Strona 1 z 1

Galen L. Wyatt

: ndz lip 13, 2025 3:25 pm
autor: Galen L. Wyatt
Galen L. Wyatt
Obrazek
Kto: Meena & Galen
Gdzie: 1. czy Ty też nienawidzisz poniedziałków Meena?
Opis: Galen był już w garniturze, nie tym luzackim, w którym przychodził i nonszalancko spacerował po biurze, w tym służbowym, tym, który wybrała Menna, w tym, w którym chodził na spotkania, zwalniał ludzi i robił te najgorsze rzeczy. Jego pojawienie się tutaj, tak ubranego było jak zwiastun apokalipsy, jakby właśnie jeden z jej jeźdźców pojawił się w tym surowym budynku. Tylko zamiast na koniu, to on przyjechał tu swoim ciemnym Porsche (ciemnym jak jego podejście do maili), sportowym, drapieżnym i pięknym — jak jego spojrzenie w windzie o 8 rano, kiedy jeszcze nie zdążył zepsuć dnia Meenie. Wszyscy spoglądali w jego kierunku z jakimś takim napięciem, a on zastanawiał się tylko, jak nazywa się ten facet, który na spotkaniach jest zawsze hej do przodu. Gomez? Nie. Gomez to ta psychoterapeutka.
Obrazek
Kto: Eun & Galen
Gdzie: 2. albo mnie zabijesz, albo mnie pokochasz
Opis: Niebo nad Toronto wyglądało tego wieczoru jak płótno niedomyte z dnia.
Szaro-błękitne, z delikatnym poblaskiem złota, jakby ktoś próbował dodać mu odrobinę uroku przed nocą. Idealna sceneria na kieliszek czegoś mocnego i rozmowę z kimś, kto nie zastanawia się ile kosztuje Twój zegarek, albo jak skończysz dzisiejszy wieczór, kolejnym skandalem? Galen nie byłby sobą, gdyby nie zamierzał tej scenerii podziwiać z restauracji na dachu, a przecież wiedział, że Eun ma lęk wysokości. Winda sunęła w górę, a Galen Wyatt stał w niej jakby nic w życiu nie robił częściej. Pewny siebie i niewzruszony.
Obrazek
Kto: Lauren & Galen
Gdzie: 3. to chyba dobre miejsce na koniec dnia, albo na początek czegoś nowego?
Opis: Dlaczego wybrał Toronto Beach Club? Bo Galen lubił luksus, lubił pokazywać, że się w nim pławi i jest mu z nim do twarzy, zwłaszcza jeśli chciał zrobić wrażenie na kobiecie. A na Lauren chciał, wpadła mu w oko, albo urzekł go jej opis (chociaż pewniej zdjęcia), czymś go kupiła, więc on jak przystało na wzorowego "faceta z tindera" kupił bukiet kwiatów i wybrał najbardziej fancy miejsce w Toronto. Postawił na kalie, chłop miał jakiś siódmy zmysł jak Spiderman wyczuwał niebezpieczeństwo, tak Galen Wyatt wyczuwał ulubione kwiaty kobiety. Wieczór leniwie rozlewał się nad taflą jeziora, a miękkie światła restauracji odbijały się w szybach jak płomienie świec. Pachniało morzem, chociaż do oceanu było daleko – ale przecież klimat można stworzyć. A Galen Wyatt lubił tworzyć klimaty.
Obrazek
Kto: Asterin & Galen
Gdzie: 4. last friday night
Opis: Piątkowa Noc. Miasto pachniało perfumami, spaloną gumą i przesadzonymi decyzjami. To nie mógł być spokojny wieczór, bo przecież to domena piątku, wtedy zaczyna się weekend, czyli to co tygryski (Galen) lubią najbardziej. Lśniący czarny Porsche 911 Turbo S wykręcał z impetem z bocznej uliczki, przodem zahaczając o coś, co z pewnością nie było krawężnikiem. Nie było też hydrantem. Ani niczym, co dałoby się zignorować. Cholera. A dopiero co wrócił z auto detailingu, rura wydechowa błyszczała jak pierścionek z diamentem za milion dolarów, a w masce można było się przeglądać, jak w lustrze złej królowej, knując jak posadzić na przednim siedzeniu jakąś królewnę śnieżkę.
Obrazek
Kto: Charlotte & Galen
Gdzie: 5. old friends, cold beers
Opis: Galen Wyatt wszedł do pubu tak, jakby właśnie zszedł z bilbordu reklamującego perfumy z górnej półki. Skórzana kurtka, koszula zapięta tylko do połowy (bo przecież nie lubił, kiedy było mu zbyt... skromnie), ciemne dżinsy, lustrzane okulary, które przecież nie były mu wcale potrzebne, a w dłoni – telefon, na który rzucił ostatnie spojrzenie, zanim podniósł wzrok i jego usta rozciągnęły się w znajomym, półleniwym uśmiechu. Oczywiście, że zauważył ją od razu. W końcu to Charlotte Kovalski. Nawet jakby schowała się pod kapeluszem i peruką, i tak wypatrzyłby ją po sposobie, w jaki trzyma kufel – nonszalancko, ale z klasą. Zawsze tak było. Pewne kobiety mają w sobie coś takiego, że nawet kiedy piją piwo, albo palą papierosa to mają w sobie klasę, jakiś taki magnetyzm i seksapil, i ona właśnie to miała. Aż dziwne, że Galen temu nie uległ, a może uległ, dawno temu?
Obrazek
Kto: Meena & Galen
Gdzie: 6. nie taki wieczór służbowy, czyli komplikacje zaczynają przybierać na sile
Opis: Nie miał pojęcia, co nim kierowało, kiedy wklepywał jej adres do nawigacji. A już na pewno nie był to rozsądek. Znał jej adres na pamięć, a wszyscy myśleli, że on nic nie wie o swoich pracownikach, właściwie to nawet nie których nie pamięta z imienia (pozdrowienia dla Chrisa), a tu proszę Galen Wyatt odrobił lekcje. Wsiadł w Porsche mówiąc na głos adres Panny Evans.
Meena była jego asystentką. Jego cieniem, głosem rozsądku, przyzwoitością zapisaną w Excelu. A on — no cóż — właśnie parkował pod jej mieszkaniem. Takie akcje nigdy nie kończyły się dobrze, ostatnia sekretarka pod której mieszkaniem zaparkował prawie go pozwała, bo podobno na za dużo sobie pozwalał.
