siebie też daje dużo wsparcia i gwarantuję ciekawe i śmieszne gierki :)
Brat/siostra/kuzynowstwo
Morgan - 26 lat
Brat/siostra/kuzynowstwo
Zapraszam na pw.
Ostatnio zmieniony śr sie 06, 2025 10:25 pm przez Morgan Cortez, łącznie zmieniany 1 raz.
33 y/o, 167 cm
zawieszona pani adwokat w gaisford, bradford & grant llp
Awatar użytkownika
You float like a feather in a beautiful world, I wish I was special, you're so fuckin' special.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

We're accidentally
in love married
STATUS: sprzedane 09/08
ObrazekObrazek
Otworzenie oczu jest wyzwaniem na miarę wejścia na Mount Everest, bo powieki masz ciężkie jak z ołowiu. W końcu Ci się to udaje, ale...
Nie masz pojęcia, gdzie jesteś.
Twój niezawodny instynkt - a raczej zwyczajna zdolność obserwacji - podpowiada Ci, że znajdujesz się w motelu. Przez tanie, smętnie wiszące zasłonki do pomieszczenia wpadają ciepłe promienie słońca, które zmuszają Cię do zmrużenia oczu i złożenia milczącej obietnicy, że nigdy więcej nie będziesz pić, choć wiesz, iż to jedna z tych, którą najpewniej niedługo złamiesz.
Nieważne. Ważniejsze jest, co tu, do diaska, robisz? Nigdy Cię to wcześniej nie zdarzyło; nie masz w zwyczaju wynajmować przypadkowego pokoju w jeszcze bardziej przypadkowym motelu, nie jeździsz na delegacje, konferencje; jesteś za to kobietą, która niespodziewanie dostała od losu drugą szansę i usilnie próbujesz naprawić  spalone w przeszłości mosty.
I chyba coś poszło nie tak. Bardzo, bardzo nie tak.  Bo obok Ciebie ktoś oddycha. I chrapie. Boże, jak chrapie! Jakby starał się właśnie nadrobić nieprzespaną noc.
C h w i l a. Wręcz czujesz, jak trybiki w Twojej głowie przerywają żmudną pracę i sparaliżowane stają.
Nerwowo, niepewnie, unosisz kołdrę do góry, chcąc dokonać kolejnej, szalenie wnikliwiej obserwacji.
Jesteś w bieliźnie. Już chcesz się cieszyć, kiedy podnosząc spojrzenie, nagle trafiasz na niedbale rozrzucone ubrania. Męska koszula pozbawiona trzech środkowych guzików na stole. Twoja czarna sukienka dekorująca nocną lampę. Czerwone szpilki - jedna za drugą - tuż koło drzwi.
Co tu się...? Serce zaczyna łomotać Ci w piersi, a Twój (opóźniony o co najmniej jedną decyzję) instynkt samozachowawczy nakazuje Ci jedno: U c i e k a j.
Zanim jednak decydujesz się na tak drastyczny krok o Bóg wie jakiej godzinie, powoli się odwracasz w stronę chrapiącego mężczyzny.
I naraz zdajesz sobie sprawę z kilku rzeczy:
Po pierwsze - znasz go. Niestety.
Po drugie - nie masz pojęcia, co wydarzyło się zeszłego wieczoru. Nic dobrego.
Po trzecie - jeżeli wierzyć wskazówkom zegara, jesteś już tragicznie spóźniona. A by to szlag.
Dlatego - niczym złodziej pod osłoną nocy - dyskretnie się wymykasz, a w głowie masz tylko jedną i to niezbyt optymistyczną myśl...
Będą z tego kłopoty.


- generalnie w moim zamyśle żadne z nich nie wie, że pewnego totalnie zwyczajnego piątku przypadkowo wzięli ślub, ale... się dowiedzą! poszukiwania celowo są napisane ogólnikowo, wszystkie szczegóły są do dogadania, włącznie z osią czasu :lol: zapraszam, będzie fajnie!
Ostatnio zmieniony sob sie 09, 2025 7:49 pm przez Sullie Gaisford, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Organizacyne”