Obrazek
Kto: Bryce & Galen
Gdzie: 7. mistakes are the portals of discovery
Opis: Wyjątkowa taryfa, czyli opowieść o tym, jak Galen Wyatt został niechcący porwany przez kobietę w koturnach. To miał być zwykły wieczór, miał wpaść do klubu wypić jakiegoś drinka, a potem w swoim apartamencie dwa kolejne, sam, może nie, różnie to bywa. Potem grzecznie do łóżeczka, albo niegrzecznie, w tej kwestii też różnie bywa. Los jednak miał dzisiaj dla niego zupełnie inny scenariusz i gdyby Galen Wyatt wczoraj usłyszał, że zostanie niechcący porwany w swoim Porsche przez jakąś kobietę to stwierdziłby, że ktoś tutaj za dużo wyjarał.
Obrazek
Kto: Garfild & Galen
Gdzie: 8. Ich troje, ale to Kanada i Wiśniewski jest pijany pod czyimś oknem
Opis: No cóż, życie Galena Wyatta nigdy nie opierało się na jedzeniu resztek, on nawet nigdy nie dojadł po swojej siostrze, czy coś, bo rodzice by go chyba wydziedziczyli, to przecież poniżej pewnego poziomu, który reprezentowali... Teraz Galen reprezentował poziom pełnej klasy, kiedy napruty w trzy dupy szedł ulicami Toronto tylko po to, bo umyślał sobie, że dzisiejszej nocy prześpi się z Candy, Dolores, albo Marią Luizą Eleonorą i zamierzał jej to wyznać pod oknem. Nie miłość bo wyznania miłosne są przereklamowane, on zamierzał jej wyznać, że ma ładne oczy, piersi i pośladki, a on się na tym zna, jak nikt inny.
Obrazek
Kto: Cierra & Galen
Gdzie: 9. Northex jako przestępczość zorganizowana, czyli wyczuwam kłopoty
Opis: Galen Wyatt nie był wróżką, ale znał to uczucie, ten niepokój drgający gdzieś w kościach, kiedy w jego świecie pojawiało się coś, lub ktoś, niespodziewany. Miał szósty zmysł do takich rzeczy, wystarczyło spojrzeć w jej papiery, wystarczyła jakaś drobnostka, jakiś niuans, który dał mu do myślenia. A mimo powszechnej opinii Galen myślał, lubił dociekać i był w tym dobry, nawet jeśli nie do końca to okazywał na ważnych spotkaniach firmowych. Cóż poradzić, że nowy "asystent do spraw operacyjnych" był ciekawszy niż kolejne zebranie zarządu? Dziś rano przewidział jednak wszystko, do pewnego momentu właściwie... Spotkanie z prawnikiem o dziewiątej, potem brunch z ważną inwestorką, której mąż uwielbiał golfa, a on właśnie przypadkiem miał dwie wejściówki na prestiżowy turniej! I jeszcze szybki przegląd CV kandydatów na stanowisko „asystenta do spraw operacyjnych”.
Obrazek
Kto: Alice & Galen
Gdzie: 10. bo picie tequilli zawsze kończy się źle, a jak będzie tym razem?
Opis: Galen Wyatt - facet, który ma w tygodniu więcej randek niż spotkań biznesowych, a jest przecież prezesem Northex Industries, więc od razu można sobie porównać tę skalę. Nie jest to jednak wcale jakieś dziwne, czy niewiarygodne, kiedy on miedzy spotkaniami siedział na Tinderze. Kiedyś mu się za to oberwie, tylko od kogo, skoro on tutaj rządził? Pozostając więc bezkarnym pisał z Alice gdzieś między plikami dokumentów rozłożonymi na biurku, kolejną filiżanką cienkiej kawy, a rozmową z jakimś podwładnym, którego imienia jak zwykle nie pamiętał (pozdrowienia dla Chrisa, znowu). Tym razem to on przesunął w prawo, miała ładne zdjęcie profilowe, w koszuli, do tego to spojrzenie, nawet nie przeszkadzały mu skarpetki, chociaż ostatnio gdzieś słyszał opinię o tym, że tylko psychopaci śpią w skarpetach. Ale Galen miał delikatną słabość do psychopatek, może dlatego ją polubił?
Obrazek
Kto: Yvonne & Galen
Gdzie: 11. it's hard to believe in coincidence, but it's even harder to believe in anything else
Opis: Wiecie jak to jest kiedy idziesz ulicą i nagle wydaje Ci się, że widzisz ducha? To jest takie dziwne uczucie gdzieś w środku, takie ukłucie, a później myśl - niemożliwe, a później kolejna - może jednak. I to uczucie jakiś czas temu nawiedziło Galena, nawiedziło go jak ten duch, w którego nie mógł uwierzyć. Szedł na spotkanie i ją minął, ta sama postura, te same włosy, te same policzki, które kiedyś przecież jako młokos szczypał, tylko po to, żeby ją wkurzyć, a może tak naprawdę z miłości? Tylko po prostu chore środowisko nie nauczyło go (ich oboje) wyrażać emocji poprawnie. Mógłby przysiąc, że to była Yvonne, że minął ją pod siedzibą Northexu, ale kiedy się odwrócił, to rozpłynęła się jak ten duch, a może właściwie to nigdy nie istniała? Nie w tym miejscu. Nie w tym czasie.
Galen Wyatt nie wierzył w duchy, nie wierzył też w to, że jego siostra tu kiedyś wróci. On by nie wrócił.
Obrazek
Kto: Mara & Galen
Gdzie: 12. oh damn, this banana’s on fire!
Opis: Galen nie mógł sobie odpuścić karnawału, nawet jeśli miałby to później odchorować, na pewno odchoruje, bo nie miał już dwudziestu lat i mieszanie piwa, whisky i kuchni karaibskiej mogło go poskładać. Ale kto by się tym przejmował? Zwłaszcza dzisiaj, kiedy te wszystkie tancerki w barwnych strojach zachęcały do zabawy, kiedy od tych kolorowych ludzi biło prawdziwe szczęście. To był festiwal emocji i Galen chłonął je wszystkie do tego stopnia, że w pewnym momencie wylądował na jakiejś scenie z blantem w ręce. Później już wszystko poszło gładko, dość szybko, bez większych sprzeciwów, w atmosferze głośnych śmiechów i piosenek o bananach.
Najpierw dostał strój, pasował idealnie, żółciutki, aksamitny, można się było w nim zatopić i usnąć. Mało brakowało, a Wyatt może naprawdę by usnął, ale tych bananów było tutaj dzisiaj pełno, tak jakby jakaś bananowa szajka wyszła na ulice, uciekła ze statku, który przypłynął z Afryki i chciała zrobić rozróbę na tej imprezie. Galen jednak trzymał się raczej z tymi pokojowo nastawionymi bananami, tymi którzy dzielili się piwem i kręcili magiczne papierosy.
Obrazek
Kto: Maemi & Galen
Gdzie: 13. There’s nothing spicy about my kimchi
Opis: Galen miał ochotę na ramen, takie ramen z prawdziwego zdarzenia, albo na kimczi, najlepiej kimczi i ramen, tylko czy można to połączyć? Zamierzał się o to dopytać w restauracji, bo jego znajomość kuchni azjatyckiej nie przewidywała takich dziwnych połączeń, ale wiadomo jedni jedzą placki ziemniaczane z cukrem, inni z sosem, może niektórzy Japończycy wkładali do ramenu kimczi? Galen czuł, że musi to wiedzieć. Właśnie teraz, w tej chwili. W szarym dresie i jakiejś nieco wymiętej bluzie wyszedł z domu i ruszył przed siebie w poszukiwaniu kimczi ramen.
Wybrał małą knajpkę, taką, w której mógł porozmawiać z właścicielem, albo chociażby kucharzem. Albo może trafi na kelnerkę, która się cokolwiek znała? Miał taką nadzieję.
Usiadł przy pierwszym wolnym stoliku, nie było za dużo ludzi, w zasadzie godzina dwudziesta trzecia to była dość dziwna pora na ramen, ale cóż poradzić, kiedy Galen miał takie nocne zachciewajki?
Obrazek
Kto: Marceline & Galen
Gdzie: 14. the past isn’t dead, it dressed up tonight
Opis: Stanął jak wryty, gdy usłyszał swoje imię. Słyszał je dzisiejszego wieczoru dziesiątki razy, ale ten głos rozpoznałby wszędzie. Śnił mu się po nocach, ten glos i te oczy.
- Marcie - kiedyś to imię na języku miało słodki smak, smak taniej whisky, zioła i kolorowych pigułek, dzisiaj zasmakowało gorzko. Uniósł swoją szklankę z tą droższą whisky, tą specjalną, i upił mały łyk. Może to był sen? Ale Macallan 18 Years Old Sherry Oak smakowała wybornie, nawet w najlepszym śnie ten smak byłby nie do podrobienia.
Jego spojrzenie prześlizgnęło się po jej sylwetce od niebotycznie wysokich szpilek, po zgrabnych nogach, tej krótkiej sukience, która wyróżniała się na tle innych sukni balowych, po ukrytym w dekolcie złotym łańcuszku, łabędziej szyi, żuchwie, pełnych ustach, tym pieprzyku na policzku, by stanąć na oczach, otoczonych kurtyną ciemnych rzęs. Jakby jego spojrzenie podążało drogą, którą kiedyś przecież znał na pamięć, którą przebył setki razy. Której bardzo długo nie mógł wyrzucić z głowy.
Obrazek
Kto: Morgan & Galen
Gdzie: 15. hello, do we know each other?
Opis: Starał się jakoś od tego odciąć, ale wiele różnych myśli kotłowało się w jego głowie.
Starał się w niej wyprzeć wiele demonów przeszłości, ale teraz miał wrażanie, że one go gonią i są już bardzo blisko...
Najpierw pojawiła się Yvonne, z wyrzutami, które hodowała przez całe dorosłe życie i które urosły do rozmiarów, co najmniej węża boa, ogromnego próbującego go udusić. Przecież wyrzuty nie mogą Cię udusić Galen. A jednak czuł, że tracił dech, kiedy tylko o tym myślał.
Potem wróciła Marcie, a wraz z nią cały rollercoaster uczuć i emocji, które przez lata starał się wyprzeć. Dopiero się okaże z jak opłakanym skutkiem.
Pojawienie się Marceline skutkowało tym, że Galen coraz częściej myślał o tym felernym wieczorze. O niewinnej Morgan, która jeszcze kilka godzin wcześniej z taką nadzieją patrzyła mu w oczy, a którą przecież zawiódł, na całej linii...
Obrazek
Kto: Meena & Galen
Gdzie: 16. teksańska przygoda pewnego prezesa i jego asystentki
Opis: Zobaczył ją z daleka, w tym swoim dresie, ciekawe czy to ten dres, w którym chodziła po domu, gdy ustawiała mu spotkania, albo odbierała od niego dokumenty kurierem. Przez chwilę stał w miejscu, patrząc się na nią, z jakimś takim delikatnym uśmiechem wymalowanym na ustach.
On oczywiście ubrany był w drogi garnitur, w śnieżnobiałą koszulę i z tym swoim bajecznie drogim zegarkiem, po którym podobno można poznać każdego dupka. Spojrzał na telefon, kiedy do niego dzwoniła, ale w zasadzie stał tuż obok, dzielił ich tylko tłum rozbieganych ludzi, więc nawet się nie kłopotał, żeby odbierać. Pozwolił sobie jeszcze na chwilę zastanowienia, jakiejś takiej próby ułożenia w głowie niektórych rzeczy, ale przecież on nigdy sobie z tym nie radził. Teraz też chyba nie do końca.
W końcu ruszył w jej kierunku. Znowu spojrzenie na zegarek, a później na nią, uniósł jedną brew.
- Spóźniłem się? - dzisiaj wyjątkowo nie. Nawet miał jeszcze, dokładnie trzy minuty. Dzisiaj to Meena była jakaś... pobudzona. Kąciki jego ust uniosły się ku górze, kiedy tak zaczęła trajkotać o tej sąsiadce, roz-bra-ja-ła go.
Obrazek
Kto: Maemi & Galen
Gdzie: 17. sushi in sauce of lies
Opis: Galen ledwo zdążył wrócić z Teksasu, a już miał mieć gości z Tokio, a do tego Meena poszła na zasłużony i obiecany urlop. On sam ją na niego wysłał zresztą, bo przecież gdzieś padły te słowa, że powinna odpocząć, więc firma była teraz na jego głowie. To nie tak, że zazwyczaj była na głowie jego sekretarki, chociaż... może odrobinę to właśnie tak było.
Ale dzisiaj wszystko było dopięte na ostatni guzik, no prawie wszystko, bo jeszcze na miejscu nie było Maemi Eisaki, a Galen znalazł jej numer po tej całej aferze z ramen kimchi i poprosił, żeby rzeczywiście obsługiwała jego firmową imprezę, a właściwie to spotkanie służbowe. Ale to spotkanie było nawet ważniejsze od wszystkich imprez, które się tutaj odbywały.
Obrazek
Kto: Ryan & Galen
Gdzie: 18. wings over whiskey
Opis: Galen po powrocie z Teksasu był w świetnym humorze. A kiedy Galen Wyatt jest w dobrym humorze, to nagle sobie przypomina o swoich przyjaciołach. Charlotte spławiła go dość szybko wykręcając się randką z Cassianem. Postawił więc na Ryana, a zresztą miał do niego pewien interes, i nie wiązało się to wcale z wypadem do klubu ze striptizem, ani szalonym weekendem w Vegas. Było to coś bardziej poważnego, chociaż... weekendy w Vegas to też jest poważna sprawa!
Zadzwonił, a kilka godzin później siedział już w barze i popijał whiskey czekając na kumpla. Kovalski jeszcze będzie tego żałowała, że zamiast tu siedzieć z nimi, to wolała jakieś miłosne schadzki. Chociaż... zapewne stwierdziła, że z tą dwójką i ich ich wybujałymi ego, raczej nie zmieściłaby się przy stoliku.
Obrazek
Kto: Ryan & John & Galen
Gdzie: 19. bros before hoes
Opis: Galen się spóźnił, jak zwykle zresztą, to chyba musiałoby być święto narodowe, żeby był na czas, chociaż... on potrafił się spóźnić również na defiladę, a nawet czasami w ogóle o niej zapomnieć, a gdy ludzie opowiadali sobie o przemarszach, pokazach policji konnej i innych takich, on kiwał głową, że tak, było wspaniale. Typowy Galen.
Dzisiaj też wpada do tego baru spóźniony dwadzieścia minut, a najgorsze było to, że nie zatrzymała go żadna piękna Candy, Mandy, czy Dolores, tylko założyli mu blokadę na przednie koło Porsche i musiał przyjechać uberem. Wchodzi więc do tego baru, gdy chłopaki, już piją, po drodze zgarnia sobie drinka i prawie numer barmanki, chociaż ona udaje nie-do-stę-pną.
Siada przy stoliku i patrzy to na jednego to na drugiego, akurat w momencie w którym Ryan zadaje to bardzo ważne pytanie. Rzeczywiście ciężki wybór, ale Galen nawet się nie zastanawiał.
- Dupa - cycki też były ważne, ale jednak Wyatt miał słabość do kobiecych pośladków.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 20. power plays
Opis: A tego, kogo ujrzał w nich Galen nie spodziewał się tutaj wcale.
Charity Marshall.
Nie miał jeszcze przyjemności, albo nieprzyjemności, z nią pracować, ale ją kojarzył. Słyszał o jej błyskawicznych awansach, o ładnej buzi, bogatym tatusiu i tym, że nikt nie potrafił się jej oprzeć. W męskim świecie była na wygranej pozycji, wystarczył jeden uśmiech. Wystarczyło, że weszła do gabinetu, a inwestor od razu wstał, żeby ją przywitać. Galen podniósł się powoli. Wyszedł zza stolika, ale nie ruszył w jej kierunku, jakoś tak się skrzywił, kiedy ściskali sobie ręce witając się, ale po chwili postanowił trzymać rezon. Dał krok w jej stronę i wyciągnął do niej rękę pierwszy, żeby pokazać jej swoją rangę, zresztą był tutaj gospodarzem.
- Galen Wyatt - przedstawił się. Chociaż wiedział, że ona doskonale wiedziała w czyim biurze się znajduje.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 21. dinner with the enemy
Opis: Kiedy Charity Marshall zasugerowała, że mają razem iść na tę kolację, a później wyszła z jego gabinetu, to Galen przez cztery godziny szukał odpowiedniej partnerki, którą powinien ze sobą zabrać, żeby utrzeć jej nosa. Mógł znaleźć taką, która zawróciłaby w głowie Richarda od razu, ale im więcej o tym myślał, tym bardziej dochodził do wniosku, że to jest zły pomysł. Niepotrzebnie rozpraszałby się Winston, a Wyatt bez przerwy musiałby jej pilnować, żeby nie palnęła jakiejś głupoty, nawet jeśli rzeczywiście miałaby doktorat. Przy nim nawet te wyjątkowo inteligentne traciły głowy. Zresztą pokaz temu już dała Charity Marshall, która zamiast robić swoje interesy wysyłała mu zdjęcia sukienek. To ona zaczęła, więc Galen nie miał oporów, żeby wejść z nią w te smsowe potyczki, ale w końcu się znudził. Napisał jej tylko, że będzie o 19. Zdziwił się, kiedy napisała o jego oczach, czyli zapamiętała ich kolor, on jej wcale nie pamiętał. Brązowe...
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 22. Lanzarote
Opis: Los bywa przewrotny. Może to, że ich firmy połączyły interesy było jakimś znakiem? Gdyby to się nie wydarzyło, to Galen trwałby w tym swoim dziwnym marazmie, wciąż tylko umacniał swoją pozycję króla dupków, bo nie byłoby kobiety, której chciałby udowodnić, że jest inaczej. Może jednak musiał spotkać Cherry, żeby coś zrozumieć? Coś zmienić? Nawet jeśli to z góry musiało być skazane na porażkę. Porażki też czegoś uczą. Też kształtują człowieka i ta może odciśnie swoje piętno na Galenie Wyattcie?
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 23. nie twoja panna młoda
Opis: Nacisnął na klamkę i wszedł do środka, a kiedy ją zobaczył, to go po prostu zamurowało. Cherry była piękna i w tej białej sukience na Lanzarot wyglądała jak Bogini, ale dzisiaj... Dzisiaj miała w sobie coś z Boigini, coś z Księżniczki, coś z Królowej, a przede wszystkim... coś ze spełnienia wszystkich marzeń. Przez moment stał z tyłu wpatrując się w jej odbicie w lustrze. Serce biło mu tak szybko, że słyszał jego uderzenia w uszach, raz za razem. Wyglądała pięknie. Tylko, że...
Ta suknia była dla innego.
W końcu jednak Galen odchrząknął i podszedł do niej bliżej, ale nie za blisko, tak, żeby jednak mogła zobaczyć jego odbicie w lustrze.
- Pomóc Ci Cherry? - zapytał, ale jego głos był jakiś taki pusty, zupełnie bez wyrazu. Spojrzeniem odszukał w lustrzanym odbiciu jej twarzy.
Obrazek
Kto: Charlotte & Galen
Gdzie: 24. Hearts on Hold
Opis: - Ale jak? Rzut monety, jedna to orzeł, druga reszka, a trzecia jak stanie na sztorc? - zapytał i oparł się o oparcie - albo czekaj... - wyjął telefon i tam miał pewnie generator rzutów kostką, bo sobie czasem losował pracowników, którym miał dać premię, czy coś - w kolejności poznania - powiedział tylko i wylosował. Trzy. Trzy to była Cherry.
- To chyba jakieś przeznaczanie... - powiedział i zerknął na Lottie.
Posiedzieli jeszcze trochę, wypili dwie butelki wina, a potem otworzyli jakąś flaszkę z whisky. Skończyły się rozmowy o miłości, a zaczęły te bardziej filozoficzne o sensie życia, jak to u nich bywa. A później pewnie zasnęli na tej ogromnej kanapie Wyatta. Galen jak się przebudził w środku nocy, to nawet dał Charlotte koc, a rano zrobił jej i sobie bardzo mocną kawę.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 25. grzechy Wyatt'a
Opis: Zaczęło się wczoraj, Galen siedział spokojnie w swoim gabinecie, szykował się na kolejne spotkanie, dzień, jak co dzień, żadnych rewelacji, sterta papierów na biurku. Papierów, które później ktoś strącił i rozsypały się po marmurowej posadzce. A prezes Wyatt został zakuty w kajdanki i wyprowadzony z budynku przy akompaniamencie szeptów i pytań, wielu pytań, jak prawdziwy złoczyńca. Wszystkie spojrzenia były skierowane na niego, kiedy prowadzili go przez hol, dwóch policjantów, ale mimo wszystko Galen Wyatt szedł z podniesioną głową, w windzie nawet zerknął na tych gliniarzy.
- Serio... te kajdanki? Musiało się to stać tutaj? Mój prawnik nie będzie zadowolony.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 26. unbroken… until her
Opis: Kolejne godziny na komisariacie były ciężkie, ale nie dlatego, że Wyatt się złamał, wręcz przeciwnie stawiał się jeszcze bardziej. A najgorsze było to, że myślami wciąż wracał do Cherry, do tego co zrobią, gdy tylko wyjdzie z tego aresztu. Nie mógł się już jej doczekać. W końcu policjanci stwierdzili, że jest wolny, za mało dowodów, a jednak zabronili mu opuszczać miasto, bo śledztwo trwało, a on mógł być jeszcze wezwany w postaci świadka. Po wszystkim podziękował Lottie, obiecał jej, że jej to wynagrodzi, zresztą gdy tylko dostał telefon, to puścił jej przelew, taki, za który mogła sobie pojechać na fajne wakacje z Cassianem, na Lanzarote na przykład.
Wsiadł do Bentleya Cherry, do którego dostał kluczyki, musiał przyznać, że był całkiem wygodny, a przede wszystkim szybki.
Obrazek
Kto: Pilar & Galen
Gdzie: 27. let's talk crime
Opis: Zamknął laptopa i oparł łokcie na biurku, dotknął skroni, potrzebował kawy, a najlepiej, to żeby ten dzień się wreszcie skończył, ale wtedy klamka opadła, a w drzwiach stanęła TA POLICJANTKA. Jego niebieskie oczy mimowolnie zatoczyły koło. Jeszcze jej mu tutaj brakowało. Uniósł jedną brew i nabrał powietrza w płuca, ale uszło z niego ze świstem, gdy nie wszedł za nią ten jej partner. To już by była przesada i może nawet Wyatt mógłby wezwać ochronę, a później złożyć ten pieprzony pozew, dla świętego spokoju.
- Skoro już tu Pani jest... - rzucił, ale nawet nie podniósł się z miejsca, wyprostował się tylko na tym swoim fotelu prezesa.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 28. weight of three words
Opis: Z firmy wychodził po dwudziestej trzeciej. Ostatni z portierem, bo jeszcze prowadził rozmowy z zagranicą. Teraz ten jego podbój Europy stał pod takim znakiem zapytania, jak jeszcze nigdy w życiu.
Wrócił do domu, wziął prysznic, ale wciąż myślał o Cherry.
Przed dwunastą zadzwonił dzwonkiem do jej drzwi. Nie w garniturze, w tej zupełnie innej wersji, biała koszulka, ciemne jeansy i skórzana kurtka. Zapach jego mocnych perfum mieszał się z zapachem dymu z papierosa, którego wypalił na szybko przed apartamentem. Nie miał za wiele czasu, od piątej miał już zaplanowane kolejne rozmowy z Europą, bo tam było już wtedy po jedenastej, ale musiał ją zobaczyć, chociaż na chwilę, musiał z nią porozmawiać, bo to nie dawało mu spokoju.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 29. silence between us
Opis: Trzy.
Trzy razy go od siebie odepchnęła.
Pierwszy raz na Lazarote, kiedy powiedziała mu, że ten jej ślub z przyjaciele gejem to nie jest wcale jego sprawa. Bo on był przecież tylko jej wakacyjną przygodą, dupkiem, który mógł ją pieprzyć najlepiej na świecie, ale wciąż nic nie znaczącym dla niej dupkiem. Nikim. Bez prawa do wtrącania się w jej sprawy, mimo, że otworzył przed nią swoją duszę tak, jak przed żadna inną kobietą, nigdy w życiu.
Mimo to, zawalczył. Próbował.
Drugi raz w salonie sukien ślubnych, kiedy wyznał jej, że o niej marzy, a ona powiedziała mu, że nie powinni. Chciał uszanować jej decyzję, ale wtedy ona przyszła do niego w tym pierdolonym areszcie, a Galen myślał, łudził się głupio, że może na niej polegać. Serce biło mu szybciej na jej widok, siedziała mu w głowie do tego stopnia, że po czterdziestu ośmiu godzinach w areszcie on nawet przez moment nie pomyślał o tym, żeby wrócić do domu. Bo chciał wracać tylko do niej. Zakochał się w niej? Chyba tak.
Chciał się oświadczyć? Tak.
Trzeci raz odrzuciła go w jej mieszkaniu, jak stał jak ten idiota, z pierścionkiem w kieszeni, jak słuchał, że jego kocham Cię Cherry - jest gówno warte, bo ona nie jest gotowa. Bo ona nie wie.
Poddał się.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 30. the longest five minutes
Opis: Wyprawa do apteki po test ciążowy mogłaby się równać z tą, którą Frodo odbył do Mordoru, żeby spalić pierścień w jego ogniu. Bo Galen Wyatt kompletnie nie znał się na testach, a do tego stał przed gablotą z jakimiś kremami do pupci niemowlaka i zastanawiał się czy nie spakować jeszcze walizki i nie lecieć do Meksyku pierwszym lotem, na który uda mu się kupić bilet.
Nie zrobił tego, finalnie stanął przed szklanym stolikiem w jej apartamencie i wysypał na niego chyba dziesięć różnych testów ciążowych. Z niektórych patrzyły na nich uśmiechnięte niemowlaki.
- Innych nie było - rzucił i usiadł na kanapie obok Cherry. Czekał aż ona teraz powie mu co dalej. Chociaż po chwili wziął jeden do ręki, odpakował i rozłożył kilometrową instrukcję. Za dużo słów, za mało cyferek, chociaż jedna rzuciła mu się w oczy.
- Trzeba zaczekać pięć minut - rzucił i zerknął na nią znad tej zasypanym drobnym druczkiem białej płachty papieru.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 31. legacy of sun and shadow
Opis: Jaskinia lwa wyglądała... jakby nikt tam nie mieszkał, jak wyjęta z jakiegoś katalogu. Idealnie zaścielone łóżko, kanapa z tymi równiutko poukładanymi poduszkami. Kubki na kuchennym blacie jakby ustawione od linijki. Tylko może garderoba zdradzała czyjąś obecność, a jak na faceta była chyba trochę... przesadzona. Z dwieście koszul w stonowanych barwach i te garnitury. Buty ułożone równiutko na podświetlonych półeczkach. Krawaty w jednej szufladzie, w drugiej bokserki, w trzeciej skarpetki. Czy Galen miał specjalną panią od układania mu tak w szafie? Oczywiście.
Miał też sprzątaczkę, która codziennie pucowała szyby, bo nie mogło być na nich żadnego odcisku palca, a czasem bywały... nie tylko palców. Dzisiaj w wazonie stały świeże kwiaty. Tylko Galen nie wiedział jeszcze jakie Cherry lubi, postawił na piwonie, w kolorze szkarłatu, a na stoliku w salonie owoce granatu. Specjalnie dla Persefony.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 32. one nigt, one suit
Opis: Do Cherry przyjechał przed dwudziestą drugą, ale właściwie wyszedł z biura pół godziny temu, pojechał do domu się przebrać, szybki prysznic, no i zapakował garnitur na jutro. Zadzwonił do drzwi, na progu stał Galen Wyatt w tej swojej bardziej luzackiej wersji, w skórzanej kurtce i zwykłym tshircie. Różniło się tylko jedno, na nosie miał okulary w czarnych oprawkach. A w ręce pokrowiec z garniturem, który nonszalancko przewieszony miał z tyłu na plecach.
- Cherry musisz mi dorobić kartę do Twojego apartamentu - powiedział od razu, kiedy mu otworzyła, ale później objął ją w talii i przyciągnął do siebie - na-resz-cie - mruknął jej w usta, zanim złożył na nich długi, namiętny pocałunek.
Obrazek
Kto: Pilar & Galen
Gdzie: 33. I knew you were trouble
Opis: Galen wcale nie był pewny, czy to jest dobry pomysł.
Pieniądze nie stanowiły problemu, mógł sypnąć groszem, żeby tylko oczyścić swoje nazwisko. Problemem też nie była wizyta w burdelu, bo to nie była jego pierwsza, zwłaszcza w takim ekskluzywnym. Tu nawet nie chodziło o to, że miał udawać jej partnera, odrobinę go kręciła, więc to akurat było chyba najłatwiejsze. Wyatt zastanawiał się nad czymś innym, czy ten ktoś, kto działał pod jego nosem, kiedy tylko go pozna, to nie odstrzeli mu tam łba.
Mimo to założył jeden z lepszych garniaków, w czarnym klasycznym kolorze, do tego czarna koszula z guzikiem nonszalancko odpiętym pod szyją, buty z włoskiej skóry i ten bajecznie drogi zegarek, najdroższy z całej kolekcji, który sugerował tylko jedno... że ten facet wrzuca sobie do wanny studolarówki i się w nich kąpie co piątek, a potem wyrzuca je do rynsztoka, jakby były brudną wodą. Czyli chyba właśnie tego chciała Pilar, miał nadzieję, że nie przegiął.
Obrazek
Kto: Ryan & Galen
Gdzie: 34. the drunk knights
Opis: To miejsce miało swój klimat, można było napić się piwa, zjeść hot-doga, ale przede wszystkim obejrzeć te pokazy rycerskie na żywo. Właśnie dwóch kolesi w zbrojach naparzało się mieczami i wyglądało to jak walka na śmierć i życie. Dźwiękom uderzającego o siebie oręża towarzyszyły ochy i achy publiczności. Ryan i Galen siedzieli w jednym z pierwszych rzędów, mieli dobry widok, więc nic dziwnego, że ich rozmowa była od czasu do czasu przerywana takimi stwierdzeniami.
- Ale mu jebnął... Leży, chyba umarł Ryan... - Wyatt aż wstał z miejsca żeby lepiej widzieć, ale ten, który padł na ziemię jak długi, zaraz się podniósł, złapał pewniej za miecz i rozpoczął swoją szarżę. Galen usiadł, napił się piwa i spojrzał na kumpla.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 35. constellations
Opis: Zrobili to też czwarty raz, w tym ciasnym wnętrzu, kiedy już doszli do siebie i kiedy oddechy się wyrównały, ale serca wciąż biły jednym rytmem.
Ten czwarty był już wolniejszy, bardziej sensualny, czuły, jakby był wyrazem uczuć, ale nie tych pikantnych, tych dzikich, a tych które przypieczętował pierścionek, które miało przypieczętować ich dziecko. Miłości i oddania.

Kocham Cię Cherry.
Obrazek
Kto: Pilar & Galen
Gdzie: 36. dinner in the shadow of secrets
Opis: Mała rzecz, a ile może sprawić radości? Jemu też sprawiała.
Taka jedna mała rzecz.
Kiedy zapytała gdzie ma go zawieźć to zerknął na zegarek na nadgarstku, późno. Niedługo będzie musiał się zwlekać do biura.
- Na Financial District, apartamentowiec przy Dziewiątej ulicy - powiedział i odwrócił się w jej kierunku - po pracy... mógłbym odebrać od Ciebie samochód - powiedział zanim zdążył ugryźć się w język. Powinien się ugryźć, bo to miało być ich ostatnie spotkanie. Teraz już zadziała Pilar, może w końcu policja, a potem tylko wyśle jej kosz kwiatów w ramach podziękowania. Ale jakoś jeszcze trochę wciąż pijany Galen Wyatt, nie mógł sobie odmówić chociaż tej krótkiej chwili, kiedy ona wyjdzie przed blok oddać mu kluczyki.
Powinien sobie odmówić.
Ona powinna mu odmówić.
Odmówiła.
Obrazek
Kto: Lume & Galen
Gdzie: 37. welcome to Northex
Opis: Kiedy usłyszał ruch za plecami, to nawet się nie odwrócił.
- Czarna, czy z mlekiem? Mam Cię wysłać na kurs z obsługi ekspresu Cindy? Ale nawet nie wiem czy takie robią... - rzucił i wtedy odwrócił się w kierunku drzwi. Ale przed nim wcale nie stała blond, roztrzepana Cindy, tylko jakaś zupełnie inna dziewczyna. Uniósł jedną brew wbijając w nią spojrzenie niebieskich tęczówek.
- Nie jesteś Cindy - stwierdził odkrywczo i nawet wychylił się żeby wyjrzeć, czy może za nią nie czai się Cindy, ale jej nie było. Czy to oznacza, że wreszcie prezes Wyatt mógł liczyć na jakąś porządną kawę?
- Kim jesteś? - zapytał w końcu mrużąc powieki. Gdzieś na stercie tych dokumentów było jej CV, była nawet jakaś notatka, że zaczyna dzisiaj pracę, jako jego sekretarka, ale... umknęło mu to.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 38. falling star
Opis: Ustawił wszystko tak, żeby wyjść dzisiaj z pracy wcześniej, żeby mieć jeszcze chwilę czasu, żeby po nią jechać. Żeby wejść na moment do niej, żeby sprawdzić tę jej listę, pokazać jej swoją. Zapytać czy denerwuje się tak samo jak on.
Chociaż... o to może nie powinien jej pytać, bo może powinien być wsparciem. Chciał być dla niej wsparciem, była dla niego najważniejsza, to dziecko było najważniejsze, ich potomek, który właściwie ich połączył, który sprawił, że Galen się jej oświadczył, może gdyby nie dziecko nie zrobiłby tego tak szybko?
Może by zrobił.
Kochał Cherry.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 39. dream that never came
Opis: Wszedł do mieszkania, ale ona nawet tego nie zauważyła, bo z głośników dudniła ta muzyka. Zauważyła go za to Koko, którą pogłaskał. Przez chwilę stał w miejscu i przyglądał się Cherry, w końcu jednak przyciszył muzykę tak, że dało się ją słyszeć tylko delikatnie w tle. Wbił w nią spojrzenie niebieskich ślepi czekając aż go zauważy, aż zareaguje, ale w końcu stanął przed nią i wyciągnął butelkę z jej ręki.
- Cherry znowu pijesz? - westchnął ciężko. Była środa. Nawet Galen Wyatt w najgorszym okresie swojego życia nie pił w środy, właściwie rzadko pił na tygodniu, a trzy dni pod rząd, to ostatnio zdarzało mu się albo na studiach, albo kiedy podróżował z Marcie po Stanach. Później nie, później po objęciu prezesury tylko w weekendy, ale nie całe weekendy, jeden dzień. Nie trzy.
Kilka drinków, nie kilka butelek. Policzył je kiedy zbierał je po mieszkaniu i wynosił do zsypu.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 40. A glass instead of a ring
Opis: - Znowu mnie wystraszyłaś Cherry... - mruknął patrząc jej prosto w oczy - nie kłóćmy się już - dotknął jeszcze jej nogi, a potem powoli wstał - muszę się napić wody, zaraz do Ciebie wrócę, Cherry - powiedział i uśmiechnął się jeszcze do niej...

Ale już nie wrócił.
Bo kiedy wyszedł na korytarz, to poczuł ukłucie w mostku, ścisk, jakby coś ścisnęło go za serce, a potem ból rozchodzący się po klatce. Życie w jednej chwili przeleciało mu przed oczami, a później… Później już była tylko ciemność.
A w tle krzyki...
ZATRZYMANIE NA KORYTARZU!
STAN NAGŁY!
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 41. heartbeat
Opis: Obudził go ten dźwięk, ciche, równomierna pikanie, później uderzyło ostre światło z jarzeniówek i zapach środków dezynfekujących. Jakiś taki chłód i ból w klatce piersiowej, jakby ktoś łamał mu żebra. Otworzył oczy, a przy jego łóżku od razu pojawiła się pielęgniarka, sprawdziła parametry. Próbował poruszyć ręką, ale były przy niej kable. Przyszedł lekarz, który szybko wyjaśnił sytuację, zatrzymanie krążenia, reanimacja trwała około dwóch minut, ale udało się go przywrócić...
Te słowa jakby nie docierały do niego od razu, jakby jeszcze nie wiedział co tutaj robi, jak się tutaj znalazł. Przecież... do tej pory wydawało mu się, że to wszystko to nic. Bo kogoś takiego jak Galen Wyatt to nie dotyczy. Chociaż przecież doskonale wiedział, że choruje jego matka, że choroba jest dziedziczna, ale on czuł się dobrze. Ludzie, którzy żyją tak jak on, którzy żyją w takim tempie nie chorują na serce, to niemożliwe.
Obrazek
Kto: Pilar & Galen
Gdzie: 42. you were supposed to take care of your heart
Opis: - Nie Pilar - powiedział od razu, chociaż mógł jeszcze sobie wymyślić, że potrzebuje kawy z dołu, albo cukierków ze szpitalnego sklepu, jakiś normalnych landrynek i mogliby jeszcze przy nich pogadać losując ulubione smaki. Tak normalnie, po ludzku.
No nie, właśnie, że nie mogli.
- Dzięki, że wpadłaś, i za kurczaka... - powiedział jeszcze zanim się wyprostowała również zaglądając jej w oczy - w ogóle dziękuję Ci za wszystko Pilar - za odrobinę szczęście, w tym nieszczęśliwym życiu - i przepraszam Cię, że tak to wyszło - bo powinno się to potoczyć zupełnie inaczej. Powinien od razu jej powiedzieć, a nie ją okłamywać, ale... Ale on kurwa wcale tego nie żałował. Bo gdyby jej powiedział, to nie wsiąknąłby nawet na moment w ten jej świat, który tak mu się podobał.
Przyszła pielęgniarka z lekami, a Wyatt odprowadził brunetkę spojrzeniem, bez żadnego żegnaj, bez do zobaczenia, bo żadne z tych słów jakoś nie mogło mu przejść przez gardło. Nie chciał się żegnać, ale wiedział, że nie może jej już widzieć, na razie... Póki jeszcze wciąż nie był przekonany, że to co poczuł to naprawdę tylko przyjaźń.
Obrazek
Kto: Chery & Galen
Gdzie: 43. fragile presence
Opis: Na początku rzeczywiście najgorsza była ta kurewska niemoc i uczucie bycie bezużytecznym... Łóżko, które przypominało tylko o chorym sercu, o tym, że już nigdy nie będzie jak wcześniej, bo to się właśnie zaczęło, to się nie cofnie. Potem najgorszy był lekarz, który bardzo dużo mówił, który wciąż powtarzał jak bardzo trzeba uważać na to serce, który wciąż mówił o prognozach i porównywał wyniki badań, wciąż gorsze, zamiast lepszych.
Ale teraz w tej chwili, kiedy już siedział w tej szpitalnej sali, kiedy widział na korytarzach ludzi, trzymających się za ręce, wspierających się, to gorsze chyba było to, że Cherry nie było obok. Była. Bywała, ale tak jakby go unikała.
Przecież wiedział, że to robiła i wcale nie miał jej tego za złe. Jak mógł mieć jej to za złe, kiedy ją skrzywdził?
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 44. a second life
Opis: Kiedy wchodził do apartamentu Cherry poczuł się jakby rzeczywiście wrócił do domu, chociaż przecież wcale długo nie pomieszkiwał u niej wcześniej, a jednak to jej mieszkanie przywodziło na myśl dużo więcej dobrych skojarzeń, niż jego. Zdecydowanie.
Kucnął, żeby pogłaskać Koko, gdy zaczęła do niego skakać, a ona od razu wywaliła się na plecy, przez chwilę drapał ją po brzuszku, ale w końcu wstał patrząc na Cherry.
- Dla niej mam, i dla Ciebie Cherry też - powiedział z zaczepnym uśmiechem, ale prawda jest taka, że oddech miał płytki, jakby wciąż jakaś niewidzialna potwora zaciskała mu szpony na sercu, albo siedziała na klatce piersiowej.
Wziął od Koko piłkę i dwa razy jej ją rzucił, ale później pokręcił tylko głową, że to koniec zabawy na dzisiaj. Bo ona gdyby mogła to naprawdę by go zamęczyła, a on jednak wolał być trochę bardziej męczony przez Cherry.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 45. fast cars, faster heartbeats
Opis: Galen wstał pierwszy, bo był dzisiaj naprawdę podekscytowany, mieli iść do salonu obejrzeć nowy samochód, który wybrał. Wygodny, rodzinny SUV, może nie robił takiego wrażenia jak Porsche, ale też robił. Na Galenie zrobił, więc już od wczoraj chodził i opowiadał o nim Cherry na okrągło. Aż w pewnym momencie kazała mu skończyć, bo stwierdziła, że może mu zaraz stanąć serce, jak tak się będzie podniecał.
A jednak Wyatt czuł się coraz lepiej, naprawdę, wyniki też miał lepsze, te testy wydolnościowe i w ogóle wszystkie. Lekarz powiedział, że są na dobrej drodze, że leki działają.
Teraz już mogło być tylko lepiej, taką nadzieję miał właśnie Galen. Kiedy tylko otworzył oczy, to przeciągnął się w tej białej pościeli i spojrzenie wbił w Cherry, w jej policzek przytulony do poduszki, przez chwilę tak na nią patrzył, ale kiedy Koko zauważyła, że on już nie śpi, tylko gapi się na jej panią, to wskoczyła do nich na łóżko i zbudziła Cherry.
A tak ładnie wyglądała jak spała.
Obrazek
Kto: Sky & Galen
Gdzie: 46. początek katastrofy
Opis: Dlatego się spóźnił, bo tego spotkania nie miał w ogóle umieszczonego w kalendarzu, dobrze, że coś go tknęło i przyjechał wcześniej do firmy, tym sowim nowiutkim Lamborghini Urus Performante, bo kiedy wchodził do windy to dostał nagle na telefon przypomnienie o spotkaniu. Przypomnienie, które sam sobie ustawił. Bo w kalendarzu było pusto, według niego mógł się dopiero odwracać na drugi bok. Wpadł do biura jak burza, a kiedy zobaczył Cindy za biurkiem przed jego gabinetem to aż krew go zalała.
- Panie Wyatt ona już czeka - powiedziała Cindy, a Galen oparł obie dłonie na jej biurku i pochylił się do przodu.
- Jaka ona? - zapytał, a Cindy skurczyła się w sobie.
- Pani Harrington.
- A jest w kalendarzu?
- Nie ma...
Obrazek
Kto: Cherry & Maddie & Galen
Gdzie: 47. windą do nieeeeeeba
Opis: Galen spodziewał się Cherry, bo jednak nie przyszła by do niego niezapowiedziana, chociaż miała kartę do jego apartamentu i chociaż przecież już wcale nie gościł tam innych panienek, od jakiegoś czasu, czego Maddie nie zauważyła...
Dlatego kiedy Cherry się spóźniała to odruchowo zerkał na telefon, a później nawet próbował się do niej dodzwonić, ale wciąż urywał mu się sygnał. I w pierwszej chwili pomyślał, że może ona rzeczywiście jest w windzie i już jedzie na górę, tylko, że jej wcale nie było. A on się już niecierpliwił i może trochę martwił, bo jednak była w ciąży, a kobiety w ciąży to miały jakieś swoje prawa i mogły sobie na przykład nagle poczuć się słabo, tak było według Galena. Stał przy tym dużym, bajecznym oknie w swoim apartamencie co chwilę zerkając na telefon i w końcu dostał od niej wiadomość jestem w windzie - tylko co to miał znaczyć? Wyszedł na korytarz i nacisnął przycisk przywołania windy, tylko że nic się nie wydarzyło.
- Co jest? - mruknął i walnął w ten przycisk jeszcze kilka razy i wtedy do niego dotarło, że ta pieprzona winda na pewno nie działała jak powinna.
Obrazek
Kto: Cherry & Galen
Gdzie: 48. echoes of the past
Opis: Tak wielu rzeczy mu brakowało. To chyba denerwowało go najbardziej, jakiś taki cień przeszłości, który się za nim ciągnął, a do którego on wcale nie mógł wrócić. Chociaż...
Ktoś uważał, że mógł i że ta przeszłość dogoni go szybciej niż się spodziewał. Ktoś uważał, że wie co zrobił. Tylko, że tego nie wiedział nikt oprócz jego, Marcie i... Morgan?
Ale Morgan przecież nie żyła. To niemożliwe. To na pewno jakiś głupi żart.
Schował ten wymięty list, który czytał chyba sto razy, doszukując się w nim jakiegoś głębszego sensu, miedzy ubraniami w szafie u Cherry. I to był wielki błąd, bo kiedy wrócił do domu z biura, jeszcze zanim zdążył zdjąć marynarkę i odwiesić ją na wieszaku, to Cherry stała już przed nim z tym listem w dłoni. Poznał go od razu, zbyt wiele razy obracał go w palcach, żeby go nie poznać.
- Co to... jest? - mimo to zapytał unosząc jedną brew, a te niebieskie tęczówki spuszczając z jej rozgniewanej twarzy na dłoń, którą zaciskała na wysłużonym papierze